wtorek, 2 września 2014

38. „A może jeszcze coś innego?”


Resztę gali spędziła pomiędzy nim a Tomem. Przyzwyczaiła się już do tego miejsca, ale nie potrafiła spojrzeć nikomu w oczy. Wiedziała, że wszyscy zauważyli ten moment, gdy była w jego objęciach, wpatrzona w jego rozemocjonowaną twarz. Tak naprawdę sama nie wierzyła, że to się stało. Że dotknął ją w ten sposób i gdyby mógł, to najprawdopodobniej rozebrałby ją nawet tutaj.
Praktycznie już się nie odzywała, jedynie gratulowała chłopakom zdobywania kolejnych nagród, omijając przy tym ich spojrzenia. Zgarnęli wszystko, do czego byli nominowani, a kolejne przemówienia Billa brzmiały nieco lepiej niż poprzednie.
Założyła z powrotem buty, gdy po ponad dwóch godzinach prowadząca pożegnała się z widzami, a w sali zapalono wszystkie jasne, rażące ją w oczy światła. Zdążyła już przywyknąć do lekkiego półmroku.
- Co ty wyprawiasz? – Usłyszała głos Toma ze swojej prawej strony. – Nie zakładaj tych dosłownie zabójczych szpilek. – Wstał z miejsca i patrzył na nią z góry.
- Daj spokój, nie są takie wysokie… - Zaczęła, ale Bill wtrącił jej się w słowo, jak to często miał w zwyczaju robić, choć zazwyczaj nie jej. Również wstał, zaraz po swoim bracie. Teraz obydwaj nad nią górowali. Obok nich stali już Gustav, Georg i David i czekali, by jak najszybciej móc opuścić salę.
- Chcesz sobie skręcić kostkę? Zaraz zadzwonię po kogoś, żeby przywiózł ci jakieś inne buty z hotelu.
- Nie, poradzę sobie – odparła  i podniosła się, chcąc znacznie zmniejszyć tę różnicę wysokości. Czuła się zbyt niekomfortowo, gdy patrzyli na nią z góry. Nawet się nie zachwiała i nic na to nie wskazywało, ale od razu wsparły ją jego ramiona. Jego dotyk w okolicach jej talii spowodował dreszcze na jej ciele. Powtarzała sobie bez przerwy, by się uspokoić. Tylko się uspokoić.
- Pomogę ci – powiedział łagodnie i oplótł ją rękami jeszcze bardziej, przyciskając ją mocniej do siebie. Zatrzęsła się, chcąc wyzwolić się z tego paraliżującego uścisku i chociaż bała się, że rzeczywiście upadnie, gdy ją puści, to nie mogła tak po prostu się do niego przytulać, nawet jeśli chodziło o wsparcie w zrobieniu kilku kroków. Nie po tym, czego od niej chciał.
- Dam sobie radę – powiedziała nerwowo podniesionym, drżącym głosem i wysunęła ręce na znak, że nie chciała, by ją dotykał.
Pragnęła tego, ale pragnęła dotyku tego Billa z jej głowy, a nie takiego, jaki okazał się być naprawdę. Widząc w nim część ideału dopasowała do niego resztę cech, które jej odpowiadały i stworzyła sobie w głowie nierzeczywisty obraz, w którym się zakochała. Tak naprawdę nie był romantyczny, nie traktował jej wyjątkowo i jako mężczyzna nie widział w niej nic więcej poza jej urodą. Pociągała go jedynie fizycznie i dobitnie jej to dzisiaj okazał. Dopiero teraz sobie to wszystko uświadomiła, jakby nie wystarczyło jej to, że sam jej o tym wprost powiedział. Jakby potrzebowała na to namacalnych dowodów, bo inaczej by to do niej nie dotarło.
Oswobodziła się z jego objęć, powtarzając sobie, że go sobie wymyśliła, że to jakaś platoniczna miłość i fascynacja osobą stworzoną przez nią samą z mieszanki jej wymarzonego ideału i częścią jego cech, nie mającej nic wspólnego z rzeczywistością.
Odsunął się od niej zaskoczony jej podniesionym głosem, a ona ruszyła do przodu, opuszczając ten Kaulitzowy krąg, nie wiedząc sama, jakim cudem w ogóle dała radę stawiać kroki.
- Wracamy? – zapytała, stając obok Gustava, od którego była w tej chwili tylko minimalnie niższa. W środku cała drżała z emocji, tak samo jak na zewnątrz. Zaciskała z całej siły lodowate dłonie na swojej małej torebce i próbowała wyrzucić z głowy i ze swojego ciała jego dotyk.
- A dokąd chcesz wracać? – Zaśmiał się David, po czym skierował wzrok w przestrzeń za jej plecami. Już wiedziała, że bliźniacy właśnie za nią stanęli.
- Jedziemy na after party! – Usłyszała radosny głos Toma, który minął ją razem z bratem i kierowali się do wyjścia. – No dawajcie! Już nie mogę się doczekać tych wszystkich…
- ASHLEY! – Głośny, damski głos przerwał gitarzyście w środku zdania. Wszyscy natychmiast odwrócili się zdziwieni w stronę nawoływania, a sam Tom osłupiał, gdy zobaczył z czyich ust wydobywa się ten słodki dźwięk.
