Bill i Saki
podeszli do recepcji, by zamówić pokoje, a reszta, razem z nią, czekała z boku.
Nie miała pojęcia, dlaczego przemoczony Bill załatwia takie sprawy, ale nic ją
to w tej chwili nie obchodziło. Wszyscy ze sobą rozmawiali, a ona jedynie stała
i rozglądała się dookoła, nie mogąc uwierzyć, że jest w tak ekskluzywnym
miejscu. Wszystko było czarno-białe,
nowoczesne i błyszczące.
- Każdy ma
pokój dla siebie, ale dostaliśmy je na dwóch różnych piętrach: 24 i 25.
Zgadnijcie, jaki mam dzisiaj numer! – Nastrój Billa momentalnie się zmienił;
cieszył się jak dziecko mimo przemoczonych ubrań i patrzył na całą grupę
wyczekująco.
Wszyscy
spojrzeli na niego zdziwieni, następnie na siebie, po czym jak na zawołanie,
jednocześnie zaśpiewali fragment piosenki „Reden”,
którą już całkiem dobrze znała, lecz nie zorientowała się, że o to może im
chodzić i ona jako jedyna nie wydała z siebie najmniejszego dźwięku.
- „Zimmer
vier, acht, drei!” – zawołali, po czym wybuchli śmiechem, a Bill, Tom,
Gustav i Georg przybili między sobą piątki. No tak. Następnym razem będzie już
wiedziała, który pokój jest najlepszy. Bill rozdał wszystkim karty magnetyczne
do pokojów. Domyślała się, że będzie musiała przyłożyć ją do drzwi, by je
otworzyć. Jej „trafił się” pokój numer 491.
- Bill,
dlaczego dałeś mi 511? – zapytał zdezorientowany Tom, gdy zobaczył swój numer w
drodze do windy. - Przecież śpimy zawsze niedaleko siebie! 511 to piętro wyżej!
- Jak to?
Dawałem ci najbliższy, 487, na pewno.
- Ja mam 487 –
Gustav dopiero teraz spojrzał na swoją kartę.
- Ja 499 –
odczytał David ze swojej – a Ashley 491 – doczytał u niej.
Tom wywalczył z
Gustavem zamianę pokoi, bo jak stwierdził, nie mógł spać tak daleko od Billa.
- Dlaczego nie
weźmiecie jednego pokoju? – zaśmiał się Georg.
Wsiedli już do
dużej windy, po czym Saki wcisnął guziki z cyframi 24 i 25.
- Pokoje z
czwórką na początku wysiadają ze mną, pozostali jadą wyżej! – ogłosił Bill
niczym pani z megafonu na peronie zapowiadająca odjazd pociągu.
- Bill,
przecież wszyscy to wiedzą… - powiedział Tom z oczywistością w głosie.
- Nie, Ashley
nie wie.
- Więc mogłeś
powiedzieć jej osobiście, zamiast krzyczeć mi do ucha.
Bill stał za
Tomem i przedrzeźniał go w trakcie, gdy ten mówił, co bardzo ją bawiło, ale
starała się nie roześmiać, by Tom się nie zorientował.
- Okej, idziemy
– zarządził David, gdy drzwi otworzyły się pierwszy raz.
Bliźniacy i
Jost wzięli swoje walizki od Sakiego i Dirka, którzy jechali wyżej.
- Widzimy się za piętnaście minut na dole na
kolacji – rzucił do Gustava, Georga i ochroniarzy Bill, gdy drzwi już prawie
się zamknęły. – Twój pokój jest gdzieś tam. – Wskazał jej korytarz biegnący w
lewą stronę. – Przyjdziemy za piętnaście minut, żebyś się nam nie zgubiła sama.
- I odszedł w prawą stronę z Tomem, a ona została sama z Davidem. Musiało mu
się mocno śpieszyć, bo przecież do tej pory bardzo się nią przejmował.
Rozejrzała się po wnętrzu wyłożonym czarnymi, błyszczącymi kafelkami, w których
mogła się niemalże przejrzeć. Przed nią były drzwi numer 489. Ruszyli w lewą
stronę, David z niedużą walizką, a ona jedynie ze swoją torebką. Jej pokój był
zaraz obok, a pokój Davida niemalże naprzeciwko jej pokoju.
- Widzimy się
za piętnaście minut – rzucił mężczyzna powtarzając po Billu i zniknął u siebie.
