- Dobrą macie
lokalizację na dom, prawda? – Chciała w jakiś sposób podtrzymać rozmowę, by
znów między nią a Tomem nie zapadło niezręczne milczenie. Bill ponownie
zniknął, tym razem poszedł na górę po kuferek z kosmetykami.
- Tak, całkiem
niezłą. Duża działka, sporo roślinności zasłaniającej nas od fanek, z tyłu duża
górka i las, a nie jakaś pusta przestrzeń. Byłoby idealnie, gdyby fanki nie
oblegały nas z każdej strony. Teraz jest w miarę spokojnie, bo czasem krzyczą
lub śpiewają przez całą noc! Naprawdę stoją tu bez przerwy, zdarza się, że
ochroniarze wzywają policję, bo nie możemy z Billem spać. Zwłaszcza on, bo ma okna od strony bramy,
mimo że to i tak całkiem daleko i dom jest wyciszony. I tak je czasami słychać,
jak zbiorą się większą grupą, a sąsiedzi to dostają szału.
Ucieszyła się,
że rzuciła temat, o którym Tom mówił tak chętnie, że ona nie musiała się już
odzywać. Zanim skończył opowiadać do końca, do czego zdolne są fanki, Bill
zbiegł już na dół, niosąc w ręku duży, czarny, metalowy kuferek z rączką na
górze. Wyglądał na solidny i ciężki, aż zdziwiła się, że Kaulitz dał radę go
unieść. Wrócił na swoje miejsce i postawił go między sobą a nią. Otworzył go
poprzez ustawienie cyferek w odpowiedniej kombinacji i wszedł w słowo swojemu
bratu nie zwracając uwagi na jego monolog.
- To są nasze ulubione kosmetyki – zaczął, a
Tom spojrzał na niego spod byka. Przewrócił oczami i rozsiadł się wygodnie na
sofie i zaczął skakać po kanałach odcinając się od rozmowy na nieciekawy dla
niego temat. - Są dopasowane do nas idealnie. Nie uczulają nas, dobrze
wyglądamy i nie chcemy ich zmieniać, więc chciałbym tylko, żebyś nauczyła się z
nimi pracować i gdy coś będzie się kończyć, to dokupowała to samo. Szyfr
otwarcia to 326.
Nachyliła się i
zajrzała do środka. Kuferek był podzielony na pięć nierównych części. W trzech
najmniejszych znajdowały się tylko pędzle i kosmetyki do zakrywania
niedoskonałości na twarzy, a w największej dodatkowo cienie do powiek,
eyelinery, kredki i tusze do rzęs. Każda przegródka była podpisana imieniem
danego członka zespołu. O ile nietrudno było zgadnąć, która należała do Billa,
tak części Toma, Gustava i Georga nie byłaby w stanie odróżnić bez podpisu. W
ostatniej przegródce znajdowało się mleczko do demakijażu, waciki i preparat do
czyszczenia akcesoriów.
- Nie masz tu
lakierów do paznokci? – zapytała, nie zauważając ani jednej czarnej buteleczki.
- Zwariowałaś?
– Spojrzał na nią rozbawiony. - Spędzałbym pół dnia na malowaniu paznokci,
gdybym nie miał na nich żelu! W ogóle ich nie maluję, tylko dzwonię po panią,
która się nimi zajmuje.
Faktycznie, nie
pomyślała o tym, że Bill nie ma czasu na codzienne malowanie paznokci, a jednak
jego dłonie musiały być zawsze perfekcyjne. Trzymał mikrofon, więc nie mógłby
pozwolić sobie na odpryśnięty lakier.
Poczuła się
trochę niezręcznie, rozmawiając z chłopakiem o lakierze do paznokci. Sama miała
na swoich paznokciach jedynie odżywkę, ale mimo wszystko prezentowały się
dobrze. Nigdy nie miała z nimi żadnych kłopotów.
Starszy Kaulitz
jakby wyczuł, że Ashley zastanawia się nad niedorzecznością tej rozmowy.
- Bill
prawdopodobnie jest bardziej kobiecy niż ty, pewnie w trasie będziesz pożyczać
od niego szminki, szpilki i staniki. – Rzucił śmiertelnie poważnym tonem, po
czym od razu wybuchł śmiechem z powodu swojego żartu.
- Tom, zamknij się
– burknął czarnowłosy i posłał bratu zabójcze spojrzenie.
Żart był głupi,
ale mimo wszystko nie mogła powstrzymać się, by też się nie zaśmiać.
- Przepraszam –
wymamrotała, widząc zaskoczonego Billa i starała się opanować, ale obraz
czarnowłosego na obcasach, w damskiej bieliźnie i z czerwonymi ustami nie
chciał zniknąć jej sprzed oczu.
- No ładnie, ty
też przeciwko mnie?! – Oburzył się Bill i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Oho, Billowy
foch! – Skomentował dredowłosy i znów obydwoje z Ashley parsknęli śmiechem,
podczas gdy młodszy Kaulitz nadal siedział z grobową miną.
