sobota, 31 maja 2014

16. „Co oni ci robią?”

Sprawdziła telefon, który na te kilka godzin zostawiła w pokoju. Może rzeczywiście o nim zapomniała, a może podświadomie go nie wzięła, bo nie chciała, by ktokolwiek im przeszkadzał? Miała nieodebrane połączenie od mamy. Podała jej ostatnio swój nowy numer, ale wydało jej się to dziwne, bo zazwyczaj to ona dzwoniła do mamy, a nie mama do niej. Mimo późnej godziny postanowiła oddzwonić.
- Cześć mamo, przepraszam, że tak późno dzwonię – powiedziała, gdy tylko usłyszała ciepłe „Halo?”. - Spałaś już?
- Nie, jeszcze nie. Taka czasochłonna praca?
- Nie, praca bardzo szybka i przyjemna, po prostu spędziłam popołudnie z Billem i nie wzięłam ze sobą telefonu.
- Trochę długie to popołudnie, co? - Wyczuła uśmiech w głosie mamy. - Zaprzyjaźniliście się?
- Można tak powiedzieć, chłopacy są naprawdę przesympatyczni.
- Kochanie, nie pytam o chłopaków, tylko o Billa.
- Mamo, daj spokój, on jest po prostu… Trochę inny niż reszta. Nie lubi typowo męskich rozrywek jak siłownia, dlatego spędziliśmy razem dzień, to wszystko. Ale wydawało mi się, że to ty do mnie dzwoniłaś? – Przeszła szybko do tematu, który był głównym powodem tej rozmowy. Nie chciała, by mama wypytywała ją teraz o wszystkie szczegóły, dopowiadając jeszcze coś od siebie. Dzieliła się z nią wszystkim, ale zawsze omijała temat niepokoju pojawiającego się w niej przy czarnowłosym.
- Ah, tak, już ci wszystko opowiadam. Zadzwoniła do mnie dzisiaj około osiemnastej Annalise mówiąc, że nie może się z tobą skontaktować i czy mogłabym przekazać ci, że prosiła, byś dała znak życia.
- Annie?
Czy mogła być zaskoczona? Raczej nie. Ostatnio rozmawiała ze swoją przyjaciółką ponad tydzień temu i nie podała jej swojego nowego numeru. Sama nie wiedziała, dlaczego. O poprzednich przypadkowych spotkaniach z Kaulitzami powiedziała jej od razu, a teraz miała jakiś wewnętrzny opór przed podzieleniem się z nią tym, co jej się w przeciągu ostatniego tygodnia przydarzyło.
- Tak, bardzo chciała, żebyś się do niej odezwała. Nie wiesz, o co może chodzić?
- Domyślam się. Moja buzia obiegła dzisiaj cały Internet tam i z powrotem, więc zapewne dotarło to i do niej… Mamo! Zapomniałabym o najwspanialszej rzeczy jaka dziś mnie spotkała! Nie uwierzysz, gdzie jestem!
- Najpierw powiedz, a później ja ci powiem, czy ci uwierzyłam.
- Jestem w berlińskim Radisson Blu! – Zamilkła na chwilę, ale kontynuowała, gdy nie usłyszała żadnej reakcji po drugiej stronie. – W hotelu, w którym w centralnym miejscu stoi ogromne cylindryczne akwarium! Prawie do samego sufitu, na kilka pięter! Wyobrażasz sobie, że jechałam windą w jego środku i mam na nie widok z okna? Mogę całą noc oglądać setki kolorowych ryb! Tu jest tak pięknie, że aż nie do opisania!
- Poważnie? Myślałam że sobie ze mnie żartujesz! Moja mała szczęściaro, chciałam je zobaczyć, odkąd tylko je wybudowali! – Zaśmiały się obydwie. - Rób zdjęcia, żeby pokazać mi wszystko, jak wrócisz do domu, bo inaczej ci nie uwierzę.
- Będę robiła, obiecuję. Ale tymczasem już kończę, zadzwonię jeszcze do Ann i zapytam o co chodzi, a później idę spać. Znowu tyle wrażeń, że po prostu już padam.

