- Zjadłaś coś?
– Nie spodziewała się, że pierwszymi słowami, jakie skieruje do niej Bill
będzie pytanie o jedzenie. Spojrzała na stojący przed nią talerz z herbatnikami
przekładanymi czekoladowym kremem, zagryzając nerwowo wargę. Od jakiegoś czasu
nie miała w ustach nic konkretnego poza trzema takimi ciastkami. Ponad cztery
godziny temu Ann próbowała wcisnąć w nią zamówiony obiad, ale ledwo dała radę
zjeść pół porcji. Drugie pół dokończyła Annalise, bo - jak mówiła - nie mogło
się zmarnować, a dla niej kurczaka po chińsku nigdy nie było za wiele.
- To milczenie
chyba oznacza, że nie – odpowiedział mu brat. Obydwaj zdejmowali buty, ściągali
z siebie bluzy i wyjmowali z ich kieszeni potrzebne im rzeczy. Nie chciała,
żeby ją teraz karmili. Przy Lindzie skubała ciasteczka odruchowo i była przy
niej rozluźniona, a ich obecność ponownie ją zestresowała i spowodowała
zaciśnięcie się jej żołądka. W przeciągu tych kilku godzin przeżyła za dużo, by
teraz normalnie funkcjonować. Zresztą wcale nie czuła się specjalnie głodna. W
końcu cztery godziny od obiadu to znowu nie tak długo. No, od połowy obiadu.
Martwili się o nią, jakby sami wyglądali co najmniej jak okazy prawidłowego
odżywiania, podczas gdy bez koszulek mogliby najprawdopodobniej robić za
przykład niedożywienia. Właściwie mogliby nawet i w koszulkach.
Bill skierował
się do salonu i włączył pilotem ogromny telewizor, po czym od razu wrócił do
niej i do Toma, który tłumaczył jej, że powinna coś zjeść. Dom w przeciągu
minuty przestał być cichy; teraz wypełniony był ich głosami oraz dźwiękami
programu na Discovery Channel w tle.
- Tom, naprawdę
nie mam ochoty. Ani na kanapki, ani na jogurty, ani nawet na pizzę.
- No to na co?
– Czarnowłosy wtrącił się do ich rozmowy.
- Najchętniej
położyłabym się spać. – Jej organizm zaczął wysyłać jej sygnały i mówić, że
wystarczyłoby, by poczuła pod głową poduszkę, a zasnęłaby w przeciągu minuty.
Zmęczenie po nieprzespanej nocy nachodziło ją i odchodziło falami i właśnie
zbliżał się przypływ. Wraz z przerwaniem rozmowy z Lindą uleciały z niej
wszystkie siły. Pozytywne usposobienie tej kobiety i jej radosny głos dodawały
jej energii, a gdy tylko wyszła, Ashley od razu poczuła się senna.
- Już? Jest
dziewiętnasta. – Gitarzysta spojrzał na nią zdziwiony.
- Wiem, ale
jestem zmęczona. Ostatnia noc była dla mnie… Powiedzmy, że ciężka – odrzekła,
podpierając się na łokciu i przymknęła na chwilę oczy. Musiała je jednak szybko
otworzyć, bo już czuła charakterystyczny dla przemęczenia zawrót głowy.
- A my
urwaliśmy się ze studia specjalnie z myślą o tobie. – Bill usiadł przy stole
naprzeciwko niej i sięgnął po ciasteczko. Specjalnie z myślą o niej… Co on niby
chciał przez to powiedzieć? Zabrzmiało, jakby…
- Nie
chcieliśmy, żebyś siedziała tutaj sama – dodał Tom, który ze stojącego na
parapecie koszyka na owoce wybierał najładniejsze jabłko, a gdy udało mu się
znaleźć odpowiednie, zasłonił okno ciemnobrązową roletą i zapalił światło,
wgryzając się w dojrzały owoc.
No przecież.
Chyba zwariowała, jeśli przebiegło jej przez myśl, że po prostu chcieli spędzić
z nią wieczór. Była ich przymusowym gościem, ale według zasad kulturalnego
zachowania ich obowiązkiem było się nią zająć, chociaż ona wcale tego od nich
nie wymagała. Nie chciała im w niczym przeszkadzać. Mieli swoje sprawy, a nawet
jeśli nie, to na pewno chcieli odpocząć, a nie mieć na głowie opiekę nad swoją
makijażystką.
- Na pewno
chcesz już iść?
- Nie dasz rady
wysiedzieć z nami nawet na jednym filmie? – Mówili na zmianę, jakby uzupełniali
nawzajem swoje myśli.
- Trochę się
rozluźnisz, nie będziesz o tym wszystkim myślała.