Obserwowała,
jak David przytknął kartę w okolicach klamki, by otworzyć drzwi. Zrobiła
dokładnie to samo i już po chwili znalazła się w niedużym, jasnym
pomieszczeniu. Po jej prawej stronie były drzwi do niewielkiej łazienki, dalej
stało duże, podwójne łóżko przykryte białymi i czarnymi narzutami. W rogu stała
duża lampa, a naprzeciwko łóżka wisiał duży telewizor, pod którym znajdowała
się mała szafka. Przed nią było sporych rozmiarów okno, a po lewej stronie w
kącie miała również do dyspozycji szafę. Zaśmiała się sama do siebie, bo wzięła
ze sobą tylko bieliznę i świeżą bluzkę, bo nawet nie wiedziała, czy zostaną,
ale położyła swoje rzeczy na półeczkę w szafie. Podeszła do okna i zamarła.
Była tak wysoko, że zakręciło jej się w głowie i zrobiła krok do tyłu, bo bała
się, że wypadnie, mimo że stała za szybą. Widziała stąd całe miasto i żałowała,
że pada deszcz i jest ponuro.
Pierwszym co
zrobiła w łazience było skorzystanie z toalety i umycie rąk. W szafeczce
znalazła miniaturowe mydełka oraz malutką tubkę pasty do zębów. Następnie
wypakowała na półkę podstawowe kosmetyki i szczoteczkę. Przejrzała się w
lustrze i poprawiła makijaż oraz uczesała włosy, by wyglądać bardziej świeżo.
Postanowiła, że
wykorzysta te piętnaście minut, dzwoniąc do mamy. Obiecała, że będzie to robiła
tak często, jak będzie mogła. Wiedziała, że mama się o nią martwi, poza tym
tylko z nią mogła się podzielić wszystkim, co ją spotyka, bo wiedziała, że nic
nie wyjdzie poza nie dwie.
- Halo?
- To ja,
Ashley.
- No w końcu,
już myślałam, że nigdy się nie odezwiesz – przywitała ją mama zniecierpliwionym
głosem.
- Cześć… Nie
miałam wcześniej czasu, ale teraz mam wolną chwilę, dosłownie chwilę, więc
dzwonię powiedzieć, że wszystko jest w porządku i zostajemy na noc w Hamburgu.
Strasznie się u nas rozpadało i chłopcy przemokli – powiedziała wielkim
skrótem, jednak mamie to nie wystarczyło.
- Opowiedz
wszystko, co robiliście?
Więc
opowiedziała jej o ciężkim poranku bliźniaków, o tym, jak pomagała im
przygotować się do wyjazdu i o tym, że siedziała między nimi w busie.
Powiedziała też, że zrobiła im sałatkę, dużo rozmawiała z Billem i z Davidem i
że w tej chwili jest w tak cudownym hotelu, że sama nie może w to uwierzyć.
Mama też nie mogła w to uwierzyć, więc kazała zrobić jej zdjęcia.
Rozmowę
przerwało im pukanie do drzwi.
- Mamo, to
chyba bliźniacy, idziemy coś zjeść, do usłyszenia później – powiedziała szybko
i rozłączyła się, gdy mama zdążyła odpowiedzieć jej tylko „do usłyszenia”.
Wstała z łóżka
i otworzyła drzwi, za którymi zobaczyła wyprostowanych jak struny Kaulitzów.
Czarnowłosy trzymał pod ręką biały ręcznik.
- Witamy,
obsługa hotelowa, oto ręcznik dla pani – powiedział Tom z pełną powagą w
głosie, gdy Bill podawał jej puchate zawiniątko.
- Dziękuję –
odpowiedziała, śmiejąc się – ale tutaj już jest ręcznik.
Przybrali
naturalne pozy i miny. Byli przebrani w świeże ubrania, które im rano prasowała
i zmyli całkowicie makijaż, który im wykonała, lecz Bill umalował oczy od nowa.
Nie tak profesjonalnie jak ona, bo miał na to tylko kilka minut, ale wyglądał
dobrze. Musiał mieć już wprawę.
- To jest
podstawowa zasada spania w hotelu, nigdy nie używaj ręcznika, a poszewkę na
poduszkę zawsze przewracaj na lewą stronę – wytłumaczył jej Bill. – Nie masz
żadnej pewności, że to jest wyprane po poprzednim lokatorze, nawet jeśli jesteś
w najlepszym hotelu.