Obracała telefon w dłoni od piętnastu minut i co chwilę wyszukiwała w kontaktach numer do przyjaciółki, a zaraz wychodziła z powrotem do głównego menu. Dochodziła już dwudziesta trzecia, a ona cały czas zastanawiała się, czy nacisnąć zieloną słuchawkę. Wiedziała, że Ann jeszcze nie śpi, ale bała się tej rozmowy. Nie wiedziała, co miałaby teraz odpowiedzieć zapytana o to, gdzie jest i co robi, chociaż podejrzewała, że Annalise już doskonale o tym wie. Były najlepszymi przyjaciółkami od dziecka. Nawet gdy Ashley przeprowadziła się do Magdeburga, i tak nie przestawały się widywać. Ich spotkania od prawie dwóch miesięcy były jednak coraz rzadsze, bo przez ostatnie cztery tygodnie w telewizji Ashley codziennie pracowała za dwie osoby, zastępując nieobecną z powodu urlopu koleżankę, chociaż tym samym zarabiała też dwa razy więcej, co znacznie poprawiło jej sytuację.
Teoretycznie potrafiła przewidzieć reakcję Annalise, do której od ponad tygodnia nie odezwała się ani słowem, ale w praktyce zawsze wszystko mogło pójść inaczej. Trzęsącymi się dłońmi nacisnęła w końcu zielony guzik.
- Słucham? – Usłyszała podejrzliwy głos przyjaciółki po kilku sygnałach. Dzwoniła w końcu z zastrzeżonego numeru, więc nie spodziewała się standardowego powitania.
- Annalise? Cześć, to ja… – powiedziała, starając się zabrzmieć łagodnie.
- No nareszcie! – Wykrzyknęła Ann, a ona odetchnęła z ulgą. - Taka zajęta jesteś, że już o mnie zapomniałaś? Dlaczego nie odbierasz?
Wiedziała, że Annie tylko się z nią droczy, a nie rzeczywiście ma do niej żal. Zazwyczaj nie dochodziło do żadnych kłótni między nimi, bo Annalise była bardzo szczerą, bezpośrednią i nieco szaloną osobą, która do wszystkiego podchodziła na dużym luzie.
- Musiałam zmienić numer. I szczerze mówiąc, to tak, ostatnio jestem trochę… - urwała, szukając w głowie odpowiedniego słowa. - Zabiegana.
- No właśnie widziałam, Tokio-chłopcy nie dają ci odpocząć? Mój ty biedaku… Mów gdzie są, to do nich przypruję i im wytłumaczę, że taka osóbka jak ty powinna mieć dużo wolnego! GRATULACJE! Dlaczego nic nie powiedziałaś?!
- Dziękuję… Bo nie mogłam nic powiedzieć, naprawdę nie mogłam. – Tak naprawdę po prostu nie chciała, ale nie potrafiła tego wytłumaczyć sama przed sobą, a co dopiero komuś. Ciągnęła więc wersję, że nie mogła. - Chronią moją prywatność jak tylko się da, chociaż po dzisiejszych zdjęciach i tak wszystko na nic, na pewno ktoś rzuci moim nazwiskiem, jak mnie rozpozna.
- No proszę, jaka gwiazda z tej mojej Ashley! Widziałam te fotki, wylewają się z każdego kąta, a niedługo znajdę pewnie jedną we własnej lodówce… - mruknęła ironicznie. - Powiedz mi lepiej, dlaczego ty byłaś dzisiaj w Berlinie i nic nie powiedziałaś?!
- Annie, ja nadal jestem w Berlinie…
- No błagam cię! Mów gdzie, a przygrzeję tam w dziesięć minut!
- Zwariowałaś? Jest jedenasta w nocy! Po pierwsze, nie wpuszczą cię, a po drugie, jestem padnięta. Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie to są emocje… - Już miała zacząć opowiadanie o swoich przeżyciach, ale wpadła na inny pomysł. - Nocujemy w hotelu, bo jutro chłopacy mają jakieś spotkanie z fankami, a ja im tam chyba do niczego nie będę potrzebna. Jeszcze nie mam fanek i raczej się nie spodziewam. Zapytam rano, czy możesz do mnie przyjść. Co ty na to?
- Musisz pytać ich o pozwolenie?
- Chodzi o to, czy na pewno nie będą mnie wtedy potrzebować… Ale raczej nie będą mieli nic przeciwko. A jak będą, to ich przekupię jedzeniem. – Uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie o tostach, jajecznicy i sałatce. - Kładę się, naprawdę, chciałam tylko zapytać co się dzieje, że o mnie pytałaś. Najprawdopodobniej już jutro porozmawiamy, przed dziesiątą powinnam dać ci znać co i jak. Okej?
- Okej, z przyjemnością zostanę twoją pierwszą fanką. Zmykaj do  łóżka, bo słyszę że jesteś wypompowana z całej energii. Co oni ci robią?
- Uwierz mi, że wystarczy, że tylko są i nic więcej nie muszą robić. To już jest wystarczająco wyczerpujące, by za nimi nadążyć. Wszystko ci jutro opowiem, a teraz dobranoc i pamiętaj, że jakby co, to mnie nie znasz. Wyślę ci smsem swój numer, bo nawet go jeszcze nie pamiętam. Do usłyszenia jutro.
- Będę czekać niecierpliwie na telefon. Dobranoc, buziaki.
Rozłączyła się. Poszło lepiej, niż się spodziewała. Bała się trochę, że Annie obrazi się za to milczenie, ale na szczęście niczego nie musiała tłumaczyć, bo dzisiejsze zdjęcia powiedziały wszystko.
Jeszcze kilka godzin temu obiecywała sobie, że przez całą noc nie zmruży oka, tylko będzie obserwowała fascynujące akwarium, ale zamiast ryb znów oglądała przepiękne brązowe oczy, czesała czarne, sztywne włosy i słuchała cudownego głosu. Znów śnił jej się przez całe osiem godzin, a to było zdecydowanie lepsze, niż setki morskich stworzeń.

