Chciała pomóc
mu sprzątać, ale nie pozwolił jej niczego dotykać, tylko kazał iść do pokoju po
potrzebne jej do porannej toalety rzeczy i zmykać do łazienki. Dosłownie tak,
zmykać. Naprawdę aż tak źle wyglądała? Do tej na górze, bo tam trzymali w
szafce świeże ręczniki. Nie powiedział jej nawet, jaki mają plan na dzisiaj,
chociaż domyślała się, że cały dzień spędzą w studiu i była pewna, że ją też
tam zabiorą. Szaleńczo się o nią troszczyli i choć czuła się z tym co najmniej
dziwnie, musiała chyba zacząć się do tego przyzwyczajać. Nie spotkała nigdy tak
ekstremalnie opiekuńczych osób jak oni. Dbali o nią dosłownie jak o jajko, ale
wynikało to chyba z ich braku bliższego kontaktu z dziewczyną nie będącą fanką.
Z tego, czego się wczoraj dowiedziała, jedynie Georg od niedawna się z kimś
spotykał, ale na razie nie było to nic poważnego. Dziewczyna miała na imię Emilia,
była w jego wieku, a poznali się zupełnie przypadkowo – w urzędzie miasta, gdy
Georg musiał miesiąc temu wyrobić nowy dowód osobisty, bo poprzedni zgubił.
Więcej jej nie powiedzieli, bo zaczęli dokuczać basiście w typowy dla młodych
mężczyzn sposób. Annalise siedziała wtedy z wyjątkowo zniesmaczoną miną i – co
dziwne – nie komentowała tego nawet słowem, bo jej twarz wyrażała wtedy
wszystko, co chciałaby powiedzieć. Ashley natomiast nie przysłuchiwała się tym
docinkom zbyt dokładnie, ponieważ jej głowa wypełniona była myślami o
zamieszkaniu z Kaulitzami. Od samego początku wiedziała, że to zły pomysł i nie
wyniknie z tego nic dobrego. Jej przypuszczenia okazały się jak najbardziej
słuszne, bo wystarczyło kilka godzin w tym domu, a już stało się coś
niewłaściwego. Miała ogromne szczęście, że Bill obrócił wszystko w
przyjacielski gest, choć może dla niego właśnie tyle to przytulenie oznaczało?
Dla niej zdecydowanie było czymś niesamowitym. Ten chłopak oddziaływał na nią w
jakiś tajemniczy sposób i ta tajemniczość pociągała ją w nim najbardziej. I do
tego był tak piekielnie idealny…
Zmywała go z
siebie nim samym. Zmywała z siebie jeden jego zapach, wcierając drugi jeszcze
bardziej. Myła pachnącą nim skórę zapachem jego skóry. Myła pachnące nim włosy
zapachem jego włosów. Już wiedziała, że mimo zdrowego rozsądku podpowiadającego
jej, by tego nie robiła, kupi dokładnie ten sam męski żel pod prysznic i
dokładnie ten sam szampon, żeby czuć w nowym domu jego bliskość. Zaczynała
owijać się nim tak szczelnie, jak szczelnie owijała się jego miękkim
ręcznikiem. Znów nie wiedziała, jak długo stała tak, opierając się plecami o
zimne, białe kafelki, myśląc o nim, o jego ciepłym oddechu i o uspokajającym
dotyku.
Gdy wyszła
odświeżona z łazienki, już z góry widziała urzędującego w kuchni Toma. Zeszła
na dół i pobiegła do swojego pokoju, by zanieść wczorajsze ubrania. Bill mówił
jej, że może wrzucić je do ich kosza na pranie, ale jak mogła to zrobić, gdy
wszystko nim pachniało? Czajnik elektryczny szumiał w charakterystyczny dla
siebie sposób i zagłuszał muzykę, którą gitarzysta włączył, by umilić sobie
szykowanie śniadania. Przy stole przygotowane były już trzy miejsca, a
dredowłosy widząc blondynkę, zastygł z pudełkiem margaryny w ręku.
- Cześć,
śpiochu! – Przywitał ją ciepłym uśmiechem i odstawił trzymane w dłoni pudełko
na stół, po czym dostawił obok talerz z pokrojoną wędliną i serem. – Chodź
jeść, już prawie gotowe.
- Już idę,
tylko to odniosę – rzuciła w pośpiechu i zniknęła w korytarzu.
Czy Tom
wiedział, jak dzisiaj spała ona i jego brat? Może widział to na własne oczy w
nocy lub Bill mu powiedział? Mogła się jedynie domyślać, a że myślenie było
ostatnio jedną z jej ulubionych rozrywek, niespecjalnie przejęła się tym, że
nie mogła go o to zapytać. Najprawdopodobniej nawet gdyby mogła, i tak by tego
nie zrobiła.
Wróciła do
kuchni i otworzyła ze zdumienia oczy, gdy podeszła do stołu. Po tym, co wczoraj
opowiedziała jej Linda, spodziewała się na śniadanie co najwyżej płatków,
podczas gdy Tom rozstawił trzy talerze i równiutko poukładał przy nich sztućce,
wystawił chleb oraz bułki, kilka rodzajów szynki, ser żółty, pomidory, ogórki,
sałatę, przeróżne serki kanapkowe, dżemy i nutellę.
