poniedziałek, 18 sierpnia 2014

31. „Mam Ashley.”

Podczas gdy dopracowywała swoje popisowe danie na dole w kuchni, w domu zaczęło robić się głośniej, niż do tej pory. Przyjechał Saki ośmioosobowym busem i poszedł na górę, a po chwili wrócił, niosąc walizkę Billa i jej mały kuferek. Z piętra zszedł też Dirk z bagażem Toma, a zaraz pojawił się i ubrany gitarzysta.
- Szybko, szybko, bo już strasznie późno. – Pogonił właściwie nie wiadomo kogo, bo ona już kończyła, a oprócz nich nikogo na dole nie było. Być może chodziło mu o samego siebie. - Mogę?! –  Zajrzał jej przez ramię i chciał dobrać się do sałatki.
- Absolutnie! – odparła, zamykając ostatnie otwarte pudełeczko, którego miał zamiar dotknąć. – To na drogę.
Spakowała osiem pojemników do materiałowej torby razem z plastikowymi widelcami i mokrymi oraz suchymi chusteczkami i aspiryną. Tom śmiał się, że stworzyła im nową apteczkę, bo jedzenie i dobry lek na ból głowy to dwie najważniejsze rzeczy ratujące ich życie, choć podpowiedział jej, że mogłaby jeszcze dorzucić tam kilka energetyków, batoników, co najmniej kilogram cukierków i ze dwa żelków.
Prawie nie poznała Billa, gdy zszedł na dół, podczas gdy ona zakładała buty. Nałożył na siebie czarną bluzę, podwinął jej rękawy, a włosy, którymi tak się przejmował podczas zmiany koszulki, schował pod czapką. Udawała, że w ogóle nie skojarzyła tego faktu. Wzięła swoją torebkę oraz torbę z sałatką i wyszła za Tomem do garażu, po czym wsiadła do samochodu na miejsce pomiędzy bliźniakami. Zastanawiała się, czy teraz był na nią zły dlatego, że nie dość, że tak zareagowała, to jeszcze zepsuła mu fryzurę (choć wcale tego nie zauważyła), czy może przeciwnie, cieszył się, bo sprowokował taką sytuację celowo, a wcale nie musiał prosić jej o pomoc w zdjęciu koszulki, bo tak naprawdę nie martwił się o swoje włosy. Miała coraz większy mętlik w głowie i skłaniała się ku wersji, że zrobił to wszystko specjalnie, lecz zaraz stawało w jej głowie pytanie: po co? Chciał ją sprawdzić? Doszła do wniosku, że byłoby to bezsensowne zachowanie ze strony Kaulitza, więc tak jak na początku jej się wydawało, musiał być na nią zły za to, że zamiast zająć się jego włosami, wpatrywała się w jego nagi tors.
Po chwili nadęty Kaulitz dosiadł się obok niej, a Saki ruszył. Dzisiaj to on kierował busem, choć tak naprawdę teraz był to dla niej najmniej istotny szczegół.
Podczas dziesięciominutowej drogi do studia Tom próbował rozpocząć rozmowę, lecz ani ona, ani Bill nie byli w nastroju by mu odpowiadać. Ona obwiniała się o to, że zepsuła mu dzisiejszą fryzurę, a on… Sam jeden wiedział, co siedziało mu w głowie.
Dotarli na miejsce równocześnie z kamerzystą, a bliźniacy chcieli załatwić to jak najszybciej i praktycznie od razu przystąpili do nagrywania materiału. Kręciła się cały czas gdzieś w pobliżu, by móc być przy nich, ale jednocześnie nie załapać się niepotrzebnie na filmie. Zastanawiała się, w jaki sposób Bill to robił, że przed chwilą był naburmuszony, a teraz żartował i uśmiechał się do obiektywu.
Pokazali najpierw swoje biuro, w którym akurat siedział Georg wraz z Silke i odpisywali na wiadomości od fanów, a następnie przeszli szybko do kuchni, gdzie cały kuchenny stół założony był nieświeżą pizzą. Kaulitzowie pochwalili się też, że potrafią obsłużyć piekarnik, chociaż nie była tego do końca pewna. Później udali się do sali z wieloma gitarami i perkusją, w której Gustav zazwyczaj nagrywał swoje partie, ale perkusisty jeszcze nie było, więc niczego fanom nie zagrał. Zamiast tego mogła posłuchać jedynie duetu Toma i Billa na pianinie, którzy zagrali urywek prostej melodii. Miała w głowie porządny bałagan i żywiła do czarnowłosego jakąś nieokreśloną urazę, ale nie potrafiła się nie uśmiechnąć, gdy usłyszała ten uroczy kaulitzowy duet. Następnie weszli do pomieszczenia z wielką konsolą i obsługującym ją mężczyzną. W przeciwieństwie do pozostałych części studia, była tutaj pierwszy