Obudziła się nadzwyczaj jak na ostatni tydzień wyspana i zrelaksowana. Wzięła prysznic, umyła i wysuszyła włosy oraz zrobiła lekki, dzienny makijaż. Czuła się przy chłopakach swobodnie w dość naturalnym wydaniu, przez co nie odczuwała potrzeby szykowania się godzinami. Zasłyszała kiedyś, że kobieta chce wyglądać ładnie nie po to, by spodobać się mężczyźnie, lecz by być lepszą od innych kobiet, co w tym wypadku zdecydowanie nie miało swojego potwierdzenia, bo chłopacy bez przerwy otoczeni byli przez inne dziewczyny, a ona mimo to i tak przesadnie się nie stroiła. Prawdopodobnie dlatego, że jako jedyna była aż tak blisko nich.
Punktualnie o dziewiątej usłyszała pukanie do drzwi. Założyła buty, wzięła małą torebkę z kartą do pokoju, dokumentami oraz telefonem w środku i otworzyła, po czym ujrzała wpatrujące się w nią cztery pary oczu. Właściwie nie wiedziała, czemu spodziewała się tylko bliźniaków. Może dlatego, że poprzednio przyszli po nią tylko we dwójkę? Dziś jednak zobaczyła przed swoim pokojem także Gustava i Georga. Rzuciło jej się wyjątkowo tego dnia w oczy to, że wszyscy czterej ubrali się bardzo ponuro. Przestudiowała w myślach ich stroje z ostatniego tygodnia i z zadowoleniem stwierdziła, że zdecydowanie się wpasuje, bo w jej szafie też królowała czerń, szarość i biel. I czerń. I jeszcze trochę czerni wśród czerni. Nie lubiła wyróżniać się z tłumu kolorowymi ubraniami, poza tym uważała czerń za elegancką, klasyczną i dobrze jej pasującą. Ostrych, intensywnych kolorów nie lubiła, za to w jasnych barwach jako blondynka czuła się bardzo mdło, wręcz nijako i uważała, że nic tak nie podkreśli jej urody jak właśnie ciemne kolory. Jednocześnie jej styl nie był ciężki i buntowniczy. Przeciwnie, była kobieca i delikatna. Przez kilka ostatnich lat, odkąd sama decydowała o swoim ubiorze, mama nieustannie ganiła ją za tę czerń, więc tym bardziej ucieszyła się, że teraz będzie mogła chodzić w niej do woli, nawet od stóp do głów i nikt nie zwróci jej uwagi, a może nawet pochwali.
- No co tak patrzycie? – zapytała niby beztrosko, choć tak naprawdę kosztowało ją to sporo wysiłku, by opanować zdenerwowanie przy czterech górujących nad nią chłopakach. Głos i dłonie drżały jej już przy jednym, a co dopiero przy wszystkich. Wiedziała jednak, że musi zacząć się do nich przyzwyczajać, bo nie może być wiecznie zestresowana. – Posuńcie się, muszę wyjść… - dodała machając ręką, jakby chciała ich przegonić. Była dzisiaj w naprawdę dobrym humorze, chyba za sprawą zaplanowanego spotkania z przyjaciółką.