Ona uspokoiła
się pierwsza i spojrzała na wokalistę przepraszająco. Kolejny raz trochę dłużej
niż przez pół sekundy. Tym razem może półtorej, po czym od razu spuściła wzrok.
Tak naprawdę, mimo całej jego damskiej otoczki, uważała go za atrakcyjnego i
nie raził jej makijaż, biżuteria czy pomalowane paznokcie. Pasowało mu to, bo
był w tym sobą.
- Bill, daj spokój – Tom zmienił wyraz twarzy z kpiącego na
przyjazny. - Kto inny jak nie nasi rodzice i ja miałby jeszcze pewność, że
jesteś stuprocentowym facetem? Nikt. Kto jak kto, ale przecież wiesz, że ja
sobie zawsze tylko żartuję
Cały czas ich
obserwowała, jednak były to tylko ułamki sekund. Nie umknął jej ten komentarz
Toma, który zdradzał, że Bill jeszcze nie miał dziewczyny. Już wydawałoby się,
że dredowłosy jest pokojowo nastawiony, gdy nagle wypalił:
- Jedynie nikt
na świecie nie wie, jakiej orientacji jesteś. - I znów wybuchł śmiechem.
Ona tym razem
tylko uśmiechnęła się ze zrozumieniem i współczuciem do Billa. To stwierdzenie
uznała za nieco krzywdzące. Mimo wszystko Tom miał trochę racji, bo Bill
wyglądał i zachowywał się niecodziennie do tego stopnia, że ona również czasem
miała wątpliwości, czy mogłaby spodobać mu się jakaś dziewczyna. Sama była
atrakcyjna i widziała, że Tom nie zachowuje się wobec niej obojętnie, podczas
gdy Bill traktowa ją jak kolegę. Nawet nie jak koleżankę. Nie przyglądał jej
się nadmiernie, nie zmieniał tonu głosu, nie mówił niczego z podtekstem. Był jedynie
bezpośredni i stawiał ją w niezręcznych sytuacjach niektórymi ze swoich
stwierdzeń, ale nie odczuła, że może mu się podobać nawet w najmniejszym
stopniu. Może poza tym jednym momentem wczoraj u niej, w którym oblizywał i
wycierał usta po jedzeniu, ale po dłuższym zastanowieniu uznała to za
przypadek, a nie zamierzone działanie.
- Tom, jesteś
głupi jak but – skomentował czarnowłosy, krzywiąc się i unosząc jedną brew do
góry. – Nie zwracaj na niego uwagi… - Widziała, że jest mu głupio za zachowanie
brata.
- Nie przejmuj
się, od tego właśnie jest rodzeństwo – starała się go pocieszyć. – Mój brat też
nieraz opowiada niesamowite historie i bez przerwy mi dogryza, a dzieli nas
jednak osiem lat różnicy. Wyobrażasz sobie, żeby dokuczał ci taki
dziesięcioletni dzieciak? I nawet nie możesz go uderzyć, bo przecież jest
młodszy.
- Opowiedz coś!
– Bill wydawał się być zainteresowany, a może jedynie chciał, żeby temat nie
krążył już wokół jego męskości i orientacji. Nawet Tom przestał się śmiać i
wyglądał na zaciekawionego jakąś historią z jej życia.
- Teraz za bardzo nie pamiętam… - Starała się
przypomnieć którąś z wielu sytuacji, ale rozpraszały ją wyczekujące spojrzenia
Kaulitzów. - Ale ile razy powie przy całej rodzinie, że Ashley to czy tamto, a
to wcale czasem nie jest prawdą. Na przykład, że Ashley to potrafi zjeść pięć
pączków na raz.
Bliźniacy w tym
samym momencie wybuchli niemalże identycznym śmiechem i wykonali ten sam ruch
zgięcia się wpół.
- Wyobrażacie
sobie, taki mały gnojek…
Tom i Bill nie
przestawali się śmiać. Ona również. Cały dom wypełniony był ich trzema głosami
zagłuszającymi nawet dźwięk płynący z głośników telewizora. Pierwszy raz
poczuła się przy nich swobodnie, jak przy starych, dobrych znajomych. Pierwszy
raz poczuła, że coś, jakaś przyziemna dla niej sprawa ich łączy, bo do tej pory
miała tylko wrażenie, że żyją w oddzielnych światach.
- To musi być
niesamowity dzieciak! – Billowi udało się opanować. – Musi być przezabawny.
- W
przeciwieństwie do swojej spiętej siostry – dodał Tom z cwaniackim uśmiechem.
Znów Tom zachowywał się jak typowy facet i rzucał zaczepne teksty i spojrzenia,
podczas gdy Bill rozmawiał z nią jak ze starą, nieatrakcyjną ciotką. Im dłużej
z nimi przebywała, tym więcej zauważała zarówno podobieństw, jak i różnic
między nimi.