raz i zupełnie nie wiedziała, co się w tym miejscu robi, więc tylko słuchała droczących się ze sobą i przechwalających się bliźniaków, a oni byli tak zabawni, że bała się, by się nie roześmiać nad kamerą. Chłopakom zależało na czasie, więc nie chciała być tą, przez którą musieliby dublować sceny. Może i była zła na Billa, ale wciąż uwielbiała relację bliźniaków. Obserwowanie i słuchanie ich sprawiało jej taką przyjemność, że mogłaby podglądać ich przez ukrytą kamerę całymi dniami. Potem przeszli na piętro do miejsca, które najbardziej ją interesowało – budki, w której Bill nagrywał wokal. Tutaj też jeszcze nie była, bo jeśli już przebywała w studiu, to tylko podczas prób, a nie w czasie tworzenia nowej piosenki. Nie wiedziała, czy już do reszty zwariowała, czy ten mały pokój rzeczywiście pachniał Billem, w każdym razie zapach wydawał jej się być bardzo wyraźny, mimo że czarnowłosy wcale nie stał blisko niej. Musiała szybko przepędzić z wyobraźni obraz siebie razem z nim w tym malutkim pomieszczeniu, słuchając jak śpiewał…
Nie wpuścili kamerzysty do pokoju, w którym powiedzieli, że sypiają, a za argument podali, że jest tam zbyt duży bałagan. I rzeczywiście był. Raz udało jej się tam zajrzeć przypadkiem, bo Gustav zostawił uchylone drzwi, ale gdy tylko wetknęła tam nos, od razu została chwycona w pasie i dosłownie przestawiona w inne miejsce.
- Aaa! – Zapiszczała, gdy chwyciły ją silne, męskie ramiona. – Puszczaj! Georg, postaw mnie! – Krzyczała, śmiejąc się w głos i wierzgała nogami niczym mała dziewczynka.
- To po co tam zaglądasz? – Okręcił ją kilka razy i dopiero pozwolił jej stopom dotknąć do podłogi. Musiała złapać się barierki przy schodach, bo zawirowało jej w głowie, a ze śmiechu rozbolał ją brzuch. – Co? Interesują cię nasze brudne, śmierdzące skarpetki porozrzucane po podłodze?
Jej głośny pisk spowodował utworzenie się zbiegowiska; wszyscy momentalnie oderwali się od swoich zajęć i wybiegli na piętro, by sprawdzić, co się dzieje. Taka reakcja pozwoliła jej sądzić, że nieczęsto damski głos roznosił się po tym studiu.
- A żebyś wiedział! Pokradnę je, a potem sprzedam psychofankom i będę bogata.
- To jest całkiem niezły pomysł na biznes – przyznał Gustav zza tych magicznych drzwi. – Ciekawe, po ile chodziłyby trzydniowe gacie Billa. – Schował się w pokoju i naprawdę miała wrażenie, że zaraz jakieś przyniesie.
- I pięciodniowe koszulki Toma.
- I tygodniowe…
- Boże, jesteście obrzydliwi! – Krzyknęła, nadal nie mogąc opanować śmiechu.
- Wiesz, my jak my, ale zastanawiałaś się kiedyś, co fanki robiłyby z tymi fantami?
- Jezu, nie, nie chcę wiedzieć, błagam, zakończcie ten temat, bo zwrócę obiad! Koniec, nie chcę już nigdy więcej słyszeć o waszych kilkudniowych… O jakichkolwiek częściach waszej garderoby, które nie są świeże. Jasne?
- To nie chcesz już zaglądać do tego pokoju?
-NIE!
Na koniec nagrania pozdrowili fanów i nie przeglądając materiału, nie powtarzając żadnej sceny, niemalże przepędzili kamerzystę ze swojego studia. Odniosła wrażenie, ze bardzo im była ta wizyta nie na rękę.
Zeszli na dół, gdzie Georg już zakładał bluzę, szykując się do wyjścia i był jakiś podejrzanie wesoły.
- Idziemy? – zapytał, poprawiając sobie kaptur. – Odpisałem na kilka maili i jestem gotów do drogi. Gustav i David czekają już w busie.
- Ja jestem głodny i... – Bill zaczął marudzić, lecz odpuścił, gdy zobaczył wymowny wzrok Toma i jego zaciśniętą szczękę. - Ale oczywiście nie mamy czasu, żeby tu jeść, bo i tak dojedziemy późno. – Dokończył, szczerząc się głupkowato. - Zajedźmy do Maca. – Zaproponował, gdy wychodzili z budynku.
Przecież dopiero co jadł i ochlapał się mlekiem…
- Zapomniałeś, że mam dla was sałatkę?
- Faktycznie! W takim razie Maca odkładamy na postój w trasie.
- Masz szczęście – bąknął do niego dredowłosy.
- Mam Ashley.
Odwróciła głowę w drugą stronę i przełknęła ślinę. Miał ją. Miał ją na wyciągnięcie ręki, której wcale nie wyciągał.