- O której macie spotkanie? O trzynastej? – spytała i ugryzła kromkę chleba, posmarowaną masłem i porzeczkowym dżemem. Skupiała się na tym, by tylko dżem nie spadł jej na spodnie czy bluzkę, bo wiedziała, że zdarza jej się być straszną gapą przy stole. Poza tym, wciąż się denerwowała, siedząc przy stoliku z samym Tokio Hotel.
- Tak, wybierasz się z nami? – odpowiedział jej pytaniem Gustav. Była pewna, że gdyby Bill nie miał w tej chwili pełnej buzi, to właśnie on pierwszy by się odezwał. Zaraz po nim Georg lub Tom, ale basista akurat dmuchał w filiżankę z kawą, a gitarzysta popijał colę.
- No jasne, moi fani na pewno nie mogą się doczekać – zażartowała chyba po raz pierwszy w towarzystwie wszystkich, pomijając ten wieczór, gdy odwagi dodawał jej alkohol. – A tak naprawdę, chciałam się was zapytać, czy mogłabym w tym czasie spotkać się z moją przyjaciółką, która mieszka w Berlinie.
- Nie ma mowy – odparł szybko i stanowczo Tom.
- Dlaczego? – Przybrała niezadowoloną minę i dziwiła się sama sobie, że jest taka odważna, by walczyć o to spotkanie.
- Ja też chciałbym ją poznać! – odrzekł dredowłosy śmiejąc się uroczo, a Georg od razu poszedł w jego ślady. – Oczywiście, że możesz się z nią spotkać, zaproś ją tutaj i spędźcie miło te dwie, trzy godziny.
- No proszę, ta co znajomych nie ma. – Bill przełknął w końcu duży kawałek gofra i patrzył na nią z przekąsem.
- Przecież mówiłam, że moja przyjaciółka wyprowadziła się do Berlina, bo będzie tu studiowała. Zadzwoniła wczoraj do mojej mamy, żebym się z nią skontaktowała i obraziła się na mnie, że nie powiedziałam, że przyjeżdżam do naszej stolicy.
- Ale fajna ta koleżanka? – zapytał dredowłosy niby od niechcenia, na co Bill przewrócił oczami i spojrzał na brata upominającym wzrokiem. Zaśmiała się widząc reakcję Toma, który wytrzeszczył do brata oczy i skrzywił twarz jakby go bezgłośnie przedrzeźniał.
- Bardzo fajna i bardzo zabawna – odpowiedziała i upiła łyk ciepłej herbaty z filiżanki.
- Co będzie studiowała? – odezwał się Georg w tym samym momencie, w którym Tom wytłumaczył, że chodziło mu o to, czy jest ładna, a Gustav pytał o jej imię.
- Annalise będzie najpiękniejszą ekonomistką w kraju – odparła zadowalając wszystkich.
- No to teraz już musisz nas z nią zapoznać! Zapomnij, że wypuścisz ją z hotelu zanim wrócimy! – Nie była pewna, czy gitarzysta mówi poważnie, czy tylko sobie żartuje. Nie mogła rozszyfrować co oznaczał jego szeroki uśmiech i zrezygnowana mina Billa, który kręcił głową.

