Sprawdziła
telefon, który na te kilka godzin zostawiła w pokoju. Może rzeczywiście o nim
zapomniała, a może podświadomie go nie wzięła, bo nie chciała, by ktokolwiek im
przeszkadzał? Miała nieodebrane połączenie od mamy. Podała jej ostatnio swój
nowy numer, ale wydało jej się to dziwne, bo zazwyczaj to ona dzwoniła do mamy,
a nie mama do niej. Mimo późnej godziny postanowiła oddzwonić.
-
Cześć mamo, przepraszam, że tak późno dzwonię – powiedziała, gdy tylko
usłyszała ciepłe „Halo?”. - Spałaś
już?
-
Nie, jeszcze nie. Taka czasochłonna praca?
-
Nie, praca bardzo szybka i przyjemna, po prostu spędziłam popołudnie z Billem i
nie wzięłam ze sobą telefonu.
-
Trochę długie to popołudnie, co? - Wyczuła uśmiech w głosie mamy. -
Zaprzyjaźniliście się?
-
Można tak powiedzieć, chłopacy są naprawdę przesympatyczni.
-
Kochanie, nie pytam o chłopaków, tylko o Billa.
-
Mamo, daj spokój, on jest po prostu… Trochę inny niż reszta. Nie lubi typowo
męskich rozrywek jak siłownia, dlatego spędziliśmy razem dzień, to wszystko.
Ale wydawało mi się, że to ty do mnie dzwoniłaś? – Przeszła szybko do tematu,
który był głównym powodem tej rozmowy. Nie chciała, by mama wypytywała ją teraz
o wszystkie szczegóły, dopowiadając jeszcze coś od siebie. Dzieliła się z nią
wszystkim, ale zawsze omijała temat niepokoju pojawiającego się w niej przy czarnowłosym.
-
Ah, tak, już ci wszystko opowiadam. Zadzwoniła do mnie dzisiaj około
osiemnastej Annalise mówiąc, że nie może się z tobą skontaktować i czy mogłabym
przekazać ci, że prosiła, byś dała znak życia.
-
Annie?
Czy
mogła być zaskoczona? Raczej nie. Ostatnio rozmawiała ze swoją przyjaciółką ponad
tydzień temu i nie podała jej swojego nowego numeru. Sama nie wiedziała,
dlaczego. O poprzednich przypadkowych spotkaniach z Kaulitzami powiedziała jej
od razu, a teraz miała jakiś wewnętrzny opór przed podzieleniem się z nią tym,
co jej się w przeciągu ostatniego tygodnia przydarzyło.
-
Tak, bardzo chciała, żebyś się do niej odezwała. Nie wiesz, o co może chodzić?
-
Domyślam się. Moja buzia obiegła dzisiaj cały Internet tam i z powrotem, więc
zapewne dotarło to i do niej… Mamo! Zapomniałabym o najwspanialszej rzeczy jaka
dziś mnie spotkała! Nie uwierzysz, gdzie jestem!
-
Najpierw powiedz, a później ja ci powiem, czy ci uwierzyłam.
-
Jestem w berlińskim Radisson Blu! – Zamilkła na chwilę, ale kontynuowała, gdy
nie usłyszała żadnej reakcji po drugiej stronie. – W hotelu, w którym w
centralnym miejscu stoi ogromne cylindryczne akwarium! Prawie do samego sufitu,
na kilka pięter! Wyobrażasz sobie, że jechałam windą w jego środku i mam na nie
widok z okna? Mogę całą noc oglądać setki kolorowych ryb! Tu jest tak pięknie,
że aż nie do opisania!
-
Poważnie? Myślałam że sobie ze mnie żartujesz! Moja mała szczęściaro, chciałam
je zobaczyć, odkąd tylko je wybudowali! – Zaśmiały się obydwie. - Rób zdjęcia,
żeby pokazać mi wszystko, jak wrócisz do domu, bo inaczej ci nie uwierzę.
-
Będę robiła, obiecuję. Ale tymczasem już kończę, zadzwonię jeszcze do Ann i
zapytam o co chodzi, a później idę spać. Znowu tyle wrażeń, że po prostu już
padam.
