sobota, 31 maja 2014

14. „Że go sobie wymyśliła.”

Nie chciała już nigdy więcej wchodzić do jego pokoju. Z samego rana wyjęła więc większą, podróżną torbę i zapakowała do niej wszystko, co wydawało jej się przydatne i dziesięć razy sprawdzała, czy aby na pewno niczego nie zapomniała.
Czekała spakowana na któregoś z ochroniarzy, lecz spóźniał się. Spóźniał się według niej, bo ostatecznie domofon zadzwonił punktualnie o dziesiątej. To po prostu ona spodziewała się, że ktoś będzie po nią kilkanaście minut wcześniej. Krzyknęła do słuchawki, że już biegnie i chwyciła swoje rzeczy. Ledwo się zabrała, bo miała swoją torebkę, torbę podróżną i jeszcze dodatkowo ciężki kuferek chłopaków. Zamknęła mieszkanie i zeszła na dół, gdzie czekał już na nią Dirk. Zupełnie nie wiedziała, dlaczego jest taka podekscytowana i skąd przypałętał się do niej ten dobry humor. Ochroniarz przywitał ją szczerym, szerokim uśmiechem. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy w ich ekipie jest ktokolwiek mniej pozytywny. Nie żeby przeszkadzało jej to, że wszyscy są zawsze radośni. Po prostu była pod wrażeniem tak dobrze dobranego składu. Czwórka zwariowanych nastolatków, którzy są przyjaciółmi od lat – nic dziwnego. Około trzydziestopięcioletni mężczyzna świetnie się z nimi dogadujący – mało prawdopodobne, lecz raz na sto przypadków możliwe. Ale do tego dwóch ponad czterdziestoletnich mężczyzn, znów doskonale rozumiejących się z tymi pozostałymi? To już było dla niej coś niesamowitego. I wśród nich wszystkich ona, osiemnastoletnia dziewczyna, jedyna reprezentantka płci pięknej, uwielbiająca ich wszystkich pomimo spędzonych z nimi zaledwie kilku dni. Ich się nie dało nie lubić. Dopiero dzisiaj rano poczuła, jak bardzo brakowało jej ich uśmiechów i żartów. Po prostu samej ich obecności, która optymistycznie nastawiała ją na cały dzień. O ile nie była to obecność tylko jednego z nich. Sam na sam. W jego pokoju. Brakowało jej jego towarzystwa i jednocześnie wydawało jej się, że nie chciała się do niego jeszcze zbliżać. Całkowicie namieszał jej wczoraj w głowie i nie miała pojęcia, jak ma dzisiaj do niego podejść.
- Cześć, to jest do zapakowania do bagażnika – przywitała się, wręczając ochroniarzowi kuferek i torbę podróżną. Gdy tylko przekazała swój bagaż mężczyźnie, otworzyła lewe tylne drzwi busa, po czym odskoczyła do tyłu. Nie spodziewała się, że wszyscy będą już w środku i zaskoczą ją wesołym powitaniem. Gdzie podziała się dziwna radość, którą jeszcze przed chwilą odczuwała?
- Czego się boisz? – zapytał Tom, głośno śmiejąc się z jej reakcji.
- Nie boję się, po prostu nie wiedziałam, że już tu będziecie – wytłumaczyła i wsiadła do busa, zamykając za sobą drzwi. – Zaskoczyliście mnie, cześć.
Tym razem to Bill siedział w środku, po jej prawej stronie. Momentalnie ugasił jej entuzjazm, mimo że nawet się jeszcze do niej nie odezwał. Sparaliżował ją samą obecnością, której się nie spodziewała. Nie była jeszcze przygotowana na spotkanie z nim. Była pewna, że będzie miała całą drogę do domu bliźniaków, by znów przywyknąć do zapachu busa, do zapachu Tokio Hotel i do myśli o jego zapachu. Do myśli o nim, siedzącym obok niej przez kolejne półtorej godziny. Przez trzy dni wydawało jej się, że w ogóle nie wiedział, że w czwartek w nocy do niego przyszła i nie byłaby teraz taka spięta, gdyby nie jego wczorajszy e-mail, który zbił ją z tropu. W którym dał jej do zrozumienia, że doskonale pamiętał całą sytuację, którą sprowokował, jednak to ona czuła się za nią winna. Obwiniała się o to, że jej się podobał.
- Niczego nie zapomniałaś? – zapytał półgłosem i spojrzał na nią wymownie, gdy Dirk uruchomił silnik. Bill nie miał jeszcze makijażu ani gotowej fryzury, ale i tak ją onieśmielał.
- Mam nadzieję, że nie – odpowiedziała błyskawicznie, unikając jego przeszywającego wzroku. Uśmiechnął się i odwrócił głowę urywając temat.
- Hej, a gdzie jest sałatka? – Georg spojrzał do tyłu i wskazał na nią palcem.
- Sałatka była tylko dlatego, że nie zjadłabym sama wszystkiego, co przywieźli mi rodzice – odrzekła z uśmiechem. – Nigdzie w umowie nie było napisane, że do moich obowiązków należy też dokarmianie was.
- Ale była taka pyszna…
- Najlepsza!
- Kaulitzom by się przydało trochę pojeść!
- Zrobisz nam jeszcze kiedyś?
Zaśmiała się widząc ich reakcję i wyczekujące spojrzenia. Właśnie tego brakowało jej przez cały weekend - śmiechu w ich towarzystwie. Te siedem osób było dla niej jak automatyczny rozweselacz i poprawiacz humoru.
-  Pewnie, że wam zrobię, jeśli chcecie, ale przy takiej częstotliwości wyjazdów nie dam rady codziennie. Obiecuję, że poproszę tatę, by przywiózł mi składniki i zrobię wam następnym razem, ale… - Przerwali jej w połowie zdania okrzykiem radości. - ALE – powtórzyła głośniej – nie możecie się przyzwyczajać. Tylko raz na jakiś czas.