Zapukała do drzwi, które prawie od razu się otworzyły. Weszła niepewnie do środka i ujrzała Billa wchodzącego do łazienki, trzymającego wielką puszkę lakieru do włosów w dłoni. W całym pokoju unosił się duszący zapach aerozolu.
- Jeszcze niegotowy?  - zapytała i postawiła swój ciężki kuferek na szafce pod wiszącym na ścianie naprzeciwko łóżka telewizorem. Pozwoliła sobie otworzyć duże okno wychodzące na główny hol budynku i ogromne akwarium. Niestety w pomieszczeniu nie było dostępu do świeżego powietrza, ale chciała chociaż minimalnie wywietrzyć.
Malowała dzisiaj tylko jego. Tom, Gustav i Georg nie chcieli nakładać żadnego makijażu jeżeli nie był to wstęp w telewizji czy sesja zdjęciowa.
- No widzisz co się dzieje z tymi włosami. Czasem mam ich tak dosyć, że chcę zatrudnić stylistkę fryzur, ale zaraz sobie uświadamiam, że jednak je uwielbiam i mam na nie setki pomysłów każdego dnia, których nie potrafiłbym komuś sprecyzować. – Cały czas mówił do niej z łazienki i co chwilę jego  głos przytłumiany był lekko przez odgłos psikającego lakieru. – A zaraz znowu mam ochotę się ściąć prawie na łyso.
- Chyba zwariowałeś! – krzyknęła, nawet nie będąc tego do końca świadoma. Stanęła w progu łazienki, bo nie zamknął za sobą drzwi i obserwowała go. - Twoje włosy w tym wydaniu są niesamowite, nie pozwalam ci ich obcinać.
- Żartuję, przecież bym tego nie zrobił… Pomożesz mi z tyłu? - Wyciągnął do niej dłoń, w której trzymał puszkę, tak samo niespodziewanie jak wczoraj, gdy podawał jej szczotkę i prosił, by go czesała.
Układanie fryzur nie należało do jej mocnych stron, bo sama jedynie suszyła swoje włosy i to najlepiej głową w dół, chociaż częściej modelowała je na okrągłej szczotce. Od wielkiego dzwonu zakręciła trzy pasma na krzyż na lokówce. Nie chciała jednak wyjść na taką ciamajdę, bo przecież Bill mówił, że zazwyczaj w tworzeniu tej efektownej palmy pomaga mu Tom. Bardzo zapragnęła to zobaczyć i jednocześnie stwierdziła, że skoro Tom to opanował, to nie może być to trudne. Podeszła bliżej niego i nawet mimo ciężkiego i duszącego od lakieru powietrza poczuła jego specyficzny zapach. Rozejrzała się po łazience w celu zidentyfikowania jakichś perfum, ale nie dostrzegła nigdzie żadnej charakterystycznej buteleczki.  A już przeszło jej przez myśl, żeby kupić takie same i spryskać nimi całe mieszkanie.
Wzięła metalową puszkę i zaczęła układać jego włosy zgodnie z jego wskazówkami. Dzięki wczorajszemu rozczesywaniu nieco się już do nich przyzwyczaiła, chociaż wciąż nie przyzwyczaiła się do niego. Miała rację, bo jego fryzura nie była trudna do wykonania – o ile zużyło się jednorazowo cały lakier. Przez cały czas tłumaczył jej, co ma robić, a ona starała się wykonywać wszystko dokładnie tak, jak chciał. Ostatecznie efekt ich współpracy bardzo się mu spodobał, choć ona nie zauważyła, by wyglądał jakoś inaczej. Stwierdziła w myślach, że mogłaby go czesać codziennie rano i wieczorem, bo było to bardzo przyjemne doświadczenie.
Następnie umalowała go również według jego życzeń – podkreślić mocno oczy i tylko delikatnie zamaskować niedoskonałości, przede wszystkim niewielkie cienie pod oczami. Jego twarz na co dzień nie potrzebowała więcej, ale musiała też nałożyć mu lekki podkład, by zatuszowane miejsca się nie odznaczały. Tak naprawdę w ogóle nie potrzebował, by czymkolwiek smarować twarz, bo jego cera była prawie idealna, ale w tym wypadku wyglądałby nieco groteskowo z misternie ułożoną fryzurą i niepełnym makijażem.
- Wiem, że je mam, sypiam zdecydowanie za krótko – rzekł, gdy ukrywała pod warstwą korektora sine miejsca. Już powoli kończyła. Zazwyczaj malowała go właśnie w takiej kolejności – najpierw oczy, a później reszta twarzy, by czarny cień nie osypał mu się na gotowe policzki, bo ciężko byłoby to później uratować.