- Dokąd właściwie jedziemy? – zapytała, gdy bus już ruszył i wyjeżdżał z parkingu na ulicę.
- Jak to dokąd? Do Paryża – odpowiedział Bill tak, jakby było to oczywiste i rozsiadł się wygodnie, trącając ją przez przypadek kolanem. A może nie przez przypadek. Sama już nie wiedziała i czuła, że zaczyna wariować. Jeszcze kilka dni, a trafi do psychiatryka.
Dla niej nie było to takie oczywiste. Nie licząc jednej szkolnej wycieczki nad polskie morze i kilku wyjazdów na wakacje z rodzicami w austriackie góry gdy była mała, nigdy w życiu nie była za granicą. Teraz pierwszym zagranicznym miastem, w którym miała się zatrzymać, był sam Paryż. I nie miała co do tego żadnych podstaw, ale wiązała z nim ogromne nadzieje, choć po zachowaniu Billa na jego urodzinach, miała już świadomość, że może z tego nic nie wyjść.

Droga bardzo jej się dłużyła, nawet mimo ciągłych żartów chłopaków.  Nie była przyzwyczajona do tak długich wyjazdów. Robili wszystko, by jakoś przyspieszyć czas: powtarzali razem francuski, rozwiązywali z Tomem krzyżówki, grali całą szóstką w skojarzenia, a nawet śpiewali, jednak każda minuta wydawała jej się mieć coraz więcej sekund.
Po pięciu godzinach jazdy, około osiemnastej, zatrzymali się na parkingu McDonald’s, by rozprostować nogi i przy okazji zjeść, ponieważ każdy z nich już zgłodniał i musiał skorzystać z toalety.
Pierwszy raz widziała tak bezpośredni kontakt zespołu z fanami. Gdy weszli do środka restauracji, kilka osób poprosiło ich o autograf i zdjęcie. Ona starała się trzymać przy Dirku, by nie zwracać na siebie szczególnie uwagi. Nie wyglądała pewnie najlepiej po pięciogodzinnej podróży i pod wpływem dzisiejszych porannych wydarzeń. Na dodatek była wyjątkowo niewyspana. Fani jednak byli tak zaskoczeni niespodziewanym spotkaniem ze swoim ukochanym zespołem, że nawet na nią nie spojrzeli.
Złożyli zamówienie, skorzystali z toalet i wrócili do busa, po czym ruszyli dalej w drogę.
Po jedzeniu wszyscy w samochodzie ucichli. Byli już, tak jak ona, zmęczeni podróżą, a mieli przed sobą jeszcze niemalże drugie tyle. Próbowali ratować się Red Bullami, ale Tom i Gustav odpłynęli już po kilku minutach od wyruszenia w drugą część trasy.
Ona też poczuła się bardzo ospała po posiłku - jej organizm domagał się poobiedniej drzemki. Chciała temu zapobiec, więc wyjęła z torebki chwyconą w ostatniej chwili przed wyjściem z domu książkę. Starała się skupić na całkiem ciekawej lekturze, ale nawet nie zorientowała się kiedy zamknęły jej się powieki.

