Rozmawiali
przez całe dwie godziny, gdy reszta odsypiała noc. Chwilami czuła się już przy
nim swobodnie, a czasem nadal ją onieśmielał. Wiedziała jednak, że z czasem się
przyzwyczai do ich obecności. Tematów im nie brakowało przez całą drogę, choć
to głównie Bill się odzywał. Był niesamowitym gadułą. Długo opowiadał jej o
tym, jak doszli do tego miejsca, w którym są teraz. Tłumaczył jej jeszcze raz,
jak dokładnie będzie wyglądała jej praca z nimi i przedstawił jej dokładniejszy
plan na ten rok. Mieli zamiar koncertować przez ponad dwa miesiące, do końca
listopada, a na początku grudnia rozpocząć nagrywanie piosenek na pierwszy
anglojęzyczny album, by w przyszłym roku móc ruszyć z trasa poza Europę.
Melodie właściwie mieli już gotowe, bo „Scream”
miało być połączeniem ich dwóch niemieckich albumów - „Schrei” z dwa tysiące piątego roku i najnowszego „Zimmer 483”. Zostało im tylko
przetłumaczyć teksty i nagrać piosenki w wersjach angielskich. Chcieli w ten
sposób dotrzeć do większej ilości osób, ponieważ uważali, że niektórzy
odrzucają ich od razu ze względu na język, którego nie rozumieją. Ona była
jednak zdania, że jeśli komuś spodoba się ich muzyka, to tekst w języku
niemieckim nie powinien stanowić problemu w czasach wszystkowiedzącego
Internetu. Sama osobiście nie lubiła niemieckiej muzyki, lecz ich słuchała
wczoraj z przyjemnością. Według niej jej ojczysty język bardzo dobrze brzmiał w
wykonaniu Billa.
- Niedługo
będziemy na miejscu – powiedział, gdy przed ich oczami mignęła zielona tablica
z informacją, że do Hamburga zostało już tylko kilkanaście kilometrów. – I do
tego zaczyna padać… Chyba pora ich obudzić.
Znów
znieruchomiała, gdy wychylił się lekko do przodu i spojrzał na brata. Nie
wspominając o jego włosach łaskoczących jej policzki, była sparaliżowana
odległością jego twarzy od swojej. Nie czuła tego samego podczas malowania go.
Wtedy się nie odzywał i nie ruszał, a wszystko było pod jej kontrolą. Teraz
znów ją zaskoczył swoją śmiałością. By nie dostać ataku serca, odwróciła głowę
w stronę Toma, ale też aby zobaczyć, co Bill ma zamiar mu zrobić.
O mało co nie
udusiła się powstrzymując się od śmiechu, gdy czarnowłosy jedną dłonią zatkał
bratu nos i usta tak, że ten nie mógł oddychać. Zdezorientowany otworzył
szeroko oczy i zrzucił rękę Billa ze swojej twarzy i wyrwał słuchawki z uszu
nabierając szybko powietrze do płuc.
- Bądźcie
cicho! – wyszeptał konspiracyjnie Bill, zanim Tom zdążył się odezwać. – Zrobimy
im to samo razem, jednocześnie! – Wskazał na trójkę śpiącą przed nimi. Przed
nią siedział Gustav i nie była pewna, czy jest w stanie ot tak, po prostu,
przyłożyć mu rękę do ust. Wydawało jej się, że to jeszcze jest nie na miejscu,
poza tym, bała się o kolejny zawał dzisiejszego dnia. Siedziała w bezruchu, nie
wiedząc, co ma powiedzieć.
- Bill,
znienawidzą nas za to do końca życia! SAKI! Nakręć to, błagam! – powiedział
głośnym szeptem gitarzysta, który już jakby zapomniał, że przed chwilą był
obrażony na Billa za ten sam głupi kawał.
- Ale ja chyba
nie powinnam tak po prostu… - zaczęła, ale starszy Kaulitz zaraz jej przerwał.
- Powinnaś! To
tylko Gustav! Nie psuj nam żartu! Na trzy! - Nakrzyczał na nią w taki sposób,
że nie miała nawet zamiaru z nim dyskutować. Saki czekał już z aparatem
skierowanym w ich stronę.
- Raz… - Bill
zaczął odliczanie. – Saki, nagrywasz?