- W takim razie
dziękuję. Już idę, tylko to odłożę i wezmę klucz, to znaczy, kartę.
- Nie ma
sprawy, jest twój na zawsze.
Na zawsze?
Odłożyła miękki ręcznik na szafkę i chwyciła kartę, po czym wyszła i
zatrzasnęła drzwi. W tym czasie Bill zaszedł także po Davida i już po chwili
jechali windą na dół do luksusowej restauracji.
Nie było w niej
wiele osób, a już na pewno nie było żadnej fanki, która mogłaby ich zaczepić.
Raczej dostojne towarzystwo, które patrzyło podejrzliwie na trójkę dziwnych
dzieciaków, nie wyglądających na tak bogatych, by móc przebywać w tym hotelu.
Nie było także ośmioosobowego stolika ani reszty ekipy, więc usiedli przy
okrągłym, czteroosobowym, lecz nie za dużym stole.
O mało nie
spadła z krzesła, gdy zobaczyła ceny posiłków w menu i choć z jednej strony
czuła się z tym niezręcznie, to z drugiej odetchnęła z ulgą na myśl, że to nie
ona płaciła za kolację. Nie chciała nawet myśleć, ile mógł kosztować tutaj
nocleg. Nie miała pojęcia, co ma zamówić, bo każde danie brzmiało obco, więc
poprosiła, by zrobili to za nią. Po chwili pojawiła się pozostałą czwórka i
zajęła stolik obok. Na jedzenie czekali kilkanaście minut, a ona nie wiedziała,
co dostanie, dopóki kelner nie postawił przed nią talerza. Tom zamówił jej
danie z rybą, a sobie i Billowi danie makaronowe, David natomiast coś
śródziemnomorskiego.
Wiedziała, że
to niezdrowo objadać się tak dużym posiłkiem na noc, ale była okropnie głodna.
Bliźniacy zresztą też, bo zjedli przez cały dzień to samo, co ona, tylko w
większych porcjach i wstali nieco później niż o ósmej. Jedzenie bardzo jej
smakowało, zwłaszcza że dawno nie jadła prawdziwego obiadu, bo zazwyczaj po
prostu nie chciało jej się go robić samej dla siebie i kupowała coś gotowego.
Miała wrażenie, że pęknie, gdy zjadła całą porcję, ale było tak pyszne, że nie
mogła przestać jeść.
- To co,
wracamy na górę, czy posiedzimy tu jeszcze trochę? – Zapytał Tom i spojrzał na
wszystkich. – Ja bym jeszcze został i napił się czegoś mocniejszego – dodał z
cwaniackim uśmieszkiem.
- Tom, nie, ja
na nie tykam alkoholu, mam dosyć po wczoraj… Poza tym jestem już zmęczony i
najchętniej poszedłbym spać. Mamy jutro sesję, chcę dobrze wyglądać…
- Ashley tak
cię wymaluje, że będziesz wyglądał jak cukiereczek. No Bill, nie bądź taki… -
Zaśmiała się, gdy Tom porównał brata do cukiereczka, co nie umknęło ich uwadze.
- Co cię tak bawi? Taka prawda, poza tym, Photoshop i te sprawy, no Bill…
Ashley zostaje, co nie?
- Co nie? –
powtórzyła po Tomie i znów się uśmiechnęła. Nie chciała iść do pokoju, bo nie
było jeszcze nawet dwudziestej, a nie chciało jej się ani spać, ani oglądać
telewizji.
- No dobra… Ale
tylko na trochę. - Bill się poddał i przywołał kelnera.
- Ale ja
zdecydowanie idę do siebie, to już nie te lata, żeby pić z wami dwa dni pod
rząd – powiedział David i wstał z krzesła.