Odpowiedzieli jej jednoczesnym jęknięciem oznaczającym, że są mocno zawiedzeni. Próbowali negocjować, co który wyjazd ma przypadać sałatka, ale nie dała im się podporządkować i zarządziła, że wszystko będzie zależało od jej chęci danego dnia.
- Znowu bym zapomniała – powiedziała bardziej sama do siebie, niż do kogoś i znalazła w torebce portfel. – To za zakupy, które zrobił mi Saki. – Wcisnęła Billowi w dłoń kilka monet. Poczuła dreszcze na całym ciele, gdy dotknęła jego ręki. Tak, jakby poraził ją sobą. Spojrzał na nią, lecz ona nie patrzyła na niego. Udawała zajętą chowaniem portfela i robieniem porządku w swojej torebce. Układała w niej co najmniej raz w tygodniu, a i tak zawsze panował tam chaos. I chociaż ona całkowicie się w nim odnajdowała, wolała jednak, gdy klucze były na swoim miejscu, telefon na swoim i długopisy na swoim, ale nie potrafiła zachować takiego układu dłużej niż przez jeden dzień. Torebka była jedynym nieuporządkowanym miejscem w jej życiu. No, i jeszcze jej myśli. W jej myślach panował teraz taki sam bałagan jak w jej torebce.
Nie potrafiła przewidzieć jego reakcji. Nie wiedziała, czy przyjmie te drobne, czy powie, że odda przy okazji kupując coś dla nich, czy w ogóle nie będzie nic od niej chciał. Okazało się, że wzruszył ramionami, rzucił obojętne „okej” i ukrył pieniądze w kieszeni spodni. Kolejny raz przekonała się, że jest normalny. Że zachowuje się jak wszyscy, a nie jak wielka gwiazda, chociaż musiała przyznać, że miewał humorki niczym rozkapryszone dziecko, ale to chyba było wpisane już w jego charakter.
- Będą dzisiaj fanki? – zapytała do ogółu. Chciała się przygotować psychicznie na to spotkanie. Miało ono nastąpić już w czwartek, ale wtedy padało i nikt jej ostatecznie w całości nie zobaczył. Dzisiaj na deszcz się nie zapowiadało i musiała przygotowywać się od nowa, bo wywołała niezłą burzę w Internecie w przeciągu ostatnich dni zaledwie kilkoma zdjęciami, z których tak naprawdę nic nie wynikało, ale fani dopowiedzieli sobie swoje. Domyślała się, co stanie się, gdy sfotografują ją przy chłopakach w pełnej okazałości. Nie żyła na tym świecie od wczoraj i doskonale wiedziała, jak szybko powstają i rozprzestrzeniają się plotki, a już zwłaszcza jeżeli chodziło o gwiazdy. Prędzej czy później musiało to jednak nastąpić, bo była zbyt blisko tych gwiazd, by fani jej przy nich nie dostrzegli.
- Na pewno będą, to wywiad na żywo, z publicznością i występem na żywo. Za nami jedzie bus ze sprzętem.
Spojrzała odruchowo do tyłu, tak jakby nie wierzyła Tomowi w to, co powiedział i musiała go sprawdzić. Bus rzeczywiście jechał.
- Stresujesz się? – wtrącił David. – Dzisiaj nie pada, zaliczysz dziś premierę w Internecie. Widziałaś, co się działo po czwartkowym wywiadzie? Zostałaś okrzyknięta dziewczyną Billa!
- Widziałam… - mruknęła i spuściła wzrok. W samochodzie zapadła bardzo niezręczna, drażniąca ją cisza. Wiedziała, że wszyscy w tym momencie, łącznie z nią i z nim, wyobrazili sobie ich jako parę.
Na szczęście Tom postanowił rozluźnić atmosferę.
- Mówiłem, żebyś schowała się do mnie pod bluzę! A tak to wstyd.
Udało mu się, bo wszyscy się roześmiali.
- Nie wiem sama, czy się stresuję. A powinnam?
- Jeśli nie będą widziały cię z nami zbyt często, to będzie dobrze. Inaczej zaczną podejrzewać cię o związek z każdym z nas po kolei. Ale ja myślę, że będzie spokojnie.
Uśmiechnęła się do Georga. Pocieszały ją jego słowa. Ostatnie, czego potrzebowała w tych stresujących dniach, to prześladujące ją fanki.
- Bill, nie ustaliliśmy, co powiesz na temat tych zdjęć.
- Jak to, co powiem? – Wydawało się, że nie zrozumiał, jakie ustalenia miał na myśli David.
- Ebel był zdania, że mógłbyś przetrzymać wszystkich w niepewności przynajmniej przez tydzień.
- Z jakiego powodu? – Kaulitz wyglądał i brzmiał na lekko poirytowanego. Jost już chciał mu odpowiadać, ale Bill nie dał dojść mu do słowa. – Powiem po prostu prawdę, że nic mnie z Ashley nie łączy.
Poczuła ukłucie gdzieś w środku. Przecież miała z nim jakąś szczególną więź, jakąś swoistą relację. Przecież tych kilka wymownych spojrzeń, tych kilka sugestywnych słów, tych kilka… Nie. Jednak się pomyliła. Zupełnie nic ich nie łączyło. Dlaczego w ogóle pomyślała, że mogłoby być inaczej?
Sprowadził ją na ziemię. Przez cały weekend żyła przekonaniem, że jego zachrypnięty głos i miękki wzrok nie były przypadkowe. Żyła przekonaniem, że jest zbyt blisko niego, że musi zachować dystans i być teraz ściśle zawodowa, bo inaczej... Okazało się, że wszystko było jej ułudą. Że go sobie wymyśliła.

