- Cześć… -
mruknął Bill, nawet się nie odwracając i nadal majstrując coś w kuchni. Musiał
nie zorientować się, że jego brat nie witał się wcale z nim, tylko z blondynką.
Dredowłosy
usiadł po jej lewej stronie, w tym samym miejscu, w którym siedział przed
chwilą Bill.
- Cześć –
odpowiedziała cicho i dokładnie tak samo, jak w przypadku patrzenia na
czarnowłosego, odwróciła wzrok, kierując go na ekran telewizora, chociaż wcale
nie interesowały ją w tej chwili wiadomości.
- Co słychać?
Wszystko poszło dobrze? Jak wrażenia? Podpisaliście już te papiery, czy jeszcze
nie? – Znów doświadczyła Kaulitzowej lawiny pytań i znów się zaśmiała.
- W porządku,
wszystko się udało. Jeszcze nic nie podpisaliśmy, czekam na Billa.
- No to
zobaczmy, co on tutaj ma… - Tom zatarł ręce, chwycił przyniesioną przez brata
aktówkę i otworzył ją, po czym wyjął z niej kilka przedmiotów i rozłożył je na
szklanym stoliku.
- To chyba dla
ciebie – rzekł, podając jej otwierający się jak pudełko od płyty, kolorowy
kartonik z kartą sim w środku. Następnie chwycił plakietkę przyczepioną do
czarnej smyczy i chwilę się jej przyglądał. - To też raczej twoje.
Przejęła od
niego kawałek zalaminowanego plastiku i również mu się przyjrzała. W lewym,
górnym rogu widniało jej zdjęcie. Po prawej stronie imię, nazwisko i pesel.
Niżej, na środku znajdował się dużo większy napis: TOKIO HOTEL: MAKE UP, a pod spodem podpis
menagera zespołu.
- I to też dla
ciebie – powiedział, podając jej jeszcze jej dowód i fotografię, które wczoraj
dała Billowi. – Ładne zdjęcie – dodał niby od niechcenia, ale znacząco się
uśmiechnął.
- Dziękuję –
odparła i od razu schowała dowód oraz zdjęcie do portfela, udając, że nie
zauważyła tego uśmiechu.
- Naprawdę, ja
zawsze miałem okropne zdjęcia do dokumentów. Bill zresztą też, może kiedyś ci
pokaże, jak wyglądał w wieku trzynastu lat na legitymacji szkolnej. Żebyś
widziała jego fryzurę! Mówię ci, komedia!
Bardzo
zapragnęła zobaczyć wspomniane przez Toma zdjęcie, choć zastanawiała się, czy
to możliwe, żeby któryś z nich kiedykolwiek wyglądał okropnie.
- Tom! Przestań
opowiadać głupoty! – Bill wrócił z kuchni, postawił na stoliku trzy szklanki,
które niósł w jednej dłoni, coca-colę spod pachy i miskę chipsów z drugiej
dłoni, po czym usiadł obok niej, po jej prawej stronie. Znalazła się teraz
między nimi. – Dlaczego grzebiesz w moich rzeczach?
- Rzeczywiście
w twoich, jak połowa należy do niej! - Gitarzysta wskazał na nią palcem, a ona
nie mogła przestać się uśmiechać, słysząc tę krótką, pełną pretensji wymianę
zdań.
Bill zignorował
zarzut brata, powoli odkręcił dwulitrową butelkę lodowatego napoju i nalał trzy
pełne szklanki. Zmoczyła mu się od butelki koszulka, ale nie przejął się tym.
Rozstawił szklanki każdemu przed nosem, sam upił trochę ze swojej i zagryzł
kilkoma chipsami. Wytarł ręce w spodnie, po czym chwycił papiery leżące na
stole. Obserwowała każdy jego ruch, ale nie patrzyła wprost na niego.
Przyglądała się tylko temu, co robił.
- Tom, podaj mi
długopis… - zwrócił się do brata.
Dredowłosy
wyjął jeden ze srebrnych długopisów z przegródek aktówki i wyciągnął rękę, by
przekazać go Billowi. Dokładnie obserwowała delikatne stykanie się ich dłoni,
gdy Bill przejmował długopis. Wszystko odbywało się tuż przed jej nosem, mogła
niemalże poczuć zapach ich skóry.