- No zostań…
Zawahała się. Właściwie
już chciała odmówić i zaszyć się w przydzielonym jej pokoju, ale może nie należało
tak się od nich odcinać? Miała mętlik w głowie. Niby przyjechali ze studia, bo
po prostu tak wypadało – sami to przyznali, choć może nie aż tak dosłownie -
ale w takim razie czemu tak nalegali, żeby została z nimi jeszcze trochę?
Wyolbrzymiła chyba ich słowa. Pomyślała, że powinna się nieco otworzyć i dać
się poznać, zamiast przez cały czas stać oddalona gdzieś z boku. Zawsze gdy
była z nimi, robili wszystko, żeby czuła się przy nich swobodnie i sami mówili,
że jest teraz w ich rodzinie. Musiała wziąć się w garść. Nie mogła przecież
przez cały czas się od nich odsuwać, gdy chcieli dla niej dobrze.
- Zgoda –
zaczęła, na co odpowiedzieli jej szerokimi uśmiechami – ale jak zasnę w
połowie, to osobiście zaniesiecie mnie do łóżka!
Flesz. Pisk. Kolejny flesz. Tłum ludzi. Setki
głosów, krzyczących jej imię. Ktoś ciągnie ją za rękę. Mówi, że to za chwilę
się skończy. Znowu flesz. Wrzaski. Setki dotykających ją dłoni i ta jedna,
która ciągnie ją za sobą. Do kogo należy? Dokąd ją zabiera? Wydaje się być
bezpieczna. Ciepła. Szarpnięcie. Obca dłoń wyślizguje jej się i znika. Zostaje
sama. Wrzaski i błyski fleszy nie słabną. Nie wie, gdzie jest. Ktoś ją popycha.
Upada. Jest otoczona. Okrążają ją obce twarze. Krzyczą. Nie może ich zrozumieć.
Zaczyna płakać. Docierają do niej tylko pojedyncze słowa. Zostaw. Jest. Pożałujesz.
Nasz. Zniknij. Nie żyjesz. Flesze nagle gasną.
Zadrżała i
otworzyła oczy, łapczywie nabierając powietrza do płuc. Chwilę zajęło jej,
zanim obraz przestał wirować i stanął w miejscu, a jej wzrok rozeznał się w
panującym w pomieszczeniu półmroku. Obce twarze i krzyki zniknęły. Była sama i
nie dochodził do niej żaden dźwięk. A więc to tylko sen. Tylko sen, chociaż
wydawało jej się, że wciąż na swojej skórze czuła ciepło chcącej ją uratować
dłoni. Odetchnęła głęboko kilka razy i wciąż leżąc przycisnęła ręce do piersi,
by uspokoić szaleńczo bijące serce. Czuła, że w kącikach oczu zebrały jej się
łzy, ale szybko je przetarła, choć nadal się nie uspokoiła. Powoli przypominała
sobie, gdzie się znajdowała i co się działo. Była u bliźniaków w salonie.
Oglądali film, jednak za nic nie mogła skojarzyć jaki. Musiała zasnąć już na samym
początku. Czekała na nich godzinę, zanim przebrali się w coś wygodnego,
przygotowali jedzenie na seans i w końcu wybrali interesujący ich tytuł. Ona w
tym czasie zdążyła zadzwonić do rodziców i opowiedzieć im wszystko, by ich
uspokoić, a po skończeniu rozmowy i tak jeszcze się wynudziła, bo pilnowanie
się, by nie zamknąć oczu na dłużej niż pięć sekund, nie było zbyt zajmujące.
Gdy w końcu zasiedli w trójkę przed telewizorem, nie wytrzymała i odpłynęła,
wykończona nadmiarem przeżyć. Nie pamiętała dokładnie tego momentu, lecz po
chwili zastanowienia doszła do wniosku, że właśnie tak musiało być. Ale nie
przypominała sobie, by była wtedy przykryta tym miękkim kocem. Ani by miała pod
głową tę pachnącą poduszkę. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej i
przetarła twarz, chcąc się nieco rozbudzić, lecz nic to nie dało. Nadal
wkładała ogromny wysiłek, by ponownie otworzyć powieki podczas każdego
mrugnięcia i by opanować przy tym wciąż cisnące się do oczu z powodu snu łzy. Niewielka
lampka stojąca na szafce w lewym rogu przestronnego salonu rzucała na całe
pomieszczenie jedynie delikatne światło. Na stoliku znajdującym się przed nią
zauważyła trzy szklanki z niedopitą colą i miskę z resztkami chipsów na dnie,
lecz nie kojarzyła, by miała coś w ustach po ciasteczkach. W tym otaczającym ją
mroku ledwo udało jej się rozszyfrować godzinę, jaką wskazywał wiszący na
ścianie zegar. Zbliżała się północ. Musiała przemieścić się do pokoju, ale nie
miała siły, by się podnieść. Może nic by się nie stało, jeśli…
- Obudziłem
cię, przepraszam. – Wzdrygnęła się, gdy usłyszała ściszony głos dochodzący z
ciemności po prawej stronie. Po chwili wyłoniła się z nich zbliżająca się do
niej sylwetka Billa. – Przyszedłem tylko zgasić światło w kuchni. – Wyjaśnił i
zajął miejsce po jej prawej stronie. Tam, gdzie jeszcze przed chwilą leżała,
czyli znalazł się tak blisko, że niemal jej dotykał. Wciąż była półprzytomna i
oszołomiona zarówno swoim snem, jak i jego nagłą bliskością. Oddychała ciężko i
patrzyła na niego spod ociężałych powiek. Nie układał dzisiaj fryzury, a oczy
miał jedynie lekko podkreślone.