Ashley natomiast poczuła, jakby ktoś w tej chwili łapał ją za rękę, mówiąc „jestem przy tobie” i nie był to wcale Bill. Rozpaczliwie wpadła w ramiona Annalise, która wyrosła obok niej jak spod ziemi.
- Co ty tutaj robisz? – zapytała, czując, jak łzy napływają jej do oczu. Tak bardzo brakowało jej w ostatnich ciężkich dniach kogoś, komu mogłaby się zwierzyć.
- Wyglądasz jak milion dolarów! – Pisnęła czerwonowłosa, odrywając się od niej. – Wygrałam spotkanie z moim idolem!
- Jakim… - Zaczęła, ale Ann nie pozwoliła jej dokończyć. Na szczęście udało jej się opanować łzy. Nie chciałaby się rozpłakać w towarzystwie chłopaków, którzy obserwowali je zdezorientowani.
- Z tobą, moja gwiazdo! Zadzwoniłam do radia, powiedziałam jakąś głupotę i wygrałam dwa bilety na tę galę. Wiedziałam, że tu będziesz! – Annie mówiła prawie bez tchu i wykonywała mnóstwo chaotycznych ruchów rękami.
- Dlaczego nie… - Znów nie było jej dane dokończyć.
- Bo nie można było się do ciebie dodzwonić! Myślałam, że znowu zmieniłaś numer!
- Z kim tu przyjechałaś? – Udało jej się w końcu wypowiedzieć pełne zdanie.
- Z Susanne! – Czerwonowłosa odwróciła się i wskazała palcem na stojącą w odległości kilku metrów brunetkę.  – No chodź, przecież nic ci nie zrobią! – Zawołała, a dziewczyna niepewnie ruszyła w ich stronę. Widać było po niej, że jest zestresowana, w przeciwieństwie do Ann, która zachowywała się, jakby chłopaków w ogóle nie było. – Strasznie się nimi jara, nic nie poradzę – dodała ciszej i wzruszyła ramionami.
- O co chodzi? – Zapytał Gustav, który jako jedyny wyglądał na opanowanego. Georg i David stali z pytającymi minami, Bill zmarszczył czoło, wykrzywił usta i wyglądał na skonsternowanego, a Tom patrzył z niedowierzaniem i zniesmaczeniem wymalowanym na twarzy.
- O nic nie chodzi. – Odrzekła Annalise. - To jest moja koleżanka, Susanne. Bardzo was lubi, więc miło by było, gdybyście zamienili z nią kilka słów. – Pociągnęła osłupiałą brunetkę za rękę i pchnęła ją w stronę zespołu. Wokół nich pojawiła się także ochrona i kilka innych, najpewniej ważnych osób, które gratulowały im tego, że całkowicie zmietli rywali ze sceny. – Nareszcie chwila bez ich spojrzeń. Co to miało być? – zapytała czerwonowłosa konspiracyjnie. – Nie pytaj głupio „co?”, bo dobrze wiesz co. Co ten pajac od ciebie chce? Wszystko widziałam. Przystawia się do ciebie?
- Nie wiem, czy można to tak określić… - mruknęła, ciężko wzdychając. – I nie wiem, czy to dobry moment na opowiadanie…
- A kiedy będzie lepszy? Przecież oni nie odstępują cię na krok! Gadaj natychmiast o co chodzi. – powiedziała tonem nie znającym sprzeciwu.
Nie miała siły, by kłamać jej prosto w twarz.
- Proszę cię, tylko nic nie mów i nic głupiego nie rób, błagam… - Przerwała na moment i kontynuowała dopiero, gdy przyjaciółka nieistniejącym suwakiem zasunęła usta. Blondynka rozejrzała się jeszcze, czy nikt nie idzie w ich stronę. Zespół był zajęty rozmową z tymi, przed którymi pewnie chcieli uciec, by nie musieć wymieniać z nimi uprzejmości. – Ann, ja myślę… Ja wiem… Że się zakochałam… - powiedziała najciszej jak mogła, by usłyszała ją tylko przyjaciółka. – W nim, właśnie w nim. A on jest, do cholery, moim szefem, dlatego staram się go unikać.
- W nim?! – Annalise niebezpiecznie podniosła głos i natychmiast zasłoniła usta, gdy zorientowała się, że miała być cicho. – W nim? – Powtórzyła już znacznie ciszej, ale wciąż patrzyła na blondynkę, jakby ta powiedziała coś naprawdę szokującego.
- No przecież mówię…! - Odparła nerwowo i odwróciła delikatnie głowę w lewą stronę, by spojrzeć na niego ukradkiem. Z grymasem na twarzy układającym się w coś na kształt uprzejmego uśmiechu rozmawiał z Susanne, wpatrzoną w niego jak w obrazek. Właściwie to on mówił, a ona nie mogła wydobyć z siebie słowa. Ashley skierowała wzrok z powrotem na przyjaciółkę, która wciąż tkwiła w poważnym szoku i patrzyła na nią skrzywiona.
- Dobra, Ash… Ja lepiej przemilczę swoje zdanie na twój temat w tej chwili, bo nie chciałabyś wiedzieć, co teraz sobie o tobie myślę, bo to twoje wybory i nie mnie to oceniać, ale… W czym ty widzisz problem?! Przecież on na ciebie leci! Ślepa jesteś?! – Czerwonowłosa znów zasłoniła usta, orientując się, że odezwała się za głośno.