Obracała
telefon w dłoni od piętnastu minut i co chwilę wyszukiwała w kontaktach numer
do przyjaciółki, a zaraz wychodziła z powrotem do głównego menu. Dochodziła już
dwudziesta trzecia, a ona cały czas zastanawiała się, czy nacisnąć zieloną
słuchawkę. Wiedziała, że Ann jeszcze nie śpi, ale bała się tej rozmowy. Nie
wiedziała, co miałaby teraz odpowiedzieć zapytana o to, gdzie jest i co robi,
chociaż podejrzewała, że Annalise już doskonale o tym wie. Były najlepszymi
przyjaciółkami od dziecka. Nawet gdy Ashley przeprowadziła się do Magdeburga, i
tak nie przestawały się widywać. Ich spotkania od prawie dwóch miesięcy były
jednak coraz rzadsze, bo przez ostatnie cztery tygodnie w telewizji Ashley
codziennie pracowała za dwie osoby, zastępując nieobecną z powodu urlopu
koleżankę, chociaż tym samym zarabiała też dwa razy więcej, co znacznie
poprawiło jej sytuację.
Teoretycznie
potrafiła przewidzieć reakcję Annalise, do której od ponad tygodnia nie
odezwała się ani słowem, ale w praktyce zawsze wszystko mogło pójść inaczej. Trzęsącymi
się dłońmi nacisnęła w końcu zielony guzik.
-
Słucham? – Usłyszała podejrzliwy głos przyjaciółki po kilku sygnałach. Dzwoniła
w końcu z zastrzeżonego numeru, więc nie spodziewała się standardowego
powitania.
-
Annalise? Cześć, to ja… – powiedziała, starając się zabrzmieć łagodnie.
-
No nareszcie! – Wykrzyknęła Ann, a ona odetchnęła z ulgą. - Taka zajęta jesteś,
że już o mnie zapomniałaś? Dlaczego nie odbierasz?
Wiedziała,
że Annie tylko się z nią droczy, a nie rzeczywiście ma do niej żal. Zazwyczaj
nie dochodziło do żadnych kłótni między nimi, bo Annalise była bardzo szczerą,
bezpośrednią i nieco szaloną osobą, która do wszystkiego podchodziła na dużym
luzie.
-
Musiałam zmienić numer. I szczerze mówiąc, to tak, ostatnio jestem trochę… -
urwała, szukając w głowie odpowiedniego słowa. - Zabiegana.
-
No właśnie widziałam, Tokio-chłopcy nie dają ci odpocząć? Mój ty biedaku… Mów
gdzie są, to do nich przypruję i im wytłumaczę, że taka osóbka jak ty powinna
mieć dużo wolnego! GRATULACJE! Dlaczego nic nie powiedziałaś?!
-
Dziękuję… Bo nie mogłam nic powiedzieć, naprawdę nie mogłam. – Tak naprawdę po
prostu nie chciała, ale nie potrafiła tego wytłumaczyć sama przed sobą, a co
dopiero komuś. Ciągnęła więc wersję, że nie mogła. - Chronią moją prywatność
jak tylko się da, chociaż po dzisiejszych zdjęciach i tak wszystko na nic, na
pewno ktoś rzuci moim nazwiskiem, jak mnie rozpozna.
-
No proszę, jaka gwiazda z tej mojej Ashley! Widziałam te fotki, wylewają się z
każdego kąta, a niedługo znajdę pewnie jedną we własnej lodówce… - mruknęła
ironicznie. - Powiedz mi lepiej, dlaczego ty byłaś dzisiaj w Berlinie i nic nie
powiedziałaś?!
-
Annie, ja nadal jestem w Berlinie…
-
No błagam cię! Mów gdzie, a przygrzeję tam w dziesięć minut!
-
Zwariowałaś? Jest jedenasta w nocy! Po pierwsze, nie wpuszczą cię, a po drugie,
jestem padnięta. Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie to są emocje… - Już miała
zacząć opowiadanie o swoich przeżyciach, ale wpadła na inny pomysł. - Nocujemy
w hotelu, bo jutro chłopacy mają jakieś spotkanie z fankami, a ja im tam chyba
do niczego nie będę potrzebna. Jeszcze nie mam fanek i raczej się nie
spodziewam. Zapytam rano, czy możesz do mnie przyjść. Co ty na to?
-
Musisz pytać ich o pozwolenie?
-
Chodzi o to, czy na pewno nie będą mnie wtedy potrzebować… Ale raczej nie będą
mieli nic przeciwko. A jak będą, to ich przekupię jedzeniem. – Uśmiechnęła się
pod nosem na wspomnienie o tostach, jajecznicy i sałatce. - Kładę się, naprawdę,
chciałam tylko zapytać co się dzieje, że o mnie pytałaś. Najprawdopodobniej już
jutro porozmawiamy, przed dziesiątą powinnam dać ci znać co i jak. Okej?