- A ty
spodziewasz się plutonu wojska? – Zamrugała kilka razy, nie mogąc uwierzyć w
to, co widziała. Położył nawet serwetki i nie zapomniał o cukierniczce ani o
przyprawach.
- Dlaczego? –
Zaśmiał się i odwrócił do niej tyłem, by zalać herbatę w dzbanku. – Nie
wiedziałem, na co będziesz miała ochotę, więc wyjąłem wszystko – wytłumaczył
takim tonem głosu, jakby to było oczywiste. Jakby mówił: „W stu stopniach Celsjusza woda wrze”. – Siadaj gdzie chcesz.
- Jesteś
szalony – skwitowała, śmiejąc się i po chwili namysłu zajęła miejsce tyłem do
schodów, a przodem do rozstawiającego kubki na stole Toma. Uwijał się w kuchni
jakby się w niej urodził.
- Niezbyt
często miewamy w domu poważniejszych gości, niż nasi starzy, dobrzy przyjaciele
i rodzina, więc to taka miła odmiana. Jak ci się spało na tej sofie? - Tom
sprytnie prześlizgnął się z tematu na temat, najprawdopodobniej by nie
analizować zbytnio przyczyn jego chęci przygotowania śniadania.
Z piętra dobiegł
ich odgłos otwieranych drzwi, a po kilku sekundach na dół zbiegł Bill, już
odświeżony i ubrany w czyste rzeczy. Z jednej strony odetchnęła, bo nie musiała
odpowiadać na pytanie gitarzysty, z drugiej strony spięła się pod wpływem
pojawienia się wokalisty.
- Zajęłaś moje
miejsce – zagadnął przelotem, nachylając się nad nią i obszedł stół, po czym
usiadł naprzeciwko niej. Zesztywniała, słysząc jego głos nad swoim uchem i nie
odpowiedziała. Gdy ostatnio u nich była, siedzieli przy tym ośmioosobowym stole
w zupełnie innych miejscach. Tom nakrył teraz całkowicie na jego drugiej
połowie.
Bill nie
wyglądał na zaskoczonego tym, co przygotował jego brat, co oznaczało, że
musieli to ustalić, gdy poszła się kąpać. Rzucił pod nosem ledwo słyszalne „smacznego” i zabrał się za jedzenie,
nie czekając na swojego bliźniaka.
- To jak, wyspałaś
się? Sofa wygodna? Nic cię nie boli? – Tom śmiejąc się, postawił dzbanek z
gorącą herbatą na stole i zajął ostatnie wolne miejsce, w szczycie stołu po jej
lewej stronie. – Powiem ci, że nawet ja jeszcze na niej nie spałem.
Zerknęła
ukradkiem, dosłownie na sekundę, na Billa, który jak gdyby nigdy nic, ze
stoickim spokojem i obojętną miną, smarował połówkę bułki margaryną. Na język
cisnęło jej się: „sto razy wygodniejsza
niż moje własne łóżko”, ale wiedziała, że musi odpowiedzieć inaczej.
- Nie, nic mnie
nie boli – odparła, posyłając dredowłosemu delikatny uśmiech i ponownie
spojrzała na wokalistę dokładnie w tym momencie, w którym on podniósł na nią
swój wzrok znad swojej kanapki. Już więcej podczas tego śniadania nie odważyła
się na niego popatrzeć.
Z zachowania
Toma podczas całego poranka wynikało, że o niczym nie wiedział, co dało jej
kolejny powód do myślenia. Dlaczego Bill się z nim tym nie podzielił? Wydawało
jej się, że mówili sobie o wszystkim. Chciał to przed nim ukryć? Czemu miałby
ukrywać przyjacielski gest? A co, jeśli to nie był tylko przyjacielski gest?
Co, jeśli dla niego również było to coś więcej? Jeśli tak, to czemu nie zrobił kolejnego
kroku? Czemu nie dał jej jednoznacznego sygnału, tylko znów mówił o jakiejś jej
przynależności do rodziny? Ale czy takie rzeczy dzieją się w rodzinie? Czy to w
ogóle było możliwe, by spanie z nią w objęciach miało dla Billa jakieś znaczenie?
Może nie miało żadnego i właśnie dlatego nie wspomniał o tym bratu? Bo było
nieistotne? Miała w głowie taki natłok myśli i pytań, że zupełnie nie zwracała
uwagi na to, że bliźniacy mieli zamiar zabrać ją do studia, a przecież jeszcze
wczoraj bardzo nie chciała tam jechać, by nie przeszkadzać im w pracy. Dzisiaj
było jej obojętne, dokąd się wybiorą i co będą robić. Była zbyt pochłonięta
rozwiązywaniem swojego problemu.