- Hej! Nikt tu
nie mówi o piciu, tylko o miłym, spokojnym wieczorze przy drinku…
Do pokoju
trafiła dopiero po północy, odprowadzona osobiście przez bliźniaków, choć to
oni raczej potrzebowali eskorty. Saki, Dirk i David po kolacji poszli do pokoi,
a do niej i Kaulitzów dosiedli się Gustav i Georg, który musiał dostawić sobie
dodatkowe krzesło. Miły, spokojny wieczór przy drinku zamienił się w głośny i
wesoły, długi wieczór przy kilku drinkach. Nie chciała się upić, więc skończyła
tylko na dwóch, lecz chłopcy wypili dużo więcej. Cieszyła się z tego wieczoru,
bo poznała ich nieco bliżej, a oni mogli lepiej poznać ją. Nie byli zadufani w
sobie i nie wywyższali się, traktowali ją na równi ze sobą. Byli naturalni i
przezabawni. Stwierdziła, że ta czwórka to najmilsze i najbardziej pozytywne
osoby, jakie kiedykolwiek poznała. Dogadywali się między sobą, każdy z każdym,
nie dzielili się na grupy i nie łączyli w pary w zespole, nikt nie był
odsunięty czy odłączony od reszty. Oczywiście bliźniacy mieli między sobą
specjalną więź, lecz widziała, że Tom nie ma najmniejszego problemu by
zrozumieć się z Gustavem ani Bill z Georgiem. Tom i Georg nie przestali
dokuczać Billowi, ale Bill się rozluźnił i razem z nimi śmiał się z żartów o
sobie, padały nawet żarty dotyczące pozostałych. Gdyby ktoś zapytał ją, którego
z nich polubiła najbardziej, nie potrafiłaby wybrać. Byli od siebie zupełnie
różni, ale mimo to mieli do siebie ogromny szacunek. Bill był najgłośniejszy,
przemiły, może nieco dziecinny i rozemocjonowany. Tom pewny siebie, lecz w tak
zabawny sposób, że w ogóle jej to nie przeszkadzało, a nawet było urocze. Georg
był błyskotliwy, wobec niej i obsługi bardzo uprzejmy i jeszcze bardziej
zabawny niż Tom, a Gustav najbardziej dorosły z nich, ale równie wesoły co
pozostali.
Podziękowała
bliźniakom za odprowadzenie i życzyła im dobrej nocy, po czym zamknęła się w
swoim pokoju. Z ulgą zdjęła buty i skarpetki i boso, nawet nie zapalając
światła, podeszła do okna. W pokoju nie było ciemno, bo rozjaśniały go światła
miasta. Deszcz już prawie nie padał, a Hamburg był piękny nocą. Patrzyła na
niego z góry i podziwiała widok przez kilka minut. Mogłaby stać tak przez całą
noc, ale była zmęczona i chciała jak najszybciej znaleźć się w łóżku. Wzięła z
szafki ręcznik, który dostała od Billa i poszła do łazienki. Związała włosy w
niedbały kok na czubku głowy i chciała zmyć makijaż, ale zorientowała się, że
nie ma czym. Jako makijażystka nie wzięła podstawowego wyposażenia: ani żelu do
twarzy, ani mleczka, ani płynu. Zapomniała nawet o kremie, którego mogłaby
ostatecznie użyć. O czym myślała, gdy się pakowała?! Kuferek został w
samochodzie. Nie miała odwagi, by umyć buzię hotelowym mydełkiem, ale nie mogła
też iść spać w makijażu. Jedynym ratunkiem był któryś z chłopaków. Musieli
przecież czymś pozmywać makijaż po wywiadzie.
Założyła z
powrotem buty i wyszła na korytarz. Alkohol w jej krwi dodawał jej odwagi, bo
normalnie nie zrobiłaby tego i wolałaby umyć twarz mydełkiem niż pójść do
chłopaków w środku nocy. Chciała iść najpierw do Toma, ale za nic nie mogła
sobie w tej chwili przypomnieć, czy spał w pokoju numer 486 czy 487. Nie
pamiętała też numerów pokoi Gustava ani Georga. Była jedynie pewna, że Bill
jest w pokoju 483. David na pewno spał.
Przeszła przez
czarny, błyszczący, pusty korytarz prawie na sam jego koniec. Zapukała
delikatnie do drzwi i miała nadzieję, że Bill jeszcze nie zasnął. Otworzył jej
po dłuższej chwili i spojrzał na nią zdziwiony. Musiał dopiero co się wykąpać,
bo w pokoju unosił się ciepły zapach męskiego żelu pod prysznic. Miał na sobie
czarne dresy i koszulkę, które prawdopodobnie dopiero co założył, bo jedna
nogawka od spodni była podciągnięta wyżej, niż druga, a T-shirt odsłaniał
kawałek jego brzucha i był delikatnie wilgotny w niektórych miejscach. Włosy
miał związane w niski kucyk, lecz nadal miał makijaż oczu. Stwierdziła, że
chyba jednak wypiła za mało, by czuć się swobodnie, bo znów towarzyszyło jej
dziwne uczucie, które pojawiało się gdy była przy nim sama.