Strasznie się
bała, że Gustav uzna to za wyjątkowo nieodpowiednie. Widzieli się przecież
dopiero drugi raz w życiu i nie licząc dzisiaj, rozmawiali jedynie przez kilka
minut gdy go malowała.
- Dwa… -
kontynuował, gdy ochroniarz kiwnął twierdząco głową.
Przypomniała
sobie jednak, jak skojarzyła go ze swoim bratem. Dodało jej to trochę odwagi i
zbliżyła się do fotela z przodu.
- Trzy!
Jednocześnie
zasłonili jedną dłonią usta i nosy: Bill - Georga, ona - Gustava, a Tom -
Davida. Serce mocniej jej zabiło, ale poza tym zareagowała normalnie, chyba ze
względu na to, że sytuacja była tak zabawna. Cała trójka zaczęła się wiercić i
gwałtownie zerwali się, wyswobadzając się z ich dłoni i spojrzeli do tyłu,
krzycząc „Co jest?!” i „Ej!”, a Davidowi wymsknęło się nawet
niecenzuralne słowo.
Wybuchli
śmiechem, widząc reakcję środkowego siedzenia, nawet Saki i Dirk się śmiali, a
za chwilę i sami poszkodowani.
- Pożałujecie
tego, Kaulitzowie! – zagroził im David, celując w nich palcem, ale nadal się
śmiał, tak samo jak i śmiali się bliźniacy, zamykając ją w kleszczach swoich
dźwięcznych głosów.
- Najmłodsi i
najsłabsi, a najbardziej wyszczekani! – skomentował Georg, przy którym
bliźniacy rzeczywiście wyglądali na chucherka.
- Jeszcze
wciągają w swoje głupie żarty biedną Ashley – dodał Gustav, a ona ucieszyła
się, że mówi o niej w ten sposób, a nie, tak jak się obawiała, uzna to za
niestosowne.
- Zbierajcie
się, wjeżdżamy do miasta. – Żarty przerwał Dirk, bo tylko on zwracał w tej
chwili uwagę na drogę.
- Tom, została dla
ciebie sałatka. Chcesz zjeść teraz? – Bill mimo wczorajszego spięcia dbał o
brata.
Uśmiechała się,
widząc ich relację. Jednocześnie byli od siebie tak różni i tak do siebie
podobni. Podobała jej się ich więź i porozumienie, jakie mają między sobą. Uzupełniali
się nawet najmniejszymi gestami. Zauważyła w ciągu tych trzech dni, że bardzo
często na siebie patrzyli i wymieniali milczące uśmiechy, które tylko oni byli
w stanie zrozumieć. Była niemalże pewna, że patrząc na siebie, znają nawzajem
swoje myśli na wylot i mogliby porozumiewać się bez słów, jedynie przy pomocy
spojrzeń.
- No pewnie, że
chcę. Jaka znowu sałatka?
Znów wystawiła
pojemnik na kolana Billa, a sama wyjęła świeżą miseczkę, widelec i nałożyła mu
dużą porcję. Została ostatnia dla Dirka.
- Proszę,
smacznego. – Podała miseczkę Tomowi i uprzątnęła swój minibar. Podziękował jej
i zabrał się za jedzenie.
- Saki, czy my
mamy parasolkę? – zapytał Bill z ogromnym niepokojem w głosie. Nie przestawało
padać.
- No właśnie,
przecież zmokną mi włosy i spłynie mi makijaż! – Georg parodiował
czarnowłosego, co znów wszystkich rozbawiło.
- Cholera… -
zaklął mężczyzna, ale natychmiast się poprawił, gdy zorientował się, że nie są
już tylko w męskim gronie. – Przepraszam, to znaczy… Została w garażu,
zostawiłeś ją tam do wyschnięcia po ostatnim deszczu… - Widać było po nim, że
jest zakłopotany, bo powinien dbać o takie rzeczy.
- Ja mam
parasolkę – wtrąciła, po czym od razu się roześmiała.
- Pożyczysz mi?
- Tak, pożyczę
ci ją, szkoda twojej i mojej pracy. - Nadal nie przestawała się śmiać, bo
wiedziała, jak wygląda jej mała parasolka schowana w torebce stojącej pod
nogami Toma.
- To świetnie,
ale co jest w tym zabawnego? – zdziwił się czarnowłosy.
