Podczas gdy
dopracowywała swoje popisowe danie na dole w kuchni, w domu zaczęło robić się
głośniej, niż do tej pory. Przyjechał Saki ośmioosobowym busem i poszedł na
górę, a po chwili wrócił, niosąc walizkę Billa i jej mały kuferek. Z piętra
zszedł też Dirk z bagażem Toma, a zaraz pojawił się i ubrany gitarzysta.
- Szybko,
szybko, bo już strasznie późno. – Pogonił właściwie nie wiadomo kogo, bo ona już
kończyła, a oprócz nich nikogo na dole nie było. Być może chodziło mu o samego
siebie. - Mogę?! – Zajrzał jej przez
ramię i chciał dobrać się do sałatki.
- Absolutnie! –
odparła, zamykając ostatnie otwarte pudełeczko, którego miał zamiar dotknąć. –
To na drogę.
Spakowała osiem
pojemników do materiałowej torby razem z plastikowymi widelcami i mokrymi oraz
suchymi chusteczkami i aspiryną. Tom śmiał się, że stworzyła im nową apteczkę,
bo jedzenie i dobry lek na ból głowy to dwie najważniejsze rzeczy ratujące ich
życie, choć podpowiedział jej, że mogłaby jeszcze dorzucić tam kilka
energetyków, batoników, co najmniej kilogram cukierków i ze dwa żelków.
Prawie nie
poznała Billa, gdy zszedł na dół, podczas gdy ona zakładała buty. Nałożył na
siebie czarną bluzę, podwinął jej rękawy, a włosy, którymi tak się przejmował
podczas zmiany koszulki, schował pod czapką. Udawała, że w ogóle nie skojarzyła
tego faktu. Wzięła swoją torebkę oraz torbę z sałatką i wyszła za Tomem do
garażu, po czym wsiadła do samochodu na miejsce pomiędzy bliźniakami. Zastanawiała
się, czy teraz był na nią zły dlatego, że nie dość, że tak zareagowała, to
jeszcze zepsuła mu fryzurę (choć wcale tego nie zauważyła), czy może
przeciwnie, cieszył się, bo sprowokował taką sytuację celowo, a wcale nie
musiał prosić jej o pomoc w zdjęciu koszulki, bo tak naprawdę nie martwił się o
swoje włosy. Miała coraz większy mętlik w głowie i skłaniała się ku wersji, że
zrobił to wszystko specjalnie, lecz zaraz stawało w jej głowie pytanie: po co? Chciał
ją sprawdzić? Doszła do wniosku, że byłoby to bezsensowne zachowanie ze strony
Kaulitza, więc tak jak na początku jej się wydawało, musiał być na nią zły za
to, że zamiast zająć się jego włosami, wpatrywała się w jego nagi tors.
Po chwili nadęty
Kaulitz dosiadł się obok niej, a Saki ruszył. Dzisiaj to on kierował busem,
choć tak naprawdę teraz był to dla niej najmniej istotny szczegół.
Podczas
dziesięciominutowej drogi do studia Tom próbował rozpocząć rozmowę, lecz ani
ona, ani Bill nie byli w nastroju by mu odpowiadać. Ona obwiniała się o to, że
zepsuła mu dzisiejszą fryzurę, a on… Sam jeden wiedział, co siedziało mu w
głowie.
Dotarli na
miejsce równocześnie z kamerzystą, a bliźniacy chcieli załatwić to jak
najszybciej i praktycznie od razu przystąpili do nagrywania materiału. Kręciła
się cały czas gdzieś w pobliżu, by móc być przy nich, ale jednocześnie nie
załapać się niepotrzebnie na filmie. Zastanawiała się, w jaki sposób Bill to
robił, że przed chwilą był naburmuszony, a teraz żartował i uśmiechał się do
obiektywu.
