Nie
miała wiele czasu na myślenie o swoim życiu, bo dochodziła dwudziesta pierwsza.
Na scenie pojawiła się dziewczyna prowadząca galę, którą Ashley kojarzyła ze
stacji muzycznej. Dopiero gdy usiadła, zdała sobie sprawę, że zajęła chyba
najgorsze miejsce z możliwych. Wylądowała między Tomem, a Georgiem, którzy bez
przerwy sobie dogryzali albo głośno komentowali wszystko i wszystkich, niczym
dwie szkolne plotkary. Nie mogła skupić się na gali, bo co chwilę wybuchała
śmiechem słysząc powalające teksty gitarzysty i basisty. Pozwalało jej to nie
myśleć o milczącym Billu, od którego oddzielała ją tylko sylwetka Toma.
-
Czy ja dobrze widzę? – Georg wyciągnął szyję i teatralnie potarł oczy.
-
Ręce z dala od buzi! – Upomniała go, gdy tylko to zobaczyła. – Nie po to to wszystko
ci nakładałam, żebyś teraz się wycierał!
-
Przepraszam! – Schował ręce za plecy. – Ale widzicie to? Też to widzicie?
-
Co znowu? – Tom zmarszczył brwi.
-
Klein! – wykrzyknął basista i wskazał palcem na scenę. - Widzicie jej kurtkę?!
Ashley
powiodła wzrokiem w stronę dziewczyny z burzą blond loków, która odbierała
właśnie nagrodę w kategorii najlepsza
wokalistka i parsknęła śmiechem, gdy zauważyła, to, co dostrzegł basista.
-
Bill? – zagadnął rozbawiony Tom do brata, szturchając go łokciem.
-
Ta? – mruknął i spojrzał na dredowłosego spod ostentacyjnie rozluźnionych
powiek.
-
Chodzisz na zakupy razem z LaFee?
-
Bo co?
-
Bo ma identyczną kurtkę jak ty dwa dni temu! – Tom wybuchł głośnym śmiechem,
podczas gdy Georg dodał jeszcze:
-
Wydaje mi się, czy to ten sam rozmiar?
-
To ten sam egzemplarz! – stwierdził gitarzysta i we dwóch zwijali się ze
śmiechu, podczas gdy Gustav i David kręcili głowami, a Bill siedział sztywno z
wymownie zaciśniętymi ustami.
Ashley
nie patrzyła na niego długo, jedynie zerknęła.
Tom
i Georg nie zwrócili na niego uwagi i kontynuowali obgadywanie Christiny.
-
Ona jest cała czerwona.
-
Biedna, zaraz się rozpłacze ze wzruszenia.
-
Ha ha, pomyliła się.
-
Totalnie nie wie, co ma powiedzieć.
-
Wypomnę jej to przy najbliższej okazji.
-
Ona mnie rozwala za każdym razem, gdy z nią rozmawiam.
-
Co nie? Podobno spotyka się z Halbigiem.
-
No co ty gadasz? Z którym?
-
Jak to z którym?! No przecież nie z tym, który ma piętnaście lat!
I
tak bez przerwy. Basista i gitarzysta komentowali wszystko. Zaczynali od
przeanalizowania stroju każdego, kto pojawiał się na scenie, potem nabijali się
z pomyłek w wypowiedziach, a kończyli na opowiadaniu sobie zasłyszanych gdzieś
ciekawostek na temat tej czy tamtej osoby, rozbawiając Ashley do łez.
Jej
towarzysze wyciszyli się dopiero, gdy usłyszeli zapowiedź kategorii najlepszy zespół. Byli nominowani w
czterech kategoriach i to była pierwsza z nich. Poza tym mieli możliwość zdobyć
nagrody także za najlepszy singiel, najlepszy teledysk i nagrodę od fanów.
Razem
z nimi o statuetkę walczyły zespoły: US5, Killerpilze, Silbermond i Nevada Tan.
Nieważne, że w zestawieniu tym gatunki muzyczne tak się od siebie różniły – dla
organizatorów zespół to zespół, więc można wrzucić wszystkich do jednego worka.
Była
niemalże pewna, że Tokio Hotel zgarną wszystko, ale mimo tego stresowała się
przed ogłoszeniem wyników, bo pozostali artyści także mieli wierne i liczne
grupy fanów.
Wszyscy
siedzieli skupieni ze wzrokiem wbitym w brunetkę na scenie. Bill opierał łokcie
na kolanach i przybrawszy grobową minę, wpatrywał się w bezruchu w kopertę
trzymaną w damskich dłoniach. Tom najprawdopodobniej zupełnie nieświadomie, z
na wpół otwartymi ustami, za pomocą koniuszka języka poruszał srebrnym
kolczykiem w dolnej wardze i choć był Ashley raczej obojętny, teraz wyglądał
naprawdę… rozpraszająco. Georg obgryzał paznokcie lewej dłoni. Gustav spuścił
głowę i zamknął oczy. David kurczowo trzymał się skórzanej kanapy. A Ashley zaciskała
kciuki i nerwowo zagryzała wargę, gdy prowadząca przez całą wieczność wyjmowała
z koperty kartkę z wynikami, a przez kolejną wieczność przedłużała ich
przeczytanie. Już otwierała usta, by zaraz ponownie je zamknąć i irytująco
wyszczerzyć się do kamery. Już się odezwała…
-
Zwycięzcą jest… - …i znów urwała, by doprowadzić wszystkich do szału
przeciągającym się milczeniem, a cała sala wydawała się wstrzymać oddech. Na widowni
rozbiegły się głosy fanek wszystkich zespołów, które przekrzykiwały się przez
kilka sekund, lecz gdy to również wydawało się niczego nie przyspieszać,
przestały. – Zwycięzcą jest… - powtórzyła brunetka, przedłużając ten moment jak
najdłużej mogła.