- Rzecz w tym,
że parasolka jest różowym kwiatkiem. Gdy ją otworzysz, to stoisz pod malutkim
kwiatkiem.
- Idealna, Bill
właśnie takiej potrzebuje! – Georg uwielbiał mu dokuczać.
- Wszystko mi
jedno, choćby miała napis „jestem gejem”,
to i tak bym pod nią szedł w taką pogodę.
- Fakt, taka
też by do ciebie pasowała.
- Mógłbym ci
pożyczać od czasu do czasu. – Bill po raz pierwszy się odgryzł.
Zignorowała ich
wzajemne docinki, z których znów wszyscy się śmiali. Poprosiła Toma o swoją
torebkę i dłonią szukała podłużnego kształtu o charakterystycznym materiale.
- Proszę, oto
parasolka. – Podała różowe zawiniątko Billowi.
- Dzięki, na
pewno będę się świetnie prezentował na wszystkich portalach w jutrzejszych
newsach. A ty?
- Co ja? – Nie
załapała, o co mu chodzi. – Ja zbyt dobrze nie wychodzę na zdjęciach.
- Nie chodzi o
zdjęcia. – Spojrzał na nią uważnie. – No, pod czym będziesz szła?
- Mam szalik –
odparła i owinęła nim całą głowę i pół twarzy.
Przechylił
głowę na bok i spojrzał na nią jakby chciał powiedzieć „chyba zwariowałaś”.
- Bill jest
dżentelmenem i weźmie cię pod twoją parasolkę, którą sam ci zabrał – powiedział
Tom, uprzedzając brata. – Ewentualnie możesz schować się u mnie w bluzie –
dodał, rozsuwając zamek i odciągnął prawą stronę bluzy w geście zachęcającym do
wejścia pod nią.
- Tom, kto by
chciał iść w twojej śmierdzącej bluzie… - skomentował Bill i przewrócił oczami.
– Jasne, że zabiorę cię pod parasolkę, newsy będą jeszcze ciekawsze: „Bill z gejowską parasolką, ale jednak z
dziewczyną”. Nikt nie będzie wiedział, o co chodzi.
- Proponuję,
żebym schował ją pod bluzę i szedł razem z tobą pod parasolką, wtedy nikt jej
nie zobaczy!
- Tom, przecież
będzie widać jej nogi…
- A,
rzeczywiście…
- Hej, poradzę
sobie sama… - Przerwała dyskusję bliźniaków. – Nie roztopię się, a to wy macie
dobrze wyglądać, nie ja. Nie zmieścilibyśmy się we dwoje pod tą parasolką.
- Ale u mnie w
bluzie jak najbardziej!
Podjechali pod
budynek stacji piętnaście minut przed planowanym czasem. Deszcz chyba
odstraszył fanki, bo stała tylko mała grupa z kapturami na głowach lub z
parasolami. Cieszyła się, bo to na pewno ograniczało im widoczność.
W busie zaczął
panować chaos.
- Co mam wziąć
z bagażnika?
- Weźmiesz
torbę z sałatką?
- Walizki.
- Gdzie moja
czapka?
- Nie zapomnij
o kuferku dla Ashley.
- Widzieliście
mój telefon?
- Przesuń się,
muszę się ubrać.
Każdy
potrzebował czegoś innego, a ona coraz mniej stresowała się wyjściem z
samochodu. Cieszyło ją to, że mogła owinąć sobie całą twarz szalikiem i nikt
jej nie rozpozna. Dirk zaparkował na najbliższym miejscu przy wejściu, ale i
tak mieli do przejścia kilka metrów.
Saki wyszedł z
samochodu jako pierwszy i od razu dobiegł ich dosyć głośny pisk, lecz fanki
stały daleko, bo nie miały wstępu na teren strzeżonego parkingu. Czuła się
dosyć pewnie do momentu, gdy z samochodu nie wysiedli Georg, Gustav i David. Od
razu zrobiło się jaśniej za sprawą błyskających fleszy. Już chciała mówić, że
ona nigdzie się nie rusza, ale stwierdziła, że musi zachowywać się poważnie.