- Jak to za krótko? Przecież już po dwudziestej drugiej mnie nie było – zdziwiła się, bo ona się wyspała. Nawet nie żałowała, że się obudziła, bo o wiele lepiej przebywało jej się z nim teraz, niż we śnie.
- Normalnie, gdy nie muszę wstawać śpię do piętnastej… szesnastej… Czasami siedemnastej. Uwielbiam spać, dlatego te około osiem godzin dzisiaj to jest nic. Ostatnio cały czas wstaję tak rano i takie są efekty. Za to ty wyglądasz dobrze, masz jakiś specyfik na deficyt snu?
- Nie, mi wystarcza te osiem godzin.
- I co, niczego ci wczoraj nie zabrakło? – zapytał zmieniając temat i ton głosu, a ona znów zesztywniała. Miała szczęście, że miał zamknięte oczy, bo nie wytrzymałaby długo pod jego spojrzeniem w połączeniu z tym głosem. Naszła ją głupia myśl, by pociągnąć temat. Odwagi dodawało jej też chyba to, że za chwilę on wychodził, a ona miała spotkać się z przyjaciółką.
- Nie, tym razem zabrałam wszystko. Nawet piżamę. – odpowiedziała akcentując  wyraźniej dwa ostatnie wyrazy. Chyba zwariowała, że kontynuowała tę gierkę.
Usłyszała, jak przełknął głośno ślinę. Prawie w ogóle nie drżały jej ręce. Tak, „prawie” to bardzo dobre określenie. Tak bardzo cieszyła się w tym momencie, że już wykańczała jego twarz, nakładając tylko w niektórych miejscach odrobinę pudru, a nie była dopiero na etapie malowania oczu.
- Tak, przecież ci o tym przypomniałem – odrzekł łagodnie i wydawało jej się, że się rozluźnił, a nawet ucieszył. – Gdyby nie ja, to na pewno byś zapomniała. Będę musiał ci chyba przypominać za każdym razem.
Czuła narastające w niej zdenerwowanie i falę gorąca zalewającą jej ciało. Wstrzymywała oddech za każdym razem, gdy słyszała jego głos.
- Jeśli masz ochotę i tak bardzo się o mnie martwisz…
- Oczywiście, że się martwię. Kto by mnie malował, gdybyś się rozchorowała, bo zapomniałabyś piżamy i musiałabyś spać…
O nie, nie, nie!
- Myślę, że jesteś gotowy – przerwała mu w połowie zdania.
Dobrze wiedziała, co miał zamiar powiedzieć, chociaż nie mogła w to uwierzyć. Gdyby dokończył tę myśl, zaszłoby  to zdecydowanie za daleko. Odskoczyła od niego jak oparzona i zaczęła zbierać kosmetyki do jego przegródki w kuferku. Siedział nieruchomo i patrzył na nią zaskoczony. Odwróciła się, by uniknąć jego przenikliwego spojrzenia i choć doskonale wiedziała, że nie tak czyści się pędzle, wrzuciła je do umywalki, po czym chcąc zagłuszyć swoje myśli, puściła na brudne akcesoria strumień wody. Bardzo pragnęła, by ktoś puścił na nią w tej chwili taki sam, oby tylko zimnej. Znów poczuła ten sam zawrót głowy, co pięć dni temu. Teraz była pewna, że to nie od alkoholu, bo od tamtego wieczoru go przecież nie tknęła. Kręciło jej się w głowie od niego. Błagała go w duchu, by się nie poruszył, by siedział na miejscu, dopóki ona nie skończy płukać pędzli i nie wyjdzie z tego ciasnego pomieszczenia. Bała się, że upadłaby, gdyby wstał i rozsiał wokół niej swój zapach.
Miała wrażenie, że czytał jej w myślach i celowo robił jej na złość. Wstał z zamkniętego sedesu, który przez cały czas służył im za krzesło i stanął tuż za nią. Złapała się za krawędź umywalki i mocno zacisnęła na niej palce, gdy uderzył ją swoim zapachem. Czuła go i wczoraj, i nawet dzisiaj już bardzo wyraźnie, ale dopiero w połączeniu ze wspomnieniami wywołał w niej takie emocje. Zamknęła powieki i czekała na jego kolejny ruch, sama będąc nim całkowicie sparaliżowana. Był tak blisko, że gdyby teraz zwolniła uścisk dłoni zaciśniętych na umywalce, wpadłaby wprost na jego klatkę piersiową. Wprost w jego ramiona.

