sobota, 31 maja 2014

8. „Od tego właśnie jest rodzeństwo.”

- Dobrą macie lokalizację na dom, prawda? – Chciała w jakiś sposób podtrzymać rozmowę, by znów między nią a Tomem nie zapadło niezręczne milczenie. Bill ponownie zniknął, tym razem poszedł na górę po kuferek z kosmetykami.
- Tak, całkiem niezłą. Duża działka, sporo roślinności zasłaniającej nas od fanek, z tyłu duża górka i las, a nie jakaś pusta przestrzeń. Byłoby idealnie, gdyby fanki nie oblegały nas z każdej strony. Teraz jest w miarę spokojnie, bo czasem krzyczą lub śpiewają przez całą noc! Naprawdę stoją tu bez przerwy, zdarza się, że ochroniarze wzywają policję, bo nie możemy z Billem spać.  Zwłaszcza on, bo ma okna od strony bramy, mimo że to i tak całkiem daleko i dom jest wyciszony. I tak je czasami słychać, jak zbiorą się większą grupą, a sąsiedzi to dostają szału.
Ucieszyła się, że rzuciła temat, o którym Tom mówił tak chętnie, że ona nie musiała się już odzywać. Zanim skończył opowiadać do końca, do czego zdolne są fanki, Bill zbiegł już na dół, niosąc w ręku duży, czarny, metalowy kuferek z rączką na górze. Wyglądał na solidny i ciężki, aż zdziwiła się, że Kaulitz dał radę go unieść. Wrócił na swoje miejsce i postawił go między sobą a nią. Otworzył go poprzez ustawienie cyferek w odpowiedniej kombinacji i wszedł w słowo swojemu bratu nie zwracając uwagi na jego monolog.
 - To są nasze ulubione kosmetyki – zaczął, a Tom spojrzał na niego spod byka. Przewrócił oczami i rozsiadł się wygodnie na sofie i zaczął skakać po kanałach odcinając się od rozmowy na nieciekawy dla niego temat. - Są dopasowane do nas idealnie. Nie uczulają nas, dobrze wyglądamy i nie chcemy ich zmieniać, więc chciałbym tylko, żebyś nauczyła się z nimi pracować i gdy coś będzie się kończyć, to dokupowała to samo. Szyfr otwarcia to 326.
Nachyliła się i zajrzała do środka. Kuferek był podzielony na pięć nierównych części. W trzech najmniejszych znajdowały się tylko pędzle i kosmetyki do zakrywania niedoskonałości na twarzy, a w największej dodatkowo cienie do powiek, eyelinery, kredki i tusze do rzęs. Każda przegródka była podpisana imieniem danego członka zespołu. O ile nietrudno było zgadnąć, która należała do Billa, tak części Toma, Gustava i Georga nie byłaby w stanie odróżnić bez podpisu. W ostatniej przegródce znajdowało się mleczko do demakijażu, waciki i preparat do czyszczenia akcesoriów.
- Nie masz tu lakierów do paznokci? – zapytała, nie zauważając ani jednej czarnej buteleczki.
- Zwariowałaś? – Spojrzał na nią rozbawiony. - Spędzałbym pół dnia na malowaniu paznokci, gdybym nie miał na nich żelu! W ogóle ich nie maluję, tylko dzwonię po panią, która się nimi zajmuje.
Faktycznie, nie pomyślała o tym, że Bill nie ma czasu na codzienne malowanie paznokci, a jednak jego dłonie musiały być zawsze perfekcyjne. Trzymał mikrofon, więc nie mógłby pozwolić sobie na odpryśnięty lakier.
Poczuła się trochę niezręcznie, rozmawiając z chłopakiem o lakierze do paznokci. Sama miała na swoich paznokciach jedynie odżywkę, ale mimo wszystko prezentowały się dobrze. Nigdy nie miała z nimi żadnych kłopotów.
Starszy Kaulitz jakby wyczuł, że Ashley zastanawia się nad niedorzecznością tej rozmowy.
- Bill prawdopodobnie jest bardziej kobiecy niż ty, pewnie w trasie będziesz pożyczać od niego szminki, szpilki i staniki. – Rzucił śmiertelnie poważnym tonem, po czym od razu wybuchł śmiechem z powodu swojego żartu.
- Tom, zamknij się – burknął czarnowłosy i posłał bratu zabójcze spojrzenie.
Żart był głupi, ale mimo wszystko nie mogła powstrzymać się, by też się nie zaśmiać.
- Przepraszam – wymamrotała, widząc zaskoczonego Billa i starała się opanować, ale obraz czarnowłosego na obcasach, w damskiej bieliźnie i z czerwonymi ustami nie chciał zniknąć jej sprzed oczu.
- No ładnie, ty też przeciwko mnie?! – Oburzył się Bill i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Oho, Billowy foch! – Skomentował dredowłosy i znów obydwoje z Ashley parsknęli śmiechem, podczas gdy młodszy Kaulitz nadal siedział z grobową miną.
Ona uspokoiła się pierwsza i spojrzała na wokalistę przepraszająco. Kolejny raz trochę dłużej niż przez pół sekundy. Tym razem może półtorej, po czym od razu spuściła wzrok. Tak naprawdę, mimo całej jego damskiej otoczki, uważała go za atrakcyjnego i nie raził jej makijaż, biżuteria czy pomalowane paznokcie. Pasowało mu to, bo był w tym sobą.
 - Bill, daj spokój  – Tom zmienił wyraz twarzy z kpiącego na przyjazny. - Kto inny jak nie nasi rodzice i ja miałby jeszcze pewność, że jesteś stuprocentowym facetem? Nikt. Kto jak kto, ale przecież wiesz, że ja sobie zawsze tylko żartuję