- Ashley? –
zapytał i zmarszczył brwi, jakby nie był pewny, czy to ona, lecz zaraz się
rozpromienił. – Wejdź, coś się stało? – Zaprosił ją gestem ręki do środka i
zamknął drzwi, gdy weszła. Jego pokój był bardzo podobny do jej pokoju, ale
troszkę większy, ciemniejszy i z niebieskimi akcentami.
- Całe
szczęście, że jeszcze nie śpisz. Zapomniałam wziąć czegokolwiek do demakijażu i
mam nadzieję, że mogę skorzystać z twojego… czegokolwiek – powiedziała,
wysilając się, by jej głos zabrzmiał normalnie.
- No pewnie,
wszystko jest w łazience. Na półce masz żel do mycia twarzy, mleczko i waciki.
Jak potrzebujesz, to możesz nawet użyć toniku i kremu, wszystko znajdziesz na
wierzchu, bo dopiero co to wyciągnąłem, sam właśnie miałem się za to zabierać.
- Dzięki,
ratujesz mi życie – rzuciła i zamknęła się w łazience. Nie chciała rozmawiać z
nim zbyt długo. Dlaczego czuła się przy nim tak nieswojo? Odetchnęła kilka razy
zanim w ogóle rozejrzała się po niedużym pomieszczeniu. Tak jak powiedział, na
półce stały wszystkie niezbędne jej kosmetyki, których ona zapomniała.
Zapomniała, tak po prostu. Jako makijażystka zapomniała kosmetyków do
demakijażu. Uderzyła się otwartą dłonią w czoło, nie mogąc uwierzyć, że jest
taką gapą.
Zmyła makijaż
oczu mleczkiem, a następnie umyła całą buzię żelem. Normalnie wytarłaby twarz
ręcznikiem, ale teraz tego nie zrobiła. Pamiętała, co mówił o hotelowych
ręcznikach, a jego prywatnym ręcznikiem nie miała odwagi się wytrzeć, więc
zebrała nadmiar wilgoci ze skóry papierem toaletowym. Chciała też nakremować
lekko ściągniętą buzię i jakie było jej zdziwienie, gdy zamiast drogiego kremu
dla mężczyzn dostrzegła na półce zwykły krem dla dzieci.
Gdy wyszła z
łazienki, leżał na łóżku z laptopem na kolanach i z rozpuszczonymi, wciąż
nienaturalnie uniesionymi włosami, a w pokoju paliła się tylko lampka. Zasłonił
okno roletą, więc w pomieszczeniu panował delikatny półmrok. Zastanawiała się, co
mógł robić na komputerze, jeśli prawdopodobnie ledwo widział litery na
klawiaturze. Uśmiechnął się na jej widok i odłożył laptopa na bok. Wstał z
łóżka i nieco chwiejnym krokiem podszedł bardzo blisko niej. Tak blisko, że
zachłysnęła się jego zapachem.
- Już? Nie
widzę różnicy – powiedział lekko zachrypniętym głosem, błądząc oczami po jej
twarzy. Zakręciło jej się w głowie. Nie wiedziała, czy pod wpływem jego
spojrzenia, czy alkoholu.
- Dlatego, że
jest ciemno – odparła cicho i odwróciła wzrok, bo dalsze patrzenie na niego
mogłoby skończyć się omdleniem. Poczuła się tak spięta, że zadrżały jej mięśnie
na całym ciele, a w jej głowie brzmiało w kółko „Chcieliśmy tylko porozmawiać, a teraz leżysz tutaj, a ja leżę obok.”.
Milczeli przez długą chwilę, on wpatrując się w nią, a ona w białe poduszki,
próbując uspokoić szaleńczo bijące serce.
- To ja… Pójdę…
- wyjąkała i zrobiła pół kroku do tyłu.
Lub nawet jedną
czwartą. Paraliżował ją spojrzeniem do tego stopnia, że nie była w stanie
zrobić większego ruchu. Nadal stali tak blisko siebie, że nie mogła oddychać.
Tak, jakby powietrze pachnące nim drażniło jej płuca.
- Jeszcze
czegoś zapomniałaś? – zapytał i spojrzał na nią zupełnie inaczej niż przed
chwilą. Popatrzyła na niego dosłownie na ułamek sekundy, dłużej nie mogła, bo
wiercił w niej dziurę swoim wymownym wzrokiem. Zazwyczaj miał bystre, szeroko
otwarte oczy i lekko uniesione brwi, a teraz rozluźnił mięśnie twarzy i patrzył
na nią miękko spod swobodnie opadających powiek.