Starała się opanować drżenie rąk, malując go przed wywiadem. Zaciskała mocno zęby i cieszyła się chociaż z tego, że przez większość czasu nie widział jej zdenerwowania. Mógł jedynie słyszeć jej niespokojny oddech i jej mocno bijące serce, ale nie odzywał się, bo mu zabraniała. Była zdenerwowana tłumem fanek, które nie dalej niż pół godziny temu urządziły jej sesję zdjęciową, ale przede wszystkim wciąż myślała o tym, co sobie przez kilka dni ubzdurała. Co sobie myślała? Jak w ogóle mogło jej przyjść do głowy, że Kaulitz patrzył na nią inaczej? Mówił do niej inaczej? Zachowywał się inaczej?
Błagała w myślach samą siebie, by udało jej się opanować emocje, choć z góry wiedziała, że jej się to nie uda, bo błagała o to niemalże nieustannie od sześciu dni.

Nawet gdyby mogła, to i tak nie chciałaby zostać w garderobie. Ale nie mogła, bo musiała czuwać nad twarzami chłopaków w czasie wywiadu, a nie chciała, bo bardzo pragnęła usłyszeć ich na żywo. Tym razem ustalili, że ona wejdzie do sali nagraniowej kilka minut przed nimi i znów zajmie miejsce przy kamerach, z dala od Davida. Tak, jakby należała do ekipy ze studia, a nie do Tokio Hotel. Oni mieli rozpocząć od występu i właśnie poszli sprawdzić sprzęt.
Teraz miała wejść sama, ale czuła się jeszcze bardziej swobodnie, niż na jej pierwszym wywiadzie, a wszystko było zasługą tego, że pracowała w telewizji. Gdy otworzyła boczne drzwi do dużego studia, usłyszała wspólny, zniecierpliwiony wdech wszystkich fanek i głośny wydech, gdy zobaczyły, że to nie ich ukochany zespół, lecz ktoś z zupełnie nieinteresującej ich ekipy. Stanęła przy dwóch mężczyznach z kamerami i wyciągnęła dumnie swoją plakietkę.
- Mogę tu zostać? – zapytała półgłosem. Przeczytali uważnie jej dane zamieszczone na plakietce i przyglądali się zdjęciu, jakby mieli wątpliwości, czy to rzeczywiście ona.
- A dlaczego nie z nimi? – Starszy, krótko ścięty brunet z pojedynczymi siwymi włosami spojrzał w stronę wchodzącego Dawida i ochroniarzy, którzy wywołali spore poruszenie wśród fanek.
- Cieszę się ostatnimi chwilami, zanim fanki mnie poznają. Jestem nowa i narobiłam trochę zamieszania – wytłumaczyła, uśmiechając się niepewnie.
- W porządku, możesz zostać.
- Ach, to ciebie wzięły za dziewczynę Billa? – Młodszy z kamerzystów był chyba bardziej obeznany w temacie gości.
- Tak, co oczywiście jest nieprawdą. Prawie się nie znamy. Teraz po prostu nie chcemy wzburzać publiczności, zanim zespół wszystkiego nie wyjaśni. - Zdawało się, że już nie zwrócili uwagi na wyjaśnienia, byli zbyt zajęci swoją pracą.
Domyślała się, że scena musi być za rozsuwaną ścianą, ale już o to nie dopytywała.  Program rozpoczął się punktualnie o trzynastej. Serce mocniej jej zabiło, gdy prezenterka zapowiedziała występ. W tym momencie pusta ściana rozdzieliła się na dwie części, ukazując chłopaków na swoich stanowiskach, po czym cała sala wypełniła się głośnym piskiem. Była nie mniej podekscytowana niż fanki, chociaż ona z nieco innego powodu. Pierwszy raz widziała ich na żywo na scenie i była bardzo ciekawa, jak wypadną. Rozpoznała dźwięki piosenki, do której nie tak dawno temu został wydany teledysk, który zobaczyć można było na wszystkich stacjach muzycznych, a który ona pierwszy raz obejrzała w całości dopiero w ostatni piątek, gdy postanowiła bardziej zapoznać się z twórczością zespołu. „Übers ende der welt” było utworem, który przez ostatni miesiąc słyszała przelotnie na kanałach muzycznych lub w radiu, ale ona z całą piosenką miała okazję zaznajomić się w ubiegłą środę dzięki Billowi, który podarował jej dzień wcześniej całą płytę.