Cały czas ich obserwowała, jednak były to tylko ułamki sekund. Nie umknął jej ten komentarz Toma, który zdradzał, że Bill jeszcze nie miał dziewczyny. Już wydawałoby się, że dredowłosy jest pokojowo nastawiony, gdy nagle wypalił:
- Jedynie nikt na świecie nie wie, jakiej orientacji jesteś. - I znów wybuchł śmiechem.
Ona tym razem tylko uśmiechnęła się ze zrozumieniem i współczuciem do Billa. To stwierdzenie uznała za nieco krzywdzące. Mimo wszystko Tom miał trochę racji, bo Bill wyglądał i zachowywał się niecodziennie do tego stopnia, że ona również czasem miała wątpliwości, czy mogłaby spodobać mu się jakaś dziewczyna. Sama była atrakcyjna i widziała, że Tom nie zachowuje się wobec niej obojętnie, podczas gdy Bill traktowa ją jak kolegę. Nawet nie jak koleżankę. Nie przyglądał jej się nadmiernie, nie zmieniał tonu głosu, nie mówił niczego z podtekstem. Był jedynie bezpośredni i stawiał ją w niezręcznych sytuacjach niektórymi ze swoich stwierdzeń, ale nie odczuła, że może mu się podobać nawet w najmniejszym stopniu. Może poza tym jednym momentem wczoraj u niej, w którym oblizywał i wycierał usta po jedzeniu, ale po dłuższym zastanowieniu uznała to za przypadek, a nie zamierzone działanie.
- Tom, jesteś głupi jak but – skomentował czarnowłosy, krzywiąc się i unosząc jedną brew do góry. – Nie zwracaj na niego uwagi… - Widziała, że jest mu głupio za zachowanie brata.
- Nie przejmuj się, od tego właśnie jest rodzeństwo – starała się go pocieszyć. – Mój brat też nieraz opowiada niesamowite historie i bez przerwy mi dogryza, a dzieli nas jednak osiem lat różnicy. Wyobrażasz sobie, żeby dokuczał ci taki dziesięcioletni dzieciak? I nawet nie możesz go uderzyć, bo przecież jest młodszy.
- Opowiedz coś! – Bill wydawał się być zainteresowany, a może jedynie chciał, żeby temat nie krążył już wokół jego męskości i orientacji. Nawet Tom przestał się śmiać i wyglądał na zaciekawionego jakąś historią z jej życia.
 - Teraz za bardzo nie pamiętam… - Starała się przypomnieć którąś z wielu sytuacji, ale rozpraszały ją wyczekujące spojrzenia Kaulitzów. - Ale ile razy powie przy całej rodzinie, że Ashley to czy tamto, a to wcale czasem nie jest prawdą. Na przykład, że Ashley to potrafi zjeść pięć pączków na raz.
Bliźniacy w tym samym momencie wybuchli niemalże identycznym śmiechem i wykonali ten sam ruch zgięcia się wpół.
- Wyobrażacie sobie, taki mały gnojek…
Tom i Bill nie przestawali się śmiać. Ona również. Cały dom wypełniony był ich trzema głosami zagłuszającymi nawet dźwięk płynący z głośników telewizora. Pierwszy raz poczuła się przy nich swobodnie, jak przy starych, dobrych znajomych. Pierwszy raz poczuła, że coś, jakaś przyziemna dla niej sprawa ich łączy, bo do tej pory miała tylko wrażenie, że żyją w oddzielnych światach.
- To musi być niesamowity dzieciak! – Billowi udało się opanować. – Musi być przezabawny.
- W przeciwieństwie do swojej spiętej siostry – dodał Tom z cwaniackim uśmiechem. Znów Tom zachowywał się jak typowy facet i rzucał zaczepne teksty i spojrzenia, podczas gdy Bill rozmawiał z nią jak ze starą, nieatrakcyjną ciotką. Im dłużej z nimi przebywała, tym więcej zauważała zarówno podobieństw, jak i różnic między nimi.
- Tom, jesteś cały czas dla wszystkich niemiły – zauważył Bill i spojrzał na brata w taki sposób, jakby to on był tym starszym i mądrzejszym.
- Faktycznie, przepraszam. W sumie też byłbym spięty, gdybym siedział obok siebie.
- TOM! – Bill wybuchł i starał się przywołać dredowłosego do porządku.
Tom był zabawny, ale wiedziała, że na dłuższą metę może stać się irytujący. W pierwszej chwili odniosła wrażenie, że to Bill jest zadufany w sobie i patrzy na wszystkich z góry, a Tom przeciwnie, ma w sobie trochę empatii i nie wywyższa się. Wychodziło na to, że grubo się pomyliła dokonując oceny tak szybko, bo okazało się, że to Tom stawiał siebie tuż za Panem Bogiem, podczas gdy Bill był całkiem miły i skromny. Zastanawiała się czy to są już ich prawdziwe oblicza, czy noszą jeszcze jakieś maski.
- Bill, przecież ta dziewczyna ma spędzić z nami kilka, kilkanaście miesięcy! Nie będę grał kogoś innego niż jestem. Chcę czuć się swobodnie. Nie to co ty, teraz milutki, a po jakimś czasie wychodzi szydło z worka i pokazujesz swoją prawdziwą twarz.
- Nie wiem, o czym mówisz. Jestem cały czas taki sam i nikt się na mnie nie zawiódł. Wkurzasz mnie.