- Tak, piżamy…
- szepnęła, a na jego twarzy pojawił się na sekundę lekki, leniwy uśmiech, po
czym rozchylił delikatnie wargi i powoli nabrał powietrza do płuc.
„Słucham Ciebie wpatrzony w Twoją twarz.
Twoje usta się otwierają.
Mów wolno, proszę, nie za szybko.”
Zastanawiała
się, czy jest świadomy samego siebie. Czy wie, jak obłędnie wygląda gdy tak na
nią patrzy. Czy wie, jaki jest atrakcyjny. W tej chwili przyznała się przed
sobą, że nie tylko ją fascynuje, ale również podoba jej się.
- Piżamy… -
powtórzył po niej łagodnie. – Więc w czym będziesz spała?
O mało co nie
zemdlała, gdy usłyszała, co powiedział. Porażał ją jego wzrok, jego uśmiech i
jego zachowanie. Wiedziała, że musi to zakończyć. Pragnęła, by ten moment trwał
w nieskończoność, lecz zdrowy rozsądek wziął górę nad emocjami.
- Poradzę sobie
– powiedziała prawie bezgłośnie i zrobiła prawdziwy krok do tyłu. Tyłem
kierowała się w stronę drzwi. – Jeszcze raz dziękuję, do zobaczenia jutro.
Dobranoc.
Nie czekała
nawet na odpowiedź, tylko wyszła pospiesznie z jego pokoju, zostawiając go w szoku.
Ruszyła szybko korytarzem w stronę swoich drzwi, oddychając ciężko i nierówno.
Nie wiedziała, co wstąpiło w niego i nie wiedziała, co wstąpiło w nią. Była
jedynie pewna, że taka sytuacja nie może się powtórzyć i przysięgła sobie, że
zrobi wszystko, by już więcej nie być z nim sam na sam, zwłaszcza w nocy i
zwłaszcza po kilku drinkach. Teraz żałowała, że nie umyła twarzy po prostu tym
hotelowym mydełkiem.
Czuła się tak
nieswojo, wycierając się jego ręcznikiem po kąpieli. Czuła, że był świeży, ale
nie był nowy. Miała wrażenie, że jest zbyt blisko niego, mimo że był oddalony
od niej o osiem pokoi. Straciła poczucie czasu, stojąc w łazience i opierając
się plecami o ścianę. Z zamkniętymi oczami, owinięta jego ręcznikiem, myśląc o
jego porażającym spojrzeniu.
Zasypiała
otulona jego zapachem, który nie odstępował jej ani na sekundę, a jego oczy
patrzyły na nią przez całą noc. Nie śniło jej się nic oprócz jego twarzy
czuwającej nad jej łóżkiem. Znikał tylko po to, by mogła wziąć oddech, bo nawet
we śnie hipnotyzował ją do tego stopnia, że zapominała, że powietrze jest jej
niezbędne do życia.
Bliźniaki zawsze blisko i razem. Uwielbiam ich takich, to słodkie <3 Ash dostała ręcznik Billa na własność. ale radocha ;D Miło tak posiedzieć razem z całym zespołem, wypić drinka i pożartować. Oczywiście akcja sam na sam z Billem najlepsza. Ha zdradzę ci tajemnicę ;p Najbardziej lubię te ich akcje ;D Tak niewiele brakowało, wystarczyłby jeden ruch i jedno by było obok drugiego *:* Ha i znowu ręcznik, fajnie byłoby go tak mieć, nie? :p Ash już tak przeżywa, że Bill prześladuje ją w snach ;D
OdpowiedzUsuń;*
To żadna tajemnica, że najbardziej lubisz te ich akcje ;D
Usuńhahah no dzięki ;D
UsuńMein Gott! Ich rozmowę w pokoju hotelowym przeczytałam na jednym wdechu! Aż nie wiem co napisać...woow :D Zdarłabym z niego te ubrania... ^^
OdpowiedzUsuńI tak czekając na ten odcinek, ciągle w mojej głowie rozbrzmiewało "Reden" i znowu to się dzieje.
:**
Ale nasza Ashley to porządna dziewczyna :<
UsuńTrafiłaś z tym "Reden" :P
Jeżeli by wolał to mogę pobawić się w niedostępną dla niego ^^ Zamrugać niewinnie powiekami, zarumienić się. Potrafię to zrobić!