- To jest twoja stara umowa, zwracam ci ją… -
Oddał jej już nieaktualną kartkę. – O, a to nasza nowa umowa. Przeczytaj ją na
spokojnie, a gdybyś miała wątpliwości, to pytaj Toma. Ja zaraz wracam.
Wstał z miejsca
i oddalił się, a ona została znów sama z Tomem. Starała się czytać uważnie
każdy podpunkt, ale nie mogła się skupić, ponieważ miała wrażenie, że siedzący
po jej lewej stronie Kaulitz bez przerwy ją obserwuje. Spojrzała na niego
ukradkiem i szybko wróciła do umowy. Nie myliła się, gapił się na nią bez
żadnego skrępowania. Trochę jej ulżyło na myśl, że za drewnianymi drzwiami jest
ochroniarz i będzie mogła go zawołać, w razie gdyby Tom zechciał się na nią
rzucić, bo właśnie tak wyglądał.
Umowa niczym
szczególnym się nie wyróżniała. Może jedynie kwotą, jaka na niej widniała.
Otworzyła szerzej oczy, gdy zobaczyła tak ogromną, jak dla niej, ilość
pieniędzy, ale przypomniała sobie słowa mamy, która mówiła, żeby się tylko z
tego cieszyć. Mama cały czas powtarzała jej, że jest zbyt skromna i zbyt
nieśmiała.
- I jak? Podoba
ci się? Podpisujesz, czy uciekasz? – zapytał Tom przerywając milczenie. –
Zastanów się, bo później nie będzie odwrotu. Oj, niełatwo się pracuje z Billem,
trzeba go polubić, żeby z nim wytrzymać. Rzecz jasna, praca ze mną to sama
przyjemność. Ale on? Mówię ci, lepiej to przemyśl.
Wiedziała, że
Tom mówi jedynie żartem, lecz mając na uwadze powiedzenie, że każdy żart ma w
sobie trochę prawdy, postanowiła jeszcze raz przeczytać umowę, a do Toma
jedynie się uśmiechnęła. Nie znalazłszy w umowie nic podejrzanego, wzięła
długopis, który Bill położył tuż obok niej i podpisała się imieniem i
nazwiskiem na obydwu egzemplarzach. Jeden z nich odłożyła na stolik, a drugi
schowała do torebki.
- Dam sobie
radę – odpowiedziała na wcześniejsze zaczepki Toma.
- Tak,
najwidoczniej go polubiłaś i dlatego się nie boisz. – Odparł chłopak,
nawiązując do poprzednich zarzutów na temat brata.
Czy go
polubiła? Nie, chyba jeszcze nie. A raczej, jeszcze nie wiedziała. Wciąż wydawał
jej się być podejrzany i zmienny. Obawiała się go zwłaszcza wtedy, gdy go nie
było, tak jak w tej chwili. Gdy kręcił się gdzieś obok, nie odczuwała nic
niepokojącego. Wtedy czuła, w jakim jest nastroju i to ją uspokajało.
Temat jej
rozmyślań pojawił się w salonie i znów usiadł po jej prawej stronie. Przebrał
się w inną koszulkę, ale musiał dopiero co zdjąć ją ze sznurka na pranie, bo
była niewyprasowana. Wziął do ręki kartkę, na której przed chwilą złożyła
podpis i uśmiechnął się.
- Cieszę się. W
takim razie, dzisiaj witam oficjalnie w załodze Tokio Hotel – powiedział,
odkładając umowę z powrotem na stolik. Zaraz jednak zrezygnował z tego pomysłu.
Schylił się i chwycił aktówkę stojącą pomiędzy jej a Toma nogami i tam schował
kartkę.
- Miło mi
będzie dla was pracować – odrzekła i poczuła, że zabrzmiała strasznie sztywno.
Musieli uważać ją za poważną nudziarę, którą zdecydowanie nie była. Po prostu
krępowała się już przy jednym z nich, a co dopiero przy dwóch.
- Nie dla nas,
tylko z nami! – Poprawił ją czarnowłosy.