-
Okej, z przyjemnością zostanę twoją pierwszą fanką. Zmykaj do łóżka, bo słyszę że jesteś wypompowana z
całej energii. Co oni ci robią?
-
Uwierz mi, że wystarczy, że tylko są i nic więcej nie muszą robić. To już jest
wystarczająco wyczerpujące, by za nimi nadążyć. Wszystko ci jutro opowiem, a
teraz dobranoc i pamiętaj, że jakby co, to mnie nie znasz. Wyślę ci smsem swój
numer, bo nawet go jeszcze nie pamiętam. Do usłyszenia jutro.
-
Będę czekać niecierpliwie na telefon. Dobranoc, buziaki.
Rozłączyła
się. Poszło lepiej, niż się spodziewała. Bała się trochę, że Annie obrazi się
za to milczenie, ale na szczęście niczego nie musiała tłumaczyć, bo dzisiejsze
zdjęcia powiedziały wszystko.
Jeszcze
kilka godzin temu obiecywała sobie, że przez całą noc nie zmruży oka, tylko
będzie obserwowała fascynujące akwarium, ale zamiast ryb znów oglądała
przepiękne brązowe oczy, czesała czarne, sztywne włosy i słuchała cudownego
głosu. Znów śnił jej się przez całe osiem godzin, a to było zdecydowanie
lepsze, niż setki morskich stworzeń.
Obudziła
się nadzwyczaj jak na ostatni tydzień wyspana i zrelaksowana. Wzięła prysznic,
umyła i wysuszyła włosy oraz zrobiła lekki, dzienny makijaż. Czuła się przy
chłopakach swobodnie w dość naturalnym wydaniu, przez co nie odczuwała potrzeby
szykowania się godzinami. Zasłyszała kiedyś, że kobieta chce wyglądać ładnie
nie po to, by spodobać się mężczyźnie, lecz by być lepszą od innych kobiet, co
w tym wypadku zdecydowanie nie miało swojego potwierdzenia, bo chłopacy bez
przerwy otoczeni byli przez inne dziewczyny, a ona mimo to i tak przesadnie się
nie stroiła. Prawdopodobnie dlatego, że jako jedyna była aż tak blisko nich.
Punktualnie
o dziewiątej usłyszała pukanie do drzwi. Założyła buty, wzięła małą torebkę z
kartą do pokoju, dokumentami oraz telefonem w środku i otworzyła, po czym
ujrzała wpatrujące się w nią cztery pary oczu. Właściwie nie wiedziała, czemu
spodziewała się tylko bliźniaków. Może dlatego, że poprzednio przyszli po nią
tylko we dwójkę? Dziś jednak zobaczyła przed swoim pokojem także Gustava i
Georga. Rzuciło jej się wyjątkowo tego dnia w oczy to, że wszyscy czterej ubrali
się bardzo ponuro. Przestudiowała w myślach ich stroje z ostatniego tygodnia i
z zadowoleniem stwierdziła, że zdecydowanie się wpasuje, bo w jej szafie też królowała
czerń, szarość i biel. I czerń. I jeszcze trochę czerni wśród czerni. Nie
lubiła wyróżniać się z tłumu kolorowymi ubraniami, poza tym uważała czerń za
elegancką, klasyczną i dobrze jej pasującą. Ostrych, intensywnych kolorów nie
lubiła, za to w jasnych barwach jako blondynka czuła się bardzo mdło, wręcz
nijako i uważała, że nic tak nie podkreśli jej urody jak właśnie ciemne kolory.
Jednocześnie jej styl nie był ciężki i buntowniczy. Przeciwnie, była kobieca i
delikatna. Przez kilka ostatnich lat, odkąd sama decydowała o swoim ubiorze, mama
nieustannie ganiła ją za tę czerń, więc tym bardziej ucieszyła się, że teraz
będzie mogła chodzić w niej do woli, nawet od stóp do głów i nikt nie zwróci
jej uwagi, a może nawet pochwali.
-
No co tak patrzycie? – zapytała niby beztrosko, choć tak naprawdę kosztowało ją
to sporo wysiłku, by opanować zdenerwowanie przy czterech górujących nad nią
chłopakach. Głos i dłonie drżały jej już przy jednym, a co dopiero przy
wszystkich. Wiedziała jednak, że musi zacząć się do nich przyzwyczajać, bo nie
może być wiecznie zestresowana. – Posuńcie się, muszę wyjść… - dodała machając
ręką, jakby chciała ich przegonić. Była dzisiaj w naprawdę dobrym humorze,
chyba za sprawą zaplanowanego spotkania z przyjaciółką.