- Tom, jesteś
cały czas dla wszystkich niemiły – zauważył Bill i spojrzał na brata w taki
sposób, jakby to on był tym starszym i mądrzejszym.
- Faktycznie,
przepraszam. W sumie też byłbym spięty, gdybym siedział obok siebie.
- TOM! – Bill
wybuchł i starał się przywołać dredowłosego do porządku.
Tom był
zabawny, ale wiedziała, że na dłuższą metę może stać się irytujący. W pierwszej
chwili odniosła wrażenie, że to Bill jest zadufany w sobie i patrzy na
wszystkich z góry, a Tom przeciwnie, ma w sobie trochę empatii i nie wywyższa
się. Wychodziło na to, że grubo się pomyliła dokonując oceny tak szybko, bo
okazało się, że to Tom stawiał siebie tuż za Panem Bogiem, podczas gdy Bill był
całkiem miły i skromny. Zastanawiała się czy to są już ich prawdziwe oblicza,
czy noszą jeszcze jakieś maski.
- Bill,
przecież ta dziewczyna ma spędzić z nami kilka, kilkanaście miesięcy! Nie będę
grał kogoś innego niż jestem. Chcę czuć się swobodnie. Nie to co ty, teraz
milutki, a po jakimś czasie wychodzi szydło z worka i pokazujesz swoją
prawdziwą twarz.
- Nie wiem, o
czym mówisz. Jestem cały czas taki sam i nikt się na mnie nie zawiódł. Wkurzasz
mnie.
- Oho, a teraz
wściekły Bill. Daj na luz, Ashley nie jest z porcelany. Taki jestem i nie będę
tego ukrywał, żeby później nie było zaskoczenia. Wie od razu czy mnie lubi, czy
nie. Nie spinaj się, robię sobie przecież żarty ze wszystkiego i ze wszystkich.
- Ale mógłbyś
się dwa razy zastanowić zanim coś powiesz, bo mimo że Ashley nie jest z
porcelany, to można kogoś urazić. Nie mnie, bo na mnie po tylu latach twoje
żarciki nie robią wrażenia, ale Ashley jest nowa i nie zna cię jeszcze na tyle,
żeby olewać te twoje teksty.
Może środek
kłótni bliźniaków Kaulitz nie był na to najlepszym momentem, ale rozkoszowała
się swoim imieniem na ich ustach i uśmiechała się z tego powodu pod nosem.
Wypowiadali je tak zabawnie i słodko, choć brzmiało dla niej jeszcze nieco
obco. Postanowiła nieco rozluźnić atmosferę, bo miała wrażenie, że jak niczego
nie zrobi, to za chwilę wybuchnie Kaulitzowa bójka.
- Bill, Tom, w
porządku… Bądźcie sobą i tyle. Nie chcę, żebyście udawali przede mną, bo jestem
nowa wśród was. Chociaż przyznam, chwilami czuję się niezręcznie, ale
przyzwyczaję się do was takimi, jakimi jesteście.
- Po prostu on
jest taki dziecinny… - Bill starał się wytłumaczyć swój atak na brata.
- A ty jesteś
takim bucem! Pan idealny, któremu…
I znów wrócili
do punktu wyjścia, a miała już nadzieję, że jej posłuchają. Byli uroczymi
bliźniakami i typowym rodzeństwem. Wiedziała, że to nie na miejscu, ale z
uśmiechem obserwowała tę niewinną kłótnię i znów uznała, że jako bracia są
czarujący. Bawiło ją podnoszenie przez nich z przejęciem głosu, który stawał
się piskliwy, gdy wykrzykiwali kolejne zarzuty przeciwko sobie.
- Hej, uspokójcie
się! - Poczuła się jak mama dwóch niesfornych łobuziaków i bardzo ją to
skojarzenie rozbawiło, więc jej głos nie zabrzmiał zbyt poważnie, ale mimo to
bliźniacy przerwali swoją kłótnię i spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Słyszałeś to?
– zapytał wokalista z powagą wymalowaną na twarzy.
- Co?
- Krzyknęła na
nas. Nie poprosiła nas wystraszona, żebyśmy przestali, tylko po prostu odważnie
krzyknęła i jeszcze się śmieje. Gratulacje!
Tak,
rozśmieszali ją swoim zachowaniem do łez.
- Jesteście
takimi samymi ludźmi jak ja, a nie posążkami ze złota. Nadal uważam, że to
zaszczyt z wami pracować, ale zachowujecie się tak typowo, tak normalnie…
Jesteście normalni… Może w końcu przestanę się was bać. Sprawiacie tylko takie
pierwsze wrażenie… Wydajecie się być jak z innego świata, ale wystarczy spędzić
z wami pół godziny, żeby przekonać się, jacy jesteście przyziemni.
- No pewnie, że
jesteśmy normalni. Żadne z nas królowe Elżbiety… - powiedział zadowolony Bill,
popijając napój ze szklanki.
- Mów za
siebie! – odparował Tom, co potwierdziło jej domysły, że gitarzysta stawia się
tuż za Panem Bogiem, choć teraz miała wątpliwości, czy nawet nie przed.