Jej sen został zakłócony przez błysk przed jej oczami. Próbowała je otworzyć, ale było to ponad jej siły. Udało jej się jedynie minimalnie rozewrzeć powieki, lecz od razu je zamknęła. Poprawiła głowę na swojej wygodnej poduszce i wtuliła się w nią jeszcze bardziej.
Poduszka była jednak podejrzanie ciepła i pachniała tak ładnie…
Momentalnie otworzyła oczy, gdy uświadomiła sobie, że jej głowa spoczywa na ramieniu Billa i odskoczyła od niego, co wywołało salwę śmiechu na środkowym siedzeniu. Spojrzała z przerażeniem na czarnowłosego. Patrzył na nią tak samo zdziwiony i tak samo zaspanym wzrokiem, jak ona na niego.
- Obudziły się nasze gołąbeczki. – Zaśmiał się Georg i zrobił im kolejne zdjęcie. – Nic nie szkodzi, wszystko uwieczniłem. Mam dowody, wy moje śpioszki.
Z dudniącym sercem obserwowała reakcję Billa i czekała, aż się odezwie, bo sama nie wiedziała, co ma powiedzieć. Czarnowłosy rozglądał się w osłupieniu po busie, przechylając co chwilę głowę na boki. Patrzył nieprzytomnym wzrokiem po kolei na nią, na śpiącego Toma i roześmianych Davida, Gustava i Georga z miną nie wyrażającą niczego.
- Aha. – Skomentował jednym słowem. – To ja idę dalej spać – dodał i przekręcił się na lewy bok, opierając głowę o szybę i zamknął oczy.
Nie mogła uwierzyć, że tak po prostu zasnęła na jego ramieniu. Dotknęła policzka, na którym zapewne odcisnęła się faktura materiału jego bluzy. Był bardzo ciepły, chociaż akurat w tej chwili odczuwała podwyższoną temperaturę na całym ciele. Nie miała pojęcia, czy Bill był świadomy tego, że uczyniła sobie z niego poduszkę, ale poczuła się nieco zażenowana, bo wszyscy to widzieli. Dlaczego nie mogła zasnąć na ramieniu Toma?! Wtedy nie analizowałaby tego wszystkiego, bo Tomem nie była zainteresowana i było jej obojętne, co kto pomyślałby sobie na ten temat.
- Wstawaj! – wrzasnął David tak głośno, że podskoczyła i ona, i śpiący po jej prawej stronie dredowłosy.
Gitarzysta natychmiast otworzył oczy i zachowywał się dokładnie tak samo, jak przed chwilą jego brat – patrzył na wszystkich nieprzytomnie i nie odezwał się, dopóki nie stało się dla niego jasne, gdzie się znajduje. Bill natomiast nawet nie drgnął, choć polecenie było skierowane właśnie do niego.
- Nie ma spania, jesteśmy w Paryżu – powiedział Gustav, co i ją od razu rozbudziło.
Zaczęła rozglądać się za wieżą Eiffla, ale z żadnej strony nie było jej widać. Najpierw jechali szeroką, czteropasmową drogą, ale byli jeszcze zbyt daleko, by ujrzeć ją w środku zabudowanego miasta. Później znaleźli się w okolicy, gdzie ulice i chodniki były wąskie, drzewa wysokie, a budynki postawione były zaraz przy jezdni, więc z ich perspektywy też niczego nie mogli dostrzec.
- No i gdzie ta wieża? – zapytał Tom, tak samo jak ona wyglądając wizytówki Paryża, mimo że on już ją widział nie raz. - Saki, gdzie ty nas wywiozłeś? – Udawał oburzonego. – Nie uwierzę wam, że to Paryż, dopóki nie zobaczę tej wieży.
- Ona się nazywa wieża Eiffla, Tom – wtrącił się Georg niczym pouczający go ojciec.
- No właśnie, Tom – dodał śpiący na szybie Bill, powodując kolejny wybuch śmiechu w busie.
Przejechali prawie całe miasto, zanim ujrzała charakterystyczny zarys wieży. Nawet Bill się rozbudził, gdy Saki pierwszy powiedział do wszystkich „tam jest” i wskazał na nią palcem, choć teraz widzieli ją już wszyscy. Wyłoniła im się nagle spomiędzy budynków. W całym busie zachwytów nie było końca, a wręcz nasilały się, gdy dojeżdżali coraz bliżej.
- David, czy my będziemy spać tuż pod tą wieżą? W namiocie? – zapytał zaniepokojony Tom, gdy od wieży Eiffla dzieliła ich niemalże tylko Sekwana.
- Prawie trafiłeś, Tom – odparł mężczyzna. – Żeby umilić nam pobyt, Silke zarezerwowała nam nocleg w hotelu, który znajduje się w odległości sześciuset metrów od niej. Tylko po drugiej stronie rzeki.
Nie obyło się bez ochów, achów i „łałów”, gdy wysiedli z samochodu. Było już po dwudziestej drugiej i całe miasto było przepięknie oświetlone. Widok zapierał jej dech w piersi i właściwie nie mogła uwierzyć, że tu stoi. Jeszcze kilkanaście dni temu nawet by o tym nie śniła, a teraz oddychała francuskim powietrzem.
- Bonjour la France! – wykrzyknął Tom z radością dziecka i rozłożył ręce, aż nieliczni przechodnie spojrzeli na niego z uśmiechem.
- Mówi się „bonsoir”, Tom. Mamy wieczór. – Poprawiła go, a on przybrał obrażoną minę.