-
O której macie spotkanie? O trzynastej? – spytała i ugryzła kromkę chleba,
posmarowaną masłem i porzeczkowym dżemem. Skupiała się na tym, by tylko dżem
nie spadł jej na spodnie czy bluzkę, bo wiedziała, że zdarza jej się być
straszną gapą przy stole. Poza tym, wciąż się denerwowała, siedząc przy stoliku
z samym Tokio Hotel.
-
Tak, wybierasz się z nami? – odpowiedział jej pytaniem Gustav. Była pewna, że
gdyby Bill nie miał w tej chwili pełnej buzi, to właśnie on pierwszy by się
odezwał. Zaraz po nim Georg lub Tom, ale basista akurat dmuchał w filiżankę z
kawą, a gitarzysta popijał colę.
-
No jasne, moi fani na pewno nie mogą się doczekać – zażartowała chyba po raz
pierwszy w towarzystwie wszystkich, pomijając ten wieczór, gdy odwagi dodawał
jej alkohol. – A tak naprawdę, chciałam się was zapytać, czy mogłabym w tym
czasie spotkać się z moją przyjaciółką, która mieszka w Berlinie.
-
Nie ma mowy – odparł szybko i stanowczo Tom.
-
Dlaczego? – Przybrała niezadowoloną minę i dziwiła się sama sobie, że jest taka
odważna, by walczyć o to spotkanie.
-
Ja też chciałbym ją poznać! – odrzekł dredowłosy śmiejąc się uroczo, a Georg od
razu poszedł w jego ślady. – Oczywiście, że możesz się z nią spotkać, zaproś ją
tutaj i spędźcie miło te dwie, trzy godziny.
-
No proszę, ta co znajomych nie ma. – Bill przełknął w końcu duży kawałek gofra
i patrzył na nią z przekąsem.
-
Przecież mówiłam, że moja przyjaciółka wyprowadziła się do Berlina, bo będzie
tu studiowała. Zadzwoniła wczoraj do mojej mamy, żebym się z nią skontaktowała
i obraziła się na mnie, że nie powiedziałam, że przyjeżdżam do naszej stolicy.
-
Ale fajna ta koleżanka? – zapytał dredowłosy niby od niechcenia, na co Bill
przewrócił oczami i spojrzał na brata upominającym wzrokiem. Zaśmiała się
widząc reakcję Toma, który wytrzeszczył do brata oczy i skrzywił twarz jakby go
bezgłośnie przedrzeźniał.
-
Bardzo fajna i bardzo zabawna – odpowiedziała i upiła łyk ciepłej herbaty z filiżanki.
-
Co będzie studiowała? – odezwał się Georg w tym samym momencie, w którym Tom
wytłumaczył, że chodziło mu o to, czy jest ładna, a Gustav pytał o jej imię.
-
Annalise będzie najpiękniejszą ekonomistką w kraju – odparła zadowalając wszystkich.
-
No to teraz już musisz nas z nią zapoznać! Zapomnij, że wypuścisz ją z hotelu
zanim wrócimy! – Nie była pewna, czy gitarzysta mówi poważnie, czy tylko sobie
żartuje. Nie mogła rozszyfrować co oznaczał jego szeroki uśmiech i zrezygnowana
mina Billa, który kręcił głową.
Zapukała
do drzwi, które prawie od razu się otworzyły. Weszła niepewnie do środka i
ujrzała Billa wchodzącego do łazienki, trzymającego wielką puszkę lakieru do
włosów w dłoni. W całym pokoju unosił się duszący zapach aerozolu.
-
Jeszcze niegotowy? - zapytała i
postawiła swój ciężki kuferek na szafce pod wiszącym na ścianie naprzeciwko
łóżka telewizorem. Pozwoliła sobie otworzyć duże okno wychodzące na główny hol
budynku i ogromne akwarium. Niestety w pomieszczeniu nie było dostępu do
świeżego powietrza, ale chciała chociaż minimalnie wywietrzyć.
Malowała
dzisiaj tylko jego. Tom, Gustav i Georg nie chcieli nakładać żadnego makijażu
jeżeli nie był to wstęp w telewizji czy sesja zdjęciowa.