Pokazali najpierw
swoje biuro, w którym akurat siedział Georg wraz z Silke i odpisywali na
wiadomości od fanów, a następnie przeszli szybko do kuchni, gdzie cały kuchenny
stół założony był nieświeżą pizzą. Kaulitzowie pochwalili się też, że potrafią
obsłużyć piekarnik, chociaż nie była tego do końca pewna. Później udali się do
sali z wieloma gitarami i perkusją, w której Gustav zazwyczaj nagrywał swoje
partie, ale perkusisty jeszcze nie było, więc niczego fanom nie zagrał. Zamiast
tego mogła posłuchać jedynie duetu Toma i Billa na pianinie, którzy zagrali
urywek prostej melodii. Miała w głowie porządny bałagan i żywiła do
czarnowłosego jakąś nieokreśloną urazę, ale nie potrafiła się nie uśmiechnąć,
gdy usłyszała ten uroczy kaulitzowy duet. Następnie weszli do pomieszczenia z
wielką konsolą i obsługującym ją mężczyzną. W przeciwieństwie do pozostałych
części studia, była tutaj pierwszy raz i zupełnie nie wiedziała, co się w tym
miejscu robi, więc tylko słuchała droczących się ze sobą i przechwalających się
bliźniaków, a oni byli tak zabawni, że bała się, by się nie roześmiać nad
kamerą. Chłopakom zależało na czasie, więc nie chciała być tą, przez którą musieliby
dublować sceny. Może i była zła na Billa, ale wciąż uwielbiała relację
bliźniaków. Obserwowanie i słuchanie ich sprawiało jej taką przyjemność, że
mogłaby podglądać ich przez ukrytą kamerę całymi dniami. Potem przeszli na piętro
do miejsca, które najbardziej ją interesowało – budki, w której Bill nagrywał
wokal. Tutaj też jeszcze nie była, bo jeśli już przebywała w studiu, to tylko
podczas prób, a nie w czasie tworzenia nowej piosenki. Nie wiedziała, czy już
do reszty zwariowała, czy ten mały pokój rzeczywiście pachniał Billem, w każdym
razie zapach wydawał jej się być bardzo wyraźny, mimo że czarnowłosy wcale nie
stał blisko niej. Musiała szybko przepędzić z wyobraźni obraz siebie razem z
nim w tym malutkim pomieszczeniu, słuchając jak śpiewał…
Nie wpuścili
kamerzysty do pokoju, w którym powiedzieli, że sypiają, a za argument podali,
że jest tam zbyt duży bałagan. I rzeczywiście był. Raz udało jej się tam
zajrzeć przypadkiem, bo Gustav zostawił uchylone drzwi, ale gdy tylko wetknęła
tam nos, od razu została chwycona w pasie i dosłownie przestawiona w inne
miejsce.
- Aaa! – Zapiszczała, gdy chwyciły ją silne,
męskie ramiona. – Puszczaj! Georg, postaw mnie! – Krzyczała, śmiejąc się w głos
i wierzgała nogami niczym mała dziewczynka.
- To po co tam zaglądasz? – Okręcił ją kilka
razy i dopiero pozwolił jej stopom dotknąć do podłogi. Musiała złapać się
barierki przy schodach, bo zawirowało jej w głowie, a ze śmiechu rozbolał ją
brzuch. – Co? Interesują cię nasze brudne, śmierdzące skarpetki porozrzucane po
podłodze?
Jej głośny pisk spowodował utworzenie się
zbiegowiska; wszyscy momentalnie oderwali się od swoich zajęć i wybiegli na
piętro, by sprawdzić, co się dzieje. Taka reakcja pozwoliła jej sądzić, że
nieczęsto damski głos roznosił się po tym studiu.
- A żebyś wiedział! Pokradnę je, a potem
sprzedam psychofankom i będę bogata.
- To jest całkiem niezły pomysł na biznes –
przyznał Gustav zza tych magicznych drzwi. – Ciekawe, po ile chodziłyby
trzydniowe gacie Billa. – Schował się w pokoju i naprawdę miała wrażenie, że
zaraz jakieś przyniesie.
- I pięciodniowe koszulki Toma.
- I tygodniowe…
- Boże, jesteście obrzydliwi! – Krzyknęła,
nadal nie mogąc opanować śmiechu.
- Wiesz, my jak my, ale zastanawiałaś się
kiedyś, co fanki robiłyby z tymi fantami?
- Jezu, nie, nie chcę wiedzieć, błagam,
zakończcie ten temat, bo zwrócę obiad! Koniec, nie chcę już nigdy więcej
słyszeć o waszych kilkudniowych… O jakichkolwiek częściach waszej garderoby,
które nie są świeże. Jasne?
- To nie chcesz już zaglądać do tego pokoju?
-NIE!
Na koniec nagrania
pozdrowili fanów i nie przeglądając materiału, nie powtarzając żadnej sceny,
niemalże przepędzili kamerzystę ze swojego studia. Odniosła wrażenie, ze bardzo
im była ta wizyta nie na rękę.
Zeszli na dół,
gdzie Georg już zakładał bluzę, szykując się do wyjścia i był jakiś podejrzanie
wesoły.
- Idziemy? – zapytał,
poprawiając sobie kaptur. – Odpisałem na kilka maili i jestem gotów do drogi.
Gustav i David czekają już w busie.
- Ja jestem
głodny i... – Bill zaczął marudzić, lecz odpuścił, gdy zobaczył wymowny wzrok
Toma i jego zaciśniętą szczękę. - Ale oczywiście nie mamy czasu, żeby tu jeść,
bo i tak dojedziemy późno. – Dokończył, szczerząc się głupkowato. - Zajedźmy do
Maca. – Zaproponował, gdy wychodzili z budynku.
Przecież
dopiero co jadł i ochlapał się mlekiem…
- Zapomniałeś,
że mam dla was sałatkę?
- Faktycznie! W
takim razie Maca odkładamy na postój w trasie.
- Masz
szczęście – bąknął do niego dredowłosy.
- Mam Ashley.