- Oho, a teraz wściekły Bill. Daj na luz, Ashley nie jest z porcelany. Taki jestem i nie będę tego ukrywał, żeby później nie było zaskoczenia. Wie od razu czy mnie lubi, czy nie. Nie spinaj się, robię sobie przecież żarty ze wszystkiego i ze wszystkich.
- Ale mógłbyś się dwa razy zastanowić zanim coś powiesz, bo mimo że Ashley nie jest z porcelany, to można kogoś urazić. Nie mnie, bo na mnie po tylu latach twoje żarciki nie robią wrażenia, ale Ashley jest nowa i nie zna cię jeszcze na tyle, żeby olewać te twoje teksty.
Może środek kłótni bliźniaków Kaulitz nie był na to najlepszym momentem, ale rozkoszowała się swoim imieniem na ich ustach i uśmiechała się z tego powodu pod nosem. Wypowiadali je tak zabawnie i słodko, choć brzmiało dla niej jeszcze nieco obco. Postanowiła nieco rozluźnić atmosferę, bo miała wrażenie, że jak niczego nie zrobi, to za chwilę wybuchnie Kaulitzowa bójka.
- Bill, Tom, w porządku… Bądźcie sobą i tyle. Nie chcę, żebyście udawali przede mną, bo jestem nowa wśród was. Chociaż przyznam, chwilami czuję się niezręcznie, ale przyzwyczaję się do was takimi, jakimi jesteście.
- Po prostu on jest taki dziecinny… - Bill starał się wytłumaczyć swój atak na brata.
- A ty jesteś takim bucem! Pan idealny, któremu…
I znów wrócili do punktu wyjścia, a miała już nadzieję, że jej posłuchają. Byli uroczymi bliźniakami i typowym rodzeństwem. Wiedziała, że to nie na miejscu, ale z uśmiechem obserwowała tę niewinną kłótnię i znów uznała, że jako bracia są czarujący. Bawiło ją podnoszenie przez nich z przejęciem głosu, który stawał się piskliwy, gdy wykrzykiwali kolejne zarzuty przeciwko sobie.
- Hej, uspokójcie się! - Poczuła się jak mama dwóch niesfornych łobuziaków i bardzo ją to skojarzenie rozbawiło, więc jej głos nie zabrzmiał zbyt poważnie, ale mimo to bliźniacy przerwali swoją kłótnię i spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Słyszałeś to? – zapytał wokalista z powagą wymalowaną na twarzy.
- Co?
- Krzyknęła na nas. Nie poprosiła nas wystraszona, żebyśmy przestali, tylko po prostu odważnie krzyknęła i jeszcze się śmieje. Gratulacje!
Tak, rozśmieszali ją swoim zachowaniem do łez.
- Jesteście takimi samymi ludźmi jak ja, a nie posążkami ze złota. Nadal uważam, że to zaszczyt z wami pracować, ale zachowujecie się tak typowo, tak normalnie… Jesteście normalni… Może w końcu przestanę się was bać. Sprawiacie tylko takie pierwsze wrażenie… Wydajecie się być jak z innego świata, ale wystarczy spędzić z wami pół godziny, żeby przekonać się, jacy jesteście przyziemni.
- No pewnie, że jesteśmy normalni. Żadne z nas królowe Elżbiety… - powiedział zadowolony Bill, popijając napój ze szklanki.
- Mów za siebie! – odparował Tom, co potwierdziło jej domysły, że gitarzysta stawia się tuż za Panem Bogiem, choć teraz miała wątpliwości, czy nawet nie przed.
- A ty dalej… Ja lecę po laptopa, a ty się nie odzywaj – rzucił szybko Bill do brata, celując w niego palcem i znów pobiegł na górę.
- Daj spokój, przecież nic jej nie zrobię! – Dredowłosy wyszczerzył się w taki sposób, że miała co do tego pewne wątpliwości.
Spojrzała na zegar. Była za dwadzieścia czwarta. Miała jeszcze ochotę na chipsy, ale nie lubiła oblepionych, tłustych palców, których nie miałaby w co wytrzeć. Co prawda Bill i Tom sobie z tym radzili, bo wycierali ręce o spodnie, ale jej było jej spodni szkoda. Już myślała, że Tom posłucha się brata i się nie odezwie, ale nie wytrzymał.
- Mówiłem ci, że ciężko z nim wytrzymać, jest strasznie czepialski i okropnie się spina, jak coś nie idzie po jego myśli. Nie lubi, gdy ktoś nowy wie o nas za dużo. A ja uwielbiam go denerwować!
- Mam nadzieję, że tylko jego i mi nie będziesz tak dokuczał?
- Nie, on jest specjalny, nic mnie nie śmieszy bardziej niż jego bulwers. Dla ciebie będę miły!
Bill był szybki, bo zdążyli wymienić tylko te kilka zdań, a on już był z powrotem na dole. Widocznie obawiał się tego, co Tom może powiedzieć.
- Jestem, mam nadzieję, że ci nie dokuczał? – Spojrzał na nią pytająco i kontynuował, gdy zaprzeczyła. - Załóżmy ci nowy adres mailowy – zarządził i rozłożył laptopa na kolanach. Sprzęt włączył się błyskawicznie.
- To będzie twój prywatny mail wyłącznie do kontaktu z nami, założony na naszej domenie @tokiohotel.de – wyjaśnił już całkiem poważny Tom. Zauważyła, że w sprawach związanych z zespołem wszystkie żarty bliźniacy odkładali na bok.
Zakładanie maila poszło szybko, ale najdłużej zeszło się z wymyślaniem nazwy, bo dotychczas jej adres mailowy składał się z imienia i nazwiska, a teraz musiała wymyślić coś innego. Pozostali też mieli pokręcone adresy, nigdy w życiu nie zgadłaby, że mogą tak się nazwać.