- A ty dalej…
Ja lecę po laptopa, a ty się nie odzywaj – rzucił szybko Bill do brata, celując
w niego palcem i znów pobiegł na górę.
- Daj spokój,
przecież nic jej nie zrobię! – Dredowłosy wyszczerzył się w taki sposób, że
miała co do tego pewne wątpliwości.
Spojrzała na
zegar. Była za dwadzieścia czwarta. Miała jeszcze ochotę na chipsy, ale nie
lubiła oblepionych, tłustych palców, których nie miałaby w co wytrzeć. Co
prawda Bill i Tom sobie z tym radzili, bo wycierali ręce o spodnie, ale jej
było jej spodni szkoda. Już myślała, że Tom posłucha się brata i się nie
odezwie, ale nie wytrzymał.
- Mówiłem ci,
że ciężko z nim wytrzymać, jest strasznie czepialski i okropnie się spina, jak
coś nie idzie po jego myśli. Nie lubi, gdy ktoś nowy wie o nas za dużo. A ja
uwielbiam go denerwować!
- Mam nadzieję,
że tylko jego i mi nie będziesz tak dokuczał?
- Nie, on jest
specjalny, nic mnie nie śmieszy bardziej niż jego bulwers. Dla ciebie będę
miły!
Bill był
szybki, bo zdążyli wymienić tylko te kilka zdań, a on już był z powrotem na
dole. Widocznie obawiał się tego, co Tom może powiedzieć.
- Jestem, mam
nadzieję, że ci nie dokuczał? – Spojrzał na nią pytająco i kontynuował, gdy
zaprzeczyła. - Załóżmy ci nowy adres mailowy – zarządził i rozłożył laptopa na
kolanach. Sprzęt włączył się błyskawicznie.
- To będzie
twój prywatny mail wyłącznie do kontaktu z nami, założony na naszej domenie @tokiohotel.de
– wyjaśnił już całkiem poważny Tom. Zauważyła, że w sprawach związanych z
zespołem wszystkie żarty bliźniacy odkładali na bok.
Zakładanie
maila poszło szybko, ale najdłużej zeszło się z wymyślaniem nazwy, bo
dotychczas jej adres mailowy składał się z imienia i nazwiska, a teraz musiała
wymyślić coś innego. Pozostali też mieli pokręcone adresy, nigdy w życiu nie
zgadłaby, że mogą tak się nazwać.
Rozdzwonił się
telefon Billa. Chłopak powiedział jedynie, żeby otworzyć bramę, a on zaraz
wyśle Sakiego.
- Przyjechał
człowiek z banku – wyjaśnił i poszedł po ochroniarza. Podążył razem z nim pod
drzwi wejściowe, lecz Saki wyszedł po gościa sam.
- Nie
wychodzicie w ogóle z domu? Nie pokazujecie się fanom? – zapytała, widząc
zachowanie czarnowłosego.
- Nie, w ogóle
nie korzystamy z przedniej części ogrodu. Nigdy nie wychodzimy podpisywać
autografów i nie machamy im z kuchni czy sypialni Billa. - Otworzyła szerzej
oczy słysząc tę sypialnię Billa. Bardzo zapragnęła ją zobaczyć, choć wiedziała,
że to raczej nie na miejscu. Tom kontynuował. - Dom to nasze prywatne miejsce,
chcemy odpocząć od fanów i dać im do zrozumienia, że ich miejsce jest na
koncertach, a nie pod naszymi oknami. Mówiłem ci, że jak tylko zaczyna się
robić głośno, ochroniarze wzywają policję, która wlepia mandaty i na jakiś czas
jest spokój. Nie atakują nas tylko od tyłu i tam możemy spokojnie wyjść do
ogrodu. W lato, jak widzisz, wszystko zasłania roślinność, a w zimę i tak
przecież nie korzystamy z leżaków.
- Współczuję,
od dwóch lat nie macie w ogóle prywatności…
- Tak, młoda
damo, dokładnie dzisiaj mijają dwa lata od ukazania się „Durch den Monsun”.
- No tak,
oczywiście, przecież wiedziałam… - Powiedziała z uśmiechem, nawet nie starając
się ukryć tego, że nie miała pojęcia, jaka była dokładna data wydania
pierwszego singla Tokio Hotel.
Tom roześmiał
się w odpowiedzi na jej zachowanie dokładnie w tym momencie, kiedy Saki
wprowadzał gościa do domu. Tak samo jak przed chwilą, kiedy dopiero po niego
szedł, przez kilka sekund gdy drzwi były otwarte, dało się słyszeć jeden
wielki, głośny pisk, choć fanek przed domem nie było wcale tak dużo.
Bill
podziękował Sakiemu, a pana w garniturze i z małą teczką zaprosił na kanapę
obok niej. Sam poszedł po czwartą szklankę. Mężczyzna zdążył się przedstawić i
usiąść, a Bill był już w salonie. Zajął miejsce obok mężczyzny i nalał mu coli
bez pytania, czy w ogóle ma na nią ochotę oraz dolał napoju do ich pustych
szklanek.