Omal się nie rozpłynęła, słysząc ich na żywo. Bała się, że może sobie nie poradzą, że może występy nie są ich mocną stroną i mogą być tylko zespołem poprawianym przez programy komputerowe. Była w wielkim błędzie, ponieważ na żywo brzmieli jeszcze lepiej niż na płycie. Muzyka, pozbawiona jakiejkolwiek obróbki, była bardziej prawdziwa, a głos Billa był niższy, głębszy i wyrażał o wiele więcej uczuć. Serce jej się cieszyło na myśl, że będzie mogła słuchać ich koncertów przez dwa miesiące.
Zagrali tylko jedną piosenkę, po czym zajęli miejsca na dwóch małych sofach stojących obok fotela dla prezenterki. Doceniała ich za kontakt z fanami. Mimo że w ogóle nie pokazywali im się u siebie na trawniku, to w każdej innej sytuacji chociażby machali do nich, uśmiechając się. Tak też zrobili tym razem, co bardzo jej się podobało.
Słuchała wywiadu z zaciekawieniem, bo chociaż część informacji zdążyła już usłyszeć na poprzednich wywiadach lub od nich osobiście, to pojawiło się także kilka świeżych dla niej wiadomości z ich prywatnego życia. Uśmiech nie schodził jej z twarzy aż do momentu, gdy prezenterka nie poruszyła tematu, który jej dotyczył.
- Bill jak zapewne dobrze wiesz, kilka dni temu pojawiły się w Internecie zdjęcia przedstawiające ciebie i tajemniczą blondynkę w bardzo bliskim kontakcie. Fanki są zdruzgotane. Całe Niemcy od czterech dni żyją tylko jednym: Bill Kaulitz ma dziewczynę. A ty milczysz. Powiesz nam, kto to jest? Zdradzisz nam, kim jest twoja wybranka? Wszystko wskazuje na to, że coś was łączy.
Uśmiechnął się tajemniczo do prezenterki i dopiero po chwili się odezwał. Wcześniej spojrzał jeszcze na nią, stojącą na końcu pomieszczenia wśród kamer. Modliła się, by nikt nie dostrzegł uśmiechu, który jej posłał.
- Tak, wszystko na to wskazuje, prawda? To przemiła i bardzo zabawna dziewczyna.
Zamarła, gdy to usłyszała i dosłownie wytrzeszczyła na niego oczy, jednocześnie otwierając ze zdziwienia usta. O czym on, do cholery, mówił? Spodziewała się, że zaprzeczy, że wyjaśni całą sprawę, a on… Była pewna, że złamał w tej chwili tysiące nastoletnich serc, a jej własne stanęło. Na widowni zapanowało poruszenie. Pozostali członkowie zespołu patrzyli na niego z minami pytającymi: „Bill, co ty pleciesz?”, a Tom nawet szturchnął łokciem swojego brata i spojrzał na niego z wyraźną pretensją.
- Cały zespół bardzo ją lubi i akceptuje, wszyscy świetnie się z nią dogadujemy. - Bill kontynuował opowiadanie o niej, a wszyscy pozostali byli w ciężkim szoku, łącznie z prezenterką, mimo że sama zadała to pytanie i prawdopodobnie właśnie takiej odpowiedzi oczekiwała.
Chwila, chwila. Potrząsnęła głową i przeanalizowała dokładnie to, co powiedział. Nie potwierdził tej plotki, ale i jej nie zaprzeczył. Powiedział tylko, że świetnie się dogadują z dziewczyną ze zdjęć i że wszystko wskazuje na to, że coś ich łączy. Przyznał jedynie rację prezenterce, że rzeczywiście tak to wygląda, ale nie wyjaśnił, jak jest naprawdę. Tak?
Wydawało się, że Kaulitz świetnie się bawił. Patrzył z cwaniackim uśmieszkiem na brunetkę, która była podekscytowana jego słowami.
- Drodzy fani, właśnie to potwierdził. Teraz to oficjalne – Bill Kaulitz ma dziewczynę! Powiesz nam coś więcej o tej tajemniczej blondynce? – Młoda kobieta zinterpretowała jego słowa tak, jak jej pasowało.
Westchnął głośno i zaśmiał się, po czym sprostował spokojnie:
- Nie mam dziewczyny. Blondynka ze zdjęć to nasza makijażystka, nie łączy nas nic oprócz miłej pracy.
Z jednej strony odetchnęła z ulgą, że wszystko wyjaśnił, a z drugiej znów poczuła nieprzyjemny ucisk, słysząc „nic nas nie łączy”. Zauważyła, że znów na nią patrzył i się uśmiechał.
No jasne, Kaulitz, najlepiej jeszcze pomachaj.