-
Tokio Hotel! – Krzyknęła Ashley, nie wytrzymując napięcia i nawet nie
zastanowiła się nad tym, że teraz usłyszy ją cała sala, a jedna z kamer
skierowana jest w ich stronę, więc jutro ten fragment obiegnie cały Internet.
Na dodatek nawet nie pomyślała o tym, jakiego narobi sobie wstydu, jeśli nie
wygrają. Całą piątką spojrzeli na nią zaskoczeni, a prezenterka dosłownie
sekundę po niej powtórzyła zwycięzców. Na całej sali rozległy się brawa i
krzyki i wszyscy wstali ze swoich miejsc. Ashley poderwała się do góry tak
szybko, że aż zachwiała się na wysokich szpilkach i pewnie zaliczyłaby żenujący
upadek, gdyby nie podtrzymujące ją w ostatniej chwili ramię Georga.
-
Dziękuję, gratulacje! – Krzyknęła mu wprost do ucha i objęła go. Bliźniaków i
Gustava nie zdążyła, bo po wymienieniu szybkich uścisków już kierowali się na
scenę po odbiór nagrody. Czuła się jak ich matka, dumna ze swoich zdolnych pociech,
chociaż w żaden sposób nie przyczyniła się do ich sukcesu. Chłopcy ustawili się
na środku, a ona została w loży z Davidem, któremu również pogratulowała i
uściskała go.
Dopiero
w otoczeniu tych wszystkich sławnych ludzi i po ogłoszeniu wyników dobitnie
dotarło do niej, z kim od miesiąca pracowała i w kim się zakochała. Czuła się w
jakiś dziwny sposób wyjątkowa, bo poza zespołem i menagerem była tu, w ich
loży, tylko ona. W momencie, gdy wygrywali nagrodę za całą swoją ciężką,
kilkuletnią pracę, była im najbliższa i najbardziej potrzebna.
Bill
podszedł do mikrofonu i czekał, aż ucichną brawa i piski. Nikt nie krył się ze
swoją radością – ani zespół, ani fani, ani ona. Patrzyła na tego niezwykłego
chłopaka, gdy skierowane były w jego stronę mocne reflektory i gdy obserwowały
go tysiące fanek przed telewizorami. I patrząc tak na niego, stwierdziła, że
sama jest w tej chwili jedną z tych tysięcy nastoletnich dusz, które w głowie
układają sobie nierealne scenariusze. Jej był równie nierealny, lecz jej
rzeczywiste położenie było nieco bardziej dobijające niż położenie fanek.
Wolałaby widzieć go tylko przez ekran telewizora lub komputera niż znać go
osobiście, znać jego zapach, jego wzrok i bicie jego serca, nie mogąc mieć tego
wszystkiego na zawsze na wyłączność.
Ciężko
westchnęła i powróciła do rzeczywistości.
-
A podobno miał mówić Tom. – Zaśmiała się cicho pod nosem, gdy przypomniała
sobie ich sprzeczkę w drodze.
-
Oni tak prawie przed każdą galą, a jak przychodzi co do czego, to i tak zawsze
mówi Bill. On jednak zawsze wie, co ma powiedzieć.
Pierwszy
raz widziała go w takiej sytuacji, ale sprawiał wrażenie urodzonego na scenie.
Uśmiechał się do widowni szczerze, choć wkładał w to może nieco mniej serca niż
wtedy, gdy uśmiechał się tylko do niej.
Nie
udało jej się powstrzymać myśli o jego osobie.
Pierwszy
raz usłyszała jego głos na takiej scenie i choć nie śpiewał, to i tak przeszedł
ją dreszcz, gdy cała sala wypełniła się jego słowami.
-
Bardzo, bardzo dziękujemy! – Zaczął i przełknąwszy ślinę, zamilkł na kilka długich
sekund, wprawiając wszystkich w zdezorientowanie. Publika ucichła, a David
patrzył na Kaulitza, jakby ten był duchem. Przerażenie na twarzy tego
pierwszego i zakłopotanie na twarzy drugiego malowało się aż nazbyt wyraźnie. –
Dziękujemy! – Odezwał się ponownie trzęsącym się głosem. - Nasi fani znów to
zrobili… Dziękujemy wam za tę nagrodę i em… - Jąkał się. - Dziękujemy
wszystkim, którzy nas wspierają i… Dziękujemy naszemu, em, producentowi i
managementowi i… Naszym rodzinom i przyjaciołom… Ale, em, przede wszystkim
jeszcze raz dziękujemy naszym wspaniałym fanom i… No i… Bawcie się dobrze
dzisiejszego wieczoru! Dziękujemy pięknie!