Bill otworzył drzwi i rozłożył parasolkę poza samochodem. Dopóki nie wysiadł,
podtrzymywał mu ją Saki. Tom kręcił się jeszcze na miejscu i siłował się ze
słuchawkami i telefonem, wiec wysiadła zaraz za Billem. Owinęła szczelnie głowę
i chciała za nim podążać, ale on stanął w miejscu, zaczekał na nią i schował ją
pod jej parasolkę. Była tak niewielka, że szli przyciśnięci do siebie i
dotykali się ramionami, a ona ledwo stawiała kroki, bo nogi odmawiały jej
posłuszeństwa za sprawą ciepła na jej ręce. Lampy błyskowe nie przestawały
migać. Wiedziała, że nie minie kilka godzin, a zdjęcie Billa pod różową parasolką
- kwiatkiem i z tajemniczą dziewczyną pojawi się w każdym zakątku Internetu.
- Dziękuję –
powiedziała, gdy tylko weszli do budynku i od razu od niego odskoczyła i zdjęła
szalik. Gustav, Georg, Dirk i David byli już w środku, a Saki i Tom weszli tuż za
nimi.
- Bill, jaki ty
jesteś szarmancki! – skomentował Georg jak zwykle żartem. – Nie wiedziałem, że
umiesz obchodzić się z kobietą!
- Zdziwiłbyś
się! – odparł Kaulitz i złożył parasolkę, wytrząchując z niej nadmiar wody. –
Jeśli ktoś dba o mnie, ja dbam o niego, proste. - Przez moment zrobiło jej się
miło, ale zaraz dodał jeszcze: - Gdybyś
ty był dla mnie miły, to tobie też bym potrzymał parasolkę.
- Ja nie
potrzebuję parasolki, zaraz jakaś miła pani zajmie się moimi włosami – odrzekł
radośnie basista i zaczął rozglądać się dokoła, jakby już szukał jakiejś damy.
Studio było
dużo większe, niż to, w którym pracowała. U niej było tylko stanowisko do
wiadomości oraz kanapa do wywiadów. Tutaj było kilka takich stanowisk i kilka
pomieszczeń, w których nagrywane były różne programy i wywiady. Szła na końcu
obok Gustava i Sakiego. Bill szedł z przodu razem z mężczyzną, który przyszedł
ich przywitać i prowadził ich do ich pokoju. Wyjęła swoją plakietkę z torebki i
zawiesiła ją sobie na szyi, by wyglądać profesjonalnie, a nie jakby się tu
zgubiła i podążała po kryjomu za Tokio Hotel.
Mieli tylko
nieco ponad pół godziny, więc od razu po wejściu do przydzielonego im
pomieszczenia przejęła od Sakiego kuferek i zaczęła malować chłopaków. Każdemu
zabroniła się odzywać, żeby było szybciej. Najpierw zakrywała małe
niedoskonałości Georga, żeby od razu mógł iść na czesanie i by starczyło mu
czasu na przebranie się. Wszyscy pootwierali swoje walizki, następnie jeszcze
raz prasowali na szybko ubrania parowym żelazkiem i przebierali się w małej
toalecie. Na samym końcu nanosiła małe poprawki Billowi.
- Wywiad ma
trwać około pół godziny, wiem, długo, ale będzie typowa część z prezenterką
czyli pytania na temat płyty, a dodatkowo pytania od fanek, bo wywiad jest na
żywo, z publicznością. – Tłumaczył jej Bill, gdy szli w stronę odpowiedniego
pomieszczenia. – Fanki już tam są. Myślę, że możesz wejść razem z nami i
spokojnie stanąć przy operatorach kamer. Obok na pewno staną David i
ochroniarze, ale jak nie będziecie rozmawiać, to żadna z dziewczyn nawet nie
skojarzy cię z nami, a ty na spokojnie będziesz mogła obejrzeć wywiad. Przecież
nie zostawilibyśmy cię w tym pokoju samej. Najgorszy jest ten pierwszy raz,
później już będziesz wiedziała, co masz robić. To nie tak, że cię ukrywamy, ale
po prostu im później fanki cię wyczają, tym lepiej dla ciebie. Gotowa?
- Tak, jak
najbardziej gotowa – odparła, choć tak naprawdę trochę się stresowała. Na pewno
pomagało jej to, że teoretycznie znała to miejsce od wewnątrz, bo sama, krótko,
bo krótko, ale pracowała w telewizji i nie bała się już studia, kamer ani
mikrofonów.