Odwróciła głowę
w drugą stronę i przełknęła ślinę. Miał ją. Miał ją na wyciągnięcie ręki,
której wcale nie wyciągał.
- Dokąd
właściwie jedziemy? – zapytała, gdy bus już ruszył i wyjeżdżał z parkingu na
ulicę.
- Jak to dokąd?
Do Paryża – odpowiedział Bill tak, jakby było to oczywiste i rozsiadł się
wygodnie, trącając ją przez przypadek kolanem. A może nie przez przypadek. Sama
już nie wiedziała i czuła, że zaczyna wariować. Jeszcze kilka dni, a trafi do
psychiatryka.
Dla niej nie
było to takie oczywiste. Nie licząc jednej szkolnej wycieczki nad polskie morze
i kilku wyjazdów na wakacje z rodzicami w austriackie góry gdy była mała, nigdy
w życiu nie była za granicą. Teraz pierwszym zagranicznym miastem, w którym
miała się zatrzymać, był sam Paryż. I nie miała co do tego żadnych podstaw, ale
wiązała z nim ogromne nadzieje, choć po zachowaniu Billa na jego urodzinach,
miała już świadomość, że może z tego nic nie wyjść.
Droga bardzo
jej się dłużyła, nawet mimo ciągłych żartów chłopaków. Nie była przyzwyczajona do tak długich
wyjazdów. Robili wszystko, by jakoś przyspieszyć czas: powtarzali razem francuski,
rozwiązywali z Tomem krzyżówki, grali całą szóstką w skojarzenia, a nawet
śpiewali, jednak każda minuta wydawała jej się mieć coraz więcej sekund.
Po pięciu
godzinach jazdy, około osiemnastej, zatrzymali się na parkingu McDonald’s, by
rozprostować nogi i przy okazji zjeść, ponieważ każdy z nich już zgłodniał i
musiał skorzystać z toalety.
Pierwszy raz
widziała tak bezpośredni kontakt zespołu z fanami. Gdy weszli do środka
restauracji, kilka osób poprosiło ich o autograf i zdjęcie. Ona starała się
trzymać przy Dirku, by nie zwracać na siebie szczególnie uwagi. Nie wyglądała
pewnie najlepiej po pięciogodzinnej podróży i pod wpływem dzisiejszych
porannych wydarzeń. Na dodatek była wyjątkowo niewyspana. Fani jednak byli tak
zaskoczeni niespodziewanym spotkaniem ze swoim ukochanym zespołem, że nawet na nią
nie spojrzeli.
Złożyli
zamówienie, skorzystali z toalet i wrócili do busa, po czym ruszyli dalej w
drogę.
Po jedzeniu
wszyscy w samochodzie ucichli. Byli już, tak jak ona, zmęczeni podróżą, a mieli
przed sobą jeszcze niemalże drugie tyle. Próbowali ratować się Red Bullami, ale
Tom i Gustav odpłynęli już po kilku minutach od wyruszenia w drugą część trasy.
Ona też poczuła
się bardzo ospała po posiłku - jej organizm domagał się poobiedniej drzemki. Chciała
temu zapobiec, więc wyjęła z torebki chwyconą w ostatniej chwili przed wyjściem
z domu książkę. Starała się skupić na całkiem ciekawej lekturze, ale nawet nie
zorientowała się kiedy zamknęły jej się powieki.
Jej sen został
zakłócony przez błysk przed jej oczami. Próbowała je otworzyć, ale było to
ponad jej siły. Udało jej się jedynie minimalnie rozewrzeć powieki, lecz od
razu je zamknęła. Poprawiła głowę na swojej wygodnej poduszce i wtuliła się w
nią jeszcze bardziej.
Poduszka była
jednak podejrzanie ciepła i pachniała tak ładnie…
Momentalnie
otworzyła oczy, gdy uświadomiła sobie, że jej głowa spoczywa na ramieniu Billa
i odskoczyła od niego, co wywołało salwę śmiechu na środkowym siedzeniu.
Spojrzała z przerażeniem na czarnowłosego. Patrzył na nią tak samo zdziwiony i
tak samo zaspanym wzrokiem, jak ona na niego.
- Obudziły się
nasze gołąbeczki. – Zaśmiał się Georg i zrobił im kolejne zdjęcie. – Nic nie
szkodzi, wszystko uwieczniłem. Mam dowody, wy moje śpioszki.
Z dudniącym
sercem obserwowała reakcję Billa i czekała, aż się odezwie, bo sama nie
wiedziała, co ma powiedzieć. Czarnowłosy rozglądał się w osłupieniu po busie,
przechylając co chwilę głowę na boki. Patrzył nieprzytomnym wzrokiem po kolei
na nią, na śpiącego Toma i roześmianych Davida, Gustava i Georga z miną nie
wyrażającą niczego.
- Aha. –
Skomentował jednym słowem. – To ja idę dalej spać – dodał i przekręcił się na
lewy bok, opierając głowę o szybę i zamknął oczy.