23 komentarze:

  1. Bosko, bosko, bosko! ♥
    Mam nadzieję, że nie będziesz kazała Nam długo czekać na kolejną notkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że będę dodawać nowe części mniej-więcej raz na tydzień :) To chyba nie jest długo? ;) W każdym razie na pewno kolejna nie będzie szybciej (a możliwe, że później) niż w następną niedzielę, bo od czwartku do sobotniego wieczora mnie nie będzie, a to są właśnie moje ulubione dni na pisanie :(

      Usuń
  2. Jesteś okropnaa...jak możesz urywać notkę w najważniejszym momencie? :( Niecierpliwie czekam na siedemnastkę i to co może się w niej wydarzyć, bo mam nadzieję, że coś się wydarzy...musi ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był idealny moment na potrzymanie Was w niepewności ;D
      Zobaczymy, zobaczymy :)

      Usuń
  3. Tom, wiejski Romeo... :D No co za babiarz!
    Końcówka najlepsza, a jak zwykle przerwana w najlepszym momencie. Ciekawa jestem czy stanął za nią by tylko przejrzeć się w lusterku czy powoli startuje do Naszej Ash. No i jeszcze to ich zabieranie się do siebie jak pies do jeża. Kaulitz, weź się w garść!
    Widzę też nowy wygląd bloga! Szablon nudzi Ci się tak szybko jak mi piosenki xD. Poprzednia blondynka wydawała mi się sympatyczniejsza, ale to tak na marginesie.
    To odliczam do niedzieli :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha "wiejski Romeo" XD
      Kto by stawał tak blisko Ash, żeby tylko spojrzeć w lusterko, hmm? ;>
      Może nie tyle co mi się nudzi, ale lubię robić nowe. Chyba powinnam mieć więcej blogów ;D
      To ta sama blondynka :P Przez cały czas jest ta sama.
      ;*

      Usuń
    2. Może łazienka jest ciasna? Może lusterko dość małe? Wszystko jest możliwe! Mam nadzieję, że on widzi co się dzieje!

      Z profilu wygląda inaczej o.O

      Usuń
    3. Oj taaak, łazienka jest ciasna ;D

      Usuń
  4. Jak możesz, no jak ?! W takim momencie się nie przerywa :<<<<< Jak Ty pięknie opisujesz jej emocje! A Billa nie potrafię rozgryźć. Z jednej strony mówi, że ze współpracownikami się nie mogą wiązać ani nic z tych rzeczy ale jednak widać, że nasza Ashley go kusi! <3 Nie wiem, nie wiem, okaże się w następnym rozdziale jak to z nimi rzeczywiście jest. Jak aja nie wytrzymam do niedzieli, toż to mordęga :'<<<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie byłabym taka pewna, czy to się okaże już w następnym rozdziale ;>
      Wytrzymasz! ;* Im dłuższe oczekiwanie, tym większa radość! Chociaż nadal uważam, że publikuję nowe części całkiem często ;)

      Usuń
    2. Nie w następnym? Jaka Ty okrutna :'( Ale mam nadzieję, że zdarzy się cokolwiek fajnego między nimi <3 No jakoś to będzie, postaram się wytrzymać. Pewnie i tak będę codziennie tu zaglądała z nikłą nadzieją na nowy rozdział, ja niecierpliwa <3 A publikujesz części idealnie, raz na tydzień to dobra częstotliwość! Tylko proszę; nie raz na miesiąc bo się załamię jak nowe rozdziały kolejnego genialnego opowiadania będą dodawane w takim tempie :'( Tak więc życzę weny, pomysłów i duuużo czasu na pisanie Kochana :* <33

      Usuń
  5. Jesteś okropna wiesz? Normalnie lubisz się znęcać ;p na takie osoby mówi się SADYŚCI! I Ty jesteś taką sadystką kończąc w takim momencie!
    Tydzień?! Przecież ja tu umrę z ciekawości no XD!!
    Nadajesz się do Billa! Ty znęcasz się nad nami a on nad Ash XD Biedna dziewczyna no XD Teraz przez tydzień będę układała sobie w głowie różne sceny XD
    Chciałabym teraz zasnąć i obudzić się w następną niedziele i przeczytać 17 XD
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie obiecywałam, że będzie wszystko jak w bajce :< Chociaż pewnie tak się na początku wydawało, ale już ja im utrudnię tą z pozoru słodką relację! Dziwię się właściwie, że Ashley jeszcze nie zwariowała... Myślę, że powinnam w przyszłości zakończyć opowiadanie wylądowaniem Ashley w psychiatryku :P
      Z miłą chęcią przeczytałabym Twoje domysły, lubię Wasze podejrzenia, gdy tylko ja wiem, co będzie dalej ;>
      ;*

      Usuń
    2. No mówię, że sadystka no! Ja wiem, że będziesz przeciągać ich moment rzucenia się na siebie ile się da ;p, ale no kurde moje wyobrażenia chodzą już na pełnych obrotach XD
      Ashley wyląduje w psychiatryku? To ja wyląduje w psychiatryku w takim tempie w jakim oni się do siebie zbliżają ! Ale kurde no...no kurde XD
      A idź Ty dziewczyno ;p!