Po
usłyszeniu tej wypowiedzi Jost aż się cofnął, jakby nie chciał przyznawać się,
że ma z tym coś wspólnego. Stał w kompletnym osłupieniu, z szeroko otwartymi
oczami i rozchylonymi ustami.
-
Co on robi? – David wyglądał na przerażonego. - Przez dwa lata nie wygłosił
gorszego przemówienia! – Zespół wrócił na miejsce, a ona została świadkiem
pierwszej poważnej kłótni. – Bill, do cholery, co to miało być?! – Mężczyzna
znacznie podniósł głos, ale Kaulitz nawet nie zareagował, tylko ciężko opadł na
siedzenie, trzymając w jednej ręce nagrodę, a w drugiej pluszowego misia,
którego zabrał ze sceny. – Kurwa, Bill! Nie umiesz sklecić poprawnie i składnie
kilku zdań?!
-
Nie dzisiaj! – warknął Kaulitz, aż się go wystraszyła. Pierwszy raz widziała,
by był aż tak wściekły.
-
Nie dzisiaj?! Nie dzisiaj?! – David stał nad nim i wciąż krzyczał. – Ja staję
na głowie, ustalam wam dziesiątki wywiadów, robię wszystko, żeby zaprowadzić was
na szczyt, a ty wychodzisz na scenę, wychodzisz do ogromnej ilości ludzi,
jesteś na żywo w telewizji i zaczynasz mi się nieprofesjonalnie jąkać?! Jakbyś
pierwszy raz kamerę widział?! Czego ja cię, kurwa, przez te wszystkie lata
nauczyłem?!
-
Odpieprz się! Możesz wyjść sam na scenę jak masz problem z moimi wypowiedziami,
a najlepiej w ogóle znajdź innego wokalistę! Zarabiasz na nas kupę kasy od
dwóch lat, my od dwóch lat nie mamy normalnego życia, więc mam, kurwa,
pierdolone prawo, żeby raz wypaść trochę gorzej! Nie jestem, kurwa, idealny!
Pieprz się z tą nagrodą! – Zagrzmiał i rzucił statuetkę na siedzenie, jednocześnie
wstając z miejsca. David aż odchylił się do tyłu, bo Bill znacznie nad nim
górował. Zazwyczaj wyglądał na takiego, któremu ciężko podnieść pięć
kilogramów, a teraz miała wrażenie, że mógłby roznieść całe studio. Sytuacja
mogłaby rozwinąć się nieciekawie, gdyby nie Gustav odciągający Davida oraz Tom
starający się uspokoić brata. Georg w tym czasie był już przy kamerzyście,
któremu zabraniał ich nagrywać, a ona stała obok nich i przyglądała się
wszystkiemu w osłupieniu.
Powiedzieć,
że był wściekły, to za mało. Aż kipiał ze złości, która narastała w nim przez kilkadziesiąt
ostatnich minut, a teraz wybuchła.
Zaczęło
się jeszcze w hotelu, gdy zobaczył ją po raz pierwszy w tej obcisłej sukience
odsłaniającej zbyt wiele, by mógł zachować trzeźwe myślenie. Jednocześnie nie
wyglądała wyzywająco; potrafiła zachować klasę i być po prostu cholernie
seksowna. Jego zdenerwowanie pojawiło się w momencie, gdy wszyscy prawili jej
komplementy, a jedynie on milczał. Przecież gdyby odezwał się choć słowem, uznałaby
go za odrzucającego, zakochanego desperata, który ślini się na jej widok. Nie powiedział
nic, chociaż jego wewnętrzny głos wciąż krzyczał, że jest piękna. Nie mógł
oderwać wzroku od jej nóg, gdy siedziała obok niego w drodze na galę. Próbował
wtedy powtórzyć jakiekolwiek podziękowania za nagrodę, ale nie mógł się skupić,
ponieważ jej sukienka odsłaniała jeszcze większą część ud niż wtedy, gdy Ashley
szła przed nim, a dodatkowo czuł jej obłędny, słodki zapach. Nie mógł się
powstrzymać, by się do niej nie odezwać i nie sprowokować jej, by coś powiedziała.
Chciał usłyszeć jej głos, nawet jeśli było to kilka słów. Później czuł ogromny
niepokój, gdy musiał zostawić ją na kilka minut, bo rozstawali się przed
wejściem na galę. Po pierwsze dlatego, że nie chciał tracić tego widoku, a po
drugie, bo doskonale wiedział, jak fanki na nią reagują. Wiedział, że są zdolne
do okropnych rzeczy i wiedział, że przed wejściem do budynku stoi ich cały
niebezpieczny tłum. Chciał być przy niej i w razie potrzeby podnieść ją na
duchu, ale musiał wejść z zespołem. Pocieszało go jednak to, że miał być z nią
Saki, więc nic nie mogło się jej stać. Gdy wysiadł z samochodu, kolejne
dziesięć minut bez niej było dla niego
koszmarem. Siedział w loży i obsesyjnie wypatrywał najjaśniejszych włosów w
szarym tłumie. Ulżyło mu dopiero, gdy zobaczył ją na drugim końcu sali w
towarzystwie ochroniarza, całą, zdrową i nadal tak samo piękną. W ogromnym
pomieszczeniu pełnym setek ludzi widział tylko ją, nikt inny w tym momencie nie
był ważny. Wyróżniała się w tłumie, bo nie była zepsuta jak wszystkie pozostałe
osoby z show biznesu. Szła jak zwykle nieco przestraszona i zdziwiona, że
znalazła się w miejscu, o jakim nie śniła. Widział to. Widział, jak ogromne
wrażenie robiły na niej wszystkie miejsca, jakie do tej pory odwiedzili.