- Nie obudziłeś
mnie – odparła. – Przestraszyłeś mnie. I… Uratowałeś mnie. – Dodała szeptem, spuszczając
wzrok na jego kolana i na jego spoczywające na nich splecione dłonie.
- Hm? – mruknął
zdziwiony. Gdy ponownie na niego spojrzała, unosił brew, oczekując odpowiedzi.
- Nie
spodziewałam się, że tu jesteś, wystraszyłam się – wytłumaczyła.
- A ta druga
część?
A ta druga
część…
- To… To głupie…
Śniło mi się… - zaczęła się nerwowo jąkać. Czy naprawdę chciała mu o tym mówić?
- Wydaje mi się, że śniły mi się fanki. – Wydusiła z siebie i zacisnęła wargi,
bo doszła do wniosku, że jednak wolała tego nie opowiadać. Najchętniej
zapomniałaby o tym, ale jeśli zaczęła przy nim ten temat, musiała go dokończyć.
Jego twarz oczekiwała pełnej, jasnej odpowiedzi.
- Spokojnie…
Powiedz… - Musiał zauważyć jej zdenerwowanie. Ciężko byłoby go nie zauważyć,
jeśli jej głos i podbródek drżały nienaturalnie, a zmęczone oczy zaszły mglistą
zasłoną łez. Wzięła głęboki oddech, by powstrzymać płacz i by nabrać do płuc
chociaż odrobinę powietrza, które wydychał i które miała nadzieję, że doda jej
sił.
- To było
okropne… - powiedziała półszeptem. - Był ich cały tłum… Popychały mnie,
krzyczały, że mam cię zostawić, że pożałuję, że… - Głos załamywał jej się coraz
bardziej, a mówienie sprawiało jej ogromną trudność. Nie dokończyła cytować
gróźb, jakie padły w jej kierunku, bo w jej gardle stanęła dławiąca ją gula. –
Chciałeś mnie stamtąd wyciągnąć, ale wyślizgnęła ci się moja dłoń. Zostałam z
nimi sama i tak bardzo się bałam… - Mrugnięcie spowodowało, że spod jej powiek
popłynęły nagromadzone łzy. - Nie wiedziałam, co się dzieje… Płakałam… To było
takie realne… Otoczyły mnie i…
- Ciii… -
przerwał jej, widząc jej łzy i bez uprzedzenia objął ją lewym ramieniem,
przyciskając mocno do siebie. Powodując, że jej serce na moment przestało bić.
Wznowiło swoją pracę dopiero, gdy jej ciało przyzwyczaiło się do jego ciepła. Zamknęła
oczy i wstrzymała oddech, czując jego zapach. Nie wiedziała, czy aby na pewno
już się obudziła, czy może nadal jeszcze śpi. Jego głos i dotyk były zbyt
realne jak na sen, ale cała sytuacja nie mogła dziać się naprawdę. – Już
dobrze, jestem przy tobie… Nic ci przy mnie nie grozi… Nie martw się, nie
zrobią ci krzywdy. – Szeptał wprost do jej ucha. Drżała w jego objęciach,
chociaż nie było jej zimno. Wręcz przeciwnie, jej ciało zalewała w tej chwili
fala gorąca. Fala obezwładniających ją emocji. – Przepraszam, że musisz przez
to przechodzić, powinienem był to przewidzieć. Ale obiecuję, że nic ci się nie
stanie. – Jego ściszony głos był taki kojący. – Słyszysz? Obiecuję. - Jej
spięte mięśnie powoli się rozluźniały, aż w końcu poddała się jego ramionom,
ułożyła głowę na jego piersi, do której starał się ją przytulić i swobodnie
oparła się o jego ciało. Rozpaczliwie przylgnęła do jego boku, potrzebując jego
wsparcia. Dokładnie słyszała rytmiczne bicie jego serca pod skórą, której
ciepło czuła nawet pomimo oddzielającego ją od jej policzka czarnego materiału
koszulki. Wolną ręką naciągnął koc na jej drżące ciało, po czym delikatnie
położył swoją dłoń na jej głowie, tak, że opierał prawe przedramię o jej lewy
policzek. Gdy tylko jego skóra zetknęła się z jej wargami, odruchowo ją nimi
musnęła. Nie otwierała oczu i nic już nie mówiła. Słuchała jedynie bicia jego
serca i pragnęła, by nie przestawał głaskać jej włosów oraz by nie odrywał
swoich gorących, wilgotnych ust od jej czoła. By ten sen nigdy się nie kończył.