- No właśnie, Tom – przytaknął znowu Bill, chociaż podejrzewała, że sam też nie miał o tym pojęcia i jedynie chciał dokuczyć bratu.
Hotel z zewnątrz wyglądał dosłownie jak pałac. Nie zapamiętała od razu jego nazwy, bo brzmiała zbyt azjatycko, a ona była w tej chwili zbyt podekscytowana. Zakodowała tylko, że nie był to Radisson Blu, jak do tej pory. Wnętrze idealnie zgrywało się z tym, co zobaczyła na zewnątrz. Poczuła się jak w królewskim zamku. Na błyszczącej, wzorzystej posadzce nie można było dostrzec ani jednego śladu buta czy ziarenka piasku, w hallu rozstawione były bogato zdobione fotele, kanapy, komody, stoliki, lampy i posągi, a z sufitu zwisały mieniące się, kryształowe żyrandole. Po lewej stronie w głębi biegły na górę przepiękne zakręcające schody z rzeźbioną poręczą. Całe wnętrze było biało-złote, ożywione jedynie gdzieniegdzie kwiatami w przepięknych wazonach. Przy recepcji od razu zaatakowała ich elegancko ubrana młoda kobieta.
- Bonsoir madame et messieurs! – powiedziała, uśmiechając się do całej szóstki.
Ashley poczuła na sobie zakłopotany wzrok chłopaków i Davida. Zaśmiała się, widząc ich przerażone miny, podczas gdy kobieta jedynie powiedziała im „dobry wieczór”, co na pewno zrozumieli, bo sam Tom jeszcze przed chwilą do wykrzykiwał.
- No, przywitajcie się… - szepnęła do nich i znacząco skinęła głową w ich stronę.
- Bonsoir madame! – odparli chórem i spojrzeli na nią wyczekująco, dając jej do zrozumienia, że to ona powinna rozmawiać z panią z obsługi. Wyglądali tak niezdarnie, że ciężko było uwierzyć w ich sławę. Miało się raczej wrażenie, że bez czyjejś pomocy nie potrafią nawet zamówić pizzy. Lub przebrać koszulki.
Roześmiała się, gdy przypomniała sobie oskarżenia Billa wobec Francuzów, którzy zawsze mówili po francusku, bo miał rację. Kobieta doskonale wiedziała, że cała ekipa jest z Niemiec, ale i tak zaczęła przywitanie w swoim ojczystym języku.
Ashley świetnie rozumiała każde kolejne wypowiedziane przez nią zdanie i choć nieco gorzej szło jej z mówieniem, to bez problemu się dogadała. Oczywiście, że mogła mówić po niemiecku, ale zostawiła to sobie jako ostateczność. Skoro mogła przez te kilka dni podszkolić język, dlaczego miałaby z tej możliwości nie skorzystać?
Po krótkiej wymianie zdań kobieta oddaliła się od nich w stronę recepcji, a Ashley spojrzała na zszokowaną piątkę i zaśmiała się z ich pootwieranych buzi.
- O czym mówiłyście? – zapytał od razu zdezorientowany Bill, któremu najbardziej nie spodobało się, że nic nie rozumiał.
Doskonale było po nim teraz widać, jak uwielbiał mieć nad wszystkim kontrolę. Teraz w ogóle nie panował nad sytuacją i wyglądał, jakby miał tego już dłużej nie znieść.
- Pani przywitała nas w hotelu, a ja powiedziałam, że chcielibyśmy iść do naszych pokoi, bo jesteśmy bardzo zmęczeni. Kazała nam chwilę zaczekać.
- Dobrze, czekamy…
O mało co nie zerwał sobie paznokcia ze stresu, aż Gustav zwrócił mu na to uwagę. Do budynku weszli Saki oraz Dirk w towarzystwie lokajów, taszczący pierwsze bagaże, po czym zawrócili do samochodu po kolejne. Młoda kobieta zdążyła już przyjść z powrotem, niosąc osiem kluczy. Prawdziwych kluczy, co się Ashley bardzo spodobało. Gdyby w tak urządzonym hotelu zamontowano drzwi otwierane na kartę, całkowicie zepsuto by klimat tego miejsca.
- Nasze pokoje są na piątym i szóstym piętrze – powiedziała po wysłuchaniu kobety. – Proszę. – Wręczyła Billowi osiem kluczy, bo widziała, że jeszcze chwila i wybuchłby, bo już zrobił się porządnie czerwony.
Bardzo chciała wejść po tych pięknych schodach, lecz wszyscy byli za windą, więc nawet się nie kłóciła. W drodze na górę usłyszała tyle pochwał na temat swojego francuskiego, jak jeszcze nigdy, nawet w szkole, choć wymieniła z tą młodą kobietą tylko kilka naprawdę podstawowych zdań.
Trzy pokoje znajdywały się na piątym piętrze, a pięć na szóstym. Tom rozporządził, że młodzi zajmują te na szóstym, a starzy na piątym i dostał mięśniaka od Davida za „starych”.
Czekała razem z Tokio Hotel na korytarzu na szóstym piętrze luksusowego hotelu w Paryżu na bagaże, zachwycając się luksusowym, starofrancuskim wnętrzem i z wrażenia nie mogła aż ustać w miejscu, tylko kręciła się z miejsca na miejsce, dotykając ścian i mebli, będąc przy tym rozrywką dla pozostałych, którzy stali całkowicie spokojnie. Po chwili pojawili się ochroniarze i lokaje z czterema dużymi walizkami i jednym małym kuferkiem.