Zakładanie
nowego konta również nie trwało długo. Już po piętnastu minutach mogła się
zalogować. Dostała na kartce login i hasło, których Bill kazał jej strzec jak
oka w głowie i zagroził jej rozstrzelaniem, gdyby je zgubiła. Kartę miała
dostać pocztą do końca tygodnia.
Nie minęło pół
godziny, a mężczyzny już nie było. Dziesięć minut po jego wyjściu ona sama
zbierała się do domu.
- Poradzisz
sobie sama z Sakim? – zapytał Bill, gdy wsuwała buty na stopy. Stali w
przedpokoju. Tom został na kanapie w salonie, bo rzekomo rozbolał go brzuch, a
Saki czekał już w garażu z otwartymi drzwiami samochodu.
- No jasne,
dziękuję za wszystko.
- Widzimy się
jutro o jedenastej, piętnaście minut wcześniej Saki jest pod twoimi drzwiami.
Tylko błagam, sprawdzaj zawsze przez
domofon i wizjer w drzwiach kto dzwoni czy puka i nie otwieraj obcym.
- Mówisz
zupełnie jak moja mama – zaśmiała się, choć wiedziała, że rady Billa są w stu
procentach uzasadnione. – Będę sprawdzała, nie otworzę nikomu innemu niż
Sakiemu, obiecuję.
- To nie jest
śmieszne, bo jak fanki cię już poznają, to dostaniesz własnego ochroniarza i
szofera, bo będą cię śledziły. A zobaczą cię już jutro w Hamburgu.
- Nie brzmi to
ciekawie, ale dam sobie radę. Lecę, do jutra. Jeszcze raz dziękuję, życzę
dobrej zabawy i jeszcze raz gratuluję – powiedziała, przechodząc błyskawicznie
przez drzwi do garażu i wsiadając do samochodu. – Wydania płyty i dwóch lat „Durch den Monsun”! – Dodała i zamknęła
za sobą drzwi białego Audi. Bill wydawał się mieć zdziwioną minę, ale po chwili
dostrzegła na jego twarzy uśmiech. Pierwszy raz spojrzała na niego aż tak
długo. Rekord - trzy sekundy.
Saki usiadł za
kierownicą, włączył silnik, otworzył pilotem garaż i wyjechał. I już jej nie
było. Czuła się, jakby tym razem to ona uciekła. Ochroniarze otworzyli im
bramę, a ona musiała schować się nisko za siedzeniem, żeby nikt nie dostrzegł
przez przednią szybę, że na tylnym siedzeniu siedzi jakaś blondynka. Dopiero za
zakrętem usiadła normalnie i zapięła pasy. Sakiemu zadzwonił telefon
przyczepiony do deski rozdzielczej. Odebrał go naciśnięciem jednego klawisza.
- Tak, Bill?
- Pamiętaj, odprowadź
Ashley pod same drzwi i sprawdź czy nikt was nie śledzi – usłyszała jego głos
nieco zmieniony przez głośnik.
- Pamiętam,
Bill.
- Dobrze.
W samochodzie
zapanowała cisza. Myślała, że już się rozłączył, gdy usłyszała jeszcze ciepłe:
- Dziękuję, nie
spodziewałem się, że znasz tę datę.
- To bardzo
ważna data – odpowiedziała i zaśmiała się, bo jeszcze pół godziny temu nawet
nie wiedziała, że to dzisiaj.
- Nie słyszał
cię, już się rozłączył.
- Bill, no co
jak co, ale makijażystka to ci się udała! Jestem z ciebie mega dumny!
Tom siedział
wciąż w tym samym miejscu, a Bill schował telefon do kieszeni i podszedł do
stolika, by pozbierać papiery.
- O co ci
chodzi?
- Jak to o co?
Po pierwsze, nie ma nawet dwudziestu lat.
- Tak… -
Schował wszystkie kartki do aktówki i próbował chwycić cztery szklanki w jedną
dłoń, a pustą miskę po chipsach w drugą.
- Po drugie,
nie jest fanką. Po trzecie, nie jest wredna ani psychiczna. Po czwarte, nie
jest brzydka. A po piąte… Wiesz, mój mały braciszku, co jest po piąte?
- No, co? -
Udało mu się złapać wszystko, ale pustą butelkę po coli postanowił dokopać do
kuchni. Był już w połowie drogi.
- Jest
zajebiście ładna i ma świetny tyłek!
Jedna ze
szklanek wysunęła mu się z dłoni i upadła na panele, na szczęście nie
rozbijając się. Stanął w miejscu i odwrócił się, by spojrzeć na brata.
- Tom, wydaje mi się, że się zapędziłeś –
wycedził przez zaciśnięte zęby. – Zasada numer jeden. Nie sypiamy ze
współpracownikami, jasne? - Zostawił szklankę na podłodze i zaniósł pozostałe
naczynia do kuchni, po czym wstawił je do zmywarki.