Nie mogła
uwierzyć, że tak po prostu zasnęła na jego ramieniu. Dotknęła policzka, na
którym zapewne odcisnęła się faktura materiału jego bluzy. Był bardzo ciepły,
chociaż akurat w tej chwili odczuwała podwyższoną temperaturę na całym ciele.
Nie miała pojęcia, czy Bill był świadomy tego, że uczyniła sobie z niego
poduszkę, ale poczuła się nieco zażenowana, bo wszyscy to widzieli. Dlaczego
nie mogła zasnąć na ramieniu Toma?! Wtedy nie analizowałaby tego wszystkiego, bo
Tomem nie była zainteresowana i było jej obojętne, co kto pomyślałby sobie na
ten temat.
- Wstawaj! – wrzasnął
David tak głośno, że podskoczyła i ona, i śpiący po jej prawej stronie dredowłosy.
Gitarzysta
natychmiast otworzył oczy i zachowywał się dokładnie tak samo, jak przed chwilą
jego brat – patrzył na wszystkich nieprzytomnie i nie odezwał się, dopóki nie
stało się dla niego jasne, gdzie się znajduje. Bill natomiast nawet nie drgnął,
choć polecenie było skierowane właśnie do niego.
- Nie ma
spania, jesteśmy w Paryżu – powiedział Gustav, co i ją od razu rozbudziło.
Zaczęła
rozglądać się za wieżą Eiffla, ale z żadnej strony nie było jej widać. Najpierw
jechali szeroką, czteropasmową drogą, ale byli jeszcze zbyt daleko, by ujrzeć
ją w środku zabudowanego miasta. Później znaleźli się w okolicy, gdzie ulice i
chodniki były wąskie, drzewa wysokie, a budynki postawione były zaraz przy
jezdni, więc z ich perspektywy też niczego nie mogli dostrzec.
- No i gdzie ta
wieża? – zapytał Tom, tak samo jak ona wyglądając wizytówki Paryża, mimo że on
już ją widział nie raz. - Saki, gdzie ty nas wywiozłeś? – Udawał oburzonego. –
Nie uwierzę wam, że to Paryż, dopóki nie zobaczę tej wieży.
- Ona się
nazywa wieża Eiffla, Tom – wtrącił się Georg niczym pouczający go ojciec.
- No właśnie, Tom
– dodał śpiący na szybie Bill, powodując kolejny wybuch śmiechu w busie.
Przejechali prawie
całe miasto, zanim ujrzała charakterystyczny zarys wieży. Nawet Bill się
rozbudził, gdy Saki pierwszy powiedział do wszystkich „tam jest” i wskazał na nią palcem, choć teraz widzieli ją już
wszyscy. Wyłoniła im się nagle spomiędzy budynków. W całym busie zachwytów nie
było końca, a wręcz nasilały się, gdy dojeżdżali coraz bliżej.
- David, czy my
będziemy spać tuż pod tą wieżą? W namiocie? – zapytał zaniepokojony Tom, gdy od
wieży Eiffla dzieliła ich niemalże tylko Sekwana.
- Prawie
trafiłeś, Tom – odparł mężczyzna. – Żeby umilić nam pobyt, Silke zarezerwowała
nam nocleg w hotelu, który znajduje się w odległości sześciuset metrów od niej.
Tylko po drugiej stronie rzeki.
Nie obyło się
bez ochów, achów i „łałów”, gdy wysiedli z samochodu. Było już po dwudziestej
drugiej i całe miasto było przepięknie oświetlone. Widok zapierał jej dech w
piersi i właściwie nie mogła uwierzyć, że tu stoi. Jeszcze kilkanaście dni temu
nawet by o tym nie śniła, a teraz oddychała francuskim powietrzem.
- Bonjour la France! – wykrzyknął Tom z
radością dziecka i rozłożył ręce, aż nieliczni przechodnie spojrzeli na niego z
uśmiechem.
- Mówi się „bonsoir”, Tom. Mamy wieczór. – Poprawiła
go, a on przybrał obrażoną minę.
- No właśnie,
Tom – przytaknął znowu Bill, chociaż podejrzewała, że sam też nie miał o tym
pojęcia i jedynie chciał dokuczyć bratu.
Hotel z
zewnątrz wyglądał dosłownie jak pałac. Nie zapamiętała od razu jego nazwy, bo
brzmiała zbyt azjatycko, a ona była w tej chwili zbyt podekscytowana.
Zakodowała tylko, że nie był to Radisson Blu, jak do tej pory. Wnętrze idealnie
zgrywało się z tym, co zobaczyła na zewnątrz. Poczuła się jak w królewskim
zamku. Na błyszczącej, wzorzystej posadzce nie można było dostrzec ani jednego
śladu buta czy ziarenka piasku, w hallu rozstawione były bogato zdobione fotele,
kanapy, komody, stoliki, lampy i posągi, a z sufitu zwisały mieniące się, kryształowe
żyrandole. Po lewej stronie w głębi biegły na górę przepiękne zakręcające
schody z rzeźbioną poręczą. Całe wnętrze było biało-złote, ożywione jedynie
gdzieniegdzie kwiatami w przepięknych wazonach. Przy recepcji od razu
zaatakowała ich elegancko ubrana młoda kobieta.