Nie myślał o
tym, co robi. Gdy tylko usłyszał jej łamiący się głos i zobaczył jej łzy, nie
potrafił zapanować nad naturalnym odruchem. Widział, że była zmęczona i
półprzytomna. Czuł, jaka była spięta i bał się, że go odtrąci, ale z każdym
jego kolejnym szeptem stopniowo się uspokajała, aż w końcu całkowicie mu
uległa. Trzymał ją w ramionach, nie mogąc w to uwierzyć. Nie spodziewał się, że
stanie się to tak szybko. Nawet jeśli tylko starał się ją pocieszyć, to
najważniejsze było dla niego to, że była tak blisko. Lewą ręką obejmował jej
ramię i przyciskał ją do swojego boku, a prawą głaskał ją po włosach. Była taka
drobna, niewinna i bezbronna… Bolało go serce na myśl, że przez niego musiała
przez to przechodzić. Niczym nie zasłużyła sobie na takie przywitanie przez
fanki. Wysnuły swoje podejrzenia nie mając żadnych dowodów. A gdyby teraz ich
widziały! Przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz, gdy na skórze swojego
przedramienia poczuł muśnięcie jej ust. Miała zamknięte oczy i przytulała głowę
do jego piersi. Widział, jak bardzo potrzebowała wsparcia, które on chciał jej
dać. Ostrożnie zbliżył wargi do jej czoła i delikatnie złożył na nim lekki
pocałunek. Z każdą sekundą jej oddech stawał się coraz spokojniejszy, a jej
ciało drżało coraz słabiej. Nie wypuszczając jej z ramion, zsunął się nieco na
sofie i ułożył się w rogu między bocznym a tylnym oparciem, by było jemu i jej
wygodniej. Przez chwilę leżał niemalże w bezruchu, jedynie czule ją głaskał i
mocno przyciskał do piersi. Nie był pewien, jaka będzie jej reakcja na jego
prośbę, ale postanowił zaryzykować. Wydawało mu się, że już prawie spała i bał
się, że gdy się wybudzi, odsunie się od niego, a tak bardzo chciał ją przy
sobie zatrzymać na całą wieczność.
- Połóż się… -
szepnął łagodnie. – Ciii… Spokojnie – dodał szybko, gdy nerwowo się poruszyła.
- Połóż nogi na sofie.
Półsennie
wykonała jego polecenie i ułożyła całe swoje ciało na sofie, a w połowie na
jego klatce piersiowej. Miał ją w rękach i był pewien, że nie zmruży oka co
najmniej przez pół nocy, by móc na nią patrzeć i całować jej czoło. Była
piękna. Jej blond włosy rozsypały się wokół jej głowy na jego torsie. Miała
delikatnie rozchylone usta, z których wydobywał się płytki oddech. Czuł jej
ciepłe powietrze na swojej skórze i żałował tylko, że nie mógł patrzeć w jej
ukryte pod zamkniętymi powiekami zielone oczy.
Nie chciała się
budzić. Z niewiadomego powodu było jej tak dobrze, że już na wpół przytomna
próbowała jeszcze zrobić wszystko, by jej umysł jak najdłużej pozostał w tym
stanie. Chciała powstrzymać powrót do świadomości i nie otwierała jeszcze oczu.
Może udałoby się jej jeszcze zasnąć i przyśniłoby się jej to samo? Starała się
wypierać wdzierające się w jej sen bodźce ze świata zewnętrznego, ale coraz
wyraźniej słyszała odgłos ćwierkających ptaków, a przez zamknięte powieki do
jej oczu docierało światło dzienne. Śniło jej się, że leżała w jego objęciach i
za żadne skarby nie chciała opuszczać jego bezpiecznych ramion. Niestety ćwierkanie ptaków i światło
dnia stawało się coraz bardziej drażniące. W ułamku sekundy rozwarła powieki,
gdy z przerażeniem zauważyła, że poduszka miarowo podnosi się i opada i z
każdym jej zapadnięciem jej czoło owiewa gorące powietrze, a zapach ze snu
jeszcze jej nie opuścił. Chciała się poruszyć, ale była ściśnięta w imadle
czyichś rąk i udało jej się tylko unieść głowę do góry. Przez całe jej ciało
przebiegł dreszcz, gdy uświadomiła sobie, że jej sen nie był wcale snem. Naprawdę
leżała w objęciach Billa i nie miała pojęcia, jak do tego doszło. Ale czy to
było ważne?