Rozdzwonił się telefon Billa. Chłopak powiedział jedynie, żeby otworzyć bramę, a on zaraz wyśle Sakiego.
- Przyjechał człowiek z banku – wyjaśnił i poszedł po ochroniarza. Podążył razem z nim pod drzwi wejściowe, lecz Saki wyszedł po gościa sam.
- Nie wychodzicie w ogóle z domu? Nie pokazujecie się fanom? – zapytała, widząc zachowanie czarnowłosego.
- Nie, w ogóle nie korzystamy z przedniej części ogrodu. Nigdy nie wychodzimy podpisywać autografów i nie machamy im z kuchni czy sypialni Billa. - Otworzyła szerzej oczy słysząc tę sypialnię Billa. Bardzo zapragnęła ją zobaczyć, choć wiedziała, że to raczej nie na miejscu. Tom kontynuował. - Dom to nasze prywatne miejsce, chcemy odpocząć od fanów i dać im do zrozumienia, że ich miejsce jest na koncertach, a nie pod naszymi oknami. Mówiłem ci, że jak tylko zaczyna się robić głośno, ochroniarze wzywają policję, która wlepia mandaty i na jakiś czas jest spokój. Nie atakują nas tylko od tyłu i tam możemy spokojnie wyjść do ogrodu. W lato, jak widzisz, wszystko zasłania roślinność, a w zimę i tak przecież nie korzystamy z leżaków.
- Współczuję, od dwóch lat nie macie w ogóle prywatności…
- Tak, młoda damo, dokładnie dzisiaj mijają dwa lata od ukazania się „Durch den Monsun”.
- No tak, oczywiście, przecież wiedziałam… - Powiedziała z uśmiechem, nawet nie starając się ukryć tego, że nie miała pojęcia, jaka była dokładna data wydania pierwszego singla Tokio Hotel.
Tom roześmiał się w odpowiedzi na jej zachowanie dokładnie w tym momencie, kiedy Saki wprowadzał gościa do domu. Tak samo jak przed chwilą, kiedy dopiero po niego szedł, przez kilka sekund gdy drzwi były otwarte, dało się słyszeć jeden wielki, głośny pisk, choć fanek przed domem nie było wcale tak dużo.
Bill podziękował Sakiemu, a pana w garniturze i z małą teczką zaprosił na kanapę obok niej. Sam poszedł po czwartą szklankę. Mężczyzna zdążył się przedstawić i usiąść, a Bill był już w salonie. Zajął miejsce obok mężczyzny i nalał mu coli bez pytania, czy w ogóle ma na nią ochotę oraz dolał napoju do ich pustych szklanek.
Zakładanie nowego konta również nie trwało długo. Już po piętnastu minutach mogła się zalogować. Dostała na kartce login i hasło, których Bill kazał jej strzec jak oka w głowie i zagroził jej rozstrzelaniem, gdyby je zgubiła. Kartę miała dostać pocztą do końca tygodnia.
Nie minęło pół godziny, a mężczyzny już nie było. Dziesięć minut po jego wyjściu ona sama zbierała się do domu.
- Poradzisz sobie sama z Sakim? – zapytał Bill, gdy wsuwała buty na stopy. Stali w przedpokoju. Tom został na kanapie w salonie, bo rzekomo rozbolał go brzuch, a Saki czekał już w garażu z otwartymi drzwiami samochodu.
- No jasne, dziękuję za wszystko.
- Widzimy się jutro o jedenastej, piętnaście minut wcześniej Saki jest pod twoimi drzwiami. Tylko błagam, sprawdzaj zawsze przez domofon i wizjer w drzwiach kto dzwoni czy puka i nie otwieraj obcym.
- Mówisz zupełnie jak moja mama – zaśmiała się, choć wiedziała, że rady Billa są w stu procentach uzasadnione. – Będę sprawdzała, nie otworzę nikomu innemu niż Sakiemu, obiecuję.
- To nie jest śmieszne, bo jak fanki cię już poznają, to dostaniesz własnego ochroniarza i szofera, bo będą cię śledziły. A zobaczą cię już jutro w Hamburgu.
- Nie brzmi to ciekawie, ale dam sobie radę. Lecę, do jutra. Jeszcze raz dziękuję, życzę dobrej zabawy i jeszcze raz gratuluję – powiedziała, przechodząc błyskawicznie przez drzwi do garażu i wsiadając do samochodu. – Wydania płyty i dwóch lat „Durch den Monsun”! – Dodała i zamknęła za sobą drzwi białego Audi. Bill wydawał się mieć zdziwioną minę, ale po chwili dostrzegła na jego twarzy uśmiech. Pierwszy raz spojrzała na niego aż tak długo. Rekord - trzy sekundy.
Saki usiadł za kierownicą, włączył silnik, otworzył pilotem garaż i wyjechał. I już jej nie było. Czuła się, jakby tym razem to ona uciekła. Ochroniarze otworzyli im bramę, a ona musiała schować się nisko za siedzeniem, żeby nikt nie dostrzegł przez przednią szybę, że na tylnym siedzeniu siedzi jakaś blondynka. Dopiero za zakrętem usiadła normalnie i zapięła pasy. Sakiemu zadzwonił telefon przyczepiony do deski rozdzielczej. Odebrał go naciśnięciem jednego klawisza.
- Tak, Bill?
- Pamiętaj, odprowadź Ashley pod same drzwi i sprawdź czy nikt was nie śledzi – usłyszała jego głos nieco zmieniony przez głośnik.
- Pamiętam, Bill.
- Dobrze.
W samochodzie zapanowała cisza. Myślała, że już się rozłączył, gdy usłyszała jeszcze ciepłe:
- Dziękuję, nie spodziewałem się, że znasz tę datę.
- To bardzo ważna data – odpowiedziała i zaśmiała się, bo jeszcze pół godziny temu nawet nie wiedziała, że to dzisiaj.
- Nie słyszał cię, już się rozłączył.