Pamiętał,
jak zadzierała ze zdumieniem głowę w Hamburgu, gdy podjechali pod ponad trzydziestopiętrowy
hotel, pamiętał jej radość, gdy jechali windą w środku akwarium w berlińskim
Radisson Blu i pamiętał jej słodko rozchylone usta, gdy zobaczyła po raz
pierwszy wieżę Eiffla.
Pamiętał
każdy moment, jaki spędził w jej towarzystwie, każdy jej ruch i każde słowo.
Bał się, że któregoś dnia może mu jej zabraknąć i zostaną mu tylko wspomnienia
ich wspólnych chwil. Od dwóch dni posiadał w telefonie zdjęcie, które zrobili
sobie w Paryżu podczas zwiedzania miasta i patrzył na nie w każdej wolnej chwili,
gdy nikt nie mógł go na tym przyłapać. Pomagało mu to, gdy nie było jej przy
nim. Tom kazał mu je od razu usunąć, a on obiecał, że to zrobi, by się nie
zamęczać. Nie zrobił, bo wtedy męczyłby się jeszcze bardziej. Było mu lżej, gdy
patrzył na jej czarujący uśmiech, radosne, szaro-zielone oczy i zgrabny nosek,
zamknięte w idealnych rysach twarzy, otoczone rozwianymi na delikatnym wietrze
jasnymi włosami.
Była
piękna już w naturalnym wydaniu, dlatego gdy pośrodku tłumu i kamer podeszła do
niego w wydaniu wieczorowym, na moment całkowicie odebrało mu mowę. Próbował
opanować swoje szalejące myśli i nawiązać rozmowę, ale odpowiadała mu tylko
krótkimi zdaniami pozbawionymi emocji, a on nie był w stanie wymyślić nic
więcej, by ją zainteresować.
Zawrzało
w nim, gdy usiadła pomiędzy Georgiem a Tomem, którzy bez przerwy powodowali
wybuch jej wdzięcznego śmiechu. Siedział zaraz obok brata, więc doskonale
słyszał jej głos, który sprawiał, że szybciej biło mu serce. Był wściekły, że przy
nim stawała się cicha i wycofana, a przy nich znów się cieszyła. Wymieniał od
czasu do czasu porozumiewawcze spojrzenia z Tomem, który bezgłośnie mówił mu,
że nic nie może poradzić na to, że wybuchała śmiechem, gdy tylko on lub Georg
się odezwali. Nie był zły na brata. Irytował go tylko basista, który bez
przerwy rzucał w jej stronę zaczepne teksty i według niego siedział zdecydowanie
zbyt blisko i za bardzo się nachylał. I nieważne, że Listing miał dziewczynę. To
nie miało dla niego w tej chwili najmniejszego znaczenia.
Szczyt
wzburzenia osiągnął w momencie ogłoszenia pierwszych interesujących go wyników.
Miał ochotę roznieść całą lożę, gdy zobaczył, jak Georg podtrzymuje ją, by nie
upadła, lecz dokładnie w tej samej chwili oczy wszystkich były skierowane w
jego stronę, więc musiał zacisnąć zęby i przywołać na twarz wyuczony uśmiech, a
na dodatek wyjść na środek i wygłosić przemówienie. Stał na scenie i zamiast
skupić się na podziękowaniach za nagrodę, miał przed oczami jej drobne ciało w
objęciach swojego przyjaciela. Dobrze wiedział, że nie może mieć mu tego za
złe, bo tylko Tomowi wyjawił to, co do niej poczuł - że niecałe pięć miesięcy
temu zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.
Brakowało
mu tylko na głowie menagera z pretensjami o to, że źle wypadł. Wtedy już nie
wytrzymał. Wybuchł i wyładował na Davidzie kłębiące się w nim emocje. Gdyby w
porę nie usłyszał opanowanego głosu brata, prawdopodobnie wyprowadziłaby go z
sali ochrona. Na szczęście Tom był tą osobą, która potrafiła go uspokoić i to
dzięki niemu skończyło się tylko na wrzaskach.
Potrzebował
jej. Potrzebował jej, a ona jak anioł stróż zjawiła się tuż nad nim, mówiąc, że
poprawi mu makijaż podczas krótkiej przerwy w transmisji. Musiała być aniołem,
bo on poczuł się jak w niebie, gdy tylko się odezwała. Nachylała się nad nim i
przykładała mu do twarzy bibułki matujące, a on nie mógł oderwać oczu od jej
nagich ud, które były w odległości trzydziestu centymetrów od jego oczu.