      Usuń
  6. Zaraz to ja zemdleję przez tę końcówkę, serio zakręciło mi się w głowie :o
    Jesteś niesamowita!
    Ogólnie odcinek mega dobry, tym razem więcej luzu i wątków pobocznych, więc plus. Obawiam się tylko, że Annie coś przeskrobie... W poprzednich odcinkach pisałaś, że jest paplą i gadułą i nie umie trzymać języka za zębami. Więc może wpakuje Ashley w jakieś tarapaty? Albo bliźniacy ją poznają i ona powie przy nich coś niestosownego? Hmm, hmm, ciekawość mnie pożera!
    Bill oczywiście macho-man, niby taki delikatny, makijaż i te sprawy, ale jak przychodzi co do czego, to pierwszy zaczyna prowokację. Uwielbiam go!
    No i uwielbiam Ciebie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju <333
      Ciepło, ciepło, ale nic nie powiem :D
      Też uwielbiam swojego Billa i Ciebie oczywiście także za wiele wspaniałych rzeczy ;*

      Usuń
  7. Wreszcie tu dotarłam, same komplikacje dziś:/ :* Ha! To ja jestem twoją pierwszą fanką;D Mimo iż wiem co się wydarzy to jestem mega szczęśliwa jak mogę przeczytać wszystko jeszcze raz :*

    Mama Ashley chyba coś przeczuwa w sprawie Billa ;D O tak, do akcji wkracza Ann! Tom jaki zainteresowany, jeden wielki erotoman xD Wracając do Billa, ciężko go zrozumieć, raz traktuje Ash normalnie, jak pracownika, a potem coś powie i wytrąca ją z równowagi,tak, że nogi miękną na samą myśl. ahahaha koniec boski;D i trzymający w napięciu ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już się bałam, że coś się stało! Tak, tak, Ty jesteś pierwszą fanką ♥
      Prawdopodobnie jesteś jedyną osobą, która nie chce udusić mnie za urwanie w tym momencie :P

      Usuń
    2. Już wszystko dobrze:* ;D

      Pewnie, że nie chcę cię udusić ;p Pozostali czytelnicy nie dostaliby nexta i mogłoby to się jeszcze gorzej skończyć xD ahaha Zresztą ja też na niego czekam ;D

      Usuń
  8. Aż mam ochotę krzyknąć: Ashley puść się! Puść się! xD Ah te emocje xd Ej no serio niechże ona się puści do cholery! Niech wpadnie w jego ramiona! <3 To jest moja wizja na początek kolejnego odcinka :D
    I widzę, że pojawia się nowa bohaterka xd Jestem ciekawa, czy przyjaciółka zagości tu na dłużej ;> Załóżmy, że poznaje chłopaków z TH i któryś zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia xd I to nie jest Bill, bo Bill już się zakochał w Ash ]:-> Tylko jeszcze nikt o tym nie wie, poza mną xD Cóż no, czekam, czekam niecierpliwie na dalszy rozwój! Także pisz prędko bo jestem ciekawa, czy Ashley się puści xd To słowo jakoś nagle zaczęło mi się dwuznacznie kojarzyć haha xd Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, cytując Kath, "...to zdanie brzmi dziwnie, wyjęte z kontekstu'' XD
      Czuję, że napiszę dla was dużo dzisiaj w nocy, chociaż szkielet siedemnastki jest już od dawna, więc tylko ją poprawiam :) ;*

      Usuń
    2. Pisz! Pisz jak najwięcej Kochana! My czekamy XD Cierpliwie czy też nie, ale czekamy XD Choć mnie to już nosi od czekania XD Ale jednak czekam :D Muszę :D Nie mam wyjścia :D
      Pozdrawiam i weny życzę jak najwięcej ;*

      Usuń
  9. Mama Ashley, uwielbiam ją. Każdy chyba chciałby mieć takiego rodzica. Tom odrazu chciałby już poznać przyjaciółkę Ash, aj, aj ten Kaulitz. Czekaj, skoro spali osiem godzin to wstali o szóstej rano? Wcześnie, chociaż w sumie dla mnie to norma, ale dla nich. Do piętnastej to ja po sylwestrze spałam, więc kompletnie nie wiem jak udaje się to chłopakom z zespołu. Bill i ten jego zadługi język, zdecydowanie za długo. I, ja się pytam jak? Jakim prawem przerywasz w tak ważnym momencie?! Właśnie miałam iść spać, ale przeczytam jeszcze jedną notkę.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze i opinie czytelników są ogromną motywacją!
Jeśli czytasz, napisz, co Ci się spodobało, co zaskoczyło, a co rozczarowało :)