-
No widzisz co się dzieje z tymi włosami. Czasem mam ich tak dosyć, że chcę
zatrudnić stylistkę fryzur, ale zaraz sobie uświadamiam, że jednak je uwielbiam
i mam na nie setki pomysłów każdego dnia, których nie potrafiłbym komuś sprecyzować.
– Cały czas mówił do niej z łazienki i co chwilę jego głos przytłumiany był lekko przez odgłos
psikającego lakieru. – A zaraz znowu mam ochotę się ściąć prawie na łyso.
-
Chyba zwariowałeś! – krzyknęła, nawet nie będąc tego do końca świadoma. Stanęła
w progu łazienki, bo nie zamknął za sobą drzwi i obserwowała go. - Twoje włosy
w tym wydaniu są niesamowite, nie pozwalam ci ich obcinać.
-
Żartuję, przecież bym tego nie zrobił… Pomożesz mi z tyłu? - Wyciągnął do niej
dłoń, w której trzymał puszkę, tak samo niespodziewanie jak wczoraj, gdy
podawał jej szczotkę i prosił, by go czesała.
Układanie
fryzur nie należało do jej mocnych stron, bo sama jedynie suszyła swoje włosy i
to najlepiej głową w dół, chociaż częściej modelowała je na okrągłej szczotce. Od
wielkiego dzwonu zakręciła trzy pasma na krzyż na lokówce. Nie chciała jednak
wyjść na taką ciamajdę, bo przecież Bill mówił, że zazwyczaj w tworzeniu tej
efektownej palmy pomaga mu Tom. Bardzo zapragnęła to zobaczyć i jednocześnie
stwierdziła, że skoro Tom to opanował, to nie może być to trudne. Podeszła
bliżej niego i nawet mimo ciężkiego i duszącego od lakieru powietrza poczuła
jego specyficzny zapach. Rozejrzała się po łazience w celu zidentyfikowania
jakichś perfum, ale nie dostrzegła nigdzie żadnej charakterystycznej buteleczki. A już przeszło jej przez myśl, żeby kupić
takie same i spryskać nimi całe mieszkanie.
Wzięła
metalową puszkę i zaczęła układać jego włosy zgodnie z jego wskazówkami. Dzięki
wczorajszemu rozczesywaniu nieco się już do nich przyzwyczaiła, chociaż wciąż
nie przyzwyczaiła się do niego. Miała rację, bo jego fryzura nie była trudna do
wykonania – o ile zużyło się jednorazowo cały lakier. Przez cały czas tłumaczył
jej, co ma robić, a ona starała się wykonywać wszystko dokładnie tak, jak
chciał. Ostatecznie efekt ich współpracy bardzo się mu spodobał, choć ona nie
zauważyła, by wyglądał jakoś inaczej. Stwierdziła w myślach, że mogłaby go
czesać codziennie rano i wieczorem, bo było to bardzo przyjemne doświadczenie.
Następnie
umalowała go również według jego życzeń – podkreślić mocno oczy i tylko
delikatnie zamaskować niedoskonałości, przede wszystkim niewielkie cienie pod
oczami. Jego twarz na co dzień nie potrzebowała więcej, ale musiała też nałożyć
mu lekki podkład, by zatuszowane miejsca się nie odznaczały. Tak naprawdę w
ogóle nie potrzebował, by czymkolwiek smarować twarz, bo jego cera była prawie
idealna, ale w tym wypadku wyglądałby nieco groteskowo z misternie ułożoną
fryzurą i niepełnym makijażem.
-
Wiem, że je mam, sypiam zdecydowanie za krótko – rzekł, gdy ukrywała pod warstwą
korektora sine miejsca. Już powoli kończyła. Zazwyczaj malowała go właśnie w
takiej kolejności – najpierw oczy, a później reszta twarzy, by czarny cień nie
osypał mu się na gotowe policzki, bo ciężko byłoby to później uratować.
-
Jak to za krótko? Przecież już po dwudziestej drugiej mnie nie było – zdziwiła
się, bo ona się wyspała. Nawet nie żałowała, że się obudziła, bo o wiele lepiej
przebywało jej się z nim teraz, niż we śnie.
-
Normalnie, gdy nie muszę wstawać śpię do piętnastej… szesnastej… Czasami
siedemnastej. Uwielbiam spać, dlatego te około osiem godzin dzisiaj to jest
nic. Ostatnio cały czas wstaję tak rano i takie są efekty. Za to ty wyglądasz
dobrze, masz jakiś specyfik na deficyt snu?
-
Nie, mi wystarcza te osiem godzin.