Wróciła do garderoby chwilę wcześniej niż wszyscy. Wyszła z sali w momencie, gdy prezenterka dziękowała chłopakom za przybycie. Wywiad był stosunkowo krótki i nie było potrzeby, by Ashley poprawiała im makijaże, nie miałaby nawet kiedy, bo nie było żadnej przerwy podczas udziału zespołu w programie.
Całą siódemką wpadli do pomieszczenia, które momentalnie nabrało życia. Ona siedziała spokojnie na niewielkiej, czarnej kanapie i podjadała wyłożone na talerzach ciasteczka.
- Bill, jesteś pokręcony – Georg nie mógł opanować śmiechu. – Ashley, słyszałaś to?
- Zależy, co masz na myśli, ale słuchałam uważnie.
- O mało co nie potwierdził tych plotek o waszym „związku”. – Gustav wyraźniej zaakcentował ostatnie słowo i nakreślił w powietrzu znak cudzysłowu.
Doskonale wiedziała, że Georg właśnie to miał na myśli.
- Nie wiem o co wam chodzi, chciałem wprowadzić trochę napięcia. – Bill również śmiał się z całej sytuacji. Ona także się zaśmiała; cieszyła się, że obrócili wszystko w żart, bo mogliby przecież, jak to mieli w zwyczaju, dogryzać czarnowłosemu.
- I przy okazji na kilkanaście sekund zatrzymałeś akcję serca u tysięcy nastolatek. – dodał rozbawiony Tom.
- Na szczęście wszystko okazało się nieprawdą i nadal jestem gotów pokochać je wszystkie!
- Brzmisz, jakbyś chciał je kolekcjonować, jak pokemony, pamiętasz?
Bliźniacy wspominając bajkę z dzieciństwa, wpadli w śmiech, którego nie mogli opanować przez około minutę. Gdy tylko wydawało się, że już się uspokoili, wystarczyło, że na siebie spojrzeli i znów wybuchali śmiechem, a ona znów była pod wrażeniem ich braterskiej więzi.

18 komentarzy:

  1. "- Mówiłem, żebyś schowała się do mnie pod bluzę! A tak to wstyd." uwielbiam ten tekst hahaha, co za cwaniak z tego Toma :D
    "No jasne, Kaulitz, najlepiej jeszcze pomachaj." umieram ze śmiechu XD
    POKEMONY XD Ja nie mogę czytać Twojego opowiadania, bo najpierw wzdycham z zachwytu, a potem płaczę ze śmiechu XDDDD