Cała
złość, jaka wzbierała w nim od momentu, gdy ją ujrzał, ustąpiła miejsca
szalejącemu pożądaniu. Jeszcze nigdy nie czuł tego aż tak realnie. W jednej
chwili obudziły się w nim wszystkie męskie instynkty. Czuł jej zniewalający,
oddziałujący na niego zapach i obserwował jej delikatnie kołyszące się przed
nim biodra. Zaciskał pięści oraz napinał wszystkie mięśnie, by powstrzymać się
przed chwyceniem jej i pchnięciem na stojący za nią stolik. Oczami wyobraźni już
ją całował, już ją dotykał, zdzierał z niej sukienkę i kochał się z nią, nawet tu
i teraz, nawet na oczach tych wszystkich ludzi, w świetle reflektorów i w
obiektywach kamer. Pierwszy raz w życiu pragnął kogoś tak bardzo i był w tej
chwili zupełnie bezradny. Nie wiedział, co go napadło. Zazwyczaj nigdy nie
myślał o niej w ten sposób, a gdy Tom do tego nawiązywał, on od razu się
wściekał. Zawsze uważał, że to nie jest dziewczyna na jeden raz i wiedział, że
czuje do niej coś naprawdę szczerego. Że dopadła go prawdziwa miłość opierająca
się na więzi duchowej, aż nagle pojawiła się w jego głowie myśl, której
wcześniej do siebie nie dopuszczał. Pragnął jej tak samo mocno, jak mocno ją
kochał. Potrzebował nie tylko jej obecności, uśmiechu i głosu. W tej chwili
chciał oglądać, dotykać i całować każdy najmniejszy kawałeczek jej idealnego
ciała i poczuć ją całym sobą. Gdyby mógł rozbierać wzrokiem, z pewnością nie
miałaby już nic na sobie.
Poczuł,
że jest na granicy, gdy odwróciła się do niego tyłem. Nie zarejestrował nawet, dlaczego
to zrobiła. Przed oczami miał tylko jej krągłe pośladki, na których opinał się
czarny materiał. Nie potrafił myśleć o niczym innym niż o swoich dłoniach
wędrujących pod jej sukienkę, podciągających ją do góry… Nie mógł dłużej znieść
dławiącego go podniecenia i mimowolnie, szybkim ruchem podniósł się z miejsca,
stając tuż za nią i wdychając ze świstem otaczające ją powietrze.
Wyprostowała
się i odwróciła, słysząc swoje imię, ale nie ujrzała nikogo, kto wydawał się
być nią zainteresowany. Była pewna, że ktoś ją wołał, lecz nie zdążyła nawet bardziej
się rozejrzeć, bo poczuła obecność Billa za swoimi plecami. Cała zesztywniała,
gdy wyczuła jego zapach spotęgowany tym ruchem. Zignorowała wrażenie, że
słyszała swoje imię i znów stanęła przodem do niego. Byli od siebie w takiej
odległości, że ponownie nie mogła oddychać i musiała zrobić pół kroku do tyłu,
żeby powrócić do zmysłów.
-
Coś się stało? – zapytała, spoglądając na niego niepewnie. Wyglądał, jakby
właśnie obudził się z najgorszego koszmaru. Jego oczy błądziły szaleńczo w
okolicach jej twarzy, nie mógł skupić się na żadnym punkcie. Czuła i słyszała
jego ciepły, przyspieszony oddech. Wiedziała, że targały nim jakieś emocje i
miała jedynie nadzieję, że nie wyładuje ich na niej. Przecież nic mu nie
zrobiła, nawet prawie się do niego nie odzywała, więc nie miałby do tego
żadnych podstaw. Przeraziła się jego agresywnego oblicza. Nigdy nie widziała go
w takim stanie i nawet nie wiedziała, że mógł wyglądać naprawdę groźnie. Teraz
natomiast miała wrażenie, że dopiero co zobaczył ducha.
-
Masz coś tutaj – wydukał, ledwo wydając z siebie dźwięki, jakby ktoś ściskał go
za gardło i wyciągnął rękę w jej stronę, przełykając z ledwością ślinę. Poczuła
jego dłoń w swoich włosach i tak zaskoczył ją tym ruchem, że po raz drugi
dzisiejszego wieczoru zachwiała się na swoich wysokich szpilkach. Nogi
momentalnie jej się ugięły i odmówiły posłuszeństwa i znowu upadłaby, gdyby nie
podtrzymujące ją ramię.
Tym
razem jego ramię.
Objął
ją w pasie lewą ręką, podczas gdy jego prawa dłoń wciąż spoczywała na jej
włosach, tuż przy jej twarzy. Była tak blisko niego, że dusiła się nie mogąc
oddychać powietrzem, które nim pachniało. Sparaliżował ją i obezwładnił dwoma
ruchami. Zakręciło jej się w głowie od jego oplatających jej ciało rąk i od
jego świdrującego spojrzenia. Słyszała jego urywany oddech i jedynie kilka
centymetrów dzieliło ją od tego, by poczuć jak bije jego serce. Nie mogła
wykonać żadnego ruchu i wydać z siebie żadnego dźwięku. Bezwładnie oddała się
jego ramionom i czekała. Czekała, chociaż nie wiedziała na co. Wiedziała tylko,
że osunie się na ziemię, gdy ją puści i błagała go w myślach, by tego nie
robił, by się nie oddalał, tylko został z nią tak w nieskończoność. Na moment
przestał dla niej istnieć cały świat. Nie zauważała nikogo ani niczego, jedynie
wpatrzone w nią, piękne, brązowe tęczówki, które doprowadzały ją do obłędu.