W studiu był
już Gustav, który jadł drugie śniadanie, pracująca w biurze Silke i mężczyźni
zajmujący się sprzętem, których imion wczoraj niestety nie zapamiętała, bo była
w zbyt dużym szoku. David miał pojawić się w Magdeburgu dopiero jutro w nocy, ale
Georg podobno był już w drodze. Wiedziała, że jako zespół w tej chwili mieli
ogrom pracy. Gdy basista nie pojawił się po piętnastu minutach, ale przez
telefon zapewniał kolegów, że już dojeżdża, już za chwilę będzie, zaczęli bez
niego. Dla niej im mniej było instrumentów, tym lepiej, bo mogła wsłuchiwać się
w głos Billa nie zakłócany innymi dźwiękami. Gdy momentami śpiewał niemalże bez
podkładu muzycznego, przez jej ciało przebiegały elektryzujące dreszcze. Przymykała
wtedy oczy i rozkoszowała się każdą taką chwilą. Nie istniał dla niej w tym
momencie piękniejszy dźwięk. Bill nie śpiewał idealnie, bo w jego wokalu można
było usłyszeć wiele niedociągnięć, zwłaszcza w akustycznych wersjach utworów,
ale samo brzmienie jego głosu wprawiało ją w błogi stan. Mogłaby zostać na
takiej próbie do końca dnia, ale chłopakom źle grało się bez basisty, który
wciąż nie przyjeżdżał, więc przerwali. Opadły im ręce, gdy pół godziny po
pierwszym wykonanym do niego telefonie oznajmił, że dopiero wyjeżdża, mimo że
trzydzieści minut wcześniej był już rzekomo pod studiem. Skwitowali to jedynie
ciężkim westchnięciem i sugestywnym wypowiedzeniem jego imienia. Musiał zrobić
coś takiego nie po raz pierwszy.
Do
pomieszczenia wchodziły zawsze najpierw włosy Georga, a dopiero później on sam,
więc gdy tylko pojawiły się w wejściu, momentalnie zrobiło się głośno. Bill, Tom
i Gustav od razu na niego naskoczyli, ale ten uśmiechał się tylko pod nosem i
nie chciał się tłumaczyć. Oni doszli do wniosku, że zatrzymała go Emilia i
zaczęli dokuczać mu w ten charakterystyczny sposób, w którym dało się wyczuć
ukłucie zazdrości, że Georg kogoś sobie znalazł. Jej wydawało się, że po prostu
zaspał, choć tak naprawdę jedno nie wykluczało drugiego.
Nie dane jej
było słuchać brzmienia całego zespołu zbyt długo, bo przyszła po nią Silke i
zabrała ją do pomieszczenia biurowego, chcąc omówić z nią kilka spraw
związanych z mieszkaniem, które miała jej znaleźć. Ashley z jednej strony nie
chciała wychodzić z sali prób, ale z drugiej może i tak było lepiej. Gdyby
posiedziała tam jeszcze trochę, bardzo prawdopodobne było, że ktokolwiek
zauważyłby jej reakcję na głos wokalisty, a tego przecież nie chciała.
Gdy kobieta
wyszła do kuchni w celu zrobienia im czegoś do picia, Ashley miała chwilę, by
wykonać telefony.
Nawet przy
zamkniętych drzwiach dosyć wyraźnie słyszała dźwięki melodii „Totgeliebt” i głos Billa, śpiewającego:
„Twoje drżenie za bardzo mi nie pomaga.
To mnie zabije.”. Usilnie i bezcelowo próbowała odnaleźć w jego tekstach
chociaż najmniejszy fragment, który pasowałby jej do całej tej dziwnej sytuacji
między nimi. Szukała w nich momentów, w których wydawało jej się, że on mógłby
pomyśleć o niej. Chciała, by o niej myślał, bo on zaprzątał jej głowę
nieustannie.
- Uaaa, to
jednak żyjesz? Już myślałam, że albo umarłaś z wrażenia, albo załatwiły cię te
fanki! – Wsłuchiwanie się w tekst przerwał jej głos przyjaciółki wydobywający
się z telefonu.
- Żyję. Ledwo
co prawda, ale żyję! – Zaśmiała się i zakręciła na obrotowym krześle. Tak dawno
na takim nie siedziała. Pamiętała, że w dzieciństwie kręciły się na jej fotelu
z Ann na zmianę, odliczając, która z nich wytrzyma dłużej. W obecnym mieszkaniu
nie miała nawet biurka, bo ani nie było jej potrzebne, ani nie było na nie
miejsca, a co dopiero mówić o obrotowym krześle. A raczej mogła już powiedzieć:
w poprzednim mieszkaniu. – Jak wygląda sytuacja w Gröningen?
- Wiesz, nawet
lepiej, niż bym się tego spodziewała. Względna cisza i spokój, a już na pewno
nie ma takich akcji jak u ciebie.
- Nikt się pod
twoim domem nie pałęta? – Nie były w miasteczku jakoś specjalnie znane, ale na
pewno wiele osób je kojarzyło. Wiedziała, że ludzie od razu skojarzyliby „tą drugą”, bo przez większość czasu
można było zobaczyć je właśnie we dwie. We dwie w szkolnej ławce, we dwie na
zakupach, we dwie na spacerach, we dwie na plaży nad jeziorem. Miały niewielką
grupkę dobrych znajomych, ale nie na tyle, by spędzać z nimi większość czasu;
widywały się z nimi tylko przy okazji jakichś bardziej zorganizowanych spotkań.