    A teraz do rzeczy! Szkoda mi było Ashley, która tak do serca wzięła sobie to 'spotkanie' z Billem, a potem się rozczarowała. :( Ale taka już natura kobiet! Za dużo myślą, za dużo sobie wyobrażają, a potem beczą. I jeszcze ten żarcik Billa w studiu. Podbiegłabym tam i go udusiła własnoręcznie za takie trzymanie w niepewności i naigrywanie się nieświadomie z jej uczuć. :<
    Poza tym mega zaskoczyłaś mnie tym wywiadem i słowami Billa. Mała cholera z niego. Zadziorny taki. Specjalnie to zrobił. Ashley nie jest mu obojętna, ale on nie chce tego pokazać. Bo nie jest słaby, a to przecież słabi okazują uczucia. Cwanie to sobie wymyślił!
    Oczywiście Tom znów powala mnie na łopatki <3 Co za dzieciak. Naprawdę, czytając Twoje opowiadanie mam wrażenie, że Bill ma ponad 20 lat, a Tom wciąż 15 XD
    I cieszę się, że wplątujesz w całość resztę zespołu. Dobrze, że Gustav też coś mówi, a nie, jak w rzeczywistości, milczy. Nasz kamyczek. XD
    No cudnie, co ja Ci mogę więcej powiedzieć. <3 Serducho boli, jak widzę, jak Ashley się przejmuje! Strasznie przeżywam to opowiadanie haha ale to chyba dobry znak. :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przynajmniej nie jest monotonnie, jak się czasem możesz pośmiać XD Ashley, biedactwo, tak właśnie go analizuje, a on daje jej tak sprzeczne sygnały, że się biedna w nim gubi :< A jemu humorek dopisywał dzisiaj na zaczepianie jej. Właściwie już od wczoraj, od tego e-maila. Żartowniś.
      Ciężko jest ogarnąć cały zespół, stworzyć rozmowę między ośmioma osobami, no ale staram się w miarę możliwości dodawać Gutka-kamyczka i Georga.
      Też przeżywam i tak, to chyba dobry znak ♥

      Usuń
  2. Wiem w jakim momencie chciałaś to urwać! I ciesz się, że tego nie zrobiłaś, bo byłby lincz! :D Ja sama wstrzymałam oddech podczas wywiadu. Powie, nie powie, powie...cholera! A Ash prawie na zawał zeszła.
    "No jasne, Kaulitz, najlepiej jeszcze pomachaj." - to jest zdanie, z którego do tej pory się śmieje (to pewnie dlatego, że cały dzień sprzątałam, wiesz, opary chemii itd). Powinien jej jeszcze buziaka posłać! No żartuję...zabiłby ją.
    Gotów pokochać je wszystkie w pokojach hotelowych? Zgadłam? Czy raczej Billy będzie grzeczny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja Wam już słowa nie zdradzam, i tak za dużo wiecie :D

      Usuń
  3. hahahah - No jasne Kaulitz, jeszcze pomachaj.
    Uwielbiam takie cyniczne komentarze :D ogólnie, trochę średniawo w porównaniu do poprzednich odcinków, no ale nie zawsze musi się coś dziać, prawda? :D
    ogólnie cieszy mnie to, że tak szybko dodajesz newsy, ledwo człowiek przeczyta jedno a tu bum! następny odcinek. mam nadzieję, że znów coś się wydarzy w hotelu <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadanie to cudo! Trzy razy robiłam do niego przymiarki, aż w końcu się zawzięłam i je przeczytałam. Normalnie zakochałam się w nim *.* !
    Bardzo fajnie piszesz i idealnie umiesz opisać emocje Ashley! Bardzo mi się to podoba! A teksty Georga normalnie wymiatają! Już się nie mogę doczekać kolejnego odcinak ;*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę się spóźniłam, wybacz;* Uwielbiam twoje opowiadanie ;* Oooo znowu się powtarzam, ale nie mogę przestać xD haha Miło przypomnieć sobie wszystko od początku jeszcze raz;)
    Scena z sałatką rewelacja. Chłopaki zachowują się jak małe pisklęta, a Ash jak mamuśka, która ich gani ;D Widać, że przyda się im kobieca ręka^^
    Akcja w studio gosh... Bill prawie przyprawia o zawał fanki hahah już nas sobie wyobrażam w tej sytuacji M xD Ash skrępowana pod wpływem spojrzenia Billa i w fazie dogłębnej analizy jego zachowania ;D
    Podoba mi się twój styl pisania, jest zabawny, wnikliwy i bardzo realistyczny:) Nic, tylko znaleźć się na miejscu Ash *:*

    P.S. Była i będzie;**

    OdpowiedzUsuń
  6. "- Mówiłem, żebyś schowała się do mnie pod bluzę! A tak to wstyd." ahahahahahahahahahah rozwaliło mnie to :D
    Z tym "trzymaniem w napięciu" to bardzo do nich pasuje, widzę się Billu zaczepny zrobił ;3
    Aż mi się jej ciut szkoda zrobiło, że ją tak zabolały te słowa o tym, że "nic ich nie łączy"... Ja to bym najchętniej doprowadziła do sytuacji żeby młodszy Kaulitz był o nią ciut zazdrosny xDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej:*
    Mam prośbę, dziś są moje urodzinki, zrobisz mi prezent?:) Wstawisz nowy odcinek?
    Pozdrawiam
    Klaudia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego najlepszego! :)
      Ale biorąc pod uwagę, że dopiero weszłam do domu, obawiam się, że mogę dzisiaj już nie zdążyć wstawić nowej części :(