Nie wiedziała,
co ma ze sobą zrobić. Obydwaj patrzyli na nią, jakby była eksponatem w muzeum.
Sięgnęła po chipsa z miseczki stojącej na stoliku, na co Bill od razu
zareagował.
- O, panna
zdrowo-się-odżywiająca – zakpił i zrobił to samo, co ona, prawie dotykając jej
dłoni.
- Nie, nigdy
nie powiedziałam, że odżywiam się zdrowo. Powiedziałam tylko, że nie kupuję
tego do domu – broniła się, lecz bracia tylko się zaśmiali. Mieli bardzo
podobny śmiech, a do tego bardzo zaraźliwy.
- Za ile będzie
ten facet z banku? – zapytał gitarzysta, popijając swoją colę. Bill spojrzał na
zegar wiszący z lewej strony telewizora. Podążyła za jego wzrokiem. Piętnasta
dziesięć. Czas płynął dla niej jak szalony, dopiero co była przecież
czternasta.
- Za niecałą
godzinę. Widzę, że Tom oddał ci już twoje rzeczy. Podoba ci się plakietka?
- Tak, bardzo.
O ile kawałek plastiku może się podobać… Ale po prostu jestem z niej, z siebie,
dumna – przyznała może nazbyt śmiało, ale całkowicie szczerze.
- Jest z czego,
w końcu nie każdy może posmyrać opuszkami palców twarze Billa i Toma Kaulitz –
zaśmiał się dredowłosy. – To na pewno nie lada zaszczyt, zwłaszcza jeśli chodzi
o moją.
- Tom, daj jej
spokój. Poza tym, przecież nawet prawie nas nie dotyka – wtrącił się Bill i
szybko zmienił temat. – Nie będzie lekko, już od jutra zaczynamy. Rano
przyjedziesz tutaj, to znaczy Saki cię przywiezie i będziemy ćwiczyć malowanie.
Dzisiaj nie damy już rady. Po przećwiczeniu pojedziemy do Hamburga na wywiad i
spotkanie z fanami. Nie wiem jeszcze, czy tam zostajemy, czy wrócimy do domu,
to zależy, ile nam się zejdzie.
- Co masz na
myśli, mówiąc „rano”? - To określenie
niewiele jej mówiło.
- No nie wiem,
dziesiąta? Jedenasta?
Uśmiechnęła się
pod nosem. Dla niej rano, to była godzina szósta.
- W takim razie
o której ten wywiad?
- Siedemnasta?
Tak, chyba tak. Chociaż muszę jeszcze sprawdzić. Wywiad na żywo, dlatego
spodziewamy się fanów pod studiem. Tom, zmieścimy się w busa?
- No nie wiem,
a kto jedzie? Zależy ilu zabieramy ochroniarzy. Jak więcej niż dwóch, to
pojedziemy na dwa samochody.
- Tylko Saki i
Dirk, damy radę, na styk. Wiesz – zwrócił się do niej - dziewczyny potrafią być
okropne… Jesteś na to wszystko przygotowana?
- Jak
najbardziej – odpowiedziała, choć wcale nie była. Cała trzęsła się ze strachu i
to bynajmniej nie na myśl o tłumie fanek dużo większym niż ten przed ich domem.
Na tę chwilę cała drżała na myśl o kilku godzinach drogi w jednym busiku z
całym Tokio Hotel. Stresowała się jak jeszcze nigdy przed niczym. Od dwóch dni
wydawało jej się, że poznawała górną granicę swojej odporności na stres, a
zaraz okazywało się, że nadal można ją przesunąć. Uświadomiła sobie, że za
bardzo się ich jeszcze boi.
- To super.
Wydaje mi się, że sporządzę ci po prostu jutro grafik na ten miesiąc, żebyś
mogła sobie planować dni z wyprzedzeniem. Tom dał ci już nową kartę do
telefonu?
- Tak, mam ją w
torebce.
- Zmień ją od
razu, podam ci najważniejsze numery.