- Bill, no co jak co, ale makijażystka to ci się udała! Jestem z ciebie mega dumny!
Tom siedział wciąż w tym samym miejscu, a Bill schował telefon do kieszeni i podszedł do stolika, by pozbierać papiery.
- O co ci chodzi?
- Jak to o co? Po pierwsze, nie ma nawet dwudziestu lat.
- Tak… - Schował wszystkie kartki do aktówki i próbował chwycić cztery szklanki w jedną dłoń, a pustą miskę po chipsach w drugą.
- Po drugie, nie jest fanką. Po trzecie, nie jest wredna ani psychiczna. Po czwarte, nie jest brzydka. A po piąte… Wiesz, mój mały braciszku, co jest po piąte?
- No, co? - Udało mu się złapać wszystko, ale pustą butelkę po coli postanowił dokopać do kuchni. Był już w połowie drogi.
- Jest zajebiście ładna i ma świetny tyłek!
Jedna ze szklanek wysunęła mu się z dłoni i upadła na panele, na szczęście nie rozbijając się. Stanął w miejscu i odwrócił się, by spojrzeć na brata.
 - Tom, wydaje mi się, że się zapędziłeś – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Zasada numer jeden. Nie sypiamy ze współpracownikami, jasne? - Zostawił szklankę na podłodze i zaniósł pozostałe naczynia do kuchni, po czym wstawił je do zmywarki.
- Bill, daj spokój, zasady można trochę nagiąć! Jak staliście w przedpokoju to nie mogłem się napatrzeć na ten…
- Nie ma mowy, koniec dyskusji. Masz do wyboru tyle dziewczyn pod domem, wybierz sobie jakąś, a współpracowników zostaw w spokoju. - Wrócił po szklankę i rzucił jeszcze jedno ostrzegawcze spojrzenie bratu.
- Współpracowników… Mów po imieniu! Myślę, że zgodziłaby się co jakiś czas na….
- Tom, jesteś ohydny – wszedł mu w połowę zdania i znów wrócił do kuchni z ostatnią szklanką.
- A ty jesteś gejem do potęgi! – krzyknął Tom do jego pleców. - Przecież ona jest jak marzenie!
- Nie patrzę na współpracowników w ten sposób. I tobie też radzę wybić ją sobie z głowy.
- No jasne, taka przykrywka. Nie zdążymy się obejrzeć, a już wpadnie w twoje ramiona! Jeżeli ci się nie podoba, to naprawdę jesteś gejem.
- Nie powiedziałem, że mi się nie podoba. Za to powiedziałem, że nie sypiamy ze współpracownikami.
- Ty, braciszku, z nikim nie sypiasz.