-
I co, niczego ci wczoraj nie zabrakło? – zapytał zmieniając temat i ton głosu,
a ona znów zesztywniała. Miała szczęście, że miał zamknięte oczy, bo nie
wytrzymałaby długo pod jego spojrzeniem w połączeniu z tym głosem. Naszła ją
głupia myśl, by pociągnąć temat. Odwagi dodawało jej też chyba to, że za chwilę
on wychodził, a ona miała spotkać się z przyjaciółką.
-
Nie, tym razem zabrałam wszystko. Nawet piżamę. – odpowiedziała akcentując wyraźniej dwa ostatnie wyrazy. Chyba
zwariowała, że kontynuowała tę gierkę.
Usłyszała,
jak przełknął głośno ślinę. Prawie w ogóle nie drżały jej ręce. Tak, „prawie” to bardzo dobre określenie. Tak
bardzo cieszyła się w tym momencie, że już wykańczała jego twarz, nakładając
tylko w niektórych miejscach odrobinę pudru, a nie była dopiero na etapie
malowania oczu.
-
Tak, przecież ci o tym przypomniałem – odrzekł łagodnie i wydawało jej się, że
się rozluźnił, a nawet ucieszył. – Gdyby nie ja, to na pewno byś zapomniała.
Będę musiał ci chyba przypominać za każdym razem.
Czuła
narastające w niej zdenerwowanie i falę gorąca zalewającą jej ciało.
Wstrzymywała oddech za każdym razem, gdy słyszała jego głos.
-
Jeśli masz ochotę i tak bardzo się o mnie martwisz…
-
Oczywiście, że się martwię. Kto by mnie malował, gdybyś się rozchorowała, bo
zapomniałabyś piżamy i musiałabyś spać…
O
nie, nie, nie!
-
Myślę, że jesteś gotowy – przerwała mu w połowie zdania.
Dobrze
wiedziała, co miał zamiar powiedzieć, chociaż nie mogła w to uwierzyć. Gdyby
dokończył tę myśl, zaszłoby to zdecydowanie
za daleko. Odskoczyła od niego jak oparzona i zaczęła zbierać kosmetyki do jego
przegródki w kuferku. Siedział nieruchomo i patrzył na nią zaskoczony.
Odwróciła się, by uniknąć jego przenikliwego spojrzenia i choć doskonale
wiedziała, że nie tak czyści się pędzle, wrzuciła je do umywalki, po czym chcąc
zagłuszyć swoje myśli, puściła na brudne akcesoria strumień wody. Bardzo
pragnęła, by ktoś puścił na nią w tej chwili taki sam, oby tylko zimnej. Znów
poczuła ten sam zawrót głowy, co pięć dni temu. Teraz była pewna, że to nie od
alkoholu, bo od tamtego wieczoru go przecież nie tknęła. Kręciło jej się w
głowie od niego. Błagała go w duchu, by się nie poruszył, by siedział na
miejscu, dopóki ona nie skończy płukać pędzli i nie wyjdzie z tego ciasnego
pomieszczenia. Bała się, że upadłaby, gdyby wstał i rozsiał wokół niej swój
zapach.
Miała
wrażenie, że czytał jej w myślach i celowo robił jej na złość. Wstał z
zamkniętego sedesu, który przez cały czas służył im za krzesło i stanął tuż za
nią. Złapała się za krawędź umywalki i mocno zacisnęła na niej palce, gdy
uderzył ją swoim zapachem. Czuła go i wczoraj, i nawet dzisiaj już bardzo
wyraźnie, ale dopiero w połączeniu ze wspomnieniami wywołał w niej takie
emocje. Zamknęła powieki i czekała na jego kolejny ruch, sama będąc nim
całkowicie sparaliżowana. Był tak blisko, że gdyby teraz zwolniła uścisk dłoni
zaciśniętych na umywalce, wpadłaby wprost na jego klatkę piersiową. Wprost w jego ramiona.
Bosko, bosko, bosko! ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziesz kazała Nam długo czekać na kolejną notkę. ;)
Myślę, że będę dodawać nowe części mniej-więcej raz na tydzień :) To chyba nie jest długo? ;) W każdym razie na pewno kolejna nie będzie szybciej (a możliwe, że później) niż w następną niedzielę, bo od czwartku do sobotniego wieczora mnie nie będzie, a to są właśnie moje ulubione dni na pisanie :(
UsuńJesteś okropnaa...jak możesz urywać notkę w najważniejszym momencie? :( Niecierpliwie czekam na siedemnastkę i to co może się w niej wydarzyć, bo mam nadzieję, że coś się wydarzy...musi ;))
OdpowiedzUsuńTo był idealny moment na potrzymanie Was w niepewności ;D
UsuńZobaczymy, zobaczymy :)
Tom, wiejski Romeo... :D No co za babiarz!