- Ale z was dżentelmeni – zaczęła z udawaną pretensją w głosie. – Taszczycie najpierw ich manatki, zamiast przynieść w pierwszej kolejności moją torbę.
Zrzedła jej mina, gdy jej wzrok padł na twarz Dirka.
- Twoją torbę? – Mężczyzna zmarszczył czoło i zamilkł na kilka sekund, próbując sobie przypomnieć, o czym mowa. – Miałaś jakąś torbę?
Nie, to nie mogła być prawda.
- Tak, dałam ci ją rano, jak po mnie przyjechałeś…
- …audi Billa… - dokończył za nią i uderzył otwartą dłonią w swoje czoło.
Dałaby uciąć sobie rękę, że w tym momencie Bill wydobył z siebie dźwięk tłumionego śmiechu. I zostałaby ze wszystkimi kończynami, bo po chwili Kaulitz wybuchł głośnym, nieopanowanym śmiechem, podczas gdy cała reszta stała z poważnymi minami, a sam Dirk z najpoważniejszą.
Była tysiąc kilometrów od domu, trzymając w ręku jedynie swoją podręczną torebkę i siatkę z ośmioma pustymi pojemnikami. Nie miała przy sobie nic, oprócz portfela, parasolki, książki i kilku kobiecych drobiazgów. I Tokio Hotel u boku oraz plakietki potwierdzającej, że należy do ich ekipy. Teoretycznie było to całkiem dużo, ale potrzebowała też ubrań na zmianę i podstawowych artykułów higienicznych.
- Przepraszam najmocniej, zupełnie o tym zapomniałem… - Dirk zaczął tłumaczyć swoje przeoczenie, przy czym naprawdę wyglądał na zakłopotanego. Ona sama nie wiedziała, jak na to zareagować i co powiedzieć, a rozbawiony nie wiadomo czym Bill tylko ją irytował.
- Nic się nie stało – wtrącił młodszy Kaulitz, robiąc krótką pauzę w swoim śmiechu.
Chciała go udusić za taką reakcję, bo jej wcale to nie bawiło, ale śmiał się tak pięknie, że na moment odebrało jej mowę. Tylko na moment…
- Bill, to nie jest zabawne. – Tom podjął próbę uspokojenia brata, ale po chwili sam się do niego przyłączył, razem z Gustavem i Georgiem.
Jej wciąż nie było do śmiechu, ale była w takim szoku, że nie potrafiła zareagować.
- No i co teraz? – zapytał nareszcie Bill, wciąż się uśmiechając.
- Muszę jechać do sklepu. Potrzebuję chociaż podstawowych rzeczy. – Starała się myśleć racjonalnie. – Szczoteczki do zębów, bielizny…
- Wszystko jest zamknięte, jest po dwudziestej drugiej.  – Zauważył słusznie Gustav, podczas gdy Tom z Georgiem jeszcze pod nosem śmiali się z całej sytuacji, a ona miała ochotę ich udusić.
- A rzeczy Billa nie byłyby na ciebie dobre? – wypalił Georg, znów wywołując wybuch śmiechu całego zespołu, łącznie z tematem tego żartu.
Nawet ona się uśmiechnęła, chociaż nie ze względu na docinek Georga, a z powodu wyobrażenia sobie jej w jego ubraniach.
- Za małe – dodał Tom, gdy wydawało się, że już się uspokoili i na nowo po korytarzu rozniósł się ich wspólny śmiech.
- Na pewno są tu całodobowe markety, tam możemy kupić wszystko – powiedział w końcu Dirk, który był najbardziej zmieszany i na pewno czuł się okropnie.
- Gdybym ja tylko miała siłę kupować teraz wszystko. Pojedźmy tylko po te podstawowe rzeczy.
- Jadę z wami! – wykrzyknął podekscytowany Bill
- Ja też!
- I ja!
- O nie, nie, nie. – Ugasiła entuzjazm całej czwórki. – Jadę sama z Dirkiem. Pozwólcie, że sama wybiorę sobie skarpetki, dobrze?
- Nie, jedziemy z Tobą! – Oburzył się Tom, a pozostali mu przytaknęli.
- Nie, nie żartuję, pojadę tylko z Dirkiem, nie będziemy jechać w szóstkę do hipermarketu po szczoteczkę do zębów i bieliznę. – Zaprotestowała, a oni jęknęli, jakby zepsuła im całą zabawę i miałaby usłyszeć zaraz „Ale mamo…” – Wchodzimy, kupujemy kilka rzeczy i wychodzimy. Jutro podczas któregoś z waszych wywiadów wyskoczę kupić sobie coś do ubrania, a teraz to bez sensu, żebyście jechali ze mną.
Ledwo udało jej się ich przekonać, że naprawdę nie potrzebuje żadnych asystentów.
Umówiła się z Dirkiem, że za dziesięć-piętnaście minut zajdzie do niego i wspólnie udadzą się do jakiegoś sklepu. Widziała, że czuł się mocno zakłopotany tym, że zapomniał przepakować jej torby, chociaż ona też mogła o tym pomyśleć. Rano jednak torba była ostatnią rzeczą, jaka mogłaby zajmować jej myśli. Przez cały czas przed oczami stawał jej tylko obraz półnagiego Billa. Był przeraźliwie chudy, aż mogłaby policzyć jego żebra, ale mimo to obsesyjnie uważała, że jego ciało jest piękne pomimo jego chudości.