33 komentarze:

  1. Chocolate lover31 maja 2014 23:40

    Miałam trochę do nadrobienia, ale już jestem. Bardzo mi odpowiada to szczegółowe wprowadzanie w świat Ashley i Tokio Hotel, bo przynajmniej moja wyobraźnia ma co robić, kiedy czytam. Widzę przed oczami detale i śmieję się sama z siebie, że to wszystko oddziałuje na mnie w ten sposób. Że Twoje słowa tak na mnie działają. To naprawdę niesamowite uczucie i rzadko mi się zdarza, więc tym bardziej się cieszę, że mam przyjemność czytać tą historię. Bill był taki... rzeczywisty w tym odcinku, kiedy wprowadzał Ash w "świat kosmetyków" no i kiedy docinał Tomowi, gdy ten się trochę zagalopował. Coś z tyłu głowy podpowiada mi, że Tom sobie nie odpuści, że coś wywinie... Bill pewnie też nieźle namiesza, chociaż zarzeka się, że przecież nie będzie wchodził z nią w żadne relacje poza pracą. Wiesz co mnie najbardziej urzekło? "- Dziękuję, nie spodziewałem się, że znasz tę datę. - To bardzo ważna data." Niby nic wielkiego, ale... Ash może nie wiedziała, ale ja za to dobrze pamiętam, choć jeszcze długo po premierze DDM o nich nie słyszałam... Dobra, bo zeszłam już z tematu, haha. Podrzuciłaś kamyczek wspomnień, a ja go chwyciłam i zamiast skupić się na odcinku... A idź Ty! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi jest niezmiernie miło, że czytasz! ♥ Już się bałam, że mnie opuściłaś ;D
      Cieszę się, że tak na Ciebie oddziałuję i przywołuję wspomnienia! :) :*

      Usuń
    2. Chocolate lover31 maja 2014 23:41

      Nie mogłabym opuścić autorki jednego z moich ulubionych opowiadań! Ostatnio mam bardzo mało czasu na wszystko i stąd ten poślizg. No, ale co tam, ważne, że udało mi się nadrobić. :D Oczywiście zapomniałam napisać o tym, że masz cudooowny szablon. Czas spędzony z CSS'em czy tam HTML'em też nie poszedł na marne. Od teraz będę tu wchodzić chociażby po to, by popatrzeć sobie na Billa w nagłówku. :D

      Usuń
    3. Dziękuję <3 Ale się patrzy na Ashley, co? :D

      Usuń
    4. Chocolate lover31 maja 2014 23:42

      Nooo! A ona na niego oczywiście nie, przez co uwielbiam ją jeszcze bardziej. :D Ciekawi mnie jak długo będzie trzymać się na dystans. Może uchylisz rąbka tajemnicy? Chociażby numer odcinka, kiedy między nimi wydarzy się coś... eee... więcej? Będę sobie odliczać czy coś. :3

      Usuń
    5. Tu niedługo zacznie się dziać "coś więcej" w prawie każdym odcinku! :D Za jakieś 3 odcinki pierwsze "spięcie" :D Ale ich docieranie do siebie będzie bardziej skomplikowane niż się wszystkim wydaje :P Jak to mówi powitalna ramka "Sprawdź, do czego może doprowadzić jedno, małe niedopowiedzenie." Będzie problem właśnie przez pewne niedopowiedzenie :) Nic więcej nie powiem, bo po co czytać, jak już się będzie znało historię XD

      Usuń
    6. Chocolate lover31 maja 2014 23:43

      Tyle w zupełności mi wystarczy, dziękuję! Chociaż powiem Ci, że nawet gdybyś powiedziała więcej, nawet gdybym znała koniec, to i tak bym czytała. :D

      Usuń
  2. Opisujesz zespół w bardzo realistyczny sposób, ale w tym odcinku najbardziej podoba mi się pyskaty i pewny siebie Tom! Wygrał wszystko swoimi tekstami. Właśnie taki wydawał mi się przez pierwsze lata kariery. Billa też świetnie kreujesz - jest naturalny, nieco pyszny, ale tylko w sprawach zawodowych, poza tym ciepły i kochany. Ashley wydaje mi się trochę za cicha i za sztywna, ale to zrozumiałe - widzi dwóch dziwaków, jak ona biedna ma inaczej reagować? :D Wierzę, że w najbliższych odcinkach trochę się rozszaleje i otworzy. Odcinek na szóstkę z plusikiem. <3 A Ashley w nagłówku właśnie taka, jak ją sobie wyobrażałam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam Toma XD ♥ Tom w ogóle nieźle namiesza i to on będzie powodem tego nieszczęsnego niedopowiedzenia, okej, nic już nie mówię!!
      Ash zacznie się powolutku rozkręcać, już w następnym odcinku trochę porządzi :D Chociaż mocno stuknięta nie będzie, stuknięta będzie inna postać, którą... :) NIC NIE MÓWIĘ! XD
      Buziak :*