Całkowicie straciła poczucie czasu i nie wiedziała, czy wszystko trwało kilka
sekund, pół minuty czy minutę. Czekała na niemożliwe, mając wrażenie, że za
chwilę obudzi się z tego pięknego snu i wpadnie znów w szarą rzeczywistość, w
której musiała go unikać.
-
Ashley… - zaczął prawie niesłyszalnie i prawie nieprzytomnie. Miał tak
rozszerzone źrenice, że jego oczy były teraz niemalże czarne i nienaturalnie
błyszczały.
Bała się, że jeszcze chwila, a nie wytrzyma jego szalonego wzroku.
Gdzieś z tyłu głowy przemykało jej przez myśl, że powinna to przerwać, że
przecież dopiero co rozmawiali na temat jego oczekiwań, których ona nie była w
stanie spełnić… Widziała, że walczył ze sobą i gdyby tylko mu na to pozwoliła,
wziąłby ją nawet tu i teraz. Poznała po jego oczach, że wcale się nie wycofał z
zamiaru przespania się z nią. Ona nie była taką dziewczyną i chociaż bardzo
pragnęła jego bliskości, to nie straciła resztek rozumu i nie dałaby się w ten
sposób wykorzystać. Czuła do niego wstręt i jednocześnie nie potrafiła się od
niego odizolować. Walczyła ze sobą, bo jedna jej część chciała znów dać mu w
twarz, a druga kochała go i na to nie pozwalała. Teraz nie mogła zrobić
najmniejszego ruchu w obawie, przed utraceniem tej najbardziej intymnej z ich
chwil.
Najpierw
wydawało jej się, że taką chwilą była
sytuacja w pokoju 483, następnie, że ta, gdy zasnęła na jego klatce piersiowej,
potem ta w jego garderobie, a później pierwsza noc w Paryżu. Wszystkie tamte
momenty stały się teraz niczym, bo tylko teraz byli aż tak blisko siebie. Tylko
teraz tak świadomie czuła jego gorący dotyk nawet przez materiał sukienki. Tylko
teraz czuła się tak pożądana.
Najintymniejszą
z dotychczasowych chwil przeżywali w świetle reflektorów, w obiektywach kamer i
na oczach setek ludzi.
Miała
wrażenie, że słabnie, kiedy uświadamiała sobie rozbieżność ich uczuć.
-
Nie… - szepnęła rozpaczliwie, gdy poczuła, że jego uścisk staje się coraz
słabszy, że powoli cofał oplatające jej ciało ręce. Nie chciała, żeby je
zabierał; było jej z jego dotykiem tak dobrze i tak niedobrze zarazem, że
kręciło jej się w głowie i już nie wiedziała, czego potrzebowała bardziej.
Działała zupełnie instynktownie i po omacku. – Upadnę… - przyznała się, czując,
że jeszcze chwila i desperacko przylgnie do niego, wyjawiając mu wszystkie
swoje uczucia. Nie mogła sobie poradzić z ich ukrywaniem w takim momencie.
Objął
ją także drugim ramieniem, po czym powoli odeskortował ją i posadził na miejsce
obok siebie. Dopiero wtedy zabrał ręce, a ona od razu poczuła przeraźliwą
pustkę na swojej skórze w miejscach, w których ją dotykał. Dlaczego przestał,
gdy potrzebowała więcej?
-
Zdejmij je. – Powiedział cicho, po czym zacisnął usta w cienką linię i spojrzał
na jej czarne szpilki. – Zrobisz sobie na nich krzywdę. Po prostu zdejmij i
tutaj siedź, nie musisz nigdzie wstawać.
Wcale
nie chodziło o buty. Wszystkie dzisiejsze zachwiania równowagi spowodowane były
jej rozchwianymi emocjami. Czuła się, jakby urodziła się w butach na obcasach i
cieszyła się przed dzisiejszym wieczorem, że nareszcie będzie mogła je założyć,
bo do tej pory praca jej na to nie pozwalała. Makijażystka nie musiała być aż
tak elegancka jak sekretarka. Jej miało być w pracy po prostu wygodnie. Poza
tym, szpilki w lato były dla niej zbyt męczące, nawet jeśli nie było zbyt
ciepło. Buty na obcasie były natomiast nieodłącznym elementem jej stroju
jesienią i wiosną, i zastanawiała się, czy w przeciągu tych najbliższych nie
będzie musiała z nich zrezygnować, by nadążyć za chłopakami.
Myślenie
o butach pozwoliło jej ochłonąć i
odwiodło ją od pomysłu opowiedzenia mu o swoich uczuciach, ale nadal cała
trzęsła się w środku, gdy próbowała uświadomić sobie, co się wydarzyło. Czuła,
że gdyby tylko dała mu jakikolwiek sygnał, przestałaby istnieć dla niego jakaś
gala i natychmiast zabrałby ją do hotelu, by spełnić swoją zachciankę i może
nie do końca świadomie złamać jej serce na dobre. Nie mogła na to pozwolić. Nie
mogła sama sobie tego zrobić, chociaż niewyobrażalnie mocno tego pragnęła.