Na co dzień czuły się najlepiej w swoim towarzystwie, przez co niektórzy mogli
uznać je za samolubne, a może nawet wywyższające się, co zdecydowanie było
nieprawdą.
- Tylko by ktoś
spróbował! Dzwonił do mnie tylko Martin z wielkim znakiem zapytania. –
Wspomniany przez Ann Martin był właśnie jednym z tych znajomych „bliższych, ale nie na tyle”. –
Powiedziałam mu, że nic się nie dzieje, załapałaś się po prostu do dobrej pracy,
ale jeszcze ci na głowę nie padło, żeby być z szurniętym Billem.
Ukłuło ją nieco
to, co usłyszała od przyjaciółki. Czy trzeba upaść na głowę, by być z Billem?
Czy był szurnięty? Według niej nie. I nie. Ale Annie przecież nie miała pojęcia
o tym, jakie zauroczenie wokalistą rodzi się wgłębi serca Ashley. Ona sama
jeszcze nie do końca była tego świadoma, po prostu czuła się przy nim inaczej i
myślała o nim znacznie częściej niż o pozostałych.
- Dzięki,
świetnie wybrnęłaś. – Zamilkła na moment, by przeanalizować zdanie, które
właśnie wypowiedziała. – Muszę kończyć, bo chcę zadzwonić jeszcze do mamy, a
mam tylko chwilę. Trzymaj się, do usłyszenia. – Rozłączyła się szybko, by
przyjaciółka nie zaczęła wnikać w jej słowa, tak jak zrobiła to ona sama. Z
czego niby Ann świetnie wybrnęła? Powiedziała po prostu prawdę, którą znała.
Mogłaby wybrnąć, gdyby wiedziała o uczuciach Ashley i miałaby je ukrywać. Ale
nie wiedziała i w najbliższym czasie nie miała się o nich dowiedzieć. A
przynajmniej do czasu, gdy Ashley nie uporządkowałaby sobie wszystkiego sama.
Obróciła się
przodem do biurka i do leżących na nim papierów i czekała, aż mama odbierze.
Mogła być w tej chwili w pracy, ale może akurat nie miała klientów…
- Halo? HALO?!
– Usłyszała głos, który na pewno nie należał do dorosłej kobiety.
- Gdzie ty
jesteś? Daj mi mamę – rzuciła, nie kryjąc poirytowania, gdy po drugiej stronie
rozpoznała swojego młodszego brata. Miała już niby te osiemnaście lat, niby
była dorosła i powinna była zachowywać się poważnie, powinna była być tą
starszą i mądrzejszą, ale dokuczała Konradowi na każdym możliwym kroku. Rozmowa
w przyjaznym tonie bez żadnych uszczypliwości z którejkolwiek ze stron była
między nimi rzadkością.
- Nie ma mamy –
odparł charakterystycznym, zaczepnym głosem, celowo, by ją zdenerwować.
- To dlaczego
odbierasz jej telefon? Daj tatę. – Nie wiedziała czemu jej mama nie wzięła ze
sobą telefonu, ale nie chciała pytać o to nierozgarniętego dziesięciolatka,
którego na pewno to nie interesowało.
- Taty też nie
ma, są w pracy.
- A ty nie
powinieneś być przypadkiem o tej porze w szkole?
- Eee? Głupia
jesteś? Są wakacje!
Zaśmiała się
zarówno ze swojego chwilowego braku orientacji w kalendarzu, ale i z kąśliwego
tonu głosu Konrada. Był dzieckiem przechodzącym właśnie etap pokazywania
wszystkim naokoło, jaki jest „fajny” i „dorosły”, co w niej wzbudzało tylko
uśmiech politowania.
- Co z tego? Ty
akurat powinieneś mieć szkołę przez cały rok, to może w końcu coś by ci weszło
do tej pustej głowy. – Tak dawno nie rozmawiała z bratem, który na co dzień
doprowadzał ją do szału, że aż zatęskniła za ich wzajemnymi docinkami.
- To ty jesteś
taka głupia, że nie poszłaś na studia, bo nigdzie by cię nie przyjęli.
- Dziecko, ty
nawet nie wiesz co to są studia, a usłyszałeś gdzieś i powtarzasz.
- No chyba
wiem? Ej, Ash, co mi kupisz na urodziny? Chcę Xboxa!
Parsknęła
ironicznym śmiechem, gdy usłyszała takie żądanie. Dobrze wiedziała, ile
kosztuje taki sprzęt.
- Chyba cię
pogięło. Na taki prezent trzeba sobie zasłużyć, a nie spędzać całe dnie przed
komputerem i pyskować. Mogę kupić ci co najwyżej pada.
- No Ashley!
Mam twój numer! Jak mi nie kupisz, to podam go wszystkim dziewczynom!