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza, a jak zwykle przerwana w najlepszym momencie. Ciekawa jestem czy stanął za nią by tylko przejrzeć się w lusterku czy powoli startuje do Naszej Ash. No i jeszcze to ich zabieranie się do siebie jak pies do jeża. Kaulitz, weź się w garść!
Widzę też nowy wygląd bloga! Szablon nudzi Ci się tak szybko jak mi piosenki xD. Poprzednia blondynka wydawała mi się sympatyczniejsza, ale to tak na marginesie.
To odliczam do niedzieli :**
Hahaha "wiejski Romeo" XD
UsuńKto by stawał tak blisko Ash, żeby tylko spojrzeć w lusterko, hmm? ;>
Może nie tyle co mi się nudzi, ale lubię robić nowe. Chyba powinnam mieć więcej blogów ;D
To ta sama blondynka :P Przez cały czas jest ta sama.
;*
Może łazienka jest ciasna? Może lusterko dość małe? Wszystko jest możliwe! Mam nadzieję, że on widzi co się dzieje!
UsuńZ profilu wygląda inaczej o.O
Oj taaak, łazienka jest ciasna ;D
UsuńJak możesz, no jak ?! W takim momencie się nie przerywa :<<<<< Jak Ty pięknie opisujesz jej emocje! A Billa nie potrafię rozgryźć. Z jednej strony mówi, że ze współpracownikami się nie mogą wiązać ani nic z tych rzeczy ale jednak widać, że nasza Ashley go kusi! <3 Nie wiem, nie wiem, okaże się w następnym rozdziale jak to z nimi rzeczywiście jest. Jak aja nie wytrzymam do niedzieli, toż to mordęga :'<<<
OdpowiedzUsuńOj, nie byłabym taka pewna, czy to się okaże już w następnym rozdziale ;>
UsuńWytrzymasz! ;* Im dłuższe oczekiwanie, tym większa radość! Chociaż nadal uważam, że publikuję nowe części całkiem często ;)
Nie w następnym? Jaka Ty okrutna :'( Ale mam nadzieję, że zdarzy się cokolwiek fajnego między nimi <3 No jakoś to będzie, postaram się wytrzymać. Pewnie i tak będę codziennie tu zaglądała z nikłą nadzieją na nowy rozdział, ja niecierpliwa <3 A publikujesz części idealnie, raz na tydzień to dobra częstotliwość! Tylko proszę; nie raz na miesiąc bo się załamię jak nowe rozdziały kolejnego genialnego opowiadania będą dodawane w takim tempie :'( Tak więc życzę weny, pomysłów i duuużo czasu na pisanie Kochana :* <33
UsuńJesteś okropna wiesz? Normalnie lubisz się znęcać ;p na takie osoby mówi się SADYŚCI! I Ty jesteś taką sadystką kończąc w takim momencie!
OdpowiedzUsuńTydzień?! Przecież ja tu umrę z ciekawości no XD!!
Nadajesz się do Billa! Ty znęcasz się nad nami a on nad Ash XD Biedna dziewczyna no XD Teraz przez tydzień będę układała sobie w głowie różne sceny XD
Chciałabym teraz zasnąć i obudzić się w następną niedziele i przeczytać 17 XD
Pozdrawiam ;*
Nigdzie nie obiecywałam, że będzie wszystko jak w bajce :< Chociaż pewnie tak się na początku wydawało, ale już ja im utrudnię tą z pozoru słodką relację! Dziwię się właściwie, że Ashley jeszcze nie zwariowała... Myślę, że powinnam w przyszłości zakończyć opowiadanie wylądowaniem Ashley w psychiatryku :P
UsuńZ miłą chęcią przeczytałabym Twoje domysły, lubię Wasze podejrzenia, gdy tylko ja wiem, co będzie dalej ;>
;*
No mówię, że sadystka no! Ja wiem, że będziesz przeciągać ich moment rzucenia się na siebie ile się da ;p, ale no kurde moje wyobrażenia chodzą już na pełnych obrotach XD
UsuńAshley wyląduje w psychiatryku? To ja wyląduje w psychiatryku w takim tempie w jakim oni się do siebie zbliżają ! Ale kurde no...no kurde XD
A idź Ty dziewczyno ;p!