Rozeszli się do swoich pokoi, a ona nie była przygotowana na to, co zobaczy. Jej pokój, pomijając przepiękny, luksusowy wystrój, posiadał naprzeciwko wielkiego łóżka duże, oszklone drzwi wychodzące na mały balkon z widokiem na efektownie oświetloną wieżę Eiffla. Stała, patrząc na nią w osłupieniu z zaledwie kilkuset metrów, aż usłyszała pukanie do drzwi, podobnie jak w Berlinie, gdy pierwszy raz weszła do pokoju z widokiem na akwarium i podobnie jak w Berlinie, ujrzała Billa, gdy otworzyła drzwi.

25 komentarzy:

  1. Jej xd nie powinnam czytac po nocy bo dostaje glupawki xd a ty uprzedzaj gdy ma byc
    Tak zabawnie co?xd w kazdym razie reakcja Billa tak genialna, ze nic tylko mu w morde
    strzelic xdd nie, nie... ja wcale znowu nic do niego nie mam xd ja tak naprawde skrycie
    Go kocham xd po prostu wiesz... to ten zal za nieodwzajemniona milosc ^^ i musze sie
    Jego bratem pocieszac xd pf. Ekhm xd w kazdym razie odcinek genialny xd czekam na
    Stol! Czy tam sciane... zadnym meblem nie pogardze xd pozdrawiam, duzo weny, czasu
    i relaksu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Ty o tej porze tu robiłaś? xd
      Oj no, rozśmieszyło to chłopaka no i co... :D Mówiłam, że on jest porąbany i na pewno nie ma ludzkich odruchów xd
      Już niedługo! Wiem, że powtarzam to przy każdym rozdziale, ale naprawdę już niedługo... Któregoś razu powiem: JUŻ, TO TERAZ a i tak będziesz w szoku :P
      <3

      Usuń
    2. Będę w szoku, będę xD
      Wróciłam tu, żeby sprawdzić, czy zbyt wielu głupot zeszłej nocy nie napisałam xDD I jak to co tu robiłam? Czytałam moja Droga, czytałam XD
      Swoją drogą wybacz brak polskich znaków, ale Ka. nie ogarnia technologii tabletów, czy coś ... xD
      Ale wczoraj, jak tak czytałam, że Ash sobie spała na Billu... To jeszcze nic! Ale jak przeczytałam, że obok niej spał też Tom... To tak jej zazdrościłam xDD Sama bym się w niego tak wtuliła i zasnęła... Wtedy.. Teraz... ZAWSZE XDD Ja i te moje refleksje ^^ Na pewno wszystkich interesuje moja miłość do starszego Kaulitza, której jeszcze wczoraj się wyparłam wyznając ją Bilowi xD
      A pomijając już te moje brednie... TO JEST FRANCJA. JEST PARYŻ. JEST WIEŻA EIFFLA. JEST LUKSUSOWY HOTEL. WSZYSTKO JEST IDEALNIE! Idealne podłoże, żeby uczucie rozkwitło xD To jak... Jak wata pod rzeżuszkę <3 I po kilku dniach wyrastają piękne chwaściory :DD
      Więc, tak, wiem... Już niedługo XD

      Usuń
    3. Nic nie szkodzi, nawet nie zauważyłam ich braku :D
      Tak, Ashley też była przecież zła, że jednak nie na Tomie zasnęła, prawda? :D Ach ten Tom, on to jest, wszystkich w sobie rozkocha ^^
      Ono rozkwita, tylko... Tylko w środku ^^ hahaha wata pod rzeżuszkę <333
      Niedługo... Jeszcze jeden rozdział i po nim będzie taki rozdział, po którym będą już takie rozdziały, że będziesz w szoku XD

      Usuń
    4. Taki rozdział, takie rozdziały... xD Tak xd
      A mi się przypomniało, że jeszcze Bill tak chamsko się roześmiał i jeszcze powiedział, że nic się nie stało xD A Dirk przecież jest wredny i specjalnie to zrobił! Powinien go wywalić, pokazać Ash jaka jest dla niego ważna! XD Pokazać swoje jaja... xD

      Usuń
    5. No tak ^^
      Widzisz, dla niego to było zabawne XD Znów powinien dostać w łeb, wszyscy po kolei powinni dostać, bo też nagle uznali, że to śmieszne. Cztery buraki...