- Bill, daj
spokój, zasady można trochę nagiąć! Jak staliście w przedpokoju to nie mogłem
się napatrzeć na ten…
- Nie ma mowy,
koniec dyskusji. Masz do wyboru tyle dziewczyn pod domem, wybierz sobie jakąś,
a współpracowników zostaw w spokoju. - Wrócił po szklankę i rzucił jeszcze
jedno ostrzegawcze spojrzenie bratu.
-
Współpracowników… Mów po imieniu! Myślę, że zgodziłaby się co jakiś czas na….
- Tom, jesteś
ohydny – wszedł mu w połowę zdania i znów wrócił do kuchni z ostatnią szklanką.
- A ty jesteś
gejem do potęgi! – krzyknął Tom do jego pleców. - Przecież ona jest jak
marzenie!
- Nie patrzę na
współpracowników w ten sposób. I tobie też radzę wybić ją sobie z głowy.
- No jasne,
taka przykrywka. Nie zdążymy się obejrzeć, a już wpadnie w twoje ramiona!
Jeżeli ci się nie podoba, to naprawdę jesteś gejem.
- Nie
powiedziałem, że mi się nie podoba. Za to powiedziałem, że nie sypiamy ze
współpracownikami.
- Ty,
braciszku, z nikim nie sypiasz.
Miałam trochę do nadrobienia, ale już jestem. Bardzo mi odpowiada to szczegółowe wprowadzanie w świat Ashley i Tokio Hotel, bo przynajmniej moja wyobraźnia ma co robić, kiedy czytam. Widzę przed oczami detale i śmieję się sama z siebie, że to wszystko oddziałuje na mnie w ten sposób. Że Twoje słowa tak na mnie działają. To naprawdę niesamowite uczucie i rzadko mi się zdarza, więc tym bardziej się cieszę, że mam przyjemność czytać tą historię. Bill był taki... rzeczywisty w tym odcinku, kiedy wprowadzał Ash w "świat kosmetyków" no i kiedy docinał Tomowi, gdy ten się trochę zagalopował. Coś z tyłu głowy podpowiada mi, że Tom sobie nie odpuści, że coś wywinie... Bill pewnie też nieźle namiesza, chociaż zarzeka się, że przecież nie będzie wchodził z nią w żadne relacje poza pracą. Wiesz co mnie najbardziej urzekło? "- Dziękuję, nie spodziewałem się, że znasz tę datę. - To bardzo ważna data." Niby nic wielkiego, ale... Ash może nie wiedziała, ale ja za to dobrze pamiętam, choć jeszcze długo po premierze DDM o nich nie słyszałam... Dobra, bo zeszłam już z tematu, haha. Podrzuciłaś kamyczek wspomnień, a ja go chwyciłam i zamiast skupić się na odcinku... A idź Ty! ♥
OdpowiedzUsuńA mi jest niezmiernie miło, że czytasz! ♥ Już się bałam, że mnie opuściłaś ;D
UsuńCieszę się, że tak na Ciebie oddziałuję i przywołuję wspomnienia! :) :*
Nie mogłabym opuścić autorki jednego z moich ulubionych opowiadań! Ostatnio mam bardzo mało czasu na wszystko i stąd ten poślizg. No, ale co tam, ważne, że udało mi się nadrobić. :D Oczywiście zapomniałam napisać o tym, że masz cudooowny szablon. Czas spędzony z CSS'em czy tam HTML'em też nie poszedł na marne. Od teraz będę tu wchodzić chociażby po to, by popatrzeć sobie na Billa w nagłówku. :D
UsuńDziękuję <3 Ale się patrzy na Ashley, co? :D
UsuńNooo! A ona na niego oczywiście nie, przez co uwielbiam ją jeszcze bardziej. :D Ciekawi mnie jak długo będzie trzymać się na dystans. Może uchylisz rąbka tajemnicy? Chociażby numer odcinka, kiedy między nimi wydarzy się coś... eee... więcej? Będę sobie odliczać czy coś. :3
UsuńTu niedługo zacznie się dziać "coś więcej" w prawie każdym odcinku! :D Za jakieś 3 odcinki pierwsze "spięcie" :D Ale ich docieranie do siebie będzie bardziej skomplikowane niż się wszystkim wydaje :P Jak to mówi powitalna ramka "Sprawdź, do czego może doprowadzić jedno, małe niedopowiedzenie." Będzie problem właśnie przez pewne niedopowiedzenie :) Nic więcej nie powiem, bo po co czytać, jak już się będzie znało historię XD
UsuńTyle w zupełności mi wystarczy, dziękuję! Chociaż powiem Ci, że nawet gdybyś powiedziała więcej, nawet gdybym znała koniec, to i tak bym czytała. :D
UsuńOpisujesz zespół w bardzo realistyczny sposób, ale w tym odcinku najbardziej podoba mi się pyskaty i pewny siebie Tom! Wygrał wszystko swoimi tekstami. Właśnie taki wydawał mi się przez pierwsze lata kariery. Billa też świetnie kreujesz - jest naturalny, nieco pyszny, ale tylko w sprawach zawodowych, poza tym ciepły i kochany. Ashley wydaje mi się trochę za cicha i za sztywna, ale to zrozumiałe - widzi dwóch dziwaków, jak ona biedna ma inaczej reagować? :D Wierzę, że w najbliższych odcinkach trochę się rozszaleje i otworzy. Odcinek na szóstkę z plusikiem. <3 A Ashley w nagłówku właśnie taka, jak ją sobie wyobrażałam. :D
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam Toma XD ♥ Tom w ogóle nieźle namiesza i to on będzie powodem tego nieszczęsnego niedopowiedzenia, okej, nic już nie mówię!!