Zaraz to ja zemdleję przez tę końcówkę, serio zakręciło mi się w głowie :o
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita!
Ogólnie odcinek mega dobry, tym razem więcej luzu i wątków pobocznych, więc plus. Obawiam się tylko, że Annie coś przeskrobie... W poprzednich odcinkach pisałaś, że jest paplą i gadułą i nie umie trzymać języka za zębami. Więc może wpakuje Ashley w jakieś tarapaty? Albo bliźniacy ją poznają i ona powie przy nich coś niestosownego? Hmm, hmm, ciekawość mnie pożera!
Bill oczywiście macho-man, niby taki delikatny, makijaż i te sprawy, ale jak przychodzi co do czego, to pierwszy zaczyna prowokację. Uwielbiam go!
No i uwielbiam Ciebie. <3
Ojeju <333
UsuńCiepło, ciepło, ale nic nie powiem :D
Też uwielbiam swojego Billa i Ciebie oczywiście także za wiele wspaniałych rzeczy ;*
Wreszcie tu dotarłam, same komplikacje dziś:/ :* Ha! To ja jestem twoją pierwszą fanką;D Mimo iż wiem co się wydarzy to jestem mega szczęśliwa jak mogę przeczytać wszystko jeszcze raz :*
OdpowiedzUsuńMama Ashley chyba coś przeczuwa w sprawie Billa ;D O tak, do akcji wkracza Ann! Tom jaki zainteresowany, jeden wielki erotoman xD Wracając do Billa, ciężko go zrozumieć, raz traktuje Ash normalnie, jak pracownika, a potem coś powie i wytrąca ją z równowagi,tak, że nogi miękną na samą myśl. ahahaha koniec boski;D i trzymający w napięciu ;P
No już się bałam, że coś się stało! Tak, tak, Ty jesteś pierwszą fanką ♥
UsuńPrawdopodobnie jesteś jedyną osobą, która nie chce udusić mnie za urwanie w tym momencie :P
Już wszystko dobrze:* ;D
UsuńPewnie, że nie chcę cię udusić ;p Pozostali czytelnicy nie dostaliby nexta i mogłoby to się jeszcze gorzej skończyć xD ahaha Zresztą ja też na niego czekam ;D
Aż mam ochotę krzyknąć: Ashley puść się! Puść się! xD Ah te emocje xd Ej no serio niechże ona się puści do cholery! Niech wpadnie w jego ramiona! <3 To jest moja wizja na początek kolejnego odcinka :D
OdpowiedzUsuńI widzę, że pojawia się nowa bohaterka xd Jestem ciekawa, czy przyjaciółka zagości tu na dłużej ;> Załóżmy, że poznaje chłopaków z TH i któryś zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia xd I to nie jest Bill, bo Bill już się zakochał w Ash ]:-> Tylko jeszcze nikt o tym nie wie, poza mną xD Cóż no, czekam, czekam niecierpliwie na dalszy rozwój! Także pisz prędko bo jestem ciekawa, czy Ashley się puści xd To słowo jakoś nagle zaczęło mi się dwuznacznie kojarzyć haha xd Pozdrawiam ;*
Hahaha, cytując Kath, "...to zdanie brzmi dziwnie, wyjęte z kontekstu'' XD
UsuńCzuję, że napiszę dla was dużo dzisiaj w nocy, chociaż szkielet siedemnastki jest już od dawna, więc tylko ją poprawiam :) ;*
Pisz! Pisz jak najwięcej Kochana! My czekamy XD Cierpliwie czy też nie, ale czekamy XD Choć mnie to już nosi od czekania XD Ale jednak czekam :D Muszę :D Nie mam wyjścia :D
UsuńPozdrawiam i weny życzę jak najwięcej ;*
Mama Ashley, uwielbiam ją. Każdy chyba chciałby mieć takiego rodzica. Tom odrazu chciałby już poznać przyjaciółkę Ash, aj, aj ten Kaulitz. Czekaj, skoro spali osiem godzin to wstali o szóstej rano? Wcześnie, chociaż w sumie dla mnie to norma, ale dla nich. Do piętnastej to ja po sylwestrze spałam, więc kompletnie nie wiem jak udaje się to chłopakom z zespołu. Bill i ten jego zadługi język, zdecydowanie za długo. I, ja się pytam jak? Jakim prawem przerywasz w tak ważnym momencie?! Właśnie miałam iść spać, ale przeczytam jeszcze jedną notkę.
OdpowiedzUsuń