Gwałtowny ruch
jej głowy spowodował zderzenie się jej czoła z jego podbródkiem, co wyrwało go
ze snu. Otworzył oczy i spojrzał na nią łagodnym, brązowym wzrokiem, leniwie
się uśmiechając. Przerażona podniosła się, wyplątując się z jego, jak się
okazało, nie tak silnych ramion, jak jeszcze przed chwilą jej się wydawało. Co
ona w nich właściwie robiła? Próbowała przypomnieć sobie, jak się w nich
znalazła, ale miała w głowie kompletną pustkę. Wiedziała tylko jedno – nie
powinno jej w nich być. Chociaż najchętniej zostałaby w nich na całą wieczność,
cudem dotarło do niej, że dla niego pracowała. Może byłoby łatwiej, gdyby mogła
o tym zapomnieć i dałaby ponieść się chwili. Ale nie mogła. Świadomość ich
relacji była dla niej w tym momencie aż nazbyt jasna.
- Boże,
przepraszam… - wymamrotała jednocześnie zażenowana i przerażona, będąc już w
pozycji siedzącej i spojrzała na niego błagalnie. Podniósł się do jej poziomu,
a jego twarz ukazywała zdziwienie. Serce tłukło jej się w piersi jak oszalałe.
Kilka nieodpowiednich słów i mogłaby zostać za chwilę bez pracy. Czuła się
zirytowana tym, że zupełnie nic nie pamiętała. – Nie mam pojęcia, co się stało
– rzuciła, spuszczając wzrok i mając naiwną nadzieję, że takie wytłumaczenie
wystarczy.
Chwila.
Przecież to nie tylko ona się do niego przytulała, ale i on ją obejmował! Wina,
jeśli w ogóle była jakaś wina, leżała po obydwu stronach. Ale to nie ona
ustalała tutaj zasady…
- Nie
pamiętasz? – spytał niepewnie, na co odpowiedziała kręceniem głowy. Więc on
musiał pamiętać. Zaczęła zastanawiać się, czy na pewno niczego wczoraj nie
wypiła, ale nie przypominała sobie, by miała jeszcze jakiś płyn w ustach poza
herbatą o dziewiętnastej. – Nic?
- Zupełnie.
Mieliśmy oglądać film.
Uśmiechnął się
delikatnie, chociaż ona nie widziała tutaj żadnych powodów do uśmiechu. Była
przerażona i zdezorientowana. Już prawie zdążyła zapomnieć, jak dobrze było jej
w momencie przebudzenia. Nie, nie mogła pozwolić, by jej to uleciało. Skupiła
się, przywołując w myślach oplatające ją mocno ramiona, odgłos bicia jego
serca, ciepło jego ciała i jego oddech na swojej skórze. Starała się zapamiętać
każdy szczegół jak najdokładniej, by móc odtwarzać ten moment w myślach przez
resztę swojego życia.
- Zasnęłaś już
na samym początku. – Nadal się uśmiechał, a ona już kompletnie zgubiła wątek.
Przecież nie oglądali raczej filmu w takiej pozycji? – Nie mieliśmy serca, żeby
cię budzić, więc podłożyliśmy ci poduszkę, przykryliśmy kocem i poszliśmy do
siebie. Zszedłem przed przygotowywaniem się do spania na dół, żeby sprawdzić,
czy nadal śpisz. – Słuchała go uważnie, ale to wszystko nadal nie wyjaśniało,
jakim cudem obudziła się leżąc na jego klatce piersiowej. – Musiałem cię
obudzić, jak gasiłem światło w kuchni, bo podniosłaś się chwilę po tym, jak to
zrobiłem, a gdy usiadłem obok ciebie, powiedziałaś, że cię uratowałem. Miałaś
zły sen. Opowiedziałaś mi, że przyśniły ci się dręczące cię fanki, byłaś
roztrzęsiona. – Powoli zaczynała kojarzyć fakty. Rzeczywiście, miała coś
wspólnego z krzyczącymi fankami tej nocy. Gdyby wytężyła umysł,
najprawdopodobniej wszystko by się jej przypomniało, ale wolała wysłuchać jego
wersji. I jego głosu. – Naprawdę nie było z tobą dobrze, ale jak tylko cię
objąłem, uspokoiłaś się i prawie od razu zasnęłaś z powrotem. – Przeanalizowała
jeszcze raz jego słowa i nagle dostała uderzającego olśnienia. Wszystko, o czym
mówił, momentalnie stanęło jej przed oczami, ale nadal miała wrażenie, że był
to tylko sen, z którego właśnie się wybudziła. Nigdy nie zdarzyło jej się coś
podobnego, ale też nigdy nie była w takiej sytuacji. Jej organizm nie poradził
sobie z poprzednią nieprzespaną nocą i wydarzeniami dnia, który po niej
nastąpił. – Nie mogłem przecież tak siedzieć i patrzeć, jak cała drżysz i
płaczesz.