- Czy ty zdurniałeś?
To poważna sprawa, a nie jakaś zabawa. – Rzuciła okiem na kartkę leżącą przed
nią. Była to – zgodnie z tytułem – kolejność utworów na Zimmer 483 Live Tour, a
na samej górze widniał dopisek „wyślij do
Davida”. Spojrzała przelotnie na odręcznie wypisane tytuły. Pomiędzy
piosenkami z najnowszej płyty wplecione były także te z poprzedniego albumu.
Uśmiechnęła się do siebie, widząc oprócz „Durch
den Monsun” i „Schrei” także „Der letzte Tag” i jej miłość od
pierwszego usłyszenia – „Ich bin nicht
ich”.
- No to kup mi.
– Uparty Konrad nie dawał za wygraną, a dyskusja z nim zaczynała ją denerwować.
– Przecież teraz będziesz bogata, jak pracujesz z Tokio Hotel. Myślałaś że się
nie dowiem?
- Choćbym była
najbogatsza na świecie, to nie kupię ci tego, czego chcesz. Do książek usiądź,
a nie tylko gry. Albo na dwór wyjdź. Ostatnie dni wakacji, a ty w domu. Dotleń
mózg, to może przejdzie ci ten głupi pomysł z konsolą.
- No ale Ash!
Jak nie kupisz mi Xboxa to naprawdę wstawię ten numer do Internetu!
- Dobra, nie
mam czasu teraz z tobą gadać. Powiedz mamie, że dzwoniłam.
- Ash!
- Nie „ashuj”
mi tu! Spadaj, zastanowię się, jak będzie mi się strasznie nudziło. Żegnam.
- Ale jesteś
świnią!... – Usłyszała na pożegnanie i zakończyła połączenie, nie przestając
się śmiać. Po minucie rozmowy zmieniła zdanie – wcale nie brakowało jej tego
dziecka.
Wzięła kartkę z
utworami do ręki, by przeczytać ją dokładnie i znów zakręciła się na krześle. O
mało z niego nie spadła, gdy przelotem zauważyła w drzwiach Billa i od razu
zatrzymała wprawiony w ruch fotel na wysokości wokalisty. Momentalnie cała się
spięła. Jak długo tutaj stał? Słyszał tę głupią telefoniczną rozmowę z jej
bratem?
Jej twarz
zapłonęła. Zapłonęło całe jej ciało, gdy wszedł do pomieszczenia i zamknął za
sobą drzwi.
O matko xD Nie wiem od czego zacząć xd Włosy Georga mnie rozwaliły przede wszystkim! xD Najpierw wchodzą one, a potem on hahah xD No, a z tych poważniejszych rzeczy to Ashley chyba troszeczkę za bardzo się przejmuje według mnie. To znaczy mam na myśli konkretnie, że spała z Billem, a ten nie powiedział o tym bratu. O takich rzeczach nie mówi się przecież ot tak, przelotem xd No jak ona sobie to wyobraża? Bill wstaje, spotyka na korytarzu Toma i "O hej właśnie spałem w jednym łóżku z Ash." xD Myślę, że Tom może się jeszcze kiedyś o tym dowie w swoim czasie :D Ale z drugiej strony to też nie jest jakaś ogromna sensacja, w końcu nic wielkiego między nimi nie zaszło. Dodatkowo Bill na pewno nie chciał tak zdradzać wszystkim naokoło, że Ash miała zły sen i trzeba było ją przytulić, choć to słodkie xd I skoro już jesteśmy przy mówieniu najbliższym o swoich małych sekrecikach... Dlaczego przyjaciółka Ash jeszcze nie wie nic o jej zauroczeniu!? Chyba od tego są przyjaciele? Myślę, że łatwiej byłoby jej wtedy z nią rozmawiać i nie musiałaby się czuć źle gdy Ann postanowi palnąć znowu, że Bill jest jakiś dziwny xD
OdpowiedzUsuńKońcówka w ogóle najlepsza! Oczywiście mam na myśli kilka ostatnich zdań, gdy już Ashley zauważyła Billa... Piękne to było! I to jak zamknął za sobą drzwi wchodząc... Ja sama zamarłam! I na tym lepiej skończę, bo nie powiem, co dalej sobie wyobraziłam... XD Świetny odcinek, pozdrawiam! ;**
Oni wszyscy mieli wtedy takie charakterystyczne włosy! :D W sumie nadal mają... xd
UsuńAshley przeżywa, no bo, no przeżywa dziewczyna, no xd Tysiąc myśli na minutę i żadna nie jest logiczna, nie wymagajmy od niej zbyt wiele po takich przeżyciach. Ale w łazience siedziała dosyć długo, oni spokojnie mogli o tym pogadać... Czy pogadali, to już inna kwestia :D
Annalise nie wie, bo i Ashley sama nie wie, co się dzieje. Ma w głowie kompletny mętlik, w końcu zna Kaulitza od nieco ponad tygodnia... Ann dowie się w swoim czasie :)