UsuńAsh zacznie się powolutku rozkręcać, już w następnym odcinku trochę porządzi :D Chociaż mocno stuknięta nie będzie, stuknięta będzie inna postać, którą... :) NIC NIE MÓWIĘ! XD
Buziak :*
Ale cię tu ciągną za język :* haha ;D Nawet nie wiesz jak cieszę się, że to na mnie padło - wiesz o co chodzi;) :*
OdpowiedzUsuńMoi ulubieni bracia *.* Są tacy jak sobie ich wyobrażałam:P Jesteś genialna! Tom docinający Billowi hehe wychodzi ci to naturalnie i zabawnie;) Tom rządzi w tym odcinku! Jego teksty powalają Billa, heh musi to być krępujące. Ash jeszcze nie odczuła, że mu się podoba, jeszcze ;D
O tak, wszyscy powinni Ci podziękować, bo gdyby nie Ty, to pewnie nikt by tego nie przeczytał ;D ;*
UsuńNajważniejsze, że piszesz i , że będziesz pisać;) :*
UsuńJeju, jeju, czarodzieju! Szablon jest świetny! Może namówię Cię na zrobienie czegoś dla mnie xD. Tym odcinkiem "nakarmiłaś" moje "ale", które nie będzie marudzić. Wręcz przeciwnie - napchałaś je czekoladą! Tom gieroj, Bill, za przeproszeniem, pipka i słodka Ashley. Czekam aż ona pokaże trochę pazura, a co!
OdpowiedzUsuńA rozgadasz się jeszcze bardziej przy komentarzach? Ja też lubię ciągnąć za język! :DD
A co bym jeszcze chciała wiedzieć? ;D
UsuńJuż dużo powiedziałam XD
A co to za postać w czerwonych włosach na szablonie? :P
UsuńA taka jedna wariatka ;D
Usuń" - Poznaliśmy się już w windzie. – Chłopak oparł się o futrynę drzwi i wpatrywał się w czerwonowłosą.
- Chyba ci się przyśniło – odburknęła niemiło. – Co za burak… - mruknęła pod nosem, ale celowo na tyle głośno, by usłyszał."
W takim razie już chcę poznać tę wariatkę! :D
UsuńŚwietny odcinek, jak do tej pory mój ulubiony. Ash wreszcie zaczyna się przełamywać i "oswajać" z bliźniakami. Sceny ich sprzeczek po prostu idealne, Tom opisany w sposób, w jaki zawsze go sobie wyobrażałam. Również czuję, że nie odpuści sobie Ashley, ale Bill z pewnością będzie starał się obronić ją przed bratem. I oby zbyt szybko sam się wokół niej nie zakręcił ;)
OdpowiedzUsuńOch? Speszjal for mi? A ja głupia od razu się zmyłam nie czekając na dalszą część, wiesz...sesja mnie dopadła:/ Ja nie widzę problemu w 11 stronach tasiemca. Jak ktoś dobrze pisze, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńCzy zamierzasz jakoś przyspieszyć akcję? Bo nie powiem, że Bill w tej szopie jakoś seksownie wyglądał:D Nie mówię, że masz przyśpieszyć do 2014, bo teraz tapety nie potrzebuje, ale 2010? Wtedy już zaczął przypominać mężczyznę i przestał być chuchrem:D
,,pewnie w trasie będziesz pożyczać od niego szminki, szpilki i staniki" hahaha fajny tekst, oby ich więcej, udał Ci się.Żarty Toma są zabawne, kiedy myślę, że już skończył on zaczyna od nowa.
I dlaczego zrobiłaś z Billa świętą dziewicę? Tego nie rozumiem...
Podobało mi się to, jak opisałaś ich kłótnię.
,, Jest zajebiście ładna i ma świetny tyłek!" No tutaj to odrobinę pokazałaś, że nie są mentalnymi ośmiolatkami, doceniam.
Pozdrawiam
E
Bo narzekałaś, że za mało i za krótko XD Sesja wszystkich dopada, na szczęście ja już się z nią powoli żegnam!