- Bonsoir madame et messieurs! – powiedziała,
uśmiechając się do całej szóstki.
Ashley poczuła
na sobie zakłopotany wzrok chłopaków i Davida. Zaśmiała się, widząc ich
przerażone miny, podczas gdy kobieta jedynie powiedziała im „dobry wieczór”, co na pewno zrozumieli,
bo sam Tom jeszcze przed chwilą do wykrzykiwał.
- No,
przywitajcie się… - szepnęła do nich i znacząco skinęła głową w ich stronę.
- Bonsoir madame! – odparli chórem i
spojrzeli na nią wyczekująco, dając jej do zrozumienia, że to ona powinna
rozmawiać z panią z obsługi. Wyglądali tak niezdarnie, że ciężko było uwierzyć
w ich sławę. Miało się raczej wrażenie, że bez czyjejś pomocy nie potrafią
nawet zamówić pizzy. Lub przebrać koszulki.
Roześmiała się,
gdy przypomniała sobie oskarżenia Billa wobec Francuzów, którzy zawsze mówili
po francusku, bo miał rację. Kobieta doskonale wiedziała, że cała ekipa jest z
Niemiec, ale i tak zaczęła przywitanie w swoim ojczystym języku.
Ashley świetnie
rozumiała każde kolejne wypowiedziane przez nią zdanie i choć nieco gorzej szło
jej z mówieniem, to bez problemu się dogadała. Oczywiście, że mogła mówić po
niemiecku, ale zostawiła to sobie jako ostateczność. Skoro mogła przez te kilka
dni podszkolić język, dlaczego miałaby z tej możliwości nie skorzystać?
Po krótkiej
wymianie zdań kobieta oddaliła się od nich w stronę recepcji, a Ashley
spojrzała na zszokowaną piątkę i zaśmiała się z ich pootwieranych buzi.
- O czym
mówiłyście? – zapytał od razu zdezorientowany Bill, któremu najbardziej nie
spodobało się, że nic nie rozumiał.
Doskonale było
po nim teraz widać, jak uwielbiał mieć nad wszystkim kontrolę. Teraz w ogóle
nie panował nad sytuacją i wyglądał, jakby miał tego już dłużej nie znieść.
- Pani
przywitała nas w hotelu, a ja powiedziałam, że chcielibyśmy iść do naszych
pokoi, bo jesteśmy bardzo zmęczeni. Kazała nam chwilę zaczekać.
- Dobrze,
czekamy…
O mało co nie
zerwał sobie paznokcia ze stresu, aż Gustav zwrócił mu na to uwagę. Do budynku
weszli Saki oraz Dirk w towarzystwie lokajów, taszczący pierwsze bagaże, po
czym zawrócili do samochodu po kolejne. Młoda kobieta zdążyła już przyjść z
powrotem, niosąc osiem kluczy. Prawdziwych kluczy, co się Ashley bardzo
spodobało. Gdyby w tak urządzonym hotelu zamontowano drzwi otwierane na kartę,
całkowicie zepsuto by klimat tego miejsca.
- Nasze pokoje są na piątym
i szóstym piętrze – powiedziała po wysłuchaniu kobety. – Proszę. – Wręczyła
Billowi osiem kluczy, bo widziała, że jeszcze chwila i wybuchłby, bo już zrobił
się porządnie czerwony.
Bardzo chciała
wejść po tych pięknych schodach, lecz wszyscy byli za windą, więc nawet się nie
kłóciła. W drodze na górę usłyszała tyle pochwał na temat swojego francuskiego,
jak jeszcze nigdy, nawet w szkole, choć wymieniła z tą młodą kobietą tylko
kilka naprawdę podstawowych zdań.
Trzy pokoje
znajdywały się na piątym piętrze, a pięć na szóstym. Tom rozporządził, że
młodzi zajmują te na szóstym, a starzy na piątym i dostał mięśniaka od Davida
za „starych”.
Czekała razem z
Tokio Hotel na korytarzu na szóstym piętrze luksusowego hotelu w Paryżu na
bagaże, zachwycając się luksusowym, starofrancuskim wnętrzem i z wrażenia nie
mogła aż ustać w miejscu, tylko kręciła się z miejsca na miejsce, dotykając
ścian i mebli, będąc przy tym rozrywką dla pozostałych, którzy stali całkowicie
spokojnie. Po chwili pojawili się ochroniarze i lokaje z czterema dużymi
walizkami i jednym małym kuferkiem.
- Ale z was
dżentelmeni – zaczęła z udawaną pretensją w głosie. – Taszczycie najpierw ich
manatki, zamiast przynieść w pierwszej kolejności moją torbę.