Gdy tylko Bill
otworzył drzwi od pomieszczenia, rozległ się głośny pisk, do którego jeszcze
się nie przyzwyczaiła. Po nim wszedł Tom, Gustav i Georg. Dopiero za nimi David
i Saki, a na końcu ona z Dirkiem. Pomieszczenie było duże, jasne i kolorowe, a
na widowni siedziały prawie same dziewczyny. Niektóre z nich miały nawet na
ciałach wypisane markerem imiona chłopaków, a niektóre trzymały transparenty.
Cała czwórka usiadła na kanapach z prowadzącym, a Ashley, nie wzbudzając
podejrzeń, stanęła przy mężczyźnie z kamerą. Spojrzał na nią zaskoczony, ale
gdy pokazała mu dumnie plakietkę, kiwnął głową na znak, że może tu zostać.
Pierwsza połowa
wywiadu była dla niej nudna, bo wszystko słyszała już dwa dni temu. Dopiero gdy
fanki zaczęły zadawać własne pytania nie mogła przestać się śmiać z ich
odpowiedzi. Wywiad przestał być sztywny i przybrał charakter nieformalny. Tom i
Georg bez przerwy żartowali i rzucali głupimi tekstami, Bill starał się
przekrzyczeć brata i odpowiadać w miarę normalnie, a Gustav głównie milczał,
jakby w ogóle nie przyznawał się, że gra w zespole z takimi głupkami.
Zdecydowała, że
wyjdzie z pomieszczenia przed chłopakami, bo uznała, że gdy wyjdzie tuż za
nimi, ktoś może zwrócić na to uwagę. Opuściła więc studio, gdy prowadzący
kończył wywiad i stała przed drzwiami czekając na chłopaków. Nie minęła minuta,
gdy się pojawili.
- I jak
wypadliśmy? – zapytał Georg, gdy kierowali się już do swojej garderoby.
- Ja jak zwykle
bezbłędnie – odpowiedział mu Tom, choć pytanie wcale nie było skierowane do
niego.
- Uważam, że
najlepiej poszło Gustavowi – zaśmiała się, przypominając sobie jego znudzoną
minę.
- Dziś Gustav
powiedział jedno zdanie składające się z czterech wyrazów, liczyłem – wtrącił
się David.
- I to tylko
dlatego, że pytanie było wprost do mnie – wytłumaczył perkusista. – Gdyby nie
zapytał, to nic bym nie powiedział.
- A kasę
zgarnia… - mruknął Bill dając koledze mięśniaka w ramię. – Jak pogoda?
Byli już w
pokoju.
- Chwilowo
przestało padać, więc możecie iść rozdawać autografy – odpowiedział Dirk,
patrząc przez okno.
- O ile ktoś
jeszcze został na zewnątrz – dodał gitarzysta, a w jego głosie dało się wyczuć,
że ma nadzieję, że na dworze nie ma nikogo, kto chciałby dostać autograf.
- Na pewno są,
tylko się napiję i idziemy, zaschło mi już w ustach od tego gadania – rzucił
czarnowłosy i sięgnął po jedną z kilku małych butelek z wodą stojących na
stoliku.
Już po chwili
cała czwórka wraz z ochroniarzami wyszła do fanów, a ona została sama z
Davidem.
- Jak ci się
podoba pierwszy dzień w pracy? – zapytał ciepło mężczyzna.
- W porządku.
Jeszcze czuję się nieco zagubiona i ciężko jest mi się przyzwyczaić do takiego
towarzystwa, ale podoba mi się – odparła szczerze.
- Takiego? To
znaczy jakiego?
- Muszę po
prostu przywyknąć do tego, że Georg z Tomem robią sobie ciągle żarty z Billa.
Trochę niezręcznie jest mi tego słuchać.
- Tylko się
zgrywają, nie martw się, przejdzie im niedługo. Po prostu wszyscy uważają, że
jesteś atrakcyjna i chcą ci trochę zaimponować. No i boją się Billa, bo
przecież trzy czwarte fanek kocha się w Billu. Próbują przedstawić go w jak
najgorszym świetle, to dla nich normalne, zwłaszcza że on poczuł potrzebę
zaopiekowania się tobą z racji tego, że sam cię znalazł i zatrudnił. Jemu
jesteś tak naprawdę najbardziej potrzebna, więc czuje, że musi cię w to
wszystko wprowadzić i wszystko wytłumaczyć. A Tom i Georg, jak to oni, są
trochę zazdrośni, że taka dziewczyna spędza najwięcej czasu z najmniej męskim z
chłopaków.