Ogólnie cieszę się, że masz tak wiele przemyśleń, bo to chyba znaczy, że jakieś emocje wzbudza to, co napisałam :D Najwięcej chyba jednak wzbudziło ostatnie zdanie :P
Pozdrawiam ;*
No i prawie zawsze Ka. pierwsza, nikt inny tak rano nie wstaje jak Ty :D
Hahah xd Czytałam to jeszcze w piżamie i bez śniadania! xD I oczywiście, że wzbudza emocje! A rzadko się zdarza, żeby opowiadanie z Billem w roli głównej tak na mnie działało :D Kurczę, faktycznie krótko go zna xd Jak się to czyta ma się wrażenie, że jakoś dłużej to wszystko trwa xD No, ale i tak mogłaby się podzielić swoim mętlikiem z przyjaciółką, może byłoby jej łatwiej :) No i rozumiem jej przejęcie, pewnie sama bym na jej miejscu przeżywała o wiele bardziej i szalała z tego wszystkiego xd Tylko, jak się to czyta, to dużo łatwiej jest oceniać niż, jakby się przechodziło przez to samemu xD
UsuńW sumie ja pisałam w piżamie i bez śniadania, więc jest po równo! :D
UsuńWiem, wiem, że tak się wydaje, ale musisz mi uwierzyć, to dopiero 10 dni blisko siebie :P Millie - mistrz opisów jednej sytuacji przez pięć stron. Nie umiem inaczej, dla mnie wszystko jest ważne XD
Ale na wszystkie Twoje obecne pytania odnośnie dziwnych zachowań bohaterów postaram się odpowiedzieć jak najlepiej w trakcie opowiadania :D To złożona historia jest XD
No właśnie widzę, godzina publikacji 05:22 xD Kiedy Ty śpisz xD
UsuńI doskonale rozumiem , sama 2 miesiące z życia bohaterów opisywałam przez jakieś 30 odcinków xD Chociaż jak Ty masz już 21 i kilkanaście dni, to i tak tego nie pobiję xd
12 w południe, a ja właśnie zbieram się do spania, bo już mnie pieką oczy :P
UsuńHahah mam nadzieję, że posuniemy się niedługo trochę do przodu... Muszę zacząć pisać dłuższe odcinki, wtedy inaczej się to rozłoży ^^
Widzę, że masz nocny tryb życia xD
UsuńDobry pomysł! Dłuższe odcinki zawsze mile widziane xD Moje mi się zawsze wydają długie, a jak publikuję to przychodzi takie rozczarowanie bo wyszło tak mało w rzeczywistości xD Word oszukuje :D I widzę, że niżej rozwinęła się bardzo ciekawa dyskusja! Też jestem za kontynuacją sceny w łazience xD Szczególnie za język-język, jak to ładnie ujęłaś xd Także do dzieła ;> Ale to może, jak się najpierw wyśpisz :) Także kolorowych snów, a ja lecę pisać do siebie xD Swoją drogą, zaszalałam i odpowiedziałam na Twój komentarz u siebie, zwykle tego nie robię bo moi czytelnicy raczej się nie interesują komentarzami XD
Jak nie trzeba wstawać, to zdecydowanie nocny, a że zazwyczaj nie trzeba, to... :P
UsuńU mnie różnie to wychodzi, ten miał chyba 5,5 strony, a najdłuższy jaki się tutaj pojawił - 11 XD
Nie no nic takiego teraz nie będzie, mówię już na starcie :P Pewnie będzie miło, ale nie aż tak!
Dobrego dnia!
Widziałam właśnie, ale odpiszę, jak pośpię :)
Ja tam uwielbiam pisać z czytelnikami :D
Jak to nie będzie!? Nawet pocałunku!? Oni chyba kiedyś muszą w końcu! xD Będziesz nas torturować do samego końca? xd To okrutne :c Chociaż jeden, mały, niewinny całus? Muśnięcie ust! Przecież ta sytuacja teraz na koniec tego odcinka jest idealna... Ja sobie wgl wyobraziłam ZA DUŻO, a Ty nawet pocałunku nie zafundujesz xd Ehh xD
UsuńMoi czytelnicy chyba ze mną pisać nie lubią haha xD
Może kiedyś ;D Tutaj nie o ich pocałunki będzie chodziło, ale o to, w co się wpakują sami przez siebie.... :( Wiem, że Ty sobie za dużo wyobraziłaś :D
Usuń:( Moi chyba lubią ^^
Co to za szok? ;ooo
OdpowiedzUsuńDobra, kiedy już zebrałam się z podłogi, mogę całość skomentować (czuj się teraz wyróżniona, nie mam na nic czasu, ale ITB czytam jako jedyne opowiadanie! :D):
OdpowiedzUsuńCo ten Tom? Przecież wiadomka, że wie, że razem spali. On to się lubi droczyć z ludźmi, co? Czuję, że się wygada przy chłopakach. Czuję to!