      Usuń
  3. Ale cię tu ciągną za język :* haha ;D Nawet nie wiesz jak cieszę się, że to na mnie padło - wiesz o co chodzi;) :*
    Moi ulubieni bracia *.* Są tacy jak sobie ich wyobrażałam:P Jesteś genialna! Tom docinający Billowi hehe wychodzi ci to naturalnie i zabawnie;) Tom rządzi w tym odcinku! Jego teksty powalają Billa, heh musi to być krępujące. Ash jeszcze nie odczuła, że mu się podoba, jeszcze ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wszyscy powinni Ci podziękować, bo gdyby nie Ty, to pewnie nikt by tego nie przeczytał ;D ;*

      Usuń
    2. Najważniejsze, że piszesz i , że będziesz pisać;) :*

      Usuń
  4. Jeju, jeju, czarodzieju! Szablon jest świetny! Może namówię Cię na zrobienie czegoś dla mnie xD. Tym odcinkiem "nakarmiłaś" moje "ale", które nie będzie marudzić. Wręcz przeciwnie - napchałaś je czekoladą! Tom gieroj, Bill, za przeproszeniem, pipka i słodka Ashley. Czekam aż ona pokaże trochę pazura, a co!
    A rozgadasz się jeszcze bardziej przy komentarzach? Ja też lubię ciągnąć za język! :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co bym jeszcze chciała wiedzieć? ;D
      Już dużo powiedziałam XD

      Usuń
    2. A co to za postać w czerwonych włosach na szablonie? :P

      Usuń
    3. A taka jedna wariatka ;D
      " - Poznaliśmy się już w windzie. – Chłopak oparł się o futrynę drzwi i wpatrywał się w czerwonowłosą.
      - Chyba ci się przyśniło – odburknęła niemiło. – Co za burak… - mruknęła pod nosem, ale celowo na tyle głośno, by usłyszał."

      Usuń
    4. W takim razie już chcę poznać tę wariatkę! :D

      Usuń
  5. Świetny odcinek, jak do tej pory mój ulubiony. Ash wreszcie zaczyna się przełamywać i "oswajać" z bliźniakami. Sceny ich sprzeczek po prostu idealne, Tom opisany w sposób, w jaki zawsze go sobie wyobrażałam. Również czuję, że nie odpuści sobie Ashley, ale Bill z pewnością będzie starał się obronić ją przed bratem. I oby zbyt szybko sam się wokół niej nie zakręcił ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och? Speszjal for mi? A ja głupia od razu się zmyłam nie czekając na dalszą część, wiesz...sesja mnie dopadła:/ Ja nie widzę problemu w 11 stronach tasiemca. Jak ktoś dobrze pisze, to czemu nie?
    Czy zamierzasz jakoś przyspieszyć akcję? Bo nie powiem, że Bill w tej szopie jakoś seksownie wyglądał:D Nie mówię, że masz przyśpieszyć do 2014, bo teraz tapety nie potrzebuje, ale 2010? Wtedy już zaczął przypominać mężczyznę i przestał być chuchrem:D
    ,,pewnie w trasie będziesz pożyczać od niego szminki, szpilki i staniki" hahaha fajny tekst, oby ich więcej, udał Ci się.Żarty Toma są zabawne, kiedy myślę, że już skończył on zaczyna od nowa.
    I dlaczego zrobiłaś z Billa świętą dziewicę? Tego nie rozumiem...
    Podobało mi się to, jak opisałaś ich kłótnię.
    ,, Jest zajebiście ładna i ma świetny tyłek!" No tutaj to odrobinę pokazałaś, że nie są mentalnymi ośmiolatkami, doceniam.
    Pozdrawiam
    E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo narzekałaś, że za mało i za krótko XD Sesja wszystkich dopada, na szczęście ja już się z nią powoli żegnam!
      Nie zamierzam przyspieszać póki co, bo te włosy jeszcze dużą rolę odegrają w ich ekhm... "relacji" :P Takie z 2010 mi nie pasują do scenariusza XD
      Haha, Bill jest świętą dziewicą, bo tylko Ty uważasz Billa za perwersa który bzyka wszystko co się rusza XD U mnie jest, póki co, romantycznym świętoszkiem :D PÓKI CO!
      " - I co, nadal nie masz ochoty jej rozebrać? – Usłyszał ściszony głos Toma, gdy kierowali się do samochodu.
      - Lepiej nie pytaj, na co mam teraz ochotę. – Odparł trzęsącym się głosem, na co Tom wybuchł głośnym śmiechem, aż wszyscy się na nich obejrzeli."
      Zaspokojona? :D
      Jeszcze trochę i wam tu całe opowiadanie zacytuję! XD