Już po chwili
weszła w posiadanie najbardziej pożądanych numerów w całym kraju. Dostała
prywatny numer do każdego z chłopaków oraz numer do producentów, menagerów i
czterech najważniejszych ochroniarzy Tokio Hotel. Drżały jej ręce, gdy
naciskała cyfry na telefonie. Bill musiał powtarzać każdy numer trzy razy, bo
nie była pewna, czy dobrze zapisała. Śmiali się z Tomem z jej nieporadności
spowodowanej zdenerwowaniem, co tym bardziej nie ułatwiało jej zadania.
Jednocześnie ostrzegli ją, by od tej chwili pilnowała telefonu jak oka w
głowie. Gdyby go zgubiła, cała ekipa od razu musiałaby zmieniać numery.
Stopniowo zaczynała odczuwać, że praca z gwiazdami to nie tylko przyjemność,
ale też ogromna odpowiedzialność.
Okłamałaś mnie! Już idę czytać! :DD
OdpowiedzUsuńOkej. Cieszę się, że umilasz ten poniedziałek wstawiając nowy odcinek. Widzę też, że popadasz w szablonowy szał. Spokojnie, nie denerwuj się - jest super! Dla mnie ważne jest to, że nic migającego, świecącego czy wściekle kolorowego nie dekoncentruje mnie przy czytaniu.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o odcinek....nie tryskam entuzjazmem. Jest to już kolejny odcinek, w którym prawie nic się nie dzieje i nie mam pojęcia dokąd do wszystko zmierza. Jedynie co mi chodzi po głowie, to to, że nasza Ashley jest za słodka i fanatyczki ją w jakiś sposób zniszczą.
Mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na jakiś konkretniejszy wątek.
Całujęęęęęęęęęęę :*******
To nie kłamstwo, to niespodzianka :D
UsuńBo ja jestem z tych długoopisowców XD Nie potrafię ot tak przeskoczyć ważnego dla mnie wątku, a dla mnie to mega ważne, jak będzie wyglądała ich współpraca - w końcu na tym opiera się opowiadanie. Ważne są dla mnie wszystkie pierwsze myśli i reakcje Ashley. Wszystko jest dla niej nowe, dlatego wszystko obserwuje i analizuje :) Nie potrafię napisać "przyjechała do nich, podpisali umowę i pojechała". A gdzie jej reakcja? Gdzie jej przeżycia, myśli, odczucia? Gdzie jej Kaulitzowy szok? ;D Opowiadanie w swojej pierwotnej formie nie było przeznaczone na bloga, dlatego odcinki są jakie są, na razie bez akcji, za to z długim wprowadzeniem do głównego problemu ;) W ogóle nie lubię nazwy "opowiadanie", ale nie wiem jak inaczej nazwać swoją twórczość xd
I tak, Ashley jest słodka, chociaż na razie jej wycofane zachowanie jest spowodowane tym Kaulitzowym paraliżem :D W następnej części nawet się będzie śmiała, nawet krzyknie! XD No ale nie zapominajmy - ona podpisuje umowę o pracę, a nie umawia się na pizzę z przyjaciółmi. Ale kopnięta postać też będzie, nawet w większej ilości, niż się spodziewasz, bo w głowie siedzi mi pewien projekt ;P
Więc wszystko w swoim czasie, wszystko ma swoje uzasadnienie i mam nadzieję, że długie wprowadzenie Cię nie zraża :D
Heya! Powtórzę się, ale co mi tam. Twoje opisy są niesamowite! Nie rezygnuj z nich. Dzięki nim opowiadanie staje się realistyczne! :*
OdpowiedzUsuńAsh nawet nie wiesz w co się wplątałaś podpisując umowę! haha :D Bliźniaków to chyba nie da się przegadać. Są cudowni <3 Bill w nie wyprasowanej koszulce haha aż wierzyć mi się nie chce :D Tak w ogóle musisz nas zabrać do jego garderoby;) :D
Czekam na next, wiesz jaki :*
:*
UsuńTak się spieszył w obawie, że Tom jej coś zrobi albo nagada, że wziął byle jaką ;D Obiecuję zwiedzanie garderoby! Ach, co tam się będzie działo! ;D
Tyle jest tych moich nextów, że już nie wiem jaki :D
Aaaaa już chcę wiedzieć, co będzie dalej! Wspieram Cię całym serduszkiem i mam nadzieję, że doprowadzisz tę historię do końca, no i że tak szybko ich tu nie zeswatasz, bo cudownie się czyta rozległe i szczegółowe opisy. Już sobie wyobrażam, jak Ashley widzi Billa po raz pierwszy świeżo po przebudzeniu, bez makijażu, niewinnego i nieśmiałego i jak czyni cuda na jego buźce. :) Buziaki! <333
OdpowiedzUsuńA już się martwiłam, że mnie opuściłaś!