UsuńNie zamierzam przyspieszać póki co, bo te włosy jeszcze dużą rolę odegrają w ich ekhm... "relacji" :P Takie z 2010 mi nie pasują do scenariusza XD
Haha, Bill jest świętą dziewicą, bo tylko Ty uważasz Billa za perwersa który bzyka wszystko co się rusza XD U mnie jest, póki co, romantycznym świętoszkiem :D PÓKI CO!
" - I co, nadal nie masz ochoty jej rozebrać? – Usłyszał ściszony głos Toma, gdy kierowali się do samochodu.
- Lepiej nie pytaj, na co mam teraz ochotę. – Odparł trzęsącym się głosem, na co Tom wybuchł głośnym śmiechem, aż wszyscy się na nich obejrzeli."
Zaspokojona? :D
Jeszcze trochę i wam tu całe opowiadanie zacytuję! XD
No no, kto by pomyślał^^ Teraz pozwolę sobie na chwilę szczerości i mam nadzieję, że mnie nie zlinczujesz. Wpadłam na Twoje opowiadanie jakiś tydzień temu(chyba) i pomyślałam, że jesteś jakąś niewinną gimbaziarą(wiem sprzecznie to brzmi w dzisiejszych czasach) i nie wiązałam dużych nadziei z Twoim opowiadaniem-przeczytać zapomnieć, aż tu nagle BACH i mnie zaciekawiło. Zadziwiające, bo mało co, ostatnio zostaje ze mną na dłużej. Wybredna się zrobiłam i tyle.
UsuńPozdrawiam
E.
Haha wybaczam i tym bardziej cieszę się, że Cię zaciekawiło ^^ :* Gimbaza dawno za mną! :D
UsuńI weź mnie nie załamuj, mam nadzieję, że nie tylko ja tak go widzę. W sumie to dużo mogłabym się na ten temat rozpisać, ale no... Trzeba zachować pozory kulturalnej i dobrze wychowanej i nie daj Boże jeszcze zgorszyłabym kogoś, a tego nie chcemy, prawda?
UsuńPozdrawiam
E.
Wiesz co, czytając niektóre opowiadania i tak uważam, że nasz fandom jest troszkę zgorszony i nic na nikim już wrażenia nie zrobi :D
UsuńJa teraz też już go tak widzę, ale z tą palmą był jeszcze wg mnie słodziaczkiem ♥
Słodziaczkiem ale i tak groupies zaliczał jak prawdziwy rockman. I wolę nie wspominać, gdy miał palmę na głowie. Ale czasy dredów były gorsze, był dla mnie wtedy brzydką dziewczynką, to były mroczne, złe czasy i mam nadzieję, że do nich nie wróci. Tyle ode mnie w temacie słodyczyXD
UsuńPozdrawiam
E.
Ale Ty nas rozpieszczasz tymi cytatami! <3 <3 <3 :D
OdpowiedzUsuńNo widzę, że ładnie się zadzieje! I jak ja mam się teraz skupić na pisaniu swojego bubla, kiedy mam przed oczami PALMĘ?! :3
OdpowiedzUsuńNie stwierdzam obecności żadnego bubla w Twoim wykonaniu :*
UsuńNawiązując do Twojego stwierdzenia odnośnie mojego bubla, to powiem Ci, że w odcinku 4 pokażę, co takiego miałam na myśli. Zresztą, późno jest i ja już nie myślę logicznie, więc nie wiem, co mi tam wyjdzie.
UsuńAle, ale...! Dopiero teraz dostrzegłam fragment tekstu w nagłówku *___* Ja już chcę ich razem. <3 Normalnie zaraz pójdę spać i sobie ich powyobrażam przed zaśnięciem, o! A w ogóle to wiedz, że nie tylko E. widzi w Billu perwersa, nawet w tym odcinku dał to po sobie odczuć. :D Niby nic, a jednak. :P Dooobra, idę stąd śnić o tej Jednej Jedynej Palmie na Mojej Bezludnej Wyspie. :3 A Ty w tym czasie zrób jakiś mały harmonogram wstawiania notek, bo inaczej będę wchodzić tu po 50 razy dziennie bez przyczyny. :D
Czekam na ten czwarty odcinek i zobaczymy co Ty tam wymyśliłaś :D
UsuńJa sobie ich wyobrażam przez cały dzień! :D Żyję nimi jak serialem dosłownie :P
Zamiar był taki, że notki raz w tygodniu, ale to za rzadko dla E. i Klaudii :D Więc teraz będą tak jak mi się wstawią, ale na pewno w odstępie chociaż 3 dni :D
Ok! To ja cierpliwie czekam na jutro. 6+3=9 ^^ A tak z ciekawości... dużo już masz napisane? :D
Usuń180 stron i końca nie widać, nie wiem nawet, czy to połowa :P
UsuńJesteśmy na 50 ;D
ILE?! :D Jestem pod wielkim wrażeniem i oczywiście życzę Ci, żeby tych stron przybyło więcej i żeby końca nie było widać jeszcze przez długi, długi czas. :)
Usuń