W ogóle ten moment, kiedy Ashley brała prysznic i pachniała nim... Ale to było magiczne :D
Co tam dalej... śniadanko! Tom w kuchni! A podobno potrzebuje housewife XD Ale to urocze. Widziałam już, jak lata po tej kuchni w skarpetkach <3
Gustav jak zwykle jest w porę, a Georg jak zawsze spóźniony! I te włosy... Hahaha widziałam to wszystko w zwolnionym tempie... XD
I szkoda jest mi tej Ash, że tak ciągle o wszystkim myśli. Za dużo na jej głowę. Oszaleje zaraz. Ale jest taka dzielna! <3
Ta rozmowa z bratem w sumie była głupia XD Tzn. wiem, że taka miała być i udało Ci się haha. Co za gówniarz. Boję się, że faktycznie narobi jakichś problemów ._. No ale potem wpadł ten czarnuch i ech... Boże... Biedna Ashley, ona się tak spina na jego widok! I zamknął drzwi! Mamo, on zamknął drzwi! (jakby to było co najmniej wyjęcie królika z kapelusza haha) Czuję odrobinę bliskości! Znów ;>
Uwielbiam. <333333333
Czuję się wyróżniona mega <3333 Uwielbiam to, jak się wczuwasz i to wszystko rozumiesz <3
UsuńUuu, Ka. mówi, że nie wie, Kaś, że wie! :D A tylko ja znam prawdę ^.^
Wiedziałam, że podbiję Twoje serce Tomem w kuchni i w skarpetkach <3
Tak, tak oto wyglądają na co dzień rozmowy z dziesięciolatkiem XD Od trzech miesięcy słyszę: "A co mi kupisz na urodziny? Kup mi Fifę".
O cholera, to już za pięć dni ;s
Zamknął :D (dobrze, że nie na klucz! a może...?)
<333333
O matko, jak pięknie! <3 Nie wiem co napisać... Tom robiący śniadanie, no nieźle :D Oj ten Billy, nie mogę się doczekać momentu, gdy zrobi krok naprzód! Ash też widzę nie może się doczekać :D Ależ on jej przez ten tydzień zawrócił w głowie. Ciekawe co tam się wydarzy za tymi zamkniętymi( <3 *_* ) drzwiami.... Ojejku <3 Ale coś czuję, że co by się miało nie wydarzyć, przerwie im Silke :D Bo Ty to tak lubisz się z nami droczyć :D No cóż czekam na następny rozdział! <3 :*
OdpowiedzUsuń<333
UsuńWłaściwie to jeszcze niczego im za tymi zamkniętymi drzwiami nie zaplanowałam... xd Może mnie natchniecie, jakieś pomysły? :D
No wiesz ja to liczę, że się jakoś zbliżą ^^ Może jakaś "kontynuacja" sceny z łazienki? :D Ash nam znowu prawie zemdleje i Silke by ich zastała w takiej niezręcznej dla nich sytuacji ^^ <33333
UsuńMyślisz, że Ash nagle osunie się na ziemię i Bill, który nie uważał na zajęciach z pierwszej pomocy, nieumiejętnie wykona jej usta-usta, a raczej język-język? XD
UsuńHaha, Ash jakby oprzytomniała myślę, że by go nauczyła jak się te "usta-usta" prawidłowo robi XD O ile by oprzytomniała XD Ale znając Ciebie zdążyła by mu jedynie wpaść w ramiona po czym ktoś inny wszedł by do pokoju.. a może nawet by nie zdążyła? Nie ważne, bo wystarczy, że tak niesamowicie opisujesz same ich emocje, a mnie już ciary przechodzą <33333
UsuńO nie! Nie w takim momencie;p Będę ci teraz głowę suszyć o szybkiego nexta;D
OdpowiedzUsuńAsh z kosmetykami Billa, gosh, będzie go cały dzień czuć;D Doczekałam się Toma w kuchni, hmm... wszystko wyszło mu perfekcyjnie, też chcę;D W ogóle Bill też już nie wie jak się zachowywać. Ashley całkiem zwariuje w tym domu. Głos Billa na żywo, to dopiero musi być przeżycie. Wcalę się nie dziwię, że ma dreszcze jak go słyszy, to niesamowite <3 Pozna Emi? O i Konrad, dzieciak, ahahah ostre docinki, a Ash pewnie i tak kupi mu tą konsolę ;D Bill na końcu odcinka, no nie, pewnie słyszał. Słyszał? ahah Burak Ash, aż mi jej żal ;*
:*
Hahah jak tylko opadną mi emocję to zacznę pisać :D
UsuńAż chciałoby się powiedzieć do Ash: no to powiedz, jakich używa! XD
Co do Emilii, to jeszcze nie wiem :D
Pewnie, że mu kupi, Ashley jest tak naprawdę dobrą siostrą, nie to co ja... :(
Nie będzie tak źle ;*
Nareszcie zebrałam się w sobie i nadrobiłam wszystkie rozdziały! :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to nawet nie wiem od czego tu zacząć. Opowiadanie jest dla mnie tak perfekcyjne, że chciałabym codziennie czytać nowe odcinki! :D Wciąż mi mało :D
Idealnie opisujesz emocje co najbardziej mi się tu podoba. Eh no co tu dużo mówić. Po prostu PERFEKCJA :D
Włosy Georga - rozwaliło mnie to konkretnie.