      Usuń
  8. Świetny blog! ;)
    Bardzo ciekawie opisujesz sytuacje, co jakiś czas jest napięcie, więc nigdy nie jest nudno. Niektóre notki mogę czytać po 100 razy i tak mi się nie znudzą. ;)
    Życzę weny i czekam na kolejny wpis. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chocolate lover1 czerwca 2014 15:15

    Przepraszam, że tak późno, ale pisałam ten komentarz i pisałam, a końca nie było widać. Skończyć go musiałam na starym laptopie, który już ledwo zipie. (Żałuję, że swój zostawiłam 40km stąd :c).
    Swoją analizę rozpoczęłam od części 11 i potem jakoś poszło, więc...
    Mam wrażenie, że z tego opowiadania dowiem się o nich więcej niż ze stron internetowych, na które zdarzyło mi się zaglądać czasami swego czasu. (Tak naprawdę to nigdy nie śledziłam tego wszystkiego: koncertowania, wydawania płyt itp. Moja opinia o nich utkana jest bardziej z opowiadanych przez fanki historii, aniżeli z własnych przeżyć i odczuć. Nie wywarli na mnie aż tak mocnego wrażenia samym śpiewaniem i graniem.) No, ale wracając do rzeczy... Bill i Ash swobodnie ze sobą rozmawiający i płatający wraz z Tomem kawał byli uroczy! Normalnie jakby znali się od lat. To, że Gustav i Georg mają czynny udział w tej historii też jest jak najbardziej na plus. Ta relacja między bliźniakami... świetnie ją pokazujesz, mogłabym o nich czytać i czytać. Tylko... tylko czemu Tom nie podzielił się sałatką? :c I w ogóle ten parasol i bluza Toma! ♥ Szkoda, że Ash nie wcisnęła się w tą bluzę. Nikt nie byłby zdziwiony chyba, że to akurat Tom ma obok siebie dziewczynę, prawda? ^^ „- Bill, jaki ty jesteś szarmancki! – Skomentował Georg jak zwykle żartem. – Nie wiedziałem, że umiesz obchodzić się z kobietą!” Kocham tego człowieka! Wyjął mi to z ust normalnie. Przy okazji pierwszego wywiadu widać po raz kolejny profesjonalną Ashley. Kurczę, zaczynam jej zazdrościć tej roboty (choć pożytku toby ze mnie żadnego nie mieli jeśli chodzi o malowanie; może za to jakieś wsparcie logistyczne, takie sprawy... xD). „...Gustav głównie milczał, jakby w ogóle nie przyznawał się, że gra w zespole z takimi głupkami.” Chłopie, ja cię doskonale rozumiem i współczuję obcowania z tymi Freakami. Nawet rozmowa z Davidem była interesująca, swoją drogą zawsze się zastanawiałam, jak on z nimi wytrzymuje, bo pewnie łatwo nie ma; czy jest elastyczny, czy wręcz przeciwnie – sprowadza ich na ziemię. :D „...Tom i Georg, jak to oni, są trochę zazdrośni, że taka dziewczyna spędza najwięcej czasu z najmniej męskim z chłopaków.” Oj mają powody do zazdrości, oj taaak! Bill jeszcze im pokaże jak bardzo może być męski, prawda? ^^
    Next chapter, hm, ach tak! 483. ^^ O Boooże, Tom nie może spać z dala od Billa, hahaha! Ogólnie świetny pomysł, naprawdę. Przez głowę przemykało mi takie fajne zakończenie tego wątku, ale skończyło się na kolacji i zapierającej dech w piersiach wizycie Ash u Billa. Myślałam, że on coś powie, coś zrobi... da jakikolwiek znak, ale nie, zachował się jak na profesjonalistę przystało i szczerze mówiąc podobało mi się to, bo nic nie dzieje się za szybko, no i nie podobało, bo byłoby miło, gdyby zaczęło dziać się między nimi coś więcej. Lubię w Ash tą naturalność i to, że on tak fajnie na nią oddziałuje. Oczywiście nie chcę, żeby się przypadkiem udusiła, gdy znów odbierze jej powietrze. :) Szkoda, że nie pożyczył jej swojej koszulki. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chocolate lover1 czerwca 2014 15:16