Zrzedła jej
mina, gdy jej wzrok padł na twarz Dirka.
- Twoją torbę?
– Mężczyzna zmarszczył czoło i zamilkł na kilka sekund, próbując sobie
przypomnieć, o czym mowa. – Miałaś jakąś torbę?
Nie, to nie
mogła być prawda.
- Tak, dałam ci
ją rano, jak po mnie przyjechałeś…
- …audi Billa…
- dokończył za nią i uderzył otwartą dłonią w swoje czoło.
Dałaby uciąć
sobie rękę, że w tym momencie Bill wydobył z siebie dźwięk tłumionego śmiechu.
I zostałaby ze wszystkimi kończynami, bo po chwili Kaulitz wybuchł głośnym,
nieopanowanym śmiechem, podczas gdy cała reszta stała z poważnymi minami, a sam
Dirk z najpoważniejszą.
Była tysiąc
kilometrów od domu, trzymając w ręku jedynie swoją podręczną torebkę i siatkę z
ośmioma pustymi pojemnikami. Nie miała przy sobie nic, oprócz portfela, parasolki,
książki i kilku kobiecych drobiazgów. I Tokio Hotel u boku oraz plakietki
potwierdzającej, że należy do ich ekipy. Teoretycznie było to całkiem dużo, ale
potrzebowała też ubrań na zmianę i podstawowych artykułów higienicznych.
- Przepraszam
najmocniej, zupełnie o tym zapomniałem… - Dirk zaczął tłumaczyć swoje
przeoczenie, przy czym naprawdę wyglądał na zakłopotanego. Ona sama nie
wiedziała, jak na to zareagować i co powiedzieć, a rozbawiony nie wiadomo czym Bill
tylko ją irytował.
- Nic się nie
stało – wtrącił młodszy Kaulitz, robiąc krótką pauzę w swoim śmiechu.
Chciała go
udusić za taką reakcję, bo jej wcale to nie bawiło, ale śmiał się tak pięknie,
że na moment odebrało jej mowę. Tylko na moment…
- Bill, to nie
jest zabawne. – Tom podjął próbę uspokojenia brata, ale po chwili sam się do
niego przyłączył, razem z Gustavem i Georgiem.
Jej wciąż nie
było do śmiechu, ale była w takim szoku, że nie potrafiła zareagować.
- No i co
teraz? – zapytał nareszcie Bill, wciąż się uśmiechając.
- Muszę jechać
do sklepu. Potrzebuję chociaż podstawowych rzeczy. – Starała się myśleć
racjonalnie. – Szczoteczki do zębów, bielizny…
- Wszystko jest
zamknięte, jest po dwudziestej drugiej.
– Zauważył słusznie Gustav, podczas gdy Tom z Georgiem jeszcze pod nosem
śmiali się z całej sytuacji, a ona miała ochotę ich udusić.
- A rzeczy
Billa nie byłyby na ciebie dobre? – wypalił Georg, znów wywołując wybuch
śmiechu całego zespołu, łącznie z tematem tego żartu.
Nawet ona się
uśmiechnęła, chociaż nie ze względu na docinek Georga, a z powodu wyobrażenia
sobie jej w jego ubraniach.
- Za małe –
dodał Tom, gdy wydawało się, że już się uspokoili i na nowo po korytarzu
rozniósł się ich wspólny śmiech.
- Na pewno są
tu całodobowe markety, tam możemy kupić wszystko – powiedział w końcu Dirk, który
był najbardziej zmieszany i na pewno czuł się okropnie.
- Gdybym ja
tylko miała siłę kupować teraz wszystko. Pojedźmy tylko po te podstawowe
rzeczy.
- Jadę z wami!
– wykrzyknął podekscytowany Bill
- Ja też!
- I ja!
- O nie, nie,
nie. – Ugasiła entuzjazm całej czwórki. – Jadę sama z Dirkiem. Pozwólcie, że
sama wybiorę sobie skarpetki, dobrze?
- Nie, jedziemy
z Tobą! – Oburzył się Tom, a pozostali mu przytaknęli.
- Nie, nie
żartuję, pojadę tylko z Dirkiem, nie będziemy jechać w szóstkę do hipermarketu
po szczoteczkę do zębów i bieliznę. – Zaprotestowała, a oni jęknęli, jakby
zepsuła im całą zabawę i miałaby usłyszeć zaraz „Ale mamo…” – Wchodzimy, kupujemy kilka rzeczy i wychodzimy. Jutro
podczas któregoś z waszych wywiadów wyskoczę kupić sobie coś do ubrania, a
teraz to bez sensu, żebyście jechali ze mną.
Ledwo udało jej
się ich przekonać, że naprawdę nie potrzebuje żadnych asystentów.