UsuńJa kocham tę historię, uwielbiam moją małą Ash i dziwacznego Billa, nie zostawię ich! Piszę ją już od ponad pół roku, przywiązałam się do nich, jak mogłabym ich porzucić? Martwię się tylko, czy jak będę ją kończyć, to ktoś jeszcze będzie to czytał, czy wszyscy już dawno o tym opowiadaniu zapomną albo umrą XD
I nie martw się, nie zeswatam ich tak szybko! Obiecuję.
Pierwszy raz szybciej niż myślisz i w nieco innych okolicznościach niż myślisz xD
Niespodzianka! Jestem już z nowym odcinkiem :*
OdpowiedzUsuńJuż dawno przestałam czytać FFTH, bo wszystkie, na które trafiałam, były po prostu słabe. Ale na Twoje musiałam zerknąć. I chętnie zostanę tu na dłużej ;) Spodobała mi się ta historia, tak ułożona fabuła (z którą zresztą wcześniej się nie spotkałam), kreacje bohaterów i szczegółowe opisy, które w żadnym wypadku nie męczą! Bill w skarpetkach ^^ Bardzo fajnie się to czyta. Jest przyjemne, lekkie, ale na pewno nie nudne. Czekam na rozwój wydarzeń w następnym odcinku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Miło mi, że dołączasz! :) :*
UsuńHej. Widzę, że wygląd bloga trochę się zmienił. Chyba wolałam poprzedni, ze zdjęciem podczas malowania. Było w nim coś nietypowego, ale rozumiem, zrobiłaś wg. własnego uznania. A co do treści odcinka to jedno wielkie łał. Postarałaś się. Tylko mogłabyś pisać je dłuższe lub częściej dodawać, okropnie mi się podoba Twój styl. Uwielbiam jak opisujesz, to co czuje główna bohaterka, serio. I dobrze, że nie omijasz tych opisów. Tylko mam nadzieję, że nie ominiesz jakiegoś seksualnego napięcia między nią, a Billem lub czegoś w tym stylu. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na więcej
E.
Hej! :*
UsuńTeraz nagłówek wyprzedza już nieco treść na blogu i oddaje większość charakterystycznych dla opowiadania motywów i ważnych wydarzeń :)
Z tymi odcinkami mam o tyle problem, że czasem opisuję jedną sytuację przez 11 stron i gdzie takiego tasiemca na bloga wstawiać, dlatego dzielę ;s Ale wydawało mi się, że dodaję dosyć często :D Dodam specjalnie dla Ciebie dzisiaj dalszą część :*
Nie wiem dlaczego we mnie nie wierzycie, absolutnie nie ominę żadnego napięcia między moimi bohaterami! :D Będzie stopniowo rosło, aż... :D Nie powiem co, musisz czytać :*
Dziękuję i pozdrawiam! :*
Odcinek świetny, opisy także, w ogóle dla mnie opowiadanie bez opisów jest nudne, same dialogi i zarys jakiejś powierzchni. Kto by chciał to czytać? Dla mnie też jest wiele szczegółów ważnych, po prostu nie umiem pisać bez takich drobiazgów.I tak! Nie tylko ja wycieram ręce w spodnie, gdy zjem coś co potem zostawia mi cząstkę siebie na rękach. Chociaż bardziej bym się spodziewała tego po Tomie aniżeli po Billu, ale nikt nie jest obliczalny, prawda? Lecę czytać dalej i może jutro skończę. Nie, czekaj. To już ta godzina?! Zostały mi ponad 23 godziny na przeczytanie 34 odcinków, nie małe wyzwanie, nie ma co.
OdpowiedzUsuń