      Jako że dwunastka zapierała dech, tak trzynastka pozwoliła uspokoić skołatane serduszko. Targające Ash emocje są zrozumiałe i podejrzewam, że Bill również stara się zachować zdrowy rozsądek i utrzymać tę znajomość na czysto zawodowym tle, ale gołym okiem widać, że ich do siebie ciągnie i już. :D Tylko czemu on był dla niej taki niedobry? Nie zapomniał o poprzednim wieczorku, to jasne jak słońce, ale kurczę no! Nieładnie z jego strony tak burczeć na ładną, miłą dziewczynę. Dobrze, że chociaż później mu przeszło i wrócił na level Troskliwego Misia. Lubię czytać, gdy jej wszystko tłumaczy czy chociażby informuje co, jak i gdzie będzie się działo. Ach...
      Czternastka była, o kurdę, to bomba z opóźnionym zapłonem. Podejrzewam, gdzie chciałaś ją zakończyć i cieszę się, że jednak dodałaś ten ostatni fragment, bo byłabyś odpowiedzialna z nasze palpitacje. :P I tak usadziłam w głowie Billa po jej lewej stronie, nic nie poradzę. Tylko czemu emanował takim paskudnym nastrojem, hm? Nawet ja to poczułam! I dobrze, że nie dostali sałatki. Na jej miejscu zgoniłabym to na Billa, bo był dla niej niedobry, o! Byłam przeogromnie ciekawa reakcji Billa na te drobniaki xD Myślałam, że jej odda albo spojrzy na nią krzywo, ale nie dlatego, że ma kasy jak lodu i nie potrzebuje, ale dlatego, że przecież ona już mu się odwdzięczyła za to i w ogóle, ale ok.! No, ale... skoro już jest tą „dziewczyną” Billa to czemu by temu nie przytaknąć i żyliby dłuuugo i szczęśliwie i czytałybyśmy o ich wiecznym szczęściu, czwórce dzieci i kolejnym zespole. ^^ Tylko ten Bill, uch! „Powiem po prostu prawdę, że nic mnie z Ashley nie łączy.” I tu następuje potok gorzkich łez. A potem szaleńczy śmiech, gdy czyta się słowa: „- Tak, wszystko na to wskazuje, prawda? To przemiła i bardzo zabawna dziewczyna.” :) „No jasne, Kaulitz, najlepiej jeszcze pomachaj.” - mistrzostwo ciętej riposty. :D
      Podsumowując, jestem przeogromnie szczęśliwa, że mam okazję czytać tak wspaniałe opowiadanie, które wzbudza we mnie tyle różnych emocji. Jednocześnie żywię skromną nadzieję, że na tym się nie skończy i uraczysz nas jeszcze nie jedną piękną historią. :)
      PS To nie jest Twoje pierwsze opowiadanie, prawda?

      Usuń
    2. Boże uwielbiam Cię za ten mega komentarz! ♥♥♥ ;****
      Właściwie to jest pierwsze opowiadanie :P Chyba że będziemy liczyć dwa opowiadania pisane 8-7 lat temu, to wtedy to jest trzecie. Pierwsze składało się praktycznie z samego dialogu, a gdy skopiowałam je z bloga do worda, to word oświadczył mi w pewnym momencie, że nie ma zamiaru dalej sprawdzać moich błędów XD
      Drugie pisałam tylko kilka miesięcy i porzuciłam, ale tak jak mówię, to było 7 lat temu i było poniżej jakiegokolwiek poziomu :P
      Ale ITB ma już prawie rok, jestem bardzo zżyta z tą historią :)
      ;*

      Usuń
    3. Chocolate lover1 czerwca 2014 15:17

      Nie mogłam go wkleić w jednym, wyobrażasz to sobie? Ograniczenie znaków! Nie sądziłam, że aż tak się rozpisałam. ^^

      Tak się zastanawiam, czy może czytałam te sprzed 7-8 lat. :D

      Usuń
  10. Bardzo fajny blog.. Kiedy kolejna notka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie sprawdzania, wstawię jak tylko skończę, ale nie obiecuję niczego konkretnego. Dziś, jutro, pojutrze, nie wiem... :<
      Ale mogę powiedzieć, że będzie długa :)

      Usuń
  11. Wszyscy żyją tutaj tak bezstresowo, jak w bajce. Nie wiem czemu, jakoś tak mi się wydaje, taka bańka, która ma zaraz pęknąć i cały dobry obraz zniknie a zastąpi go szara rzeczywistość. Bill jest jedną, wielką zagadką. Właściwie, nie można przewidzieć, co zrobi w danej chwili. Telewizja zawsze stara się nas nakierowac na zły trop, byleby był wielki rozgłos. Lecę czytać dalej. :3

    OdpowiedzUsuń

Komentarze i opinie czytelników są ogromną motywacją!
Jeśli czytasz, napisz, co Ci się spodobało, co zaskoczyło, a co rozczarowało :)