      Usuń
    2. No no, kto by pomyślał^^ Teraz pozwolę sobie na chwilę szczerości i mam nadzieję, że mnie nie zlinczujesz. Wpadłam na Twoje opowiadanie jakiś tydzień temu(chyba) i pomyślałam, że jesteś jakąś niewinną gimbaziarą(wiem sprzecznie to brzmi w dzisiejszych czasach) i nie wiązałam dużych nadziei z Twoim opowiadaniem-przeczytać zapomnieć, aż tu nagle BACH i mnie zaciekawiło. Zadziwiające, bo mało co, ostatnio zostaje ze mną na dłużej. Wybredna się zrobiłam i tyle.
      Pozdrawiam
      E.

      Usuń
    3. Haha wybaczam i tym bardziej cieszę się, że Cię zaciekawiło ^^ :* Gimbaza dawno za mną! :D

      Usuń
    4. I weź mnie nie załamuj, mam nadzieję, że nie tylko ja tak go widzę. W sumie to dużo mogłabym się na ten temat rozpisać, ale no... Trzeba zachować pozory kulturalnej i dobrze wychowanej i nie daj Boże jeszcze zgorszyłabym kogoś, a tego nie chcemy, prawda?
      Pozdrawiam
      E.

      Usuń
    5. Wiesz co, czytając niektóre opowiadania i tak uważam, że nasz fandom jest troszkę zgorszony i nic na nikim już wrażenia nie zrobi :D
      Ja teraz też już go tak widzę, ale z tą palmą był jeszcze wg mnie słodziaczkiem ♥

      Usuń
    6. Słodziaczkiem ale i tak groupies zaliczał jak prawdziwy rockman. I wolę nie wspominać, gdy miał palmę na głowie. Ale czasy dredów były gorsze, był dla mnie wtedy brzydką dziewczynką, to były mroczne, złe czasy i mam nadzieję, że do nich nie wróci. Tyle ode mnie w temacie słodyczyXD
      Pozdrawiam
      E.

      Usuń
  7. Ale Ty nas rozpieszczasz tymi cytatami! <3 <3 <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Chocolate lover31 maja 2014 23:53

    No widzę, że ładnie się zadzieje! I jak ja mam się teraz skupić na pisaniu swojego bubla, kiedy mam przed oczami PALMĘ?! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie stwierdzam obecności żadnego bubla w Twoim wykonaniu :*

      Usuń
    2. Chocolate lover31 maja 2014 23:53

      Nawiązując do Twojego stwierdzenia odnośnie mojego bubla, to powiem Ci, że w odcinku 4 pokażę, co takiego miałam na myśli. Zresztą, późno jest i ja już nie myślę logicznie, więc nie wiem, co mi tam wyjdzie.

      Ale, ale...! Dopiero teraz dostrzegłam fragment tekstu w nagłówku *___* Ja już chcę ich razem. <3 Normalnie zaraz pójdę spać i sobie ich powyobrażam przed zaśnięciem, o! A w ogóle to wiedz, że nie tylko E. widzi w Billu perwersa, nawet w tym odcinku dał to po sobie odczuć. :D Niby nic, a jednak. :P Dooobra, idę stąd śnić o tej Jednej Jedynej Palmie na Mojej Bezludnej Wyspie. :3 A Ty w tym czasie zrób jakiś mały harmonogram wstawiania notek, bo inaczej będę wchodzić tu po 50 razy dziennie bez przyczyny. :D

      Usuń
    3. Czekam na ten czwarty odcinek i zobaczymy co Ty tam wymyśliłaś :D
      Ja sobie ich wyobrażam przez cały dzień! :D Żyję nimi jak serialem dosłownie :P
      Zamiar był taki, że notki raz w tygodniu, ale to za rzadko dla E. i Klaudii :D Więc teraz będą tak jak mi się wstawią, ale na pewno w odstępie chociaż 3 dni :D

      Usuń
    4. Chocolate lover31 maja 2014 23:54

      Ok! To ja cierpliwie czekam na jutro. 6+3=9 ^^ A tak z ciekawości... dużo już masz napisane? :D

      Usuń
    5. 180 stron i końca nie widać, nie wiem nawet, czy to połowa :P
      Jesteśmy na 50 ;D

      Usuń
    6. Chocolate lover31 maja 2014 23:55

      ILE?! :D Jestem pod wielkim wrażeniem i oczywiście życzę Ci, żeby tych stron przybyło więcej i żeby końca nie było widać jeszcze przez długi, długi czas. :)

      Usuń

Komentarze i opinie czytelników są ogromną motywacją!
Jeśli czytasz, napisz, co Ci się spodobało, co zaskoczyło, a co rozczarowało :)