      Usuń
    6. Nic tylko buraczkową ugotować xD

      Usuń
    7. Pyszna będzie, ze słodkich buraczków ^^

      Usuń
    8. ooo xD Aż szkoda xdd

      Usuń
    9. Przestańmy znów spamować xdd

      Usuń
    10. Oh, no dobrze... xD Ale mi się teraz szkoda Toma zrobiło, jak pomyślałam o tej buraczkowej.. xd

      Usuń
    11. No bo Tom? Mój Tom? Na obiaaad? ;((

      Usuń
    12. Taaaaaak <3 Z Gustava zrobimy pulpeciki, z Georga karczek, z Billa żeberka, no a z Toma wychodzi buraczkowa ^^

      Usuń
    13. No chyba... śmietankowa ^^ xD

      Usuń
    14. Weź bo próbuję właśnie przebrnąć przez zakupy z Billem i muszę powiedzieć, że to jest straszne XD Jaki on jest głupi, Boże... XDD Może dokupię im coś do jedzenia ^^

      Usuń
    15. Ok, już siedzę cicho xD Brnij, bo już nie tylko ja się niecierpliwię xD

      Usuń
  2. Yaaay.
    To było coś. Reakcja Billa to była taka...że sama się śmiałam, o!
    Ja juz myślałam, że Bill pójdzie z nią do tego sklepu bieliznę wybierać!
    ( chociaż marzę by on ją jej kiedyś ściągał EGHEM)
    Oj, i Paryż...nienawidzę tego miasta xd serio, gdziekolwiek nie spojrzę każdy coś o Paryżu gada albo jedzie na wakacje :/ nie żebym zazdrościła ale mieszkać tak przez 3 lata to...Po prostu trzy najgorsze lata mojego życia xD i dlatego chcę by oni wrócili do Niemiec.
    Niech Georg nogę złamię! Wtedy wrócą.
    Ale ja juz chcę coś więcej niż takie podchody Billa do Ashley. Ona jeszcze zgłupieje :(
    Bill no weź się w garść i pokaż że jesteś facet i no...nie ważne

    Ja w każdym razie będę czekać na następne części ^-^
    Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Bill jest wredny :D Jest taką małą wredną irytującą pluskwą xddd
      Jeszcze nie wyruszyli, także może jeszcze z nią pojedzie ^^
      Tylko na cztery dni tam pojechali! Niedługo wracają! Ja tam nic o Paryżu nie słyszę, chyba nie obracam się w towarzystwie, które gdziekolwiek jeździ xd
      Tak, zgłupieje. I tak, Bill nie jest facetem XD
      Pozdrawiam ;D

      Usuń
  3. Ashley, proszę sprawdzić zawartość jego spodni czy akt urodzenia. To nie może być facet, tylko baba, bo jak wytłumaczysz huśtawkę nastrojów? No klękajcie narody...Diva nie w humorze.
    A tymi zdjęciami to będą ich szantażować? Już widzę tego buraka Ash i wściekłość Kaulitza. Hahahaha :D
    Ogólnie to bym Drika zabiła. Po takiej podróży to chciałabym iść pod prysznic i spać, a nie biec po zakupy. A tu proszę, Kaulitz robi za rycerza?
    ZOBACZYMY CO W NASTĘPNYM ODCINKU! Nie łam mi już serca...
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest facet! Tak, tak! :D No co jak co, ale Bill to mi się tutaj udał xd
      Cholera wie po co Georgowi te zdjęcia... Może wyśle je do gazety żeby sobie dorobić XD
      Też bym zabiła, ale Ash jest dzielna!
      Następny jak następny, ale jeszcze następny... i jeszcze...!

      Usuń
  4. O mamusiu, kocham Dirka!! <3 Może nasz dobrze wychowany Bill pożyczy Ash piżamkę? Bo w supermarkecie zawsze może już akurat nie być... Wiesz, ja tu liczę na jakąś ciekawą akcję w następnym rozdziale :D Ten był (jak i każdy poprzedni) cudowny <3 Życzę Ci mnóstwa czasu na pisanie i tyle samo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wychowany XD Z niego taki dżentelmen jak z koziej dupy trąbka xd Nawet jej zakupów nie poniesie, sierota...
      Obyś się tylko nie przeliczyła :P
      Dziękuję <3

      Usuń
  5. Bill! Ty cwaniaku jeden! Wziąłeś Ash pod bajer żeby się do niej zbliżyć, haha przecież to takie oczywiste, że ona go przyciąga i nie może się powstrzymać ;D

    Ha! Mina Ash musiała być rewelacyjna hahah Wesoło mi ;D Nie ma torby = nie ma piżamy! Tak tak! Koszulka Billa musi być ;DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie słodkie zdjęcie musiało wyjść. Chciałbym je zobaczyć. Najlepiej pojadą całą ekipą tylko po kulki drobiazgów na noc, tak to bardzo normalne. A tak w ogóle to, o której oni wyjechali skoro jest po dwudziestej drugiej a jechali koło pięciu godzin. O szesnastej, siedemnastej? Aż tyle czasu zajęło im pakowane od dziesiętej trzydzieści? Nie, w sumie to normalka, niema się czemu dziwić.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze i opinie czytelników są ogromną motywacją!
Jeśli czytasz, napisz, co Ci się spodobało, co zaskoczyło, a co rozczarowało :)