UsuńAle myślałam, że trochę dłużej porozmawiają...o tej piżamie. :P
Długo zbierałam się, żeby przeczytać w końcu to opowiadanie i nareszcie mi się udało ;D Dawno nie czytałam czegoś tak fajnego. Jest tu tyle zabawnych momentów, że od razu nastrój się poprawia ;) W dodatku piszesz bardzo dobrze i przyjemnie się to czyta. Bardzo podoba mi się ta historia i jestem ciekawa jej dalszego rozwoju. Tym bardziej, że między Billem, a Ashley już zaczyna coś iskrzyć! Dobrze, że mimo tej luźnej, często zabawnej atmosfery znalazło się miejsce również na coś nieco zmysłowego, co pojawiło się w tym odcinku ;) Końcówka tego odcinka zdecydowanie najbardziej mi się podobała! ;) Postaram się teraz być już na bieżąco. Życzę weny i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTo dokładnie tak, jak ja mam z Twoją twórczością, zbieram się i zbieram, i zebrać się nie mogę :P
UsuńPowiem po cichu, że zmysłowych akcji będzie stopniowo coraz więcej :P
Cieszę się, że zajrzałaś, dziękuję i również pozdrawiam! :*
I obiecuję w końcu w wolnej chwili zabrać się za coś Twojego ^^
Mam tak wiele opowiadań i większość osiągnęła już tak wysoką ilość odcinków, że wcale mnie nie dziwi jeśli ktoś nie może się zebrać, aby to ogarnąć xD
UsuńA im więcej zmysłowych akcji, tym lepiej ]:-> W takim razie czekam jeszcze bardziej niecierpliwie ;p
Ejj coś tam się zaczyna dziać, tylko tak skromnie zaczynasz. Dawaj następny(prosi) :D
OdpowiedzUsuńCudowny szablon ;*
OdpowiedzUsuńW wersji mobilnej Bill na cały ekran, jest bosko *.*
Teraz to Ashley nie wygląda na słodką...chyba, że diablicę! :D Nice :P
OdpowiedzUsuńOj, dalej jest słodka :D Udzielił mi się chyba nastrój z odcinków, na których aktualnie jestem i tak wyszło ^^ Pomyśl sobie po prostu, że tak się nachyla, jak go maluje XD
UsuńWiesz, że ja Cię uwielbiam i wiem, że ty to też wiesz...ale CZEMU mnie tak stresujesz ty, że na TAKIE odcinki poczekam jeszcze sporo czasu...no czemu? :(
UsuńNie każ mi myśleć już, bo jak pomyślę i wymyślę to nocy nie prześpię :D
Oj, po drodze jeszcze trochę będzie fajnych rzeczy! ;*
UsuńSpecjalnie tak robię, żebyś wiedziała, że warto poczekać i żebyś nie uciekła XD
I znów zacznę od początku. To chyba najlepszy sposób komentowania Twojego opowiadania, bo inaczej nie da się tego cudeńka opisać :D <3
OdpowiedzUsuńTo "Reden" na początku było takie jednoznaczne! Wiedziałam, że coś się wydarzy, wiedziałam! No i kapryśny Tom, który musi spać obok brata, no bo co jak się okaże, że będzie w nocy burza?! Kto go obroni? Haha on jest taki rozkoszny w tym opowiadaniu, taki dzieciak! Uwielbiam. :D
No i te drinki... Widać, że takie rozluźnienie było potrzebne im wszystkim. A szczególnie A&B.
Aż w końcu TEN moment, kiedy wparowała do pokoju Billa... Znów przestałam oddychać i czytałam wszystko w takim tempie, że musiałam wrócić do początku jakieś trzy razy! Już sobie wyobrażam, jak musiał pachnieć i jak doskonale czuła ten zapach przez następnych parę godzin. Biedna, że tak emocjonalnie reaguje. Ale to znak, że ten facet jest dla niej stworzony. Chociaż czuję, że swoje za uszami ma i nie będzie go tak łatwo podejść.
No więc czekam na następną część, bo uwielllllbiam, gdy coś się dzieje, a szczególnie, gdy dzieje się tak powoli i szczegółowo jak u Ciebie. Wszystko można sobie wyobrazić i wczuć się w rolę biednej, małej Ashley, która podświadomie szaleje na punkcie młodszego Kaulitza.