Nie
chciała, by wiedział o tym, co czuła. Wysunęła stopy ze szpilek, chcąc sprawić,
by Bill nadal myślał, że upadłaby z powodu niestabilnego obuwia, a nie gdyby
zabrakło jej jego ramion.
NIENAWIDZĘ ICH WSZYSTKICH.
OdpowiedzUsuńŁzy mi ku.rwa pociekły xd
To chamskie, jesteś chamska xD Wzbudzasz takie emocje, a potem... potem wszystko gasisz! Jak możesz! Opamiętaj się!
Boże święty, naprawdę xD Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam... Myślę, że zejdę w końcu na zawał, tak... zejdę nim oni choćby musną się tymi wargami!
I teraz już na pewno nie pójdę spać, jak niby mam zasnąć, gdy jestem tak rozdygotana!? xD Boże, już było tak blisko... Już walić ten cały stolik, ale to co było między nimi potem...! Już naprawdę myślałam, że to zrobią... Przecież zawsze, zawsze po "Ashley" powinien być ten moment... wypowiada jej imię szeptem i ją całuje! No co mu szkodzi! Najwyżej w pysk by dostał i co z tego!? Ona i tak by się nie odważyła go uderzyć... Więc tym bardziej! Jej też... Co jej szkodzi!? Co oni mają do stracenia, bo ja już nie wiem.... Tak czy siak, przez te całe nieporozumienie i tak już wszystko stracili... Więc czemu nie zaryzykują i tego nie odbudują... !
Tak, to był odcinek... Wyje.bany w kosmos. xD
A co do zdania dla mnie... ono przestało być ważne, gdy doczytałam do momentu tego, gdzie MIELI SIĘ CAŁOWAĆ, A SIĘ NIE CAŁOWALI -,- xD
W każdym razie, w pierwszej chwili myślałam, że może to to: "Tom najprawdopodobniej zupełnie nieświadomie, z na wpół otwartymi ustami, za pomocą koniuszka języka poruszał srebrnym kolczykiem w dolnej wardze i choć był Ashley raczej obojętny, teraz wyglądał naprawdę… rozpraszająco." No bo o Tomie, no bo usta, kolczyk, no bo rozpraszająco <3 <3 <3 XDD Ale potem doszłam do stolika i wiedziałam, że tamto to jednak nie xd Bo to jednak stolik xD
Ale opis tego co działo się potem i tak wygrywa wszystko. Wszystko.
Nawet nie wiesz, jak mocno walnę w klawiaturę, pisząc ten komentarz xD Emocje. xD Dobrze, że jestem sama w pokoju xD
Ale i tak ich nienawidzę xd Zrób, żebym ich kochała!
O Boże, kocham Twój komentarz XD <3 Jest tak przepełniony emocjami, że widzę, że jednak dobrze wykonałam swoją robotę ^^ Ej, wytrzymasz <3
Usuń"Najwyżej w pysk by dostał i co z tego!?" <3 Hahaha na oczach wszystkich i na kamerach <3 W sumie, to by było coś! :D
Taaak, to było to o Tomie! :D Specjalnie napisane dla Ciebie, bo miałam napisać coś innego, ale stwierdziłam, ze zrobię Ci tę przyjemność i niech on się pobawi tym kolczykiem! :D Stolik to swoją drogą...
Myślę, że zrobię, będziesz ich jeszcze kochała <3
Za to ja kocham Ciebie za ten komentarz :D <3
Oj tak, świetnie wykonujesz swoją robotę xD A z tych emocji nawet zupełnie nie odniosłam się do wypowiedzi Billa i ploteczek Toma z Georgiem xD A to było również rozwalające xD Choć Bill ze złości nie umiał skleić porządnego zdania, z mojej perspektywy, nie znając jego uczuć, było to dosyć zabawne i w sumie nawet trochę w jego stylu, bo on często kiedyś lubił się tak dziwnie wypowiadać xD Ale no oczywiście, to wszystko wina Ash :D Ooo i ten jej okrzyk! Aż sama miałam ochotę w pewnej chwili krzyknąć Tokio Hotel xD Haha, bardzo fajny pomysł xD
UsuńI nie wiem, kiedy mi te emocje opadną xd Ale ja kocham emocje w opowiadaniach, cieszę się, że je dostarczasz! Nawet jeśli przez połowę tekstu zapierają mi dech w piersi, żebym na koniec mogła żałośnie jęknąć, gdy znowu nie okazało się być, tak jak wszystkie znaki na niebie wskazywały xD Ehh. xD I tak, chcę w końcu płakać ze szczęścia, wzruszenia... Ja normalnie czuję, ze będę beczeć, gdy on ją w końcu pocałuje ^^ To się nie może dla mnie inaczej skończyć po tym wszystkim xD Nie wiem, może coś w tym jest, że ta ich relacja tak się rozwija, a nie inaczej... xd Te wszystkie emocje tak się zbierają w czytelnikach, zbierają... Żeby potem to wszystko poczuć dwa, a nawet trzy razy mocniej... xD Tak, ja i te moje nocne teorie xD
Ahh no i dziękuję za te przyjemność <3 Jednak nie jesteś taka chamska, to bardzo miłe było z Twojej strony! xD Może nawet nie podam Cię do tego sądu FFTH XDD (który nie istnieje nawet xD) Tak no cóż... Powinnam iść spać xD Może powinnam się zimną wodą oblać xD <33
Tom i Georg rozwalają mnie samą za każdym razem jak to czytam XD Moje ciołki <3
UsuńWidzisz! Te wszystkie spieprzone wypowiedzi Billa były przez Ash! To o niej zawsze myślał, gdy się plątał :D
Ja wcale nie robię tego wszystkiego specjalnie... Tak mi się po prostu napisało, no... To pierwotnie miał być jakiś dwudziesty piąty rozdział, ale że mi się o dziesięć przedłużyło, to cóż... XD To nie mogło się inaczej rozwinąć. Tu jest wszystko tak, jak powinno być!