- Chyba na moją d… - Burknęła pod nosem, ale nie dokończyła. Nie chciała wtajemniczać przyjaciółki za bardzo, bo wiedziała, jak to się może skończyć. W najlepszym przypadku obitym nosem Kaulitza i usprawiedliwianiem zachowania Ann na milion sposobów. W najgorszym nawet utratą tak dobrej pracy.
- Co? Strasznie tu głośno, a ty jak zawsze coś mruczysz zamiast gadać! Mówię ci, że on na ciebie leci, przecież widziałam. No i widzę, jak teraz co chwilę gapi się na ciebie zamiast kulturalnie na Susanne.
- Patrzy się tu?! – Aż zadrżała na myśl o jego wzroku.
- No, jak zaczarowany… - Zachichotała czerwonowłosa, wyglądając za plecy przyjaciółki.
- Ann, nie gap się tak na niego! Przecież będzie wiedział, że o nim rozmawiamy!
- I co w tym złego? Niech wie, że nie jest ci obojętny, to może zadziała jeszcze bardziej w twoją stronę, bo ja już wiem, jak to w twoim przypadku wygląda. Widziałam. On mało co nie wybuchnie i skacze przy tobie jak jakiś porażony. Przecież sama pomyślałam, że on się do ciebie przystawia i narzuca ci się, a ty tego nie chcesz. Sama bym nie chciała… Ale, ekhm, ty tak naprawdę chcesz i od niego uciekasz, odsuwasz się.
- Uciekam i odsuwam się, bo… - Urwała w połowie. Przecież nie mogła tego powiedzieć. Annalise by go zabiła. – Bo…
- No bo co? – Przyjaciółka patrzyła na nią wyczekująco.
No bo… Bo… Co miała jej odpowiedzieć? Bo on chce mnie przelecieć?
- Bo on mnie tak testuje! – Wypaliła nagle, będąc z siebie dumna, że tak świetnie wybrnęła z tej sytuacji. Uznała, że właściwie mogło być w tym sporo prawdy. Tak, przecież testował ją przez cały ten czas! Jak mogła wcześniej tego nie zauważyć?
- Ty normalna jesteś? – Annie znów przybrała minę idealnie pasującą do zadanego przez nią pytania.
- Ann, on bez przerwy powtarza mi, jak to wspaniale, że jestem taka profesjonalna i normalna. Sprawdza mnie ostatnio, czy nadal taka pozostanę, czy okażę się taka, jak te inne kandydatki! – Im dłużej to tłumaczyła, tym mniej sama w to wierzyła. Gdyby ją testował, to czy jego emocje byłyby tak prawdziwe?  Czyżby potrafił tak dobrze grać?
A czy ona przypadkiem nie mówiła sobie, że miała już go nie analizować? Był tak skomplikowanym człowiekiem, że mogło mu chodzić o wszystko. Byłoby o wiele prościej, gdyby nie był jej szefem i mogłaby spokojnie go o wszystko zapytać, bez obawy, że wyleci z pracy za takie zachowanie. Doskonale wiedziała, że dopóki będzie z nimi pracować, nigdy nie będzie dla nich wszystkich koleżanką, choćby ich relacje były naprawdę przyjacielskie. No, może ewentualnie za kilka miesięcy czy lat, ale do tej pory już dawno zamkną ją w zakładzie psychiatrycznym, bo przez niego oszaleje. Już teraz coraz częściej czuła się jak wariatka, próbując sobie poradzić ze swoimi uczuciami i z jego zagadkowym zachowaniem.
- Teoretycznie mogłoby to pasować, ale… - Dziewczyna urwała i ściszyła głos - Twój tester właśnie tu idzie. Niech lepiej uważa, żebym ja go przypadkiem nie sprawdziła.
Idzie tu? A jak znowu…?
Nie, teraz nie była sama. Miała przy sobie przyjaciółkę, więc nic jej nie groziło. On też nie był sam, bo słyszała zbliżające się głosy całej piątki. Teraz miało być już tylko z górki. Co miałoby się niby jeszcze wydarzyć tego wieczoru? Mieli być w towarzystwie, a przynajmniej ona na zapowiedzianym after party nie miała zamiaru odstępować przyjaciółki nawet na krok. Gustav sam zaproponował, żeby Annalise i Susanne do nich dołączyły, a Georg i David od razu go poparli. Bliźniacy jedynie mruknęli pod nosem kilka słów zachęty, chociaż ich miny nie wskazywały na to, że byli z tego towarzystwa zadowoleni. Ona natomiast nie wyobrażała sobie tego wieczoru inaczej, niż z przyjaciółką u boku. Gdyby nie zgodzili się na to, by Ann z nimi poszła, ona sama wróciłaby do hotelu. Wiedziała, że jeszcze kilka takich niebezpiecznych sytuacji sam na sam i straci pracę, bo nie potrafiła trzymać swoich emocji na wodzy. On był jakby coraz odważniejszy, a ona jakby coraz słabsza w opieraniu się jemu i jego chorym gierkom.

Nie odstępowała Annalise nawet na krok, a gdy on pojawiał się gdzieś niedaleko niej, łapała przyjaciółkę za rękę, mówiąc bezgłośnie: „chroń mnie”. Miała chronić ją przed okazaniem mu tego, co czuła. Po jego dzisiejszym zachowaniu miała kompletną pustkę w głowie. Pragnie jej tylko fizycznie? Testuje ją? Może rzeczywiście, jak to określiła Ann, „leci na nią” całą?  Może czuje to co ona, a to wszystko to jakieś jedno wielkie nieporozumienie?
A może jeszcze coś innego?
Próbowała ułożyć go w jakąś jedną całość, ale nie potrafiła. Nie mogła nawet już spokojnie porozmawiać z przyjaciółką, bo cały czas towarzyszyła im także nowopoznana brunetka, a co chwilę do ich loży w ogromnym, głośnym klubie dosiadał się któryś z chłopaków. One nie tańczyły. Oni też nie, ale witali się i rozmawiali z mnóstwem osób, bez przerwy wstawali, kupowali drinki i wychodzili na zewnątrz, by odebrać telefon i zapalić. Uszanowali to, że żadna z nich nie paliła, a dla niej ogromnym zaskoczeniem było widzieć bliźniaków z papierosem. Do tej pory nie przyłapała ich na paleniu, u żadnego z nich nie widziała paczki papierosów, a nawet zapalniczki. Raz, w urodziny bliźniaków, bardzo wyraźnie czuła od Billa papierosowy dym, ale była pewna, że po prostu nim przesiąknął, przebywając wśród palaczy, bo nawet tego wieczoru nie widziała papierosa w jego dłoni. Doszła do wniosku, że albo Kaulitzowie palili bardzo okazyjnie, albo dzisiaj był wieczór, gdy w ogóle zaczęli.
- Jak się bawicie?! – Usłyszała znajomy głos, a serce podskoczyło jej do gardła. W tym samym momencie poczuła też uderzenie w lewe ramię, którego w ogóle się nie spodziewała. Nie panując nad wprawionym w ruch ciałem, potrąciła siedzącą po jej prawej stronie Annalise, a sekundę później drink czerwonowłosej wylądował u nich na kolanach.
Ashley nie piła. Bała się, że znów przyjdzie jej do głowy odwiedzenie jego pokoju hotelowego, a wtedy byłoby już po wszystkim. Ann jednak sobie nie odmawiała.
Przy tak głośnej muzyce nie była w stanie od razu odróżnić, który z bliźniaków właśnie się do nich dosiadł. Dopiero po zapachu rozpoznała, że to Tom.
- Uważaj, co robisz, gamoniu! – Krzyknęła jej przyjaciółka w stronę chłopaka, zanim ona zdążyła przypomnieć sobie o języku w buzi. – Masz pojęcie, ile kosztowała ta sukienka?!
- A ty uważaj na słowa, koleżanko! – Odpowiedział automatycznie gitarzysta, wyraźnie poirytowany zwróceniem mu uwagi. – Jak dla mnie, to możesz zdjąć tę sukieneczkę. – Dodał celowo, by podburzyć Annalise, która słysząc jego słowa, podniosła się z miejsca i o mało co nie wpadła na stolik, na którym zadrżały wszystkie szklanki. On od razu zrobił to samo, nie pozwalając sobie, by patrzyła na niego z góry, a niektóre z poruszonych szklanek przewróciły się zalewając stolik. Dwie spadły i rozbiły się w zetknięciu z podłogą. Nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.
- Po pierwsze, nie jestem twoją koleżanką, a po drugie, jak nie potrafisz się zachować przy kobiecie, to się nie zbliżaj! – Wiedziała, że Annalise już wrzała. Była zdecydowanie negatywnie nastawiona do bliźniaków, a już zwłaszcza do Toma, bo wciąż żywiła do niego urazę za to, co o niej powiedział i jak się zachowywał. On był na nią nie mniej cięty.
- Umiem zachować się przy kobiecie, ale nie za bardzo wiem, jak zareagować na rozwydrzoną, pyskatą dziewczynkę! – Wyraźnie zaakcentował ostatnie trzy słowa, patrząc na czerwonowłosą z ogromną wściekłością.
- Zwisa mi, za kogo mnie masz i jak masz zamiar się do mnie odnosić, ale nie waż się zachowywać jak kawał chama wobec Ashley!
- Nie mam najmniejszego zamiaru, bo Ashley, w przeciwieństwie do  n i e k t ó r y c h, nie jest wiedźmą!
Annalise już miała wyrzucać z siebie kolejną ripostę, ale blondynka słysząc po raz drugi swoje imię w powietrzu, stanęła między tą narwaną dwójką, by przerwać ich kłótnię. Obydwoje odsunęli się pół kroku do tyłu i spojrzeli na nią zszokowani, zanim w ogóle się odezwała. Osłupiała Susanne siedziała kawałek dalej i przyglądała się wszystkiemu z otwartą buzią.
Nie chciała robić im wywodów i uspokajać ich czy umoralniać niczym ich opiekunka. Byli na siebie cięci i ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Co więcej, nie miała zamiaru w jakikolwiek sposób łagodzić ich relacji. Oczywiście, chciałaby, żeby jej przyjaciółka oraz jej nowi pracodawcy, ale jednocześnie nowi znajomi, chociażby się tolerowali, ale środek takiej imprezy nie był dobrą okolicznością, by przekonywać ich do siebie.
- Szybko, do łazienki, od razu to zapierzemy – powiedziała spokojnie do dziewczyny, która jeszcze chwila i wyszłaby ze złości z siebie. Zaciskała usta i pięści, chociaż Ashley nie była pewna, czy Ann byłaby w stanie uderzyć teraz Toma. Wolała jednak tego nie sprawdzać i urwać ich do niczego nie prowadzącą sprzeczkę. – Przepraszam – rzuciła do chłopaka, bo blokował im przejście. Zszedł im z drogi bez żadnego sprzeciwu.
- Będę miała jeszcze większą plamę niż mam teraz! – pisnęła czerwonowłosa, wyraźnie oburzona.
- Przynajmniej może jeszcze kiedyś założysz tę sukienkę. – Próbowały przecisnąć się w malutkim przejściu między kanapą a stolikiem, co nie było łatwe, biorąc pod uwagę, że Annalise nie do końca kontrolowała swoje ruchy po kilku drinkach, a Ashley starała się podtrzymywać jej ciało, sama będąc na wysokich szpilkach. Po krótkiej chwili walki z tak małą ilością przestrzeni znalazły się na wolnym kawałku parkietu, metr od loży. Ruszyły przed siebie, gdy tylko Ashley wypatrzyła, gdzie znajdują się toalety.
- I tak nikt nie patrzy na twoją plamę, bo siedzisz tylko przy stoliku, udając wielką panią! – Usłyszały jeszcze za sobą głos Toma nasycony złośliwością.
- No chodź! – Pociągnęła przyjaciółkę za rękę i szybko wmieszała je w tłum bawiących się ludzi, by tylko Annalise nie zdążyła już niczego odpowiedzieć.
Z trudem przedzierały się przez las poruszających się w rytm muzyki ciał. Oprócz gwiazd, na after party za okazaniem specjalnej wejściówki mieli też wstęp zwyczajni ludzie spoza show biznesu i to właśnie oni głównie zapełniali parkiet. Wszystkie ważne osobistości raczej siedziały w swoich lożach, by przypadkowo się nie skompromitować. Gdy impreza nie była całkowicie zamknięta i dostępna tylko dla ludzi z branży, każdy starał się pilnować i większość gwiazd po prostu popijała kolorowe drinki i obserwowała pozostałych. Zauważyła to, bo ona sama od półtorej godziny jedynie przyglądała się znanym i nieznanym jej twarzom, rozmawiając przy tym z przyjaciółką i jej koleżanką. Gdyby ktoś patrzył na nie z boku, mógłby pomyśleć, że to one w tej loży są kimś ważnym w tym medialnym świecie, bo ich gwiazdy ciągle gdzieś biegały i nie mogły usiedzieć dłużej niż pięć minut. Toma też już przy stoliku nie było, ale towarzystwa Susanne dotrzymywał teraz Gustav, który  pojawił się w momencie, gdy one znikały w tłumie. Przyszedł się napić i trochę odpocząć, ale było pewne, że nie posiedzi tam długo. I wymieniali się tak co chwilę, aż ciężko było złapać jednocześnie chociaż dwóch z ich piątki.
Weszły do błyszczącego, biało-czarnego pomieszczenia, gdzie po dwóch stronach znajdowały się rzędy umywalek oraz duże lustra, a na wprost przejście do toalet. Głośna muzyka była tu znacznie stłumiona, ale za to łazienka była wypełniona podniesionymi damskimi głosami i śmiechami.
- Ketch, muszę siku – oznajmiła Annalise bez żadnego skrępowania. W ich relacji nie istniało takie słowo jak „skrępowanie”, mówiły sobie o wszystkim otwarcie, a już na pewno o tak oczywistych fizjologicznych potrzebach, które dotyczyły każdego.
- No poczekaj. – Nie zauważając uchwytu baterii, pomachała dłonią przed czujnikiem, co wywołało pojawienie się strumienia letniej wody. Wycisnęła odrobinę mydła z dozownika i kucając przed przyjaciółką, starała się zaprać różowawą plamę na jej kremowej sukience. – I nie mów do mnie Ketch, a już zwłaszcza w obecności chłopaków – dodała groźnie, chociaż miała wątpliwości, czy zwrócenie takiej uwagi Annalise nie spowoduje, że ta zacznie używać tego głupiego przezwiska częściej.
- Ale dlaczego, Ketch? – Zaśmiała się czerwonowłosa i oparła się o marmurowy blok, w który wbudowane były umywalki. – Rany, co za dupek! – wykrzyknęła, jakby dopiero przypomniało jej się, dlaczego, a raczej przez kogo właściwie się tutaj znalazła. – Nawet nie wiesz, jak ci współczuję, że musisz z nim przebywać na co dzień!
- Ann, stój spokojnie! – Uderzyła lekko przyjaciółkę w udo, by ta nie bujała się na wszystkie strony. – Tom jest naprawdę w porządku, tylko po prostu… - Zastanawiała się, jak może ująć swoje myśli w słowa.
- Tylko po prostu jest bałwanem! – Dokończyła za nią Annie, chociaż wcale nie tak miało zabrzmieć jej zdanie. Nie potrafiła się nie zaśmiać, słysząc to porównanie.
- Nie! – zaprzeczyła rozbawiona. – Tylko macie… Hmmm… Zbyt podobne charaktery, żeby się jakoś dogadać. Ty zawsze walisz prosto z mostu. Myślisz, że Tom krępuje się jakąkolwiek swoją wypowiedzią lub zachowaniem? – Ona przypominała sobie tylko jedną taką sytuację, gdy ona myła pędzle u bliźniaków w łazience, a on wparował do środka bez pukania i pytania, spodziewając się tam co najwyżej swojego brata. Tak, wtedy był naprawdę skrępowany.
- Ketch, ty wprost tryskasz dowcipem! – Zironizowała Ann, patrząc na blondynkę spod uniesionych brwi. – Podobne charaktery, a to dobre! – Parsknęła nerwowym śmiechem. – On to jakiś pacan, a ja… - Zarzuciła ostentacyjnie głową i odgarnęła włosy ze swojej twarzy.
- A ty jesteś najlepsza, wiem. – Tym razem to ona dokończyła za przyjaciółkę, nie czekając na  lawinę słów, którymi Ann opisywałaby się w samych superlatywach, chociaż nie zawsze było to prawdą. – I nie mów na mnie Ketch!

Kochała swoją przyjaciółkę z całego serca i chociaż cały czas udawała opanowaną i lekko obrażoną za jej zachowanie, ogromnie cieszyła się, że Annalise w cudowny sposób pojawiła się dziś przy niej, wyciągając ją z tej chorej sytuacji. Przy niej nic jej już nie groziło.

25 komentarzy:

  1. Bill nie jest romantyczny?! ON?! Romantyzm to jego drugie imie :D I niech ktoś im przemówi do rozsądku błaaaaagaaaammmm :D
    I czemu tak mało młodszego Kaulitza? Buuu...żadnych jego uczuć, przemyśleń, rozterek...
    No i tak btw to wyczuwam, że między Tomem a Ann cos będzie! W końcu kto się czubi ten się lubi,nie?
    Podobało mi się mega (jak zawsze) - nadal ofc czekam na rozwinięcie sytuacji i na komentarz z boku bloga mówiący "TAK TO DZIŚ TEN DZIEŃ" <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha Bill to teraz według Ashley taka mała podstępna szuja xd Ann próbowała przemówić, ale nie przeszło... Tom też chciał pomóc, lecz nie wyszło XD
      Było go dużo w poprzednim, no ile można? Jeszcze będziesz miała go pewnie dosyć xd Jego i jego chorych myśli.
      Nie dam takiego komentarza, o TYM DNIU dowiesz się dopiero podczas czytania ^.^
      <3

      Usuń
    2. mała złośnica....Billa dosć? czekam na ten dzień od 9 lat haha i nie nadchodzi :D

      Usuń
    3. Przecież lepiej będzie wziąć Was z zaskoczenia! Zresztą co to za zaskoczenie, skoro i tak wiecie, że to "już niedługo" (od trzydziestego rozdziału XD)...
      No cóż, spróbuję xd

      Usuń
  2. Och, nawet nie wiesz, jak potrzebowałam takiego odcinka. Pomimo, że 1.09 to urodziny Bliźniaków był to dla mnie okropny dzień... na szczęście się skończył i czekałam tylko aż coś dodasz bo czułam że dodasz xd <3 Wiesz, że kocham Cię za tego Toma xd a nawet za tą Ann, która jakoś na początku serca mego nie skradła xd Dziś jednak obydwoje poprawili mi humor xd siebie warci tak bardzo ^^ xD poza tym dała do myślenia naszej Ash, której w końcu przyszło do głowy, że może jednak to durne nieporozumienie, a nie Bill dupek xd zdecydowanie przyjaciele są potrzebni! A jeszcze mnie rozwaliło, że Ash już Kaulitzów po zapachu rozpoznaje haha xd Bill za to zrobił się nagle taki napalony i ciągle chce ją rozbierać xd niechaj sie strzeże! Xd choć w sumie mogłaby już przestać się tak bronić przed tym i troszczyć o te swoją dupe xd ej, bo co... znajdzie lepszego?xd Tom już jej nie weźmie więc... no ja bym na jej miejscu tak nie wybrzydzała xd echh xd hmm to chyba mój ulubiony odcinek na razie będzie xdd <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jakoś Ci ten dzień na koniec poprawiłam <3
      Tom jak Tom xd Bezczelny i pyskaty gówniarz, który myśli, że jest panem świata XD Ann taka sama, no i masz, powstało nam spięcie!
      No weź, rozpoznawanie Kaulitzów po zapachu jest takie proste, pff, Ty tego nie potrafisz? XD
      Nieprawda, Bill się nie zrobił napalony, on tylko raz tak, ale ona będzie to rozpamiętywać przez dziesięć kolejnych rozdziałów, no bo jak to tak on mógł XD Też uważam, że mogłaby stwierdzić: "a co mi zależy, dam mu" i wszystko byłoby jasne! Dobra, nabijam się z nich, a to poważna sprawa.
      I też cieszę się, że rozdział stał się NA RAZIE Twoim ulubionym, bo myślałam, że będzie narzekanie, że nic się nie dzieje i że znowu przedłużam ^^

      Usuń
    2. No jak nic się nie dzieje xd Toż tu chyba było najwięcej akcji xdd no tak i rozwiałaś moje nadzieje, wiedziałam że coś tu jest nie tak. Bill napalony?xd och no nie, za tym musi kryć się głębia... głębia przeżywania tego przez najbliższe kilka odcinków xdd i nie przesadzaj już z tym pyskatym gówniarzem! Bo Tom wcale nie zrobił nic strasznego, Ann go sprowokowała xd a i tak myślę, że sobie nieźle poradził xd przecież to ona od poczatku sie go bardziej czepia xd żal jej na pewno, że on jej nie adoruje! Xd

      Usuń
    3. No, nic co przybliża Billa i Ash do siebie xd
      Hahah przecież ją zaadorował, ale w nieodpowiedni sposób XD No przecież lecą na siebie, widać z daleka ^^ I właśnie że zrobił, co to w ogóle za tekst "jak dla mnie to możesz zdjąć tę sukieneczkę" XD Co za burak no, zamiast przeprosić to on.. ehh xd Oni we dwójkę są udani... Tacy mi się zrobili, no...

      Usuń
    4. To był tekst w stylu starego Kaulitza xd poza tym specjalnie jej nie oblał :D xd ale przez chwilę widziałam już jak się na siebie rzucają i całują xdd zdziwiłabym się nieźle jakby tak sie stalo xd ale z takiej pozornej nienawisci zawsze wybucha wielka namiętność! Tak samo jak z cichej, duszonej w sobie miłości jak w przyoadku B.&A xd pytanie, która para wybuchnie pierwsza?xdd

      Usuń
    5. I w ogóle fajnie, że tworzysz sama te teksty, a potem oburzona "no weź, co to w ogóle za tekst" xD <3

      Usuń
    6. Ale i tak należy przeprosić, jeśli się kogoś oblało! Każdy to wie, tylko nie Tom!
      Teraz to nie czas i nie kolej na Ann i Toma xd Oni to już zupełnie inna historia.

      Bo ja na nich po prostu patrzę i o nich piszę ^^ Oni po prostu tacy są, no :D Ja wcale nie popieram swoich bohaterów! Wręcz cały czas ich krytykuję, ale nic nie poradzę...

      Usuń
  3. Hm to może druga część opowiadania o Tomie? haha xd chociaż obawiam się tego, bo sama wydajesz się być na niego jakoś cięta xdd
    no nic nie poradzisz... xd czasem faktycznie trudno popierac swoich bohaterów xd choć moje bohaterki zazwyczaj postępują zgodnie z moją wolą xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam przez pewien czas taki pomysł, ale zajęłam się czymś innym xd
      Nie, ja go tak naprawdę uwielbiam <3 Tylko traktuję go tak trochę pobłażliwie, tak samo jak Ashley go traktuje :D

      Moi bohaterowie robią co chcą xd Nie umiem tego opisać, ale ja po prostu pisząc, mam wrażenie, że ich "oglądam" i ich tylko zapisuję xd Nie potrafię zaplanować sobie nic do przodu. Dopiero włączenie Worda jest dla mnie jak włączenie telewizora xd Pstryk, są i zachowują się tak, jak wskazuje na to ich charakter, a nie moja wola xd Dlatego sama oburzam się, jak Bill nie chce pocałować Ash, bo sobie coś wymyśla, a Tom zachowuje się jak burak xd

      Usuń
    2. Pobłażliwie ciągle go obrażając xd Ale masz ciekawy sposób na pisanie i w sumie wydaje sie jakiś prostszy xd mi nie zawsze pomaga otworzenie worda xd czasem nawet przeciwnie, blokuje mnie xd ostatnio piszę na blogach bo wtedy cokolwiek udaje mi sie stworzyc xd word to zło :( xd a kiedy kolejny odcinek?<3

      Usuń
    3. Bo podobno jestem wredna, a Tom jest idealny do obrażania ^^
      To nie sposób, ja po prostu inaczej nie umiem xd I zazwyczaj jeszcze muszę trochę oswoić się z tym, co napisałam, zanim to opublikuję (obecne rozdziały trzymane już z pół roku są chyba tego idealnym przykładem XD)
      A kiedy byś chciała? XD Właśnie go czytam, bo właściwie sprawdzałam go ze dwa dni temu.

      Usuń
    4. A jak powiem, że teraz to Cię zaskoczę...?xdd

      Usuń
    5. Owszem XD
      No weź daj innym przeczytać ten...
      Jutro, pojutrze, zobaczymy jak wyjdzie ;d

      Usuń
  4. Widzisz, też jestem wredna i cóż... ich problem że śpią zamiast czytać xdd ale spodziewałam się takiej odpowiedzi xd ech, jakoś to przeboleje xd nie mam wyjścia i tak xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh no fakt, przecież wiadomo, że ja zawsze publikuję o pierwszej w nocy xd To i tak lepiej, bo na początku publikowałam o 4-5 rano!
      Przecież i tak dodaję mega szybko! Już nie ma na co czekać :>

      Usuń
    2. Właśnie, powinni siedzieć i czekać xd a nie teraz przez nich nie dostanę kolejnego odcinka, smutno :c xd idę w takim razie spać, zawsze to trochę czasu zajmie w tym czekaniu xdd także dobrej nocy <3

      Usuń
    3. Dostaniesz, dostaniesz! No ale nie teraz ^^
      Też idę, aż nie wierzę, że znowu tyle tu siedziałam i jutro cały dzień będę nieprzytomna :( Dobranoc! <33

      Usuń
  5. No, Annalise! Fajniutko :3 Oby się jej Ashley wygadała.. Haha nie mogłam z kłótni Toma i Ann xD No ja nie wiem czemu ona się tak na niego obraziła za ten komentarz o tyłku :D Pozdrawiam i czekam na następny! :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim ona się wygada, to może być już za późno...
      Oj bo ona taka jest, trochę na przekór, a trochę jest w tym wszystkim takiego szczeniackiego flirtu ^^

      Usuń
  6. Ashley powoli zaczyna ulegać Billowi *:* Ann i Tom i ich cięte riposty! :D hahaa Są zabawni, a Ash niczym dzielna lwica stanęła między nimi. Dobrze, że się nie pobili xD hahah Dopiero by było xD Mimo tego Ash należy się lanie za okłamywanie przyjaciółki :O To wszystko, ta cała sytuacja musi być bardzo widoczna, że też G&G nie mogli zareagować jakoś i przemówić do rozsądku Billowi...

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bym chciała wygrać takie dwa bilety! Jestem coraz bliżej końca a i tak mam nadzieje, że będzie coś więcej, boje się co będzie dalej. Tom i Ann się pogryźli no cóż, poznali się nie od tej strony co trzeba. Bill jest romantykiem, tutaj nie można zaprzeczyć, ale jak widać jej się to udało. No nic czytam dalej, ale boje się, bo już niedługo koniec.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze i opinie czytelników są ogromną motywacją!
Jeśli czytasz, napisz, co Ci się spodobało, co zaskoczyło, a co rozczarowało :)