Swoje łzy też
już pamiętała. Pamiętała już każdą jedną emocję, jaka jej wtedy towarzyszyła.
Była w tamtej chwili przerażona. Wyrwana ze snu i śmiertelnie przerażona. A on
uspokoił ją, otaczając ją sobą i zapewniając jej tym samym poczucie
bezpieczeństwa.
- Dziękuję.
Ledwo sobie to wszystko przypominam
- Przecież nie
musisz mi dziękować. Mówiłem ci, że należysz do rodziny, tak? Zawsze będziesz
miała w nas wsparcie.
Sprawa
wyglądała lepiej, niż w pierwszej chwili jej się wydawało. Nie przytulali się
romantycznie, tylko przyjacielsko i wciąż miała pracę. Posłała mu wobec tego
przyjacielski uśmiech i udała, że ich relacja pozostała na tym samym poziomie.
Z jego strony być może, ale ona wciąż nie mogła uwierzyć, że leżała w jego
objęciach. To nie było dla niej przyjacielskie wsparcie. To było najbardziej
emocjonalne doznanie, jakie przeżyła w przeciągu… W przeciągu całych osiemnastu
lat swojego życia. Nie mogła oswoić się z tym, że jeszcze przed chwilą jej
ciało tak ściśle przylegało do jego ciała. Miała świadomość, że najbezpieczniej
byłoby wyrzucić teraz ten obraz z pamięci, ale ani nie chciała, ani nie
potrafiła tego zrobić.
- Już wszystko
w porządku? – Dopytał, nie otrzymując odpowiedzi przez dłuższą chwilę.
- Tak, już
dobrze. Nawet jeśli nie muszę, to i tak jeszcze raz dziękuję za wsparcie –
odparła, delikatnie się uśmiechając, co on natychmiast odwzajemnił. - Powinnam
się chyba odświeżyć – mruknęła, gdy nie odpowiedział jej przez moment, tylko
przyglądał jej się uważnie. Nadal była we wczorajszym ubraniu, a jej twarz po
nocy w makijażu musiała wyglądać okropnie.
Makijażystka,
pomyślała, od siedmiu boleści.
- Ja też, przyszedłem
tu jeszcze przed wieczorną toaletą.
No tak, on też
spał w dresach i koszulce, ale nawet z włosami w kompletnym nieładzie i
osypanym na policzkach tuszem wyglądał idealnie. I wciąż idealnie pachniał. Nie
miała pojęcia, jak to robił, ale nieustannie rozsiewał wokół siebie tę
niesamowitą woń. Tak bardzo skupiła się na tym dziwnym zjawisku, że zapomniała
mu odpowiedzieć.
- To do roboty,
którą mamy godzinę? – Uderzył otwartymi dłońmi w kolana i podniósł się z sofy.
– Dopiero dziewiąta?! – Widocznie się zdziwił, ale i tak zaczął zbierać
naczynia ze stolika i zabierając połowę, oddalił się do kuchni, a ona cały czas
podążała za nim wzrokiem. Był cały wczorajszy i był przy tym tak do utraty
zmysłów idealny… - Nie spodziewałbym się, że Tom wstanie szybciej niż za jakieś
dwie godziny. Możemy w tym czasie na spokojnie się ogarnąć i zjeść śniadanie. –
Mówił, wstawiając szklanki i miskę do zmywarki.
Ona wciąż
siedziała na sofie, nie mogąc się z wrażenia poruszyć. Odszedł od niej na taką
odległość, a ona wciąż miała wrażenie, że jest obok niej. Leżąc przez całą noc
w jego objęciach, przeszła jego zapachem.