- Czyli na co
dzień nie są tacy dla niego?
- Mamy
całkowicie przyjacielskie stosunki między sobą. Jasne, chłopacy sobie
dokuczają, ale zazwyczaj nie w takich sprawach. Teraz po prostu chcą cię do
Billa zniechęcić. To naturalne zachowanie młodych mężczyzn, nie minie tydzień i
przestaną. Znasz plany na najbliższe dni? – David zmienił szybko temat, jakby
zorientował się, że powiedział zbyt dużo.
- Nie, Bill
miał mi dać grafik, ale chyba nie zdążył go wczoraj przygotować. - Uśmiechnęła
się na myśl o dzisiejszym „poranku” Billa i Toma.
- Tak, wczoraj
miał bardzo… ekhm… pracowity wieczór.
Zaśmiali się
obydwoje. Czuła się przy Davidzie spokojnie i swobodnie, prawdopodobnie ze
względu na to, że nie widywała jego twarzy na każdym kanale muzycznym
nieprzerwanie od dwóch lat.
- Jutro
jedziemy do Berlina na sesję zdjęciową, sobotę i niedzielę mamy teoretycznie
wolną , z tym że może nam coś po prostu wypaść, ale nie wiem, jak się z Billem
umawialiście.
- Jeszcze nic
nie ustaliliśmy, ale będę w domu i nie mam planów, więc wystarczy do mnie
zadzwonić. Jestem bardzo dyspozycyjna, bo mieszkam tutaj sama i to jeszcze
nawet nie pół roku. Zmieniłam szkołę dwa miesiące przed końcem roku, a w
poprzedniej pracy, jak dało się zauważyć, wszyscy byli z innego przedziału
wiekowego. Rodzice i młodszy brat zostali w moim miasteczku, a koleżanki
rozjechały się po innych miastach za pracą i szkołą lub po prostu zostały w
domu. Więc jestem sama i tylko czekam na telefony.
- Trzeba
przyznać, że jesteś odważna. Niewiele młodych dziewczyn odważyłoby się wyjechać
same do obcego miasta.
- Dziękuję. –
Uznała to za komplement.
- Miałaś duże
szczęście, co? Pewnie nawet nie wiesz, ile z tych dziewczyn przed studiem
chciałoby być na twoim miejscu.
- Rzecz w tym,
że ja jestem tu w celach zawodowych, a nie towarzyskich. - Znów się
uśmiechnęła. W końcu to właśnie dlatego Bill chciał ją zatrudnić.
- O tak, Bill
długo nie mógł znaleźć kogoś, kto nie chciałby się na niego rzucić. Z Tokio
Hotel to jest tak, że ludzie ich kochają lub nienawidzą. Ciężko znaleźć kogoś,
kto podchodzi do nich neutralnie, bez żadnych uprzedzeń. Wybrał cię trochę w
ciemno, dlatego że ani nie rzuciłaś mu się na szyję, ani nie chciałaś go
ukamieniować, gdy go zobaczyłaś. Potraktowałaś go normalnie i to w tobie
cenimy.
- Dziękuję… Ja
jestem tą dziwną, która ani za nimi nie szalała, ani ich nie nienawidziła, bo
tak naprawdę nigdy nie przesłuchałam na spokojnie żadnej piosenki i nie
interesowałam się tekstem żadnej z nich. Z poprzedniej płyty, wstyd się
przyznać, ale znam tylko te piosenki, do których wyszedł teledysk. I to tylko
po prostu je kojarzę ze stacji telewizyjnych. Ale przesłuchałam całą nową płytę
i cóż mogę powiedzieć, gratuluję tak świetnego zespołu!
Rozmawiali
długo i wcale nie tęsknili za resztą, bo dobrze im było w swoim towarzystwie,
mimo sporej różnicy wieku. Nie miała pojęcia czy minęło dwadzieścia minut, czy
godzina, zanim pozostali wrócili z rozdawania autografów. Nie zauważyli nawet,
że na dworze zaczęło po prostu lać. Zorientowali się dopiero, gdy do
pomieszczenia weszła przemoczona szóstka. Najgorzej wyglądał oczywiście Bill z
uklepanymi włosami i strużką spływającego po policzku makijażu.