Umówiła się z
Dirkiem, że za dziesięć-piętnaście minut zajdzie do niego i wspólnie udadzą się do
jakiegoś sklepu. Widziała, że czuł się mocno zakłopotany tym, że zapomniał przepakować
jej torby, chociaż ona też mogła o tym pomyśleć. Rano jednak torba była
ostatnią rzeczą, jaka mogłaby zajmować jej myśli. Przez cały czas przed oczami
stawał jej tylko obraz półnagiego Billa. Był przeraźliwie chudy, aż mogłaby
policzyć jego żebra, ale mimo to obsesyjnie uważała, że jego ciało jest piękne
pomimo jego chudości.
Rozeszli się do
swoich pokoi, a ona nie była przygotowana na to, co zobaczy. Jej pokój,
pomijając przepiękny, luksusowy wystrój, posiadał naprzeciwko wielkiego łóżka
duże, oszklone drzwi wychodzące na mały balkon z widokiem na efektownie
oświetloną wieżę Eiffla. Stała, patrząc na nią w osłupieniu z zaledwie kilkuset
metrów, aż usłyszała pukanie do drzwi, podobnie jak w Berlinie, gdy pierwszy
raz weszła do pokoju z widokiem na akwarium i podobnie jak w Berlinie, ujrzała
Billa, gdy otworzyła drzwi.
Jej xd nie powinnam czytac po nocy bo dostaje glupawki xd a ty uprzedzaj gdy ma byc
OdpowiedzUsuńTak zabawnie co?xd w kazdym razie reakcja Billa tak genialna, ze nic tylko mu w morde
strzelic xdd nie, nie... ja wcale znowu nic do niego nie mam xd ja tak naprawde skrycie
Go kocham xd po prostu wiesz... to ten zal za nieodwzajemniona milosc ^^ i musze sie
Jego bratem pocieszac xd pf. Ekhm xd w kazdym razie odcinek genialny xd czekam na
Stol! Czy tam sciane... zadnym meblem nie pogardze xd pozdrawiam, duzo weny, czasu
i relaksu <3
A co Ty o tej porze tu robiłaś? xd
UsuńOj no, rozśmieszyło to chłopaka no i co... :D Mówiłam, że on jest porąbany i na pewno nie ma ludzkich odruchów xd
Już niedługo! Wiem, że powtarzam to przy każdym rozdziale, ale naprawdę już niedługo... Któregoś razu powiem: JUŻ, TO TERAZ a i tak będziesz w szoku :P
<3
Będę w szoku, będę xD
UsuńWróciłam tu, żeby sprawdzić, czy zbyt wielu głupot zeszłej nocy nie napisałam xDD I jak to co tu robiłam? Czytałam moja Droga, czytałam XD
Swoją drogą wybacz brak polskich znaków, ale Ka. nie ogarnia technologii tabletów, czy coś ... xD
Ale wczoraj, jak tak czytałam, że Ash sobie spała na Billu... To jeszcze nic! Ale jak przeczytałam, że obok niej spał też Tom... To tak jej zazdrościłam xDD Sama bym się w niego tak wtuliła i zasnęła... Wtedy.. Teraz... ZAWSZE XDD Ja i te moje refleksje ^^ Na pewno wszystkich interesuje moja miłość do starszego Kaulitza, której jeszcze wczoraj się wyparłam wyznając ją Bilowi xD
A pomijając już te moje brednie... TO JEST FRANCJA. JEST PARYŻ. JEST WIEŻA EIFFLA. JEST LUKSUSOWY HOTEL. WSZYSTKO JEST IDEALNIE! Idealne podłoże, żeby uczucie rozkwitło xD To jak... Jak wata pod rzeżuszkę <3 I po kilku dniach wyrastają piękne chwaściory :DD
Więc, tak, wiem... Już niedługo XD
Nic nie szkodzi, nawet nie zauważyłam ich braku :D
UsuńTak, Ashley też była przecież zła, że jednak nie na Tomie zasnęła, prawda? :D Ach ten Tom, on to jest, wszystkich w sobie rozkocha ^^
Ono rozkwita, tylko... Tylko w środku ^^ hahaha wata pod rzeżuszkę <333
Niedługo... Jeszcze jeden rozdział i po nim będzie taki rozdział, po którym będą już takie rozdziały, że będziesz w szoku XD
Taki rozdział, takie rozdziały... xD Tak xd
UsuńA mi się przypomniało, że jeszcze Bill tak chamsko się roześmiał i jeszcze powiedział, że nic się nie stało xD A Dirk przecież jest wredny i specjalnie to zrobił! Powinien go wywalić, pokazać Ash jaka jest dla niego ważna! XD Pokazać swoje jaja... xD
No tak ^^
UsuńWidzisz, dla niego to było zabawne XD Znów powinien dostać w łeb, wszyscy po kolei powinni dostać, bo też nagle uznali, że to śmieszne. Cztery buraki...