Łiiiiiiiiiii !! Było tulki, tulki XD I normalnie rozpłynęłam się ;) No i ja na miejscu Ashley bym się już nie kąpała XD Dziś było tak sweeeeeet XD Ja cem tak częściej :) Bogu Dzięki, że Tom się nie obudził w nocy i im nie przeszkodził bo jak bum tyryry bym go wykastrowała własnymi rękoma! I to na żywca XD
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać 21 :D
Pozdrawiam ;*
Hahaha myślę, że Ash bluzki już nie wypierze XDD
UsuńNie przeszkodził, ale czy się nie obudził, to nie wiadomo ;>
Do 21 chwilowo nie mam czasu zajrzeć, biorę się za naukę :(
;*
Nie obudził bo Tom to śpioch przecież XD! A nawet jak się obudził i zobaczył to i owo to będzie mógł pomóc bratu XD No w końcu zaliczył te 25 panienek czyż nie XD? No właśnie XD
UsuńNa 21 się poczeka XD To największe napięcie chwilowo zeszło więc można stosunkowo spokojnie poczekać na 21 :-)
Pozdrawiam ;*
Hahah, Tom tu jeszcze będzie miał swoją rolę, i to jaką!
UsuńPóki co wstawiam skan jego pamiętnika http://i58.tinypic.com/r7nm08.jpg
Ty normalnie szczujesz ludzi kobieto! Co to miało być?! Nie rób tak! Nie wolno! Ciuś ciuś XD
UsuńA Tom to ma się nie mieszać jeśli nie ma zamiaru pomagać a szkodzić! To siem na niego pogniewamy i dopiero będzie XD
umarłam ze śmiechu przez ten skan pamiętnika hahahahahahahaa
UsuńNormalnie dzisiaj poczułam się tu, jak u siebie xD Tyle, że u mnie rozczula mnie Tom haha xd Ale co za różnica, jedna krew :D Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że może już coś więcej się wydarzy, jakiś pocałunek czy coś... Ale widzę, że nas tak tylko "szczujesz" powolutku, po troszeczku xD Chociaż już gołym okiem widać, że z obu stron pojawiło się już uczucie. Te wszystkie słowa, zachowania i wgl, no czy oni są ślepi? xD Chyba, że boją się co będzie, gdy to do nich dotrze :D Może już to wiedzą, ale specjalnie nie dopuszczają do siebie! Ale to już w ogóle podchodzi pod znęcanie się nad samym sobą xD Może ich to podnieca? Haha xd Wiadomo, że głód rośnie w miarę jedzenia, czy coś w tym stylu :DD ( Mam wrażenie, że coś nie tak z tym moim powiedzonkiem, w każdym razie chyba wiesz co mam na myśli xd). No nic, koniec gdybania! Zobaczymy, co się wydarzy w kolejnym odcinku xd Było już przytulanie i spanie ze sobą, także czekam na jakiś pocałunek xD Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńHahah, tak, "to samo DNA", jak to mi kiedyś Kath zacytowała XD
UsuńNo był pocałunek! W czółko! <3
Boją się reakcji drugiej strony, bo mają sprzeczne sygnały i każdy z nich ma wewnętrzne powody, żeby uciekać od drugiego, no i strasznie trudne do ogarnięcia to jest z naszej strony :(
Hahah to był apetyt, a nie głód XD
Życzę cierpliwości w czekaniu! XD ;**
Przyznaję się bez bicia za braki w komentowaniu, ale to przez moje wariacje w ostatnim czasie. Czytałam, nie zdążyłam skomentować, a potem zapominałam. Na szczęście już mam spokój i mogę to zrobić bez nikogo, kto siedzi mi nad głową. Widzę, że od tego wspólnego dnia w hotelu, między Billem i Ash coś się ruszyło w temacie! Ostatnio jak przeglądałam Demotywatory, to trafiłam na zdjęcie Radison Blu, piękne miejsce. Jestem też pod wrażeniem, że Bill w końcu zauważył, to kim dla niego jest Nasza kochana bohaterka.
OdpowiedzUsuńOkej, ta scena z fankami mnie zaskoczyła. Jak można tak nachodzić ludzi? Zaraz bym złapała za patelnie i je pogoniła, to jest wprost śmieszne! Co im to da?
Stanowczy Kaulitz, to mi się podoba! Uwielbiam takich facetów, bo przy takim można się poczuć jak dziewczynka :) I jeszcze ta wspólna noc na kanapie, to było urocze. Dziwne, że Tom się gdzieś nie zakręcił.
To ja czekam na następny odcinek. Buziaki :**
No już się zamartwiałam :(
Usuń"coś się ruszyło" - odpowiednie chyba byłoby tu "minimalnie drgnęło" XD
Nie od dziś wiadomo, że niektóre fanki są postrzelone, a już zwłaszcza były w tym okresie, w którym rozgrywa się akcja... Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! ;D
;**
Cudownie, cudownie, cudownie! <3 Ale ta Ash to powinna już dać spokój z tymi obawami o pracę i dać się ponieść emocjom :> Teraz tak sobie uświadomiłam, że to już 20 odcinków, a oni się nawet nie pocałowali... i coś czuję, że nie prędko to nastąpi(a może nas zaskoczysz) :D Ale widzisz, to dobrze, piszesz genialnie i nawet jeśli nie zaszło między nimi nic takiego przez te 20 odcinków, ja nadal jaram się każdym tak samo <3 Jak ty to robisz, dziewczyno... Czekam z niecierpliwością na następny <333 :*
OdpowiedzUsuńNiestety nie patrzę na to jak na dwadzieścia odcinków, tylko jak na dziewięć/dziesięć dni, z których widzieli się tylko przez siedem, teraz będzie ósmy... :( Nie licząc dwóch przypadkowych spotkań kilka miesięcy wcześniej. Dla mnie to za szybko, nawet jeśli im się coś w serduszkach już zalęgło... Muszę ich najpierw ze sobą bardziej poznać!