-
Zwariowaliście? – David nie mógł opanować śmiechu, gdy ich zobaczył.
- To Gustav
jest taką pogodynką! – Bill wyglądał na zdenerwowanego. – Zaczęło kropić, ale
on stwierdził, że w ogóle się nie rozpada i możemy zostać. Więc zostaliśmy, a
tu nagle ulewa w przeciągu pięciu sekund! Jestem cały mokry! - Zdjął mokrą bluzę, ale t-shirt z przodu i
tak był przemoczony. Tak samo jak i jego spodnie oraz buty. Odklejał co rusz
koszulkę od brzucha, lecz ona zaraz znów się przyklejała. Podobnie wyglądali
Gustav i Georg. Bill podszedł do jej kuferka, wyjął waciki i mleczko i
przeglądając się w małym lusterku zmywał rozmazany makijaż. - Jest mi zimno i
jestem głodny. –Kontynuował narzekanie. – Nie mam się nawet w co wytrzeć!
- Wydawało mi
się, że pakowałeś ręczniki… - powiedziała, choć nie była pewna, czy powinna. W
końcu zaglądanie do cudzej walizki było niegrzeczne.
- Tak, ale
zapakowałem je na wszelki wypadek, gdybyśmy zostali w hotelu. Co teraz z
pewnością uczynimy!
Zastanawiała
się, po co Billowi ręczniki do hotelu, jeśli na pewno będą tam jakieś na
miejscu.
- Zgadzam się.
Oprócz tego, że jestem mokry, zziębnięty i głodny, to dodałbym jeszcze, że w
taką pogodę nawet nie wypada jechać. – Gustav poparł pomysł Billa, bo on
wyszedł rozdawać autografy w samej koszulce.
- Ja tam jestem
suchy, wystarczy że zmienię spodnie i buty
- powiedział zadowolony Tom. Bluza uchroniła jego koszulkę przed
przemoczeniem, a spodnie z powodu ich rozmiaru nie przyklejały mu się do ciała.
– Ale i tak mogę zostać. – Wzruszył ramionami na znak, że wszystko mu jedno.
- To zostajemy?
– David postanowił się jeszcze upewnić
- TAK! –
odkrzyknęli wszyscy chórem, razem z ochroniarzami, którzy również byli
przemoczeni i razem z nią. Ona była sucha, ale za to strasznie głodna. Miała
ochotę na jakąś pożywną kolację, bo było już po dziewiętnastej, a ona oprócz
mdłej jajecznicy przed dziewiątą i pysznej, choć mało sycącej sałatki około
piętnastej nic więcej dziś nie zjadła. Nie wyobrażała sobie, by teraz jeszcze
wracać trzy godziny i zjeść coś dopiero w domu.
Zatrzymali się
pod budynkiem tak wysokim, że aż głupkowato otworzyła buzię na jego widok i
zadzierała głowę w busie najwyżej, jak tylko mogła, by popatrzeć na tak piękny
drapacz chmur. Podświetlona nazwa Radisson
Blu nic jej nie mówiła, bo nigdy nawet nie śniła, by znaleźć się w miejscu
takim jak to. Pozostali nie wykazywali żadnych emocji związanych z hotelem,
więc domyśliła się, że nie przyjechali tu pierwszy raz.
spot! na potem!!
OdpowiedzUsuńok, może być chaotycznie, bo udaję, że piszę opowiadanie... dialog... whatever, a nasz lektor na bank się skapnie, że tego nie robię, bo tego nigdy nie piszę z tak zadowoloną miną XDD
Usuńnie wiem, czy masz rodzeństwo, czy po prostu taką wyobraźnię, ale pisanie o relacji billa i toma wychodzi ci bardzo naturalnie, w ogóle przyjaźń chłopaków jest bardzo fajnie opisana, taka ciepła, ale nie sielankowa, bo też czy istnieją kumple, którzy się z siebie nie nabijają albo sobie nie docinają? no przynajmniej ja takich nie znam.
a Bill jest taki miły i opiekuńczy, że chyba przestanę wierzyć w jego diva attitude. <3
Mam rodzeństwo i właściwie na swoim bracie wzoruję relację Ash z jej bratem polegającą na "a Ashley to potrafi zjeść pączków na raz" XD Mój brat to dzieciak, Billa i Toma mam w głowie :P
UsuńWidać na wszystkich filmikach, jakie chłopacy mają stosunki ze sobą i próbuję mniej więcej takie tutaj stworzyć.