I przepraszam za nieobecność, już jestem, nie tęsknij. <3
Tęskniłam strasznie!
UsuńTeż uwielbiam Toma, zresztą ja nieskromnie uwielbiam wszystkich swoich bohaterów!
Ashley będzie biedna przez te swoje emocje, oj będzie... I będzie się z tym Billem miała!
A kiedy następna, to jeszcze nie wiem, albo jutro nad ranem, albo pojutrze, zależy czy zaraz będę miała natchnienie na poprawianie trzynastki dla Was, czy kontynuowanie tego, gdzie jestem teraz. Uuu, i tu gdzie jestem teraz też się dzieje :D ♥
Witam
OdpowiedzUsuńPiszesz trochę dziecinnie i nie przemyślałaś kilku faktów (choćby tego, że idąc do drogerii nie wiedziała jakiego podkładu poszukuje, poza tym ma jakiś marny kursik ukończony-tylko, dużo tego). Taa i jeszcze to, że jest jego makijażystką, a nie lepiej fotografem? Ta historia to nic ciekawego, niestety.
Pozdrawiam
Anonimie, nie uważasz, że historii o głównej bohaterce, która jest ni z tego ni z owego wziętym fotografem zespołu, jest już na pęczki? Mnie się wydaje, że ta historia ma duży potencjał i jest ciekawa, choć przyznać muszę, że kilka rzeczy jest nie do końca przemyślanych bądź zwyczajnie źle ujętych...
UsuńZ tym fotografem, to była ironia:D Spokojnie, nie musisz jej bronić, ja wyraziłam jedynie moje zdanie. I tak, powinna przemyśleć kilka rzeczy, zdecydowanie.
UsuńA ja nie będę zaprzeczać, że nie powinnam ;)
UsuńMiałam tego nie pisać, ale napiszę, że historia nie była pisana na zasadzie "wymyślę na bloga coś niesamowitego, wszystkim szczęki poopadają jak zobaczą, jaki miałam świetny pomysł". ;D Przez ponad pół roku pisałam ją dla siebie do poduszki, dla rozluźnienia, a nie żeby zaskakiwać czytelników - bo czytelników nie było i nie miało być.
Aż raz pokazałam ją dwóm osobom, od których usłyszałam, żeby koniecznie się tym gdzieś podzielić z innymi. Więc się dzielę i bynajmniej nie uważam się za Autorkę Wszech Czasów z genialnym pomysłem ;)
Również pozdrawiam!
Jeeeeju, uwielbiam cię :D Od piątku czytam to opowiadanie (Link dostałam gdy pojawiła się 1 notka, a na dodatek miałam na to całe ferie... Ale ja to ja i wszytko odkładam na ostatnią chwilę xD) i szczerze mówiąc to będzie mi trochę brakować takiego czytania jednego po drugim xD
OdpowiedzUsuńAle bardzo mi się podoba :) Lubię twój styl pisania oraz twoje kreacje bohaterów. Bill jest tutaj fajny, taki zmienny i taki... realny <3
Anonim wyżej może ma odrobinę racji. Nie jest to realne, żeby Bill w taki sposób znalazł makijażystkę i wgl, ale HELOOOŁ! To jest opowiadanie :D Czysta fikcja i nie musi być wcale tak na tip top. Ważne, że bardzo miło się to czyta ♥
Nie mogę się doczekać kolejnej notki :***
Ooo, miło mi że w końcu zajrzałaś :D Ja też lubię czytać jedno po drugim, bo później jak czekam długo na kolejny odcinek, to zdążę już zapomnieć o szczegółach, które były w poprzednich częściach... :)
UsuńZmienność to drugie imię mojego Billa :)
A nad nową notką pracuję :*
Skończyłam bazgrać w zeszycie, więc mogę teraz skomentować ten odcinek. O matko!! Przez większość tego odcinka przyłapywałam się na tym, że wstrzymuję oddech. Jak dla mnie, narazie najlepszy odcinek z całej dwunastki. I Bill tak na nią patrzył, aż się rozpłynęłam na tą wizje. Chciałbym tak naturalnie, lekko pisać tak jak ty, ale każdy uczy się z czasem, a ja dopiero zaczynam. Resztę skomentuje później i niestety nie skończę dzisiaj tej opowieści :/ Lecę oglądać masterchefa :3 Ale potem wracam tutaj i pisze kolejne komentarze.
OdpowiedzUsuń