UsuńJa czekam z niecierpliwością, aż będę miała chwilę czasu, żeby go napisać ♥ ;*
Cześć M ;* Od tamtego czasu poziom mojej radości się nie obniża ahahhaa:D Tak bardzo, że już nie mogę doczekać się następnego rozdziału i następnego też :P Dopiero teraz zauważyłam, że Bill włączył Discovery. Prędzej bym się spodziewała jakiegoś programu filmowego, z muzyką czy nawet z modą, a nie przyrodniczego. Ciekawe czego jeszcze o nich nie wiem! Lubię te ich bliźniacze wzajemne uzupełnianie się, tak jakby byli jedną duszą w dwóch ciałach. Ashley męczą koszmary, to źle:( Nie dziwię się Billowi, że tak się o nią martwi. Niby sam jest kruchy, ale umie tak zarządzić, że Ash czuje się przy nim wyjątkowo. Tak jakby byli dla siebie stworzeni. Ten przytulasek, marzenie *:* i ten całus w czoło gosh.... aż się rozpływam <3 Ash chyba naprawdę nie widzi tego, że przyciągają się do siebie, albo nie chce tego do siebie dopuścić. Przyjacielskie wsparcie.... i jak jej nie uwielbiać. Dobra, czekam więc na tego Toma... ;D :*
OdpowiedzUsuńCześć, M ;*
UsuńNo ileż można wałkować te filmy i muzykę! Discovery to miła odskocznia po pracy :D
Jak to koszmary złe? Dobre! Gdyby nie koszmar, to nie wiem, czy byłby przytulasek ;D No dobra, byłby, ale nie taki długi!
Ciiii, cicho, nie zdradzaj nic! ♥ ;*
:* Z chęcią bym "pooglądała" z nimi ten przyrodniczy program.... o ile mogłabym się na nim skupić ahahah xD Byłby! Musiałby być ;P :* No dobra... nic nie powiem już aahha xD
UsuńChyba właśnie na coś takiego czekałam! Nie na jakieś gorące akcje po paru dniach znajomości, a na delikatną, stonowaną dawkę bliskości. Niby nic się nie wydarzyło, ale jednak to tak wiele! Czułe objęcia, pocałunek w czoło i niewerbalne okazanie swoich uczuć. Podoba mi się. Biedna Ashley, taka nieporadna, taka maleńka w tym odcinku! (Zresztą, w każdym taka jest, ale tutaj.. *-*), nie dziwię się, że ją tulił - sama bym to zrobiła XD No i niemal czułam, jak te ręce Billa zakleszczają się wokół niej, jaki jest silny mimo tej drobnej postury, a ona taka bezpieczna u jego boku. Musiała czuć się wspaniale. Cieszę się, że akcja rozwija się tak powoli, drobnymi krokami posuwając się do przodu. Tak jest doskonale. <3
OdpowiedzUsuń(Świąteczny zapieprz, przepraszam za spóźnienie! :<)
Jak Ty mnie doskonale rozumiesz <3333 Nic więcej nie trzeba dodawać <33 Dziękuję ;*
Usuń(Miałam postanowienie - nie będzie nowej części, dopóki nie poznam opinii Kaś co do poprzedniej! Teraz mogę iść w spokoju pisać <3 [ale najpierw może w końcu doczytam Ciebie bez przerywania xd])
Youtubie! Dziękuję Ci! Wybrał mi doskonałą muzykę nastrojową do tego odcinka- Monsoon oraz Automatic. I zapowietrzyłam się, gdy przeczytałam co Bill zrobił. Takie delikatny, można nawet powiedzieć przyjacielski gest, ale nie dla nich. Nie dla nich. Pocałunek też był, jak na początek zasyciłaś moją ciekawość, ale liczę na więcej! Na pewno więcej tego jest, ale no muszę to obczaić. Już myślałam, że skorzysta z okazji, stchórzy i nie powiem jej prawdy. Jednakże myliłam się, jest uczciwy wobec niej. Odyseja wzywa, ale jakoś nie mogę oprzeć się Twojemu opowiadaniu.
OdpowiedzUsuń