Nic tylko buraczkową ugotować xD
UsuńPyszna będzie, ze słodkich buraczków ^^
Usuńooo xD Aż szkoda xdd
UsuńPrzestańmy znów spamować xdd
UsuńOh, no dobrze... xD Ale mi się teraz szkoda Toma zrobiło, jak pomyślałam o tej buraczkowej.. xd
UsuńO matko, DLACZEGO? XD
UsuńNo bo Tom? Mój Tom? Na obiaaad? ;((
UsuńTaaaaaak <3 Z Gustava zrobimy pulpeciki, z Georga karczek, z Billa żeberka, no a z Toma wychodzi buraczkowa ^^
UsuńNo chyba... śmietankowa ^^ xD
UsuńWeź bo próbuję właśnie przebrnąć przez zakupy z Billem i muszę powiedzieć, że to jest straszne XD Jaki on jest głupi, Boże... XDD Może dokupię im coś do jedzenia ^^
UsuńOk, już siedzę cicho xD Brnij, bo już nie tylko ja się niecierpliwię xD
UsuńYaaay.
OdpowiedzUsuńTo było coś. Reakcja Billa to była taka...że sama się śmiałam, o!
Ja juz myślałam, że Bill pójdzie z nią do tego sklepu bieliznę wybierać!
( chociaż marzę by on ją jej kiedyś ściągał EGHEM)
Oj, i Paryż...nienawidzę tego miasta xd serio, gdziekolwiek nie spojrzę każdy coś o Paryżu gada albo jedzie na wakacje :/ nie żebym zazdrościła ale mieszkać tak przez 3 lata to...Po prostu trzy najgorsze lata mojego życia xD i dlatego chcę by oni wrócili do Niemiec.
Niech Georg nogę złamię! Wtedy wrócą.
Ale ja juz chcę coś więcej niż takie podchody Billa do Ashley. Ona jeszcze zgłupieje :(
Bill no weź się w garść i pokaż że jesteś facet i no...nie ważne
Ja w każdym razie będę czekać na następne części ^-^
Pozdrawiam! :3
Bo Bill jest wredny :D Jest taką małą wredną irytującą pluskwą xddd
UsuńJeszcze nie wyruszyli, także może jeszcze z nią pojedzie ^^
Tylko na cztery dni tam pojechali! Niedługo wracają! Ja tam nic o Paryżu nie słyszę, chyba nie obracam się w towarzystwie, które gdziekolwiek jeździ xd
Tak, zgłupieje. I tak, Bill nie jest facetem XD
Pozdrawiam ;D
Ashley, proszę sprawdzić zawartość jego spodni czy akt urodzenia. To nie może być facet, tylko baba, bo jak wytłumaczysz huśtawkę nastrojów? No klękajcie narody...Diva nie w humorze.
OdpowiedzUsuńA tymi zdjęciami to będą ich szantażować? Już widzę tego buraka Ash i wściekłość Kaulitza. Hahahaha :D
Ogólnie to bym Drika zabiła. Po takiej podróży to chciałabym iść pod prysznic i spać, a nie biec po zakupy. A tu proszę, Kaulitz robi za rycerza?
ZOBACZYMY CO W NASTĘPNYM ODCINKU! Nie łam mi już serca...
Buziaki :*
To jest facet! Tak, tak! :D No co jak co, ale Bill to mi się tutaj udał xd
UsuńCholera wie po co Georgowi te zdjęcia... Może wyśle je do gazety żeby sobie dorobić XD
Też bym zabiła, ale Ash jest dzielna!
Następny jak następny, ale jeszcze następny... i jeszcze...!
O mamusiu, kocham Dirka!! <3 Może nasz dobrze wychowany Bill pożyczy Ash piżamkę? Bo w supermarkecie zawsze może już akurat nie być... Wiesz, ja tu liczę na jakąś ciekawą akcję w następnym rozdziale :D Ten był (jak i każdy poprzedni) cudowny <3 Życzę Ci mnóstwa czasu na pisanie i tyle samo weny! :*
OdpowiedzUsuńDobrze wychowany XD Z niego taki dżentelmen jak z koziej dupy trąbka xd Nawet jej zakupów nie poniesie, sierota...
UsuńObyś się tylko nie przeliczyła :P
Dziękuję <3
Bill! Ty cwaniaku jeden! Wziąłeś Ash pod bajer żeby się do niej zbliżyć, haha przecież to takie oczywiste, że ona go przyciąga i nie może się powstrzymać ;D
OdpowiedzUsuńHa! Mina Ash musiała być rewelacyjna hahah Wesoło mi ;D Nie ma torby = nie ma piżamy! Tak tak! Koszulka Billa musi być ;DD
Jakie słodkie zdjęcie musiało wyjść. Chciałbym je zobaczyć. Najlepiej pojadą całą ekipą tylko po kulki drobiazgów na noc, tak to bardzo normalne. A tak w ogóle to, o której oni wyjechali skoro jest po dwudziestej drugiej a jechali koło pięciu godzin. O szesnastej, siedemnastej? Aż tyle czasu zajęło im pakowane od dziesiętej trzydzieści? Nie, w sumie to normalka, niema się czemu dziwić.
OdpowiedzUsuń