A opiekuńczość Billa wytłumaczył już David, nie mam nic do dodania XD
:*
hahahha Zabójcze są ich teksty! Bracia rządzą *:* Uwielbiam ich i chciałabym też tak z nimi sobie pożartować :D Akcja z parasolką była najlepsza - "Bill z gejowską parasolką, ale jednak z dziewczyną" haha śmiesznie musiało to wyglądać :D Ale Ash ma szczęście tak blisko Billa hhehe Wreszcie Radisson Blu! *:*
OdpowiedzUsuńNo nareszcie dojechali, bo jechali od trzech części :P
UsuńZ każdym odcinkiem mam wrażenie, że szybciej kończę go czytać! (skracasz je! :P) Ponieważ jestem na wpół przytomna, to mój komentarz nie będzie na miarę Oskara :/ Cieszę się, że jest trochę więcej wątków z resztą ekipy (David, Saki itd), bo na ogół ich się omija i skupia na Billu czy Tomie. Pobudka - kurczę, muszę sama kiedyś tak spróbować, aczkolwiek boję się, że niechcący oberwę od kogoś za to (co w moim towarzystwie może się zdarzyć xD). Jeżeli chodzi o parasolkę, to dalej zacieszam do monitora jak głupia! ^^ To było genialne! :D Nasza Diva nie może uszkodzić wizerunku przecież!
OdpowiedzUsuńWidzę też, że godzina publikacji jest dość...hmmm...wczesna? Ty się kładłaś spać, a ja szykowałam do pracy :/ Przynajmniej się ucieszyłam jak to zobaczyłam.
Powiadasz, że w 12 będzie coś lepszego? Mraaaauuu! ^^
Buziaki :**********
No i na koniec w mojej głowie rozbrzmiało "Reden".... :D
OdpowiedzUsuńMasz nosa :P Więcej nie mówię! :D
UsuńOdcinki są różne, zależy jak mi się wątek kończy, no ale przecież wszystko wynagrodzę treścią :D
Wszyscy są ważni w rodzinie ♥
Ja zaspałam na zajęcia na 13:15 i śmiała się ze mnie cała grupa :< bo dotarłam dopiero na 15:00...
:*
Oczywiście co? Przeczytałam to już dawno temu, ale z telefonu więc komentować nie byłam w stanie . Już nadrabiam!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - parasolka - kwiatek. Umarłam! Śmiałam się jak głupia, gdy to czytałam i cały czas mam przed oczami Billa pod tym różowym cudeńkiem :D
Po drugie - na początku opisałaś, jak Bill wychylał się do Toma i próbował go obudzić, a Ashley prawie tam zeszła na zawał. Ja zeszłabym razem z nią! Czytałam ten fragment z zapartym tchem, bo mialam wrażenie, że Bill coś zaraz zrobi albo ona może jeknie z zachwytu i klops!
Po trzecie - ten śpiący Gustav to jest najsłodsza wizja ever, haha!
Po czwarte - rozmowa Ashley z Davidem. Mam wrażenie, że to on będzie próbował zdobyć tę dziewczynę, bo jest dojrzałym facetem, no i nie jest w zespole, więc może pozwolić sobie na mały flirt. Jeśli nie, i tak wydaje mi się, że będzie miał dobry kontakt z Ash, bo widać, że dobrze im się rozmawia.
I cieszę się, że nasza makijażystka już swobodniej czuje się w ich towarzystwie, chociaż... następny odcinek troszkę zmienił tę teorię :D Biegnę skomentować <3
Coraz szybciej pochłaniam Twoje odcinki, jesteś magiczna! David jest taki hm...trochę jak straszy brat lub ojciec dla wszystkich. Spotkałam się z różnymi wersjami tej postaci, ale właśnie taką lubię najbardziej, ciepłą, życzliwą, przykacielską i opiekuńczą. Choć trudno w to uwierzyć, ale dziewczyny naprawdę lubią nietypowych mężczyzn, takich jak Bill. Resztę przeczytam po 21 lub przed 20, bo mój zeszyt z opowiadaniem na mnie czeka!
OdpowiedzUsuń