Tom w kuchni - boże święty właśnie sobie wyobraziłam jak dla mnie robi takie śniadanie ehh *.*
Gustav - tak mało mi go tutaj,no ale to nie on tu jest najważniejszy :D
Powiedz mi dlaczego musisz kończyć w takich momentach?! Ja chcę już natychmiast wiedzieć co będzie dalej! Co ten Bill chce zrobić i w ogóle! :D
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością!
Mrs.Schäfer :-)
O proszę, no Ciebie to się tutaj nie spodziewałam :D Jak miło, że jesteś i dziękuję za miłe słówka <3
UsuńNo co, no szkoda mi tych włosów Georga :(
Tom właściwie się mocno nie wysilił, tylko nakrył pięknie do stołu i powystawiał jedzenie, ale że i tyle mu się chciało...? :D
O nie, a ja mam taki plan na Gustava, że chyba wyrzucisz to opowiadanie przez okno jak to zrobię XDDD Haha no teraz to chyba poważnie to jeszcze przemyślę xd
Kończę w takich momentach, żebyście o mnie nie zapomnieli ;*
Jak Gustav będzie negatywną postacią to się pochlastam. Najczęściej tak jest i ja się pytam dlaczego? :c
UsuńO tak dobrym opowiadaniu nie można zapomnieć. Ba, nie da się zapomnieć!
Niech ten czas szybciej leci,bo chcę już nexta! <333
Mrs.Schäfer
Nie żeby negatywną, ale może trochę szokującą :P Ale teraz to przemyślę ^^
UsuńNiestety śpię cały dzień zamiast pisać :( <333
A ja dzisiaj nie wiem, czy zdobędę się na konkretny komentarz. Przynajmniej spróbuję xD.
OdpowiedzUsuńZaczynam bać się Ash! A właściwie to jej rosnącej obsesji (tak sobie to pozwoliłam nazwać) na puncie Billa! :D Wydaję mi się też, że Tom wie o nocy, a przynajmniej się domyślił, że braciszek nie dotarł do swojej sypialni. I to słodkie, że naszykował śniadanie, chociaż pewnie biedny Saki został wyciągnięty z łóżka siłą i wysłany na zakupy.
Rozmowa z bratem była fajnym przerywnikiem w życiu tokijczyków, tylko trochę nieznośny ten maluch :D
I jak zwykle - powinnaś dostać jakąś statuetkę za przerywanie odcinka w NAJCIEKAWSZYM momencie! No jak zwykle!
Pssst...powiadasz, że zamknął za sobą drzwi? Mruuuuuuuuu ^_^
A to dopiero początek "obsesji" tak naprawdę :D
UsuńLinda była wczoraj na małych zakupach, Saki miał spokój, ale słodko, że się o niego troszczysz XD
"trochę"... On jest MEGA nieznośny. A rozmowa miała na celu ukazanie, że Ashley nie zawsze jest taka spięta, na co dzień jest normalna, tylko to te wszystkie sytuacje tak na nią działają :)
Dziękuję za nagrodę <33 Pokażę ją wszystkim, bo dostałam ją osobiście na priv, oto ona: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/3a/Young_Artist_Award.jpg
Tak, zamknął ;D
Cześć;-), wpadłam na tego bloga przez przypadek i przez ostatnie trzy dni czytałam(a właściwie żyłam) Twoim opowiadaniem. Wiem, że dużo osób Ci to już pisało, ale ja także chciałabym podzielić się moją opinią. Opowiadanie jest naprawdę świetne, pomysł ciekawy, a Twoje opisy genialne. Przeszłam już przez wiele FFTH, niestety większość była... Po prostu była. Podoba mi się w tym to, że nie jest to kolejna zwykła nastoletnia miłość, która w pełni rozwinęła się już po drugim odcinku. Trzymasz czytelnika w napięciu do ostatniej chwili, oraz pozwalasz przeżywać wszystko razem z główną bohaterką. Mówiąc krótko, masz świetny styl pisania, oby tak dalej. ;-)
OdpowiedzUsuńDaria.
Każda opinia jest dla mnie ważna, więc bardzo cieszę się, że wyrażasz też swoją - nawet jeśli jest tak podobna do innych! :)
UsuńBardzo dziękuję za tyle miłych słów i mam nadzieję, że będziesz mi nadal towarzyszyła :)
Pozdrawiam!
Tata się uwziął na mnie i tę Odyseję, idę czytać, ale wrócę za godzinkę! Tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńOj doskonale znam takie rozmowy, co prawda to ja jestem ta młodsza o osiem lat, ale argumentów to nam z siostrą nie brakuje. Tom, czy on musi być taki dociekliwy? Za bardzo nawet. Milczący Bill wkroczył do akcji, ale no musi w końcu dać jej jakiś większy sygnał! Georg i te jego zadbane, brązowe włosy. Tak, wiem miałam skomentować wczoraj, ale przeczytanie 50 stron Odysei zajęło mi półtorej godziny i momentalnie zasnęłam. :/
OdpowiedzUsuń