Proszę, proszę :D Wiem, że się uśmiechnęłaś i mocno sobie to wyobraziłaś! :D Myślę, że nawet jak podasz, to wycofasz swoje oskarżenia jak już będzie po wszystkim :P Mam nadzieję... xd
Tak, idź spać, ja też idę, i bez żadnej zimnej wody! :D
Przedłużyło się... Przedłużyło! xD Nie no... Tak, to w porządku... No zdarza się... Każdemu się może zdarzyć xD To normalne xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znowu się nie przedłuży xD Ale i tak zazdroszczę Ci tej weny, że udało Ci się tyle tego napisać i jeszcze masz zapasy xD I sobie przedłużasz... xD Chyba muszę u siebie zmienić taktykę xD
No i powstrzymam się z tym oskarżaniem, jeszcze kilka odcinków! xD Mam nadzieję, że nie będę tego żałowała haha xd <3
No przedłużyło, no... xd Nie, nic już nie dopisuję, ale ostatnio jeszcze z dwóch rozdziałów zrobiłam trzy, więc... więc się o jeden jeszcze oddaliło XD (nie bij, proszę! ^^)
UsuńWidzisz, blog ma dopiero osiem miesięcy, ale cała treść dojrzewa już od 1,5 roku, więęęc... Tak, mam zapasy, ten obecny zapas to ja już miałam chyba w lutym czy w marcu, także trochę się z tym oswoiłam xd
Oczywiście, że nie będziesz! <3
W sumie to powinnam się cieszyć, że wena Ci dopisuje i tekstu jest coraz więcej, a nie mniej xD I no cieszę, ale jeszcze bardziej bym się cieszyła, gdyby on się zwiększał już po ich wyznaniach miłości, pocałunkach i w ogólee xD Ale cóż... xD
UsuńI nie ma to jak dojrzałe opowiadanie, naprawdę powinnam zacząć brać z Ciebie przykład xD Moje tasiemce nigdy nie zdążą dojrzeć ;c
Haha moje jest już tak dojrzałe, że aż rumiane i pękate XD Dlatego spieszę się, bo mi zaraz zgnije xd
UsuńO matko! xD Śpiesz, śpiesz xD My nie narzekamy ostatnio na szybkość pojawiania się odcinków :D
UsuńNo normalnie nie wiem co napisać. Uwielbiasz się nad nami znęcać :< Co za cudowny moment, a Bill jej nie pocałował. No co za facet! Ech, mam nadzieję, że TEN ich moment się zbliża, bo nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam psychicznie, zwariuję przez Ciebie! :D A więc pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że niebawem się pojawi <33
OdpowiedzUsuńNie uwielbiam, tak wyszło no :( Dasz radę, on się zbliża od 10 rozdziałów! :D <33
UsuńNiebawem, niebawem, już mam korektę <3
Trochę przerobiłaś!;D Jest świetnie! To chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów <3 Billa tak wzięło, że omal ja nie wybuchłam czytając haha xD Że też oni muszą sobie tak życie utrudniać... Tom i Georg! Uwielbiam ich poczucie humoru, z takimi menami nigdy nie byłoby nudno! ;D
OdpowiedzUsuńNo wiesz, zawsze wpycham trochę ulepszaczy :D Hahah też masz ochotę na Ash? XD dobrze wiesz, że muszą xd
UsuńTeż ich kocham i aż żałuję, że nie mam takich czubków w otoczeniu <3
Wiem ;D ahhahaa taa jasne na Ash haha xD Już niedługo;p
UsuńAle by była zabawa *:*
A było tak blisko.....tak blisko a tak daleko.
OdpowiedzUsuńNie wiem co więcej mam napisać, jak zwykle jestem rozczarowana Billem haha :D Ale wierzę, że to już naprawdę nie długo ;)
Cały czas jest niedługo <3
UsuńJa tu już liczyłam na coś więcej z Jego strony, ale jak widać nic się w jego nastawieniu nie zmieniło. Nawrzeszczeli na siebie, dobrze, Georg spełnił role ochroniarza, okay, Tom dobry brat, niczego sobie, a Ash, cóż ona była po prostu sobą. To będzie mój ulubiony rozdział jak do tej pory, bo może potem pojawi się ten jedyny